DPD
-
DST
32.00km
-
Czas
01:33
-
VAVG
20.65km/h
-
Sprzęt Kiedyś Giant
-
Aktywność Jazda na rowerze
Na wyjściu mam wrażenie, że jest dużo chłodniej niż wczoraj. Odczuwalnie może nawet poniżej zera choć trawy nie są zmrożone. Całkiem jasno, pogodnie, raczej bezwietrznie. Startuję o 6:04. Trasa standardowa. Światła współpracowały dziś słabo ale i tak udaje mi się wykręcić lepszy czas dojazdu. Może ma na to wpływ fakt, że dobiłem trochę luftu w kółka Srebrnemu. Przejazd spokojny i bardzo przyjemny. Na miejscu ze sporym zapasem czasu.
Po pracy optycznie ładny dzień. Dużo słońca, bez wiatru. Jednak nie jest za ciepło. Powiedziałbym chłodne +5. Przyjemnie. Gdyby nie to, że dziś muszę ze zwierzaczkiem do weterynarza to bym może i coś pozaginał. A tak to najkrótszą drogą przez Mec, Środulę, Stary Będzin, Łagiszę i Gródków do domu. Zaskoczyły mnie nieco korki w Będzinie. Zawalone Rondo Unii Europejskiej, zapchana nerka. Oczywiście dla rowerka to nie problem i przebijam się szybko i sprawnie przez miasto. Przyjemny powrót do domu.
Kategoria Praca
DPDZD
-
DST
39.00km
-
Czas
02:00
-
VAVG
19.50km/h
-
Sprzęt Kiedyś Giant
-
Aktywność Jazda na rowerze
Wczoraj zniechęcił mnie do jazdy opad o poranku. Potem już jakoś nie było okazji zakręcić na kole. Dziś o przebudzeniu fajne warunki, sucho, bez wiatru. Nim jednak zdążyłem wyjść przeleciał jakiś krótki ale znaczący opad i jezdnie na całej trasie mokre. W sumie jednak warunki były całkiem niezłe do jazdy. Ruszam 6:04. Trasa standardowa przez Gródków, Łagiszę i Dąbrowę Górniczą. Światła generalnie dziś współpracowały rewelacyjnie. Po drodze tylko jeden solidny wnerw. Na skrzyżowaniu ul. Robotniczej z Limanowskiego wyprzedziło mnie jakieś głupie babsko mimo tego, że sygnalizowałem skręt w lewo a widoczność w tym miejscu jest prawie żadna bo na narożniku stoi budynek. Nie dość, że wyprzedzała, to jeszcze ścięła zakręt. Taki manewr w tym miejscu przeżyłem już nie pierwszy raz. Korci mnie by się w kamerkę wyposażyć i takie akcje wysyłać na Policję bo tacy ludzie za kółkiem to zagrożenie dla wszystkich. Poza tym spokojny i przyjemny dojazd do pracy. Na miejscu ze sporym zapasem minutek.
https://www.google.pl/maps/@50.3311221,19.1855769,...
W tym miejscu mnie wyprzedzali. Zdjęcie trochę stare jeśli chodzi o oznakowanie i nawierzchnię ale reszta bez zmian. Pierwszeństwo jest w lewo.
W ciągu dnia pogoda taka, że popadało, wyschło, znów popadało i w efekcie na wylocie mam mokre asfalty. Ale tak niegroźnie. Kręcę powrót przez centrum Zagórza do Dąbrowy Górniczej w stronę Redenu i dalej na bieżnię przy Pogorii 3. Niąże do Świątyni Grillowania, przeskok na P4 i dalej standardem przez Preczów (gdzie mnie dopada krótki nalot deszczu z gradem) do Sarnowa i do domu. Tu zrzucam plecak zakładam sakwy i robię standardowe zagięcie do wsiowego lewiatana. Z balastem zataczam się prosto do domu.
Druga część jeżdżenia byłaby spokojna gdyby nie jakiś furiat na ul. Szkolnej. Wyprzedzał na chama mimo tego, że z przeciwka jechał samochód a za chwilę było skrzyżowanie. Nic tym nie zyskał bo skręcił w stronę "913" i musiał stać i czekać aż się zrobi wolne. W tych samochodach czasem strasznie nerwowe ludzie jeżdżą. Walczą o metry i sekundy na tej drodze jakby od tego losy świata zależały.
Kategoria Praca
DPOD
-
DST
41.00km
-
Czas
02:09
-
VAVG
19.07km/h
-
Sprzęt Kiedyś Giant
-
Aktywność Jazda na rowerze
Po ciężkiej nocy spodziewałem się ciężkiego dojazdu ale nie było nawet źle. Na zewnątrz stosunkowo ciepło. Wiatr o wiele słabszy niż wczoraj. Mokre jezdnie. Kręcę ostatnio stosowany standard zaliczając punkty pośrednie w dobrym czasie. Czuję jednak, że niewyspanie daje o sobie znać. Ostatecznie metę osiągam z zapasem 2 min. Teraz tylko przetrwać jeszcze dzień w pracy i powrotne objazdy.
Warunki na wyjściu z pracy całkiem przyjemne. Stosunkowo ciepło, dużo słońca, wiatr zauważalny ale nie jakaś masakra. Ruszam w stronę Mecu ale potem już zmiana kierunku na Środulę i dalej do centrum Sosnowca. Pośredni punkt do odwiedzenia to laboratorium histopatologiczne niedaleko egzotarium. Muszę odstawić to, co wczoraj weterynarz wypruł ze zwierzaczka do sprawdzenia, czy przypadkiem nie jest złośliwe. Przydają się wycieczki z cyklu "Poznaj Swoje Miasto", dzięki którym szybko i bez problemu docieram do celu omijając najbardziej ruchliwe drogi. Załatwiwszy ten punkt podróży wracam na trasę powrotną. Tu już oklepany standard przez Milowice, Czeladź i Wojkowice. Spod stacji Orlena w Wojkowicach wjeżdżam w terenowy skrót żeby oszczędzić drogi i zorientować się przy okazji jak może być w terenie. Tu nie jest źle. W sumie przyjemny powrót z pracy choć pierwsza jego część nieco pośpieszna.
DPD
-
DST
36.00km
-
Czas
02:00
-
VAVG
18.00km/h
-
Sprzęt Merida Matts TFS 100D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Na wyjściu stwierdzam, że jest zdecydowanie chłodniej niż wczoraj. Chyba nawet jakiś przygruntowy przymrozek był bo trawa zmarznięta. Ruszam o 6:05 i od razu czuję na twarzy jakieś drobne kropelki wody. Zapala się od razu czerwona lampka, że trzeba uważać bo może być ślisko. Jednak okazuje się, że nigdzie po drodze nie zebrało się na tyle dużo wilgoci by były problemy. Kręcę standard przez Gródków, Łagiszę, Dąbrowę Górniczą. Po drodze, zatrzymuję się w Łagiszy przy Kreiselu na podziwianie przez kilka minut kolorków nieba przed wschodem słońca. Punkty pośrednie zaliczam w dobrym czasie więc w okolicach Dąbrowy Górniczej nieco odpuszczam z tempa ale i tak na miejscu jestem z zapasem 3 min. Przyjemny i spokojny dojazd do pracy.
Powrót był ciężki. Wychodzę o 15:05 i niespodzianka. Leje. Odczekałem jakieś 15 min. nim przeszła ulewa. Nawet kilka razy zagrzmiało więc można powiedzieć, że burza. Ruszam w stronę Mecu zmagając się jeszcze zacinającymi kropelkami przemieszanymi ze śniegiem i rozpędzanymi przez bardzo silny wiatr. Potem Środula, Stary Będzin i szybki wjazd do serwisu po rezerwowe dętki do Rzeźnika oraz smar do amorka. Potem wracam do zmagań z wiatrem. Na wylocie z Będzina kawałek drogi w opadzie śniegu. Potem ładne słoneczko. Szalona, marcowa pogoda. Do Sarnowa wiatr mam prawie pomagający ale przy zwrocie na światła na "86" znów walka z wiatrem i tak już do samego domu.
Na powrocie mała awaria. Przed wyjazdem z Będzina urywa mi się linka od przedniej przerzutki. Przy tych podmuchach nie był mi potrzebny ani blat, ani małe kółko więc kołkiem blokuję przerzutkę na środkowej tarczy i odkładam naprawę do soboty by zrobić to przy dziennym świetle. Poza tym jeszcze do wymiany klocki w tylnym hamulcu.
Kategoria LinkaP, Praca
DPD
-
DST
35.00km
-
Czas
01:50
-
VAVG
19.09km/h
-
Sprzęt Merida Matts TFS 100D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Prognoza ICM-u sprawdziła się co do joty. W nocy popadało. Rano przyjemnie ciepło, jak na luty, raczej bez wiatru. Trochę chmur. W sumie niezłe warunki do jazdy. Na asfalcie jestem o 6:04. Kręci się bardzo dobrze i punkty pośrednie zaliczam w rewelacyjnym czasie. Mając duży zapas minutek zahaczam jeszcze o ścianę płaczu w centrum Dąbrowy Górniczej. Na finiszu jestem z rezerwą 5 min.
Ponieważ amiga przepowiedział mi szarpaninę z wiatrem na powrocie kręcę bez ciśnienia by się nie wykończyć. Trasa przez Mec, Środulę, Stary Będzin, nerkę Zamkowe, Grodziec i Gródków. Faktycznie podwiewało ale nie było jakoś strasznie ciężko. W sumie nawet przyjemnie. Miejscami towarzyszyło mi słoneczko i wtedy było wręcz super.
Kategoria Praca
DPD
-
DST
32.00km
-
Czas
01:35
-
VAVG
20.21km/h
-
Sprzęt Merida Matts TFS 100D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Miałem dziś do pracy Rzeźnikiem pozamiatać ale mi wczoraj zrobił brzydki numer. Chciałem sobie dobić luftu i przy tejże czynności rozleciała się dętka przy wentylu. Że było już późno to dałem sobie spokój z serwisem. W sumie dobrze, że tak a nie tuż przed startem się wnerwić. Dzięki temu też pewnie uniknąłem straty czasu o poranku. Ruszam dziś w lepszym czasie - 6:04. Trawa chyba minimalnie zmarznięta ale ogólnie ciepło. Jak okiem sięgnąć nie widzę ani jednej chmurki i jest już dość jasno, choć jeszcze przed wschodem słońca. Jakowaś wilgoć pokryła jezdnie ale przyczepność niezła. Kręcę trasę jak ostatnio. Czasy pośrednie dobre więc nie naginam. W Dąbrowie Króliczek. Przy zagórskim Shell-u zjeżdża na ścieżkę a ja tnę asfaltem więc szybko go gubię. Na miejscu jestem z zapasem 6 min. rozgrzany ale nie zagotowany. Zostawiłem dziś trochę ciuchów w domu a założone w lżejszej konfiguracji.
Po pracy powrót maksymalnie krótką trasą i bez ociągania bo sprawa do załatwienia. Wracam przez Mec, Środulę, Stary Będzin, przed Łagiszą zwrot na "913" i prosto do domu. Warunki niezłe ale jakieś takie nijakie. Niezbyt mocny wiatr mniej więcej z południowego zachodu, dywan chmur, względnie ciepło.
Kategoria Praca
DP PTTK NOD
-
DST
48.00km
-
Czas
02:38
-
VAVG
18.23km/h
-
Sprzęt Merida Matts TFS 100D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Nogi domagały się przerwy więc weekend niejeżdżony choć też przyjemnie, na nałogach, spędzony. Trochę zarwałem spanie ale wstałem jak zwykle za to niezwykle posypała mi się procedura startowa i ostatecznie wytaczam się o 6:11. Jest całkiem przyjemnie. Bez zauważalnego wiatru, zdecydowanie na plusie, dość jasno, chmury takie, że deszczu z nich nie powinno być. Ruszam bez ociągania. Trasa ostatnio standardowa przez Gródków, Łagiszę, centrum Dąbrowy Górniczej, Al. Kościuszki, i od Ali Róż standard przez centrum Zagórza. Dziś trochę przytrzymał mnie na "dworcu" w Dąbrowie pociąg towarowy. W sumie drobne, przymusowe postoje spowolniły mnie na tyle, że cel osiągam z lekkim opóźnieniem. Jechało się przyjemnie. Trochę za ciepło się ubrałem bo na miejscu jestem lekko podgotowany pomimo tego, że dziś nieco lżejsza warstwa wierzchnia weszła do użycia.
Po pracy wychodzę nieco później bo dziś kręcę na spotkanie do klubu. Lekki wiaterek, słoneczko. Normalnie wiosna. Połowa ciuchów wędruje do plecaka a i tak po trasce przez Środulę do PTTK-u jestem lekko zagotowany. Na miejscu już jest kilka osób i szybko zjawiają się kolejni klubowicze. Czas szybko płynie na rozmowach osiągając wartość po 18:00. Załatwiwszy różne klubowe sprawy w końcu zbieramy się do wyjścia. Dziś na rowerkach jesteśmy tylko we dwóch, Prezes i ja. Marcin decyduje się na odprowadzenie mnie kawałek. Jedziemy w stronę Milowic i dalej do Czeladzi. Tu zaginamy pod M1, gdzie Prezes załatwia przy okazji szybki biznes i potem kręcimy dalej we dwóch przez Syberkę i nęrkę do Łagiszy. Tu Marcin stwierdzam, że mamy dobry czas i postanawia odholować mnie jeszcze kawałek dalej. Rozjeżdżamy się dopiero w Sarnowie, gdzie ja skręcam do świateł na "86" a Marcin w stronę Preczowa. Ostatni odcinek mam nieco pod wiatr ale i tak jest bardzo przyjemnie.
Kategoria Praca
DPD
-
DST
35.00km
-
Czas
02:07
-
VAVG
16.54km/h
-
Sprzęt Merida Matts TFS 100D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Ruszam podobnie jak wczoraj - 6:01. W nocy dość konkretnie wiało i dziś większość dróg sucha. Przed startem nieco podmuchy osłabły. Na niebie przebijało się na finiszu słoneczko. Jechało mi się dziś całkiem dobrze choć nie miałem parcia na prędkość. Trasa jak wczoraj. Od DorJan-a już wręcz spacerowo trochę też z powodu wiatru, który na tym odcinku dawał się we znaki najbardziej. Mimo tego na finiszu jeszcze z zapasem czasu. Całkiem przyjemny dojazd do pracy.
Psychicznie przygotowany na ciężką walkę z wiatrem na powrocie zostaję niemalże mile rozczarowany. Ruszam bez gięcia w stronę Mecu i, owszem, daje się odczuć silny wiatr, ale nawet nie w połowie taki, jakiego oczekiwałem. Tempo jednak spacerowe. Dalej standardem przez Środulę w stronę Starego Będzina. Tu na ul. Kościuszki przychodzi mi stoczyć krótką walkę z zacinający w twarz śniegiem. Poza tym reszta drogi przy słoneczku przebijającym się pomiędzy chmurami. Przez chwilę zamiarowałem skręcić przed Łagiszą w stronę Gródkowa ale na tym odcinku miałbym przerąbane kręcenie. Nie dość, że centralnie pod wiatr, to jeszcze pod górkę. Dużo łatwiej było przejechać przez Łagiszę do Sarnowa i tam skręcić na światła i dalej długą, opadającą prostą do domu. W sumie jechało się nawet przyjemnie mimo walki z podmuchami. Ale na dłuższe jeżdżenie bym się nie zdecydował dzisiaj, zwłaszcza po południu. Temperatura spadła zauważalnie i na finiszu wydech generował kłębki pary. Można powiedzieć, że dzisiejsza prognoza ICM-u sprawdziła się co do joty.
Kategoria Praca
DPD
-
DST
36.00km
-
Czas
01:59
-
VAVG
18.15km/h
-
Sprzęt Merida Matts TFS 100D
-
Aktywność Jazda na rowerze
O całą minutę poprawiam dziś godzinę startu - 6:01. Warunki raczej wymagające. Temperatura, co prawda, znacznie na plusie (tak około +6 bym powiedział) ale za to silny wiatr i na początku dość konkretny deszcz. Dobre w tym wszystkim to, że wiatr mniej więcej z zachodu czyli do pracy pomagający. Kręcę jak wczoraj przez Gródków, Łagiszę, Zieloną, centrum Dąbrowy Górniczej. Jedzie się nawet nieźle. Tylko w butach stopniowo robi się coraz chłodniej. Na finiszu, który czynię z zapasem 8 min., stwierdzam nieco nasiąknięte skarpetki ale bagna w butach jeszcze nie było czyli jest ok. Jakoś zupełnie nie musiałem ze sobą walczyć by dziś rowerkiem pojechać. Właściwie, to dojazd rowerkiem był oczywistą oczywistością.
W ciągu dnia opady nieco ustały. Przy starcie coś tam kapało ale tak nieistotnie, że zupełnie nie zwróciłem uwagi, w którym momencie przestało zupełnie. Wracam przez centrum Zagórza w stronę Dąbrowy Górniczej, gdzie zahaczam o ścianę płaczu. Potem pod Most Ucieczki i na bieżnię przy P3. Tutaj znikomy ruch, głównie biegacze i spacerowicze. Dotaczam się do Świątyni Grillowania i dzikim skrótem, który ma niedługo być przerobiony na całkiem legalny, przenoszę się na kawałek bieżni przy P4. Potem Preczów, Sarnów i do domu. Jakieś 2km przed finiszem wyprzedza mnie szoska. Na podjeździe chwilę jeszcze utrzymuję równe z nią tempo ale na prostej człowiek staje na pedałach i widzę jak mi odchodzi. Latem może bym powalczył ale dziś nie miałem najmniejszego zamiaru. Za zimne powietrze do wciągania do płuc i za bardzo wychłodzone mięśnie nóg by szaleć. Końcóweczka spokojnie. Przyjemny powrót do domu, którego nie zepsuło zauważalne zmęczenie po wymagającym dniu w pracy.
Kategoria Praca
DPOD
-
DST
37.00km
-
Czas
02:16
-
VAVG
16.32km/h
-
Sprzęt Merida Matts TFS 100D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Zaczyna się opóźnianie startu. Dziś ruszam 6:02. Na wyjściu już zapala się czerwona lampka bo czuję pod butami zmrożoną trawę. A miało być na plusie. Trzysta metrów dalej, na najbliższym skrzyżowaniu, widzę "solniczkę". Zdecydowanie trzeba będzie uważać. Miejscami jezdnie błyszczały się bardzo dwuznacznie. Kręcę dziś przez Gródków, Łagiszę i Zieloną. W sumie warunki na jezdni nie były tragiczne ale trafiały się strefy chłodniejsze, gdzie widać było zmrożone kałuże. Kółko uciekło mi raz jak skręcałem z ul. Robotniczej w Limanowskiego w Dąbrowie Górniczej. Na szczęście udało się to opanować. Jednak przez to, że jechałem bardzo ostrożnie, jechałem też niezbyt szybko co przełożyło się na 3 minuty spóźnienia. Odczuwalnie było raczej nieco poniżej zera. Chyba wolałem już wczorajszą jazdę w lekkim opadzie. I cieplej, i bezpieczniej.
Powrót z minimalnym wygięciem. Z pracy jadę do centrum Zagórza, dalej w stronę Makro i do Decathlonu zaopatrzyć się w nowe podkowy. Potem przez Środulę i Stary Będzin dotaczam się do ścieżki rowerowej w stronę będzińskiej nerki. Reszta powrotu przez Zamkowe, Grodziec i Gródków. Część trasy po zachodzie słońca ale jeszcze przy niezłej widoczności. Na powrocie zauważalnie wzmógł się wiaterek, który pewnie Darkowi będzie pomagał w drodze powrotnej z Gliwic do Katowic, bo mnie on w kilku miejscach zmusił do niezłej walki. Ale i tak jechało się przyjemnie. Na szybkości mi nie zależało, wręcz delektowałem się ślimaczym tempem :-) I zupełnie też nie przeszkadzało to, że czasem coś tam pokapało albo poleciało spod kół. Jak na luty to warunki do jazdy prawie rewelacyjne. Czasem miałem wrażenie, że ludzie mieli problem ze zrozumieniem tego co widzą, czyli rowerzysty w lutym :-)
Kategoria Praca





















