Grudzień, 2016
Dystans całkowity: | 343.00 km (w terenie 1.00 km; 0.29%) |
Czas w ruchu: | 17:56 |
Średnia prędkość: | 19.13 km/h |
Liczba aktywności: | 9 |
Średnio na aktywność: | 38.11 km i 1h 59m |
Więcej statystyk |
Na wykończenie roku
-
DST
31.00km
-
Czas
01:30
-
VAVG
20.67km/h
-
Sprzęt Scott Spark 750
-
Aktywność Jazda na rowerze
Chłodny ale całkiem ładny dzień. Zero chmurek, zero wiatru, piękne słoneczko. Grzechem byłoby nie pojeździć. Poza tym to ostatnia okazja w tym roku :-) Ruszam nieco po 13:00. Kółeczko zaczynam od wjazdu do Góry Siewierskiej i dalej przez Twardowice do Nowej Wsi. Tu skręcam na Najdziszów i Sadowie II w drodze do Toporowic i dalej do Preczowa. Stamtąd do Wojkowic Kościelnych gdzie wkurzają mnie światła, które nie reagują na rowerzystów. Kiedy udaje mi się przebić na wschodnią stronę "86" kręcę na bieżnię wzdłuż Pogorii 4 i niąże turlam się do Marianek i dalej do Preczowa. Stamtąd już prosto do Sarnowa i do domu. Całkiem przyjemne kółeczko. Trochę tylko zmarzły stopy ale poza tym jechało się super. Rowerzystów spotkałem po drodze kilku. Pierwszych w Górze Siewierskiej. Resztę w okolicach Pogorii 4. Dzisiejszym kółeczkiem rzutem na taśmę udaje mi się osiągnąć roczny przebieg na poziomie 12k km.
Podsumowując 2016 rok... Szału nie ma. Chyba obiecywałem sobie więcej po nim. Może przyszły będzie bardziej aktywny. Ale coś tam mimo wszystko się działo i nie był taki do końca zmarnowany.
Kategoria Inne
DPDNZ
-
DST
41.00km
-
Czas
02:23
-
VAVG
17.20km/h
-
Sprzęt Merida Matts TFS 100D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Start dziś minimalnie później - 6:04. Wychodząc na zewnątrz mam wrażenie, że jest cieplej pomimo widocznego na trawie szronu. Próba hamowania wypada dobrze. Dziś jeszcze bardziej pusto na drogach niż przez ostatnie dni. Podejrzewam, że niektórzy chyba wzięli wolne i rozpoczęli trening do Sylwestra ;-) Wrażenie ciepłego powietrza znika po przekroczeniu "86" i zjazd za kościół w Sarnowie. Tam też widać w powietrzu więcej wilgoci. Wszystko to sprawia, że temperatura odczuwalna jest dość niska. Wrażenie zimna w palcach stóp i dłoni to potwierdza. W sumie jednak na mecie nie jestem jakoś tragicznie wychłodzony za to o kilka minut później niż wczoraj ale jeszcze nie spóźniony. Mimo wszystko przyjemny dojazd do pracy.
Po pracy spokojnie kręcę powrót przez Mec, Środulę, Będzin, Grodziec i Wojkowice. Wygląda na to, że odcinek ścieżki rowerowej biegnący od osiedla Zamkowe do browaru w Grodźcu będzie za jakiś czas połączony z tym, który biegnie od grodzieckiej Biedronki do Wojkowic. W kilku miejscach są już namalowane przejazdy przez jezdnię i powoli widać przygotowania do robót ziemnych. Super. W domu zostawiam plecak, zarzucam na Błękitnego sakwy i robię standardowe zagięcie do wsiowego Lewiatana. Końcówka już w ciemnościach.
Kategoria Praca
DPD
-
DST
36.00km
-
Czas
01:50
-
VAVG
19.64km/h
-
Sprzęt Scott Spark 750
-
Aktywność Jazda na rowerze
Procedura przedstartowa przebiega sprawnie i ruszam o 6:02. Warunki na drodze są jeszcze lepsze niż wczoraj. Resztki wody i lodu gdzieś zniknęły i próba hamowania przed domem wypada bardzo dobrze. Wiaterek znacznie zelżał, zrobiło się też zimniej. Kwalifikuję jednak te warunki do całkiem niezłych, jak na tą porę roku, i całkowicie zdatnych do jazdy. Do pracy kręcę wariant przez Sarnów i Preczów. Przejazd spokojny i całkiem przyjemny. Na Zielonej widzę dziś jedynego po drodze rowerzystę. Machamy sobie końcówkami górnymi w pozdrowieniu. Na miejscu jestem z zapasem 4 min. Palce u stóp i rąk nieco wychłodzone ale ogólnie jest dobrze.
Z pracy wyjeżdżam podobnie jak wczoraj, wcześnie i sprawnie. Kręcę krótką trasą (przez Mec, Środulę, Będzin, Grodziec i Gródków) prosto do domu. Jest nieco poniżej zera. Wiaterek mało zauważalny. Tempo mam jednak spacerowe bo staram się utrzymać stan równowagi między oddychaniem, poceniem i podawaniem nóg. Jakoś się udaje i do domu docieram na kilka minut przed 16:00. Przyjemy i spokojny powrót do domu. Jedynie końcówka na "913" od Gródkowa do Strzyżowic bardziej ruchliwa ale bez niebezpiecznych akcji.
Kategoria Praca
DPD
-
DST
36.00km
-
Czas
01:53
-
VAVG
19.12km/h
-
Sprzęt Scott Spark 750
-
Aktywność Jazda na rowerze
Zamierający orkan "Barbara" nieźle podsuszył jezdnie i pomimo tego, że spadła temperatura nieco poniżej zera warunki do jazdy były o poranku całkiem dobre. Próba hamowania przed domem wypadła doskonale. Mimo tego podszedłem jednak do jazdy asekuracyjnie. W drodze okazało się, że to było dobre posunięcie bo były miejsca gdzie jezdnia odbijała światło latarń bardzo dwuznacznie. Przełożyło się to też na czas przejazdu. Kręcę spokojny wariant przez Sarnów i Preczów na Zieloną. Ruch na drogach wciąż niewielki. Dojeżdżam na miejsce bez ekscesów z zapasem 4 min.
Z pracy postarałem się wygrzebać tak szybko jak tylko było to możliwe by maksymalnie dużą część drogi powrotnej przejechać przy świetle dziennym. Temperatura zdecydowanie poniżej zera i do tego zauważalny wiatr (18km/h wg ICM-u) z kierunku głównie północnego. Kręcę raczej spokojnie w stronę Mecu i dalej przez Środulę do Będzina. Od nerki zamierzałem początkowo jechać przez Zamkowe w stronę Grodźca ale ostatecznie jednak zdecydowałem się na kierunek do Łagiszy i Sarnowa by wrócić końcówkę po własnych śladach. Powrót spokojny, niezbyt spieszny, nawet przyjemny mimo wiatru i chłodu. W domu jestem ciut po 16:00 czyli po zachodzie słońca, który zastał mnie formalnie w Sarnowie, ale jeszcze za względnej jasności. Warunki raczej nie zachęcały do czynienia większych objazdów.
Kategoria Praca
DPDNZ
-
DST
40.00km
-
Czas
02:00
-
VAVG
20.00km/h
-
Sprzęt Scott Spark 750
-
Aktywność Jazda na rowerze
Prognozy ICM-u dawały nadzieję na dojazdowe warunki o poranku. Rzut oka za okno potwierdza wróżby. Wytaczam się o 6:07. Wiatr z zachodu jest dość mocny ale jeśli faktycznie wszystko ICM-owi na dziś wyjdzie to będzie jeszcze mocniejszy. Na razie mi nie przeszkadza. Większość drogi mam go w plecy lub z prawej strony. Kręcę przez Sarnów i Preczów na Zieloną i dalej do Dąbrowy Górniczej. Po drodze ruch raczej niewielki. Rowerzystę widziałem dziś tylko jednego. Na miejscu jestem z zapasem kilku minut. Całkiem przyjemny i spokojny dojazd do pracy.
Prognozy sprawdziły się co do joty. Około 14:30 nadciągnęła w okolice Zagórza ołowiana chmura, z której poleciało wszystko, co z chmury mogło polecieć. Chwilę przed 15:00 było już całkiem nieźle. Wracam na kierunek Dąbrowy Górniczej tylko tym razem zaginając przez Starocmentarną i dalej w stronę Mostu Ucieczki. Potem już spokojnie na bieżnię przy P3, Świątynię Grillowania, kawałek wzdłuż P4 i wracam na poranny kurs przez Preczów i Sarnów. Do domu zataczam się już po zachodzie słońca ale jeszcze nie za całkowitych ciemności. Większość drogi to walka z orkanem "Barbara". Szczęśliwie na naszej szerokości geograficznej wiatr nie był już tak dokuczliwy i na młynkach spokojnie dało się jechać blisko 20km/h. Może szału nie ma ale jechało się nieźle. Przez moment tylko naprzykrzały się kropelki.
W domu odstawiam Rzeźnika, wytaczam Błękitnego i zarzucam na niego sakwy. Standardowym dojazdem dotaczam się do wsiowego Lewiatana. Z zaopatrzeniem prosto do domu znów w kropelkach. Plus taki, że obładowany tył świetnie trzyma kierunek na wiatr. Niestety dało się na finiszu odczuć znaczny spadek temperatury. Jeśli wiatr nie przesuszy jezdni to rano będzie zdradziecka szklanka. Na chwilę obecną zakładam dojazd zbiorkomem po cichu licząc jednak na to, że uda się go uniknąć.
Kategoria Praca
Wykorzystać okienko
-
DST
60.00km
-
Czas
02:43
-
VAVG
22.09km/h
-
Sprzęt Scott Spark 750
-
Aktywność Jazda na rowerze
... pogodowe.
Niechęć do jeżdżenia po ciemku i po śliskim sprawiła, że zacząłem korzystać na dojazdach do pracy ze zbiorkomu. Jedynie jak mam dzień wolny i są warunki, które uważam za dobre, to się wytaczam na koła. Dzisiejszy dzień uznałem za całkiem niezły do kręcenia i postanowiłem uskutecznić objazd lotniska od północy.
Ruszam nieco po 12:00 i kręcę w stronę Góry Siewierskiej. Oj! Ciężko szły te pierwsze kilometry. Ale już tak gdzieś w Twardowicach kręcenie weszło w normalny tryb i jechało mi się już całkiem nieźle. Pochmurno, jezdnie mokre, wiatr głównie z zachodu. Zauważalny ale do przewalczenia. Zresztą po tym jak w Sączowie skręciłem na w stronę Ożarowic nawet chyba pomagał. Potem tylko kawałek przy objeździe lotniska od zachodu chwilę się z nim szarpałem ale już od Zendka zdecydowanie pomagał.
Dawno mnie w tych okolicach nie było więc zmiany widzę od razu. Przekopany kawałek pasa startowego. Chyba będzie tak, jak widziałem gdzieś na planach, że autostrada A1 będzie przebiegała bezpośrednio pod pasem startowym. Od strony Zadzienia lotnisko zajęło dodatkowe tereny dochodząc miejscami do głównej drogi. Na wiosnę będzie trzeba poszukać nowych ścieżek na objazd tego terenu. Teraz za mokro by się pchać do lasu. Zresztą całą dzisiejszą traskę zrobiłem asfaltem.
Za Niwiskami wjeżdżam na "78" do Siewierza. Po drodze ze 3-4 narwańców wyprzedzających zdecydowanie ryzykownie zarówno dla mnie jak i nadjeżdżających z przeciwka. Udaje mi się jednak przeżyć ich manewry i spokojnie dojechać do Siewierza. Całe kółeczko robię prawie bez postojów (jedynie ze 3 na przedmuchanie nosa i 1 na zdjęcia ale tylko tak po 2-3 min max.).
Z Siewierza dalej asfaltami kręcę do Podwarpia i stamtąd do Wojkowic Kościelnych by wbić na bieżnią wzdłuż P4. Tam mi do koła przyczepia się jedyny rowerzysta, którego spotkałem na tym odcinku. "Pod Dębami" skręcam do Preczowa i standardem przez Sarnów kręcę do swojej wioski. Przy gimnazjum wiem, że braknie mi trochę do 60km więc zaginam jeszcze lekko po wiosce osiągając założony dystans.
Przyjemnie się kręciło i ewidentnie mi tego brakowało bo nogi podawały znakomicie. Po drodze spotkałem w sumie kilkunastu rowerzystów ale mniej niż się spodziewałem. Poza "78" to wszędzie znikoma aktywność przeciwnika dzięki czemu droga była bardzo spokojna.
Kategoria Inne
Po okolicy
-
DST
31.00km
-
Czas
01:25
-
VAVG
21.88km/h
-
Sprzęt Scott Spark 750
-
Aktywność Jazda na rowerze
Plan był ambitniejszy ale pokrzyżowała mi go pogoda. Choć w sumie to się liczyłem z tym, że tak może być bo ICM nie pozostawiał złudzeń.
Kręcę samymi asfaltami bo po wczorajszych krótki starciach z terenem stwierdziłem, że to byłaby bezsensowna walka.
Na początek wspinaczka do Góry Siewierskiej. Stamtąd kieruję się do Nowej Wsi i przecinam "78". W planie miałem objechać lotnisko od zachodu i przejechać przez Zendek i Zadzień ale już przy osiedlu dawnej jednostki wojskowej pojawiły się pierwsze krople więc od razu skracam skręcając w stronę Niwisk.
Długą prostą z wiatrem w plecy szybko docieram do Przeczyc. Tu mam wiatr cały czas z prawej strony. Momentami nieźle mną miota. Zresztą na zjazdach z Góry Siewierskiej i w Nowej Wsi też były momenty kiedy nieźle szarpało. W Przeczycach opad zaczyna nabierać tempa. Utrzymuję kurs mniej więcej na południe aż do Warężyna gdzie skręcam centralnie na wiatr jadąc w stronę Dąbia. Potem jeszcze Dąbie-Chrobakowe, Malinowice i wpadam do swojej wioski. Ostatnie 3km i jestem w domu.
Po drodze nie spotkałem ani jednego rowerzysty, co mnie bardzo zdziwiło, bo to tereny lubiane przez "szoszonów". Jedynego rowerzystę widziałem jak dotarłem do domu i wyjrzałem za okno. Wyglądało jakby się spieszył zakończyć objazd.
Mimo tego, że pogoda mi się rozsypała, wiało i na końcu padało, to jechało się całkiem przyjemnie. Gdybym wystartował ze 2 godziny wcześniej to plan zrobiłbym bez problemu ale oddziaływanie grawitacyjne łóżka było trudne do przezwyciężenia ;-)
Kategoria Inne
Po OC, zobaczyć czarownicę i sfocić centrum Lidla
-
DST
32.00km
-
Teren
1.00km
-
Czas
02:00
-
VAVG
16.00km/h
-
Sprzęt Kiedyś Giant
-
Aktywność Jazda na rowerze
Wczoraj rozmawiałem z Marcinem (nieprezesem) na temat pokręcenia w sobotę. Niestety nam się nie zgadzały kierunki. Nie miałem nic sprecyzowanego ale myślałem mniej więcej o kierunku Tarnowskich Gór. Z kolei Marcin bardziej o Jaworznie. Nijak nie dało się z tego średniej wyciągnąć i albo on, albo ja musielibyśmy dokręcić na dojazdach tak z 15km w jedną stronę. Skończyła się rozmowa na tym, że pożyczyliśmy sobie dobrego kręcenia.
A ja dalej bez planu byłem. Rano się jednak wykrystalizował bo dostałem telefon z centrum ubezpieczeniowego odnośnie OC. Okazało się, że mogę dziś odebrać więc nie odkładałem sprawy (ICM wieszczył, że jutro popada a w poniedziałek spadnie gwałtownie temperatura) i pokręciłem załatwić sprawę.
Najkrótszą drogą do Będzina czyli przez wąskie gardło przy wyjeździe z budowanego centrum logistycznego Lidl-a i kociokwik przy targu w Będzinie. Udaje mi się przebyć te miejsca bez ekscesów. Niestety OC na rowerek też poszło do góry, tzn. składka większa za niższe wartości ewentualnego odszkodowania :-/ Ale trudno. Za dużo na rowerku jeżdżę by OC nie mieć.
Do tego momentu nieco się spieszyłem. Potem mogłem sobie już spacerowo pojechać. Ruszam na 12% na Syberkę i dalej wokół M1 w stronę GLS-u i dalej do Czeladzi. Tu zawijam na rynek sfocić pomnik czeladzkiej czarownicy.
Stamtąd obieram kierunek na Grodziec. Kolejne miejsce, które chcę dziś zaliczyć to Dorotka. Wdrapuję się na jej zbocza ale na sam czubek nie wjeżdżam. Dziś interesuje mnie miejsce, z którego mogę sfocić budujące się jeszcze centrum logistyczne Lidl-a. Powietrze nie jest zbyt przejrzyste ale po podrasowaniu programowym widać nawet nieźle. Zewnętrzne prace już na ukończeniu.
Zataczam pełne kółko wokół czubka Dorotki (miejscami prowadząc po oblodzonych połaciach) i zjeżdżam do grodzieckiej Biedronki. Tu wbijam na ścieżkę do Wojkowic. Tąże podążam aż do skrętu na Strzyżowice. Kilka pagórków i wjeżdżam na "913". Wykorzystuję ją na odcinku do DINO, gdzie skręcam by zahaczyć o wsiowego Lewiatana. Potem już prosto do domu.
Link do pełnej galerii
Kategoria Inne
DPND
-
DST
36.00km
-
Czas
02:12
-
VAVG
16.36km/h
-
Sprzęt Kiedyś Giant
-
Aktywność Jazda na rowerze
Pierwszy dojazd rowerem do pracy w grudniu. Straszna porażka ten miesiąc. Miało być dziś powyżej zera czyli znośne warunki rano. Teoretycznie było ale jezdnie nie do końca były tylko mokre. Miejscami asfalt odbijał światło latarni jak od powierzchni zmrożonej. Z tego też powodu wyjazd o 6:08 okazał się przyczyną nielichej obsuwy na mecie. Kręciłem standardowo przez Sarnów i Preczów bardzo zachowawczo. Punkty pośrednie zaliczane po czasie. Dodatkowo zatrzymuje mnie jeszcze pociąg KŚ na "dworcu" w Dąbrowie Górniczej. Ostatecznie na miejscu mam stratę 13 min. Mam nadzieję, że przez dzień trochę się ociepli i powrót będzie się lepiej kręciło.
Z pracy zbieram się dziś dość szybko i jadę bez gięcia przez Mec i Środulę do Będzina, do centrum ubezpieczeniowego. Czas przedłużyć OC na rowerek. Niestety dziś nie załatwię sprawy bo coś się pozmieniało w oprogramowaniu PZU. Czeka mnie jeszcze jedna wizyta jak zadzwonią, że już polisa gotowa. Wychodząc z ubezpieczalni nadziewam się na drobny deszczyk. Towarzyszy mi przez kilkaset metrów i znika. Dalej kręcę przez Zamkowe na ścieżkę do Grodźca. Miejscami przez chwilę pojawia się drobny opad. Na szczęście jest powyżej zera i nie zamarza. Trochę zawiewa z południowego zachodu i czasem muszę z tym wiaterkiem nieco powalczyć. Tempo mam raczej spacerowe. Jakoś źle mi się jedzie w tych ciemnościach. Do domu zataczam się bez większych sensacji. Dobrze było znów zakręcić ale chyba zmienię tryb rowerowania na weekendowy. Do pracy zbiorkomem a w sobotę i niedzielę, jeżeli pozwoli tylko pogoda, coś po okolicy, może w terenie. No chyba, że zrobi się ładnie sucho na jezdniach.
Kategoria Praca