limit prowadzi tutaj blog rowerowy

Niejeżdżenie boli. Dosłownie.

Wpisy archiwalne w miesiącu

Kwiecień, 2012

Dystans całkowity:1079.00 km (w terenie 123.00 km; 11.40%)
Czas w ruchu:57:39
Średnia prędkość:18.72 km/h
Liczba aktywności:18
Średnio na aktywność:59.94 km i 3h 12m
Więcej statystyk

DPD

  • DST 34.00km
  • Teren 2.00km
  • Czas 01:45
  • VAVG 19.43km/h
  • Sprzęt Merida Matts TFS 100D
  • Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 30 kwietnia 2012 | dodano: 30.04.2012

Rano standardzik: 16km. O 06:00 +14 stopni. Jechało się rewelacyjnie. Mniodzio po prostu.

Po pracy bez objazdów i spokojnie. Przez Dąbrowę Górniczą, Zieloną, Preczów, Sarnów. Solidna lampa. Zaczynam wyglądać jak pasy dla pieszych. Na przemian miejscami biały, miejscami "przypalony".


Kategoria Praca

Takie tam jeżdżenie.

  • DST 41.00km
  • Teren 4.00km
  • Czas 02:25
  • VAVG 16.97km/h
  • Sprzęt Merida Matts TFS 100D
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 29 kwietnia 2012 | dodano: 29.04.2012

Pierwszy kawałek do Dąbrowy Górniczej pod Nemo na spotkanie z Marcinem omówić trasę do Lipowca 1 maja. Trochę nam zeszło. Marcin stwierdził, że odprowadzi mnie do domu a przy okazji trochę się pokręcimy tu i tam.
Najpierw koło oczyszczalni ścieków, wzdłuż torów, na ścieżkę wzdłuż Czarnej Przemszy. Po drodze odbijamy na mostku w stronę Teatru Dzieci Zagłębia. Potem jedziemy do "Wisienki" Ghostbikersów na Stary Będzin. Stamtąd w stronę szpitala górniczego ale po drodze odbijamy w prawo na Syberkę. Z Syberki dalej pod M1. Tam Marcin na chwilę wchodzi do sklepu sportowego sprawdzić jakie są promocje na sprzęt rowerowy.
Dalej jedziemy za M1 jakąś jeszcze nieotwartą drogą do Czeladzi. Z Czeladzi dalej obok parku Rozkówka do Wojkowic i potem prosto do mnie. Dłuższą chwilę rozmawiamy na tematy około klubowe. Potem Marcin rusza w dalszą drogę.


Kategoria Inne

Ogrodzieniec-Morsko-Pilica

  • DST 132.00km
  • Teren 20.00km
  • Czas 07:00
  • VAVG 18.86km/h
  • Sprzęt Merida Matts TFS 100D
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 28 kwietnia 2012 | dodano: 28.04.2012

Dziś wyjazd pod przewodnictwem Jacka. Umówiliśmy się na Pogorii 3 przy molo. Przyjechałem jakieś 5 min. przed czasem i zastałem na miejscu Sławka (razem w zeszłym roku byliśmy w Wilśle). Jacek zadzwonił, że będzie z lekką obsuwą ale to nie był żaden problem. Pogadaliśmy sobie ze Sławkiem czekając na prowadzącego.
Trasy nie będę całej opisywał bo na śladzie ją widać. Większość asfaltami choć i terenu trochę było. Sławek musiał się tam nieźle namęczyć bo był na kolarzówce. W kilku naprawdę piaszczystych miejscach przyszło mu niestety prowadzić. Ale ogólnie większość terenu udało mu się przejechać. Górki, pagórki, zjazdy, podjazdy. Lampiące słońce. Po południu trochę wiatru. Przypaliło mi ździebko łapki.
W Ogrodzieńcu wszamaliśmy ogromne lody włoskie (zastrzeżeniem, że za wierność marce musimy mieć rabat). Potem pojechaliśmy do Morska, gdzie był żurek z grzybkami i kiełbaską - spora porcja i smaczny (co prawda Jacek mówił, że grzybki halucynogenne, żeby nam się wydawało, że w zupie jest kiełbasa ale i tak było dobre). Stamtąd głównie wertepkami pojechaliśmy do Pilicy pod ruiny zamku.
Na moje stwierdzenie "że też im się chciało takie coś stawiać" Jacek rzekł, że chciało, nie chciało. Dawniej było takie narzędzie o nazwie bat i było używane do budowy. Cóż. Chyba trafniej ducha tamtych czasów nie da się ująć w kilku słowach.
Z Pilicy jedziemy znowu do Ogrodzieńca tym razem w większości szlakami i terenem.
Na miejscu mięsko z grilla z dodatkami. A potem rozpoczął się powrót. Po drodze kilka niezłych podjazdów (i zjazdów).
Jacek miał ambitniejszy plan, m. in. chciał jeszcze do Pieskowej Skały jechać, aleśmy ze Sławkiem nie bardzo chcieli współpracować w jego realizacji. Mnie trochę przeraziła ilość kilometrów jakie byśmy wyjechali wtedy. Wychodziło coś chyba ze 160. Jak nie lepiej. I pewnie by się skończyło powrotem po ciemku co jakoś nieszczególnie mnie cieszyło. Ale Jacek za mocno nie bronił pomysłu i pojechaliśmy, jak pojechaliśmy.
A i tak było zajefajnie. Sprzyjające okoliczności przyrody. Zgrana ekipa i fajna atmosfera.
Powrót zakończyliśmy generalnie w Dąbrowie. Ze Sławkiem pożegnaliśmy się w Gołonogu. Mnie Jacek odprowadził pod molo na P3. Rano było tam niemal pusto. Po 18:00 ćma ludzi. Zupełnie nie miałem ochoty tam siedzieć i się im przyglądać.
Pożegnaliśmy się pojechaliśmy w swoje strony.
Dzięki Jacku za wspólny wypad. Jak dla mnie rewelacyjny.



Link do pełnej galerii.


Po tym obrazku jedynie stwierdzenie jakie mi przychodzi do głowy to takie, że my, Polacy, jesteśmy wieśniakami. Było sobie ładne molo. Jakiś napierdolony wsiok nie mógł się z tym pogodzić i zdewastował. Smutne.


W drodze. Wolbrom o ile mnie pamięć nie zawodzi. O co się nie założę ;-)


W Ogrodzieńcu dziś po raz pierwszy :-)


Okiennik.


Nie raz i nie dwa trzeba było rzeźbić podjazdy.


Ruiny zamku w Pilicy.


Niegowonice. Podjazd był niezły. Zjazd jeszcze lepszy :-)


Kategoria Inne

Masa Krytyczna w Katowicach

  • DST 81.00km
  • Teren 5.00km
  • Czas 04:12
  • VAVG 19.29km/h
  • Sprzęt Merida Matts TFS 100D
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 27 kwietnia 2012 | dodano: 27.04.2012

Dziś dzień bogaty w wydarzenia.

Rano standardowo do pracy 16km. Jeszcze w długich spodniach, kurtce i czapce.

Powrót to już inna bajka. Nawet w spodenkach i koszulce bez rękawów bardzo ciepło.
Najpierw na Mec na 16:30 gdzie zastałem tylko Damiana. We dwóch w miarę spokojnie potoczyliśmy się pod dworzec PKP w Sosnowcu. Na miejscu już niezły skład. Był Marcin, Olo i dwie osoby, których nie znam z imienia. W chwilę potem zjawił się Paweł a po nim jeszcze Rafał (albo na odwrót).
Poczekaliśmy jeszcze na jednego spóźnialskiego na szosie i gdzieś tak o 17:10 ruszyliśmy grupką do Katowic standardową drogą. Dojechaliśmy niemal pierwsi.
Do 18:00 zebrała się nawet spora grupka masowiczów, może nie tłum ale jednak sporo.
Tradycyjnie szukanie przewodnika i próba ustalenia przebiegu trasy. W końcu udało się wytypować przewodnika i ruszyliśmy na objazd. Jak zwykle spontaniczny choć tym razem sporo znajomych punktów po drodze. Na pętli Słonecznej przez dobre chęci wywołałem małą kraksę. Wyjechałem tak, że by zastawić jeden z pasów od strony stacji benzynowej i jeden z masowiczów siłą rozpędu na mnie najechał. Chusteczkowo to wyszło trochę ale brakowało mi tego, że nie ma "zastawiaczy" i chciałem za jednego porobić. Nie bardzo wyszło. Przepraszam poszkodowanego.
Reszta objazdu już bez większych (chyba) problemów. Skończyło się miej więcej po godzinie na Rynku. Indi rzekł słowo na dobranoc i powoli zaczęliśmy się rozjeżdżać.
Nas zebrała się mała grupka w składzie: Kosma100, t0mas82, gozdi89, Doms, Nekor, Olo81 i ja. Tuż przed samym startem odkrywam, że urwał mi się jeden nit z mocowania zaczepu sakwy i na szybko musiałem zrobić serwis. Usunięcie usterki poszło gładko. Po tym razem pognaliśmy najpierw na Siemianowice Śląskie, potem na Czeladź, dalej do Grodźca, przez Łagiszę na Zieloną i na molo przy Pogorii 3. Tam się rozstałem z ekipą i solo wzdłuż P3, przez tory, obok P4 (otwarli bramkę na tamie na P4) pojechałem do Preczowa, Sarnowa i do domu. Tempo było takie żeby pojechać, dojechać a się nie zajechać czyli w sam raz. Kosma się zarzekała, że wolno jeździ a jakoś nie dało się tego zaobserwować. Równo trzymała się peletonu a sporymi kawałkami też prowadziła. To samo Damian, niby się zarzekał, że przeziębiony, że szybko nie poleci a tu cisnął równo. Za to Tomek wyraźnie się nudził :-p Jechał spokojnie w środku grupy ale widać było, że zapas mocy ma. Olo tradycyjnie już na swoim ostrym kole jak czasem wyrwał do przodu to ciężko było go dogonić. Właściwie dało się go dogonić tylko dlatego, że na nas czekał.

Pogoda dziś rewelacyjna. Albo miałem dobry dzień albo ta pogoda mi wyraźnie służy bo nogi jakoś całkiem nieźle podawały i napowietrzanie też nie miało zwisów.

Ślad z GPS-a.


Foto wrzucę innym razem bo już pora się robi późna a tu przed jutrem trzeba się nafutrować i wyspać.

I foty z Masy. Link do pełnej galerii


Na finiszu dwa słowa od Indiego.


Powrót z Masy. Czeladź. Oświetlamy się. Tomek i Damian próbują stracić zęby na ostrym kole Ola.


Grupa powrotna z Masy jeszcze w komplecie przy molo na P3.


Otwarta bramka nad tamą na P4.


Kategoria Praca

DPZD vol. 2

  • DST 39.00km
  • Czas 02:00
  • VAVG 19.50km/h
  • Sprzęt Kiedyś Giant
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 26 kwietnia 2012 | dodano: 26.04.2012

Rano 16km. Jeszcze w czapce i rękawiczkach. Piecuch jestem.

Po pracy nie wypalił wspólny z Marcinem kawałek objazdu bo on w inną stronę i o innej porze. Z pracy wertepkami na Plac Papieski. Dalej ścieżką rowerową tak do połowy Kombajnistów i odbicie w prawo, potem w lewo, znowu w prawo i tak dociągnąłem od torów linii tramwajowej 24 i wyjazdu z Plejady. Dalej na przejazd kolejowy, stamtąd koło pałacyku w stronę "Żylety". Kawałek w stronę Będzina asfaltem a potem ścieżką wzdłuż Przemszy (Czarnej zresztą). Wjazd do Kauflanda. 20kg towaru do sakw i już spacerkowym tempem, z obciążoną dupą nie-prosto do domu przez Łagiszę i Sarnów.
Pogoda kusi do jeżdżenia ale z ładunkiem sobie odpuściłem. Dziś pora się nafutrować i wyspać bo jutro Masa Krytyczna w Katowicach a po niej... diabli wiedzą co się będzie działo. Może znowu o północy wrócę do domu. A kto wie, czy i nie później. Z góry mówię, żadnego rzucania monetą.


Kategoria Praca

DPZD

  • DST 38.00km
  • Czas 01:55
  • VAVG 19.83km/h
  • Sprzęt Kiedyś Giant
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 25 kwietnia 2012 | dodano: 25.04.2012

Rano jak zwykle: 16km. Trochę wiatr się stawiał i odrobina wody na jezdni ale generalnie nieźle.

Po pracy najpierw do centrum Dąbrowy Górniczej a potem do Będzina kolejno zedrzeć nieco skalpu a potem do Lidla po wkład do lodówki. Powrót przez Łagiszę i Sarnów, coby trochę pojeździć choć ta jazda, to jak prowadzenie składu towarowego. Dupa obładowana, ciężka. Zebrać się niełatwo, wtoczyć pod górkę toż samo. Jedynie na zjazdach masa nieco pomaga. Pomimo słoneczka jakoś upałów na razie jeszcze nie czuję. Jutro ma być o +5 stopni więcej :-)


Kategoria Praca

DPD zamiast DPZD

  • DST 33.00km
  • Teren 1.00km
  • Czas 01:40
  • VAVG 19.80km/h
  • Sprzęt Kiedyś Giant
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 24 kwietnia 2012 | dodano: 24.04.2012

Rano standardzik: 16km. +6. Coś tam chwilę kapnęło w Będzinie ale niegroźnie.

Po pracy miałem zrobić wjazd do Lidla w Będzinie ale okazało się, że karta została w domu i by trzeba chyba towar w sklepie wyżebrać. Jako, że dziś mam jakiś taki sobie dzień, to dałem spokój z objazdami i przez centrum Dąbrowy Górniczej, Zieloną, Preczów i Sarnów wróciłem do domu. W Preczowie do kompletu zaczęło jeszcze kapać i tak już do końca trzymało.


Kategoria Praca

DPOD

  • DST 41.00km
  • Teren 5.00km
  • Czas 02:15
  • VAVG 18.22km/h
  • Sprzęt Merida Matts TFS 100D
  • Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 23 kwietnia 2012 | dodano: 23.04.2012

Rano standardzik do pracy. +6 ale po deszczach wyczuwalna wilgoć sprawiała, że wydawało się chłodniej.

Po pracy najpierw do centrum Dąbrowy Górniczej do ProLine-a po ładowarkę do akumulatorów (taką bardziej wypasioną). Potem zakosami do Będzina po obrożę przeciw insektom dla domowego tygrysa i potem już nie-prosto do domu. Lasami, polami i różniastymi ścieżynkami sobie chwilę pokluczyłem tu i tam. Wiaterek nieco oporu stawiał. W słoneczku już całkiem przyjemnie.


Kategoria Praca

V Zlot Turystów Oddziałów PTTK woj. śląskiego w Sosnowcu

  • DST 57.00km
  • Teren 5.00km
  • Czas 03:12
  • VAVG 17.81km/h
  • Sprzęt Merida Matts TFS 100D
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 21 kwietnia 2012 | dodano: 21.04.2012

Start o 7:15. Nieco spóźniony. Musiałem się zmieścić do 8:00 z dojazdem do centrum Zagórza. Przez Sarnów, Preczów, Zieloną i centrum Dąbrowy Górniczej wyszło równo 15 km. Dojechałem na czas.
Z Zagórza w czterech jedziemy na Niwkę. Droga prosta jak drut i pomimo kilku wzniesień oraz zaoranego asfaltu uwijamy się w jakieś 25 min. Do startu grupy rowerowej jeszcze ponad 1,5h.
Po drodze dojeżdżają rowerzyści z innych oddziałów. Jedni na własnych kołach (ci z bliższych okolic), inni ze sprzętem w przyczepkach lub na samochodach. Na początku wydaje się, że nie będzie nas dużo ale w miarę zbliżania się godziny 10:00 już wiemy, że peleton będzie dość liczny.
Kierujemy się najpierw na Trójkąt Trzech Cesarzy. Tam niespodzianka. Trzech wojaków w mundurach z epoki wraz z uzbrojeniem. Dłuższa chwila na sesję foto.
Z trójkąta ruszamy dalej pod cmentarz żydowski. Chwila postoju, dwa słowa od Marcina na temat miejsca i jedziemy dalej. Trochę asfaltami, trochę terenem dojeżdżamy w końcu do Katedry w Sosnowcu. Tu znów dłuższy postój. Grupa z przewodnikiem zwiedza kościół.
Dalej przez miasto jedziemy pod pomnik Jana Kiepury. Kolejna sesja foto. Przejściem podziemny wydostajemy się niedaleko cerkwi prawosławnej. Kolejny postój połączony ze zwiedzaniem.
Dalej było jeszcze kilka innych punktów, których nazwy wyleciały mi już z pamięci choć przed oczami mam ich obrazy i w końcu najkrótszą drogą pojechaliśmy na górkę środulską. Na miejscu grochówka i inne atrakcje, w których już osobiście nie brałem udziału. Jako grupa rowerowa dotarliśmy pierwsi ale wkrótce po nas zjawiła się pierwsza grupa piesza. Kiedy piszę te słowa pewnie jeszcze na Środuli trwa zlot.
Na trasie przejazdu wielkiej pomocy udzielili klubowi, jako organizatorowi przejazdu grupy rowerowej PTTK, członkowie Będzińskiego Klubu Rowerowego GHOSTBIKERS. Pomagali obstawiać skrzyżowania, ronda i przejazdy tak, aby dość liczna grupa gości była w stanie płynnie i w zwartym peletonie przemieszczać się pomiędzy kolejnymi punktami. Dzięki, chłopaki, za pomoc. Bez Was by tak łatwo nie poszło.
Dodatkowo mnie udało się zaliczyć klasyczną glebę :-) Sam sobie jestem winien bo próbowałem wyprzedzać z prawej strony w dość wąskim miejscu. Zahaczyłem na pewno rogiem i chyba kołem o krzaki. Kierownica skręciła w prawo i gleba na miejscu. Na szczęście prędkość nie za duża i przy końcu grupy więc karambolu nie było. Sam też zauważalnych strat nie odnotowałem.
Powrót ze Środuli do Będzina z trójką "Ghostów", z którymi pożegnałem się przy dworcu kolejowym na Starym Będzinie. Dalej przez nerkę, obok Pałacu Gzichowskiego, dalej przez Zamkowe, w las Grodziecki. Wąską ścieżyną do końca jakiegoś cieku wodnego, drapanie się na nasyp kolejowy, kawałek nasypem, zjazd na drugą stronę i ścieżynką do drogi z Będzia na Łagiszę. Potem już prosto do siebie. No, prawie prosto. Na wyjeździe z Będzina zaczęło trochę kropić i tak już do samego domu.

Mój dzisiejszy dzień rowerowy:



Na Niwce przed startem.




Trójkąt Trzech Cesarzy.


Warta przy Trójkącie.


Centrum Sosnowca - Pomnik Jana Kiepury.


Cerkiew w Sosnowcu.


Kościół protestancki.


Finałowy podjazd na Środulę.


Lekko nie było :-)


Kategoria Inne

DPOND - przedzlotowa objazdówka

  • DST 66.00km
  • Teren 6.00km
  • Czas 03:34
  • VAVG 18.50km/h
  • Sprzęt Merida Matts TFS 100D
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 20 kwietnia 2012 | dodano: 20.04.2012

Rano standardzik do pracy. +6. Na 4km przed celem objawił się deficyt energetyczny po wczorajszym ganianiu. Simply: nie było się kiedy nażreć :-)

Po pracy najpierw do PTTK na 16:30 na spotkanie klubowe. Różniaste sprawy do obgadania i znika 1,5h. A tu jeszcze mieliśmy zrobić objazd jutrzejszej trasy dla grupy rowerowej na zlot śląskich oddziałów PTTK. Ruszamy najpierw na miejsce startu we trzech: Marcin, Paweł i ja. Start ze stadionu na Niwce. Badamy różne warianty w drodze na Środulę. Po drodze do siebie odbija Paweł. Z Marcinem dojeżdżam do świateł obok Auchan. Tam się żegnamy. Ja dalej obok izby wytrzeźwień, huty Będzin, obok zamku, przez Łagiszę i Sarnów do siebie.
Szczegółowa trasa będzie w jutrzejszym wpisie. Dziś już nie mam więcej sił na rozpisywanie się.


Kategoria Praca