limit prowadzi tutaj blog rowerowy

Niejeżdżenie boli. Dosłownie.

Wpisy archiwalne w miesiącu

Sierpień, 2012

Dystans całkowity:1756.00 km (w terenie 223.00 km; 12.70%)
Czas w ruchu:92:19
Średnia prędkość:19.02 km/h
Liczba aktywności:26
Średnio na aktywność:67.54 km i 3h 33m
Więcej statystyk

DPD

  • DST 38.00km
  • Teren 2.00km
  • Czas 01:38
  • VAVG 23.27km/h
  • Sprzęt Merida Matts TFS 100D
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 31 sierpnia 2012 | dodano: 31.08.2012

Na starcie +13 ale odczuwalnie zupełnie inaczej niż wczoraj. I wdzianko lżejsze, i noga lepiej podaje. Jakby światła były jeszcze bardziej przyjazne, to może bym się i w 35 min. zmieścił.
Po drodze wymieniamy machnięcia końcówkami z Pawłem. Znaczy się pod Starym Będzinem musiałem być już dziebko spóźniony bo Paweł wyszedł na prostą.

Na wyjściu z pracy pogoda jakaś taka niemrawa. Pochmurno. Trochę wiaterku. Ruszam wertepkami w stronę Placu Papieskiego. Pokapuje. Dalej obok Plejady, Chemiczna i w stronę Czeladzi. Z Czeladzi do Wojkowic. Miałem plan jechać do jakiegoś lasu ale skończyło się na powrocie do domu jak znowu coś tam kapnęło w Czeladzi i pod domem.
A rano było całkiem fajnie. Chyba ta wredna pogoda na sobotę się sprawdzi :-/


Kategoria Praca

DPOD

  • DST 37.00km
  • Teren 7.00km
  • Czas 01:55
  • VAVG 19.30km/h
  • Sprzęt Merida Matts TFS 100D
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 30 sierpnia 2012 | dodano: 30.08.2012

+10. Ciągle nie mogę się przyzwyczaić do tej temperatury i wdzianko długie w użyciu. Generalnie jechało się nieźle. Dziś tylko jakby światła mniej przyjazne.

Powrót trochę nietypowy. Najpierw na centrum D. G. Potem obok oczyszczalni ścieków na Ksawerę. Za ścieżką wzdłuż Cz. Przemszy w teren i wertepkami aż pod Grodziec. Miałem wbić na wertepki do Gródkowa ale akurat robili most więc do Gródkowa asfaltem i koło "Pod Lwem" w teren. Przez las w Gródkowie do Psar.
Poranno popołudniowy kontrast pogodowy trwa.


Kategoria Praca

DP - jest jeszcze nadzieja - OD

Środa, 29 sierpnia 2012 | dodano: 29.08.2012

Dziś temperatura o 100% większa. Całe +10 na termometrze ale mimo tego wystartowałem poubierany jak wczoraj. Termometr to jedno ale odczuwalna to drugie. Może jednak będą jeszcze dni, kiedy rano będzie +15 lub więcej...

W pracy zaczęła mnie napierniczać dyńka. Jak wychodziłem, to miałem szczery zamiar najkrótszą drogą do domu pokręcić. Tak więc na D. G., w stronę mola na P3. I tu mi się skręciło zamiast na Zieloną to na ścieżkę wokół P3. Potem przeskoczyłem przez tory na P4 i dalej ścieżką do Wojkowic Kościelnych. Stamtąd na Marcinków, Toporowice, Dąbie, Dolne: Brzękowice i Goląszę a potem do Strzyżowic i do domu. Gdzieś w okolicach Dąbia zgubiłem to, co mnie w dyńkę napierniczało.
Pogoda popołudniem zupełnie jak nie ta co rano. Na pewno powyżej +20, ładne słoneczko i chyba jakiś wiaterek ale niezbyt nachalny.


Kategoria Praca

DP - zima za pasem - D

Wtorek, 28 sierpnia 2012 | dodano: 28.08.2012

+5 rano na termometrze. Skandal! W sierpniu! Z tego też powodu dziś na łeb czapeczka polarowa, na klatę takaż kurtka a na łapki pełne rękawiczki. I wcale nie było mi za ciepło. Tak w sam raz.
Przed dworcem Stary Będzin wymieniamy machnięcia końcówkami z Pawłem - właśnie się rozpędzał na łuku.
Gdzieś koło Środuli dopiero zaczyna się robić ciepło. Zima idzie wielkimi krokami :-(

Po pracy przez D. G., Zieloną, Preczów i Sarnów do domu. Jakoś zero ochoty na kręcenie extra km-ów.


Kategoria Praca

DPZD

  • DST 34.00km
  • Czas 01:41
  • VAVG 20.20km/h
  • Sprzęt Kiedyś Giant
  • Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 27 sierpnia 2012 | dodano: 27.08.2012

Rano za oknem nieciekawie. +13. Jakby padało wcześniej. Dziś wdzianka z długimi zakończeniami. Może popołudniem będzie lepiej. Po dniu przerwy jechało się nawet całkiem fajnie.

Tak czytałem za dnia co ludzie pisali o dzisiejszym jeżdżeniu i u wszystkich widniał wiatr. Jaki wiatr sobie myślę. Żadnego wiatru nie było jak do pracy jechałem. Wyłażę z pracy, ustawiam się do startu a tu wiatr. Zimny. Po drodze wdziałem bluzę bo cosik zimno się mi robiło mimo słoneczka ładnego.
Powrót obok Makro. Przystanek po zaopatrzenie w Lidlu będzińskim i z balastem przez Łagiszę i Gródków do domu. Zrzut balastu i jeszcze mała dokrętka do lokalnego sklepu.
Jakiś taki ten dzień do niczego. Pewnie przez to, że się zaczyna jesień robić :-/


Kategoria Praca

Rybnik oficjalnie

  • DST 169.00km
  • Teren 40.00km
  • Czas 08:14
  • VAVG 20.53km/h
  • Sprzęt Merida Matts TFS 100D
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 25 sierpnia 2012 | dodano: 25.08.2012

Dziś oficjalna klubowa wycieczka do Rybnika.
Dzień rozpoczął się mało optymistycznie. Pochmurno, mokro. Zanim dotarłem na miejsce zbiórki ze dwa razy zdążyło popadać. Na szczęście nie na tyle mocno, by mnie zniechęcić do dalszej jazdy.
Pod fontanną zastaję trzech odważnych, którzy też nie dali się pogodzie wystraszyć. Gdyby nie oni, to pewnie by się wyjazd nie odbył. A tak, jak się stawił ktoś poza organizatorem, to nie wypadało się wycofać :-)
Czekaliśmy jeszcze na Marcina i Jego Tatę, którzy wystartowali z poślizgiem bo u nich akurat padało. W końcu jednak ruszamy.
Trasa niemal identyczna jak ta, którą odbyłem tydzień wcześniej z Edytą i Jackiem. Zwiedzania wiele nie było, trochę tylko focenia.
Na początek Kalwaria Panewnicka gdzie zrobiliśmy kilka minut postoju.
Kolejna przerwa przy drewnianym kościółku z XVI w. w Paniowych. Niestety zamknięty więc tylko kilka foto z zewnątrz.
Jedziemy dalej do Chudowa. Tu również tylko chwila na zdjęcia. Zamek można zwiedzać ale dopiero od 11:00. My byliśmy o godzinę wcześniej i pogoda zdecydowanie nie kwalifikowała się do czekania na otwarcie.
Przejeżdżamy przez Knurów bez zatrzymywania. Po drodze co jakiś czas coś tam kapnie ale na tyle nieznacznie, że jedziemy dalej.
Postój robimy przy drewnianym kościółku w Wilczej. Otwarty ale akurat odbywa się tam pogrzeb więc tylko foto i przeczekawszy chwilowy mocniejszy opad pod okapem, jedziemy dalej.
Potem kawałek po lasach i wyjeżdżamy przy zalewie rybnickim. Ścieżką wzdłuż zbiornika jedziemy na molo, gdzie robimy foto i dalej do centrum na rynek wszamać obiadek.
Na rynku tańce i przyśpiewy ludowe towarzyszą nam w trakcie posiłku.
Odpocząwszy ruszamy w drogę powrotną. Teraz wersja trasy nieco bardziej wymagająca. Trochę lasów i całkiem sporo podjazdów. Było się gdzie zmęczyć. Postój robimy m. in. przy drewnianym kościół w Palowicach, na rynku w Mikołowie a doraźnie po większych podjazdach i w miarę potrzeb na tankowanie.
Dojeżdżamy do Sosnowca nieco po 18:30 czyli wcześniej niż zakładaliśmy ale to pewnie dlatego, że grupa nieliczna i zrywna.
Pogoda, która początkowo wyglądała bardzo nieciekawie z końcem dnia wygląda bardzo dobrze. Warto było się niewystraszyć i pojechać.





Od lewej: ja, Paweł, Adrian, Marcin, Tata Marcina, Dominik czyli 6 niewystraszonych pogodą.


Panewniki.


Pierwsza przerwa serwisowa - kapeć w rowerze Taty Marcina. Druga była później - smarowanie łańcuchów - w drodze z Rybnika.


Kościół drewniany XVI w. w Paniowych.


Zamek w Chudowie.


Kościół w Wilczej.


Długo, długo nic i od razu na molo w Rybniku.


Zbieramy się do powrotu po obiadku.


Spotykamy siostrę "dziewczyny" Andiego.


Kościół w Palowicach. Również zabytkowy. I również zamknięty.


Wyrywam trochę do przodu i robię ekipie zdjęcia na podjeździe.


I jeszcze jeden z licznych podjazdów drogi powrotnej.

Link do pełnej galerii


Kategoria Jednodniowe

DPD

Piątek, 24 sierpnia 2012 | dodano: 24.08.2012

Rano miałem wrażenie, że jedzie się jakoś opornie. Zdziwiłem się, jak zerknąłem na info w GPS. 38 minut do pracy. Dziwne.

Po pracy do D. G. wziąć trochę kasy przed dentystą i zamienić słówko z Marcinem, który dziś wrócił ze Św. Anny. Nagle zauważam, że mi coś dziwnie koło przednie lata jak ścisnę hamulec. Pierwsze podejrzenie - złamana ośka. Lekko się wq... Jutro wycieczka do Rybnika a tu taki zonk. Szybko żegnam się z Marcinem i jadę w stronę Meridy koło szpitala na Mydlicach. Tam przy sklepie oglądam sprawę jeszcze raz, wypinam koło - zacisk jakoś tak podejrzanie lekko zapięty, wyjmuję ośkę ale jest ok. Składam wszystko do kupy, mocniej zaciągam zacisk i wygląda na to, że jest ok. W międzyczasie podchodzi do mnie jeszcze ktoś ze sklepu i zmacawszy tu i tam przodek rowerka doradza, żeby go za niedługo oddać do przeglądu.
Zwijam się do domu przez Ksawerę, obok targu w Będzinie, Grodziec i Gródków. Od Gródkowa wolniej bo w międzyczasie zadzwonili, że u dentystów obsuwa i mogę się nie spieszyć.
Jakoś tak popołudniem wiało zauważalnie. Ale ciepło.


Kategoria Praca

DPZD

  • DST 37.00km
  • Teren 1.00km
  • Czas 01:47
  • VAVG 20.75km/h
  • Sprzęt Kiedyś Giant
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 23 sierpnia 2012 | dodano: 23.08.2012

Wyjechałem spóźniony i nie było szans na nadrobienie tego więc i dojechałem spóźniony. Pogoda rano do jeżdżenia idealna.
Po drodze wymiana machnięć końcówkami górnymi z Pawłem z Ghostów. Jak jestem spóźniony to się czasem mijamy po drodze.

Powrót przez Plac Papieski, Stary Będzin do Kauflanda. Zdzieram nieco skalpu, ładuję balast do sakw i dalej przez Łagiszę i Sarnów do domu. W Będzinie spotykam ponownie Pawła. Machamy do siebie końcówkami.


Kategoria Praca

DPD

  • DST 36.00km
  • Teren 6.00km
  • Czas 01:45
  • VAVG 20.57km/h
  • Sprzęt Merida Matts TFS 100D
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 22 sierpnia 2012 | dodano: 22.08.2012

Dziś nieco "chłodniej". Tylko +17. Poza tym pogoda rewelka. Żeby jeszcze tylko być wyspanym...

Po pracy przez D. G., na Zieloną, wertepkami przez Preczów i Sarnów do domu.


Kategoria Praca

DPD + Noc Cykliczna

  • DST 75.00km
  • Teren 15.00km
  • Czas 04:25
  • VAVG 16.98km/h
  • Sprzęt Merida Matts TFS 100D
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 21 sierpnia 2012 | dodano: 21.08.2012

Lekki szok jak spojrzałem na termometr: +20. Pochmurno ale sucho. Wyjechane z 5 min. opóźnieniem i tak też dojechane. Poza tym bez ekscesów.

Po pracy wertepkami do Dąbrowy Górniczej. Dalej przez Zieloną, wertepkowo przez Preczów, Sarnów do Psar. Ciepło :-)

Po 20:00 ruszam niespiesznie do Dąbrowy Górniczej pod Pałac Kultury na zbiórkę przejazdu Nocy Cyklicznej. Zjeżdżam na miejsce równo z Olem. Tłumek rowerowy już całkiem spory.
Potem przejazd. Trochę dziś opornie szło. Jechałem w końcówce, która została na szlabanie i potem trzeba było nieco podgonić. Potem był podjazd, który nocą można sobie było darować przy tak licznej grupie. Dużo stania i wprowadzanie z buta. Potem też jeszcze trochę postojów.
W sumie jednak warto było się wybrać. Liczna grupa, w tym sporo znajomych, robiła niezłe widowisko. Na koniec lądowanie na Zielonej przy grillu.
Tam trochę rozmów na tematy różne. Około 23:30 żegnam się i ruszam do domu w nadziei, że dotrę jeszcze dziś.
Przez mostek do Preczowa, dalej do Sarnowa i do domu. Niestety nie udało się wrócić dzisiaj. Brakło niecałych dwóch minut.


Kategoria Praca