limit prowadzi tutaj blog rowerowy

Niejeżdżenie boli. Dosłownie.

Wpisy archiwalne w miesiącu

Lipiec, 2018

Dystans całkowity:1796.00 km (w terenie 149.00 km; 8.30%)
Czas w ruchu:95:47
Średnia prędkość:18.75 km/h
Liczba aktywności:28
Średnio na aktywność:64.14 km i 3h 25m
Więcej statystyk

DPOD

  • DST 56.00km
  • Teren 12.00km
  • Czas 02:40
  • VAVG 21.00km/h
  • Sprzęt Scott Spark 750
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 31 lipca 2018 | dodano: 31.07.2018

Jakoś udało się dziś sprawniej pozbierać i na kołach jestem o 6:04. Te kilka minutek zapasu postanowiłem wykorzystać i zrobić mały terenowy flow w drodze do pracy. Ruszam w zupełnie przeciwną stronę niż zwykle i po kilometrze asfaltu wbijam w teren w stronę osiedla w Malinowicach. Jedzie się cudnie. Do tego widoki pól o poranku z podnoszącą się mgłą i przeświecającymi przez to promieniami słońca. Przy Urzędzie Gminy w Psarach wbijam do Parku Żurawiniec i dalej w stronę świateł na "86" w Sarnowie. Przeskakuję trasę i asfaltem przetaczam się do Łagiszy by wbić na czarny szlak na Zieloną. Od Zielonej powrót na utartą trasę przez "dworzec kolejowy", Park Hallera, Mortimer i centrum Zagórza. Przyjemnie się leciało. Spokojnie. Na miejscu jestem z zapasem 5 min.

Temperaturki zrobiły się moje ulubione. Najlepsze dla mnie do jeżdżenia. Nie było opcji by choć trochę nie skorzystać na powrocie. Zaginam. Większość asfaltem. Na początek do Kazimierza Górniczego i dalej do Gołonoga. Potem wzdłuż torów przy Pogorii 1 do Piekła i terenem wzdłuż Pogorii 4 do Wojkowic Kościelnych. Na światłach na "86" przeskakuję na zachodnią stronę trasy i przerzucam się na szlak niebieski rowerowo-pieszy do Warężyna. Stamtąd droga już prosta do domu przez Dąbie-Chrobakowe, Malinowice i Psary. Jechało się pięknie. Może nie za szybko miejscami, bo trochę podwiewało, ale i tak mnie jazda bardzo cieszyła. Trochę korciło jeszcze pozaginać ale zew zimnego browarka okazał się silniejszy.


Kategoria Praca

DPD

  • DST 41.00km
  • Teren 2.00km
  • Czas 02:00
  • VAVG 20.50km/h
  • Sprzęt Scott Spark 750
  • Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 30 lipca 2018 | dodano: 30.07.2018

Poranek oporny. Takie przynajmniej mam wrażenie. Wytaczam się na koła o 6:09. Jeszcze jest w miarę przyjemnie. Trochę chmurek, trochę słońca, raczej bez wiatru, ślady opadów na jezdniach. Kręcę dojazd przez Łagiszę i Dąbrowę Górniczą. Przelot spokojny. Tempo bez ciśnienia. Na miejscu mam kilka minut zapasu. Już czuć, że temperatura zauważalnie skoczyła w górę.

Przed wyjściem z pracy kilka razy zagrzmiało i nad Firmą pojawiła mi się ciemniejsza chmurka ale ostatecznie deszcze nie spadł. Kręcę powrót w stronę Środuli i Pogoni. Potem do Czeladzi, gdzie robię małą eksplorację i wracam na objeżdżoną trasę do Wojkowic. Spod Orlenu prosta zaczynająca się od wertepków. Nim dojechałem do domu robię jeszcze wygięcie do wsiowego Lewiatana bo naszła mnie ochota na lody. Przy tych upałach powinny wejść bardzo szybko. Potem zjazd do domu i konsumpcja.


Kategoria Praca

Do brata i powrót

  • DST 41.00km
  • Teren 2.00km
  • Czas 02:00
  • VAVG 20.50km/h
  • Sprzęt Scott Spark 750
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 29 lipca 2018 | dodano: 29.07.2018

Gdzieś około 13:40 zbieram się w drogę do brata. Ciepło, dużo wilgoci w powietrzu, czasem zagrzmi. Kręcę lekkim objazdem by nieco km-ów dołożyć przy okazji i wykonać jedną eksplorację. Na początek do Góry Siewierskiej i potem przez siodełko do Twardowic. Tu rzutem na taśmę dopadam wiaty przystankowej i chronię się przed deszczem. Nie padało jakoś mocno ale równo i dość długo. Kiedy kropelki się uspokoiły ruszam dalej czyli do Nowej Wsi. Zjeżdżam aż do remizy i przed nią skręcam w prawo, na Zawadę. Przetaczam się przez pagórki m. in. w Sadowiu i zjeżdżam do Przeczyc. Potem małe wygięcie w stronę Tuliszowa i na Hektary. "86" przekraczam w Podwarpiu zbliżając się do planowanej eksploracji. Przejeżdżam na wprost małe rondko, przed którym jest odbicie na P4 w prawo i do Siewierza w lewo. Jadę prosto i wbijam w teren. Łagodny podjazd wynosi mnie na wzniesienie, z którego szczytu skręcam w prawo i długim, trawiastym zjazdem lecę w stronę Karsów. Potem już bez wyginania (choć okazje były) kręcę prosto do celu. Nade mną wisi ołowiana chmura, która zdaje się mówić "Ty wiesz co". Kończę dojazd do Ujejsca na trochę przed opadem.

W powrót zbieram się po kilkugodzinnym deszczu. Padało dość równo. Temperatura spadła zauważalnie i nawet przez moment żałowałem, że nie mam jakiejś ekstra warstwy ocieplającej. Kiedy jednak zaczynam się toczyć w swoim rytmie szybko robi się przyjemnie. Powrót bez gięcia przez Wojkowice Kościelne, bieżnię P4, Preczów i Sarnów. Przejechany w ładnym, równym tempie. Po drodze bardzo niewielka aktywność. Ledwo kilku rowerzystów, spacerowiczów, biegaczy i rolkarzy. Od "Pod Dębami" jazda jak na westernie, ku zachodzącemu słońcu. Im bliżej domu tym drogi bardziej suche.


Kategoria Inne

DPD

  • DST 36.00km
  • Teren 1.00km
  • Czas 01:55
  • VAVG 18.78km/h
  • Sprzęt Scott Spark 750
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 27 lipca 2018 | dodano: 27.07.2018

Rozruch standardowy. Na kołach jestem o 6:08. Czuć dużo wilgoci po wczorajszych burzach i ulewach. Od północy i wschodu chmury zasłaniają słońce. Powietrze ledwo się rusza. Do kręcenia warunki nawet niezłe. Trasa przez Łagiszę i Dąbrowę Górniczą. Trafiam na opuszczony szlaban na "dworcu kolejowym". Dość dawno mi się to nie zdarzyło. Na miejscu jestem z zapasem minuty. Dojazd spokojny ale trochę wymęczony. Mało snu przełożyło się na słabe kręcenie. Na odcinku Łagiszy wręcz zasypiałem. Dopiero jak zaczęły się podjazdy w D. G. to nieco otrzeźwiałem.

Przed wyjściem z pracy nieco popadało więc start przy mokrych jezdniach. Opady dziś generalnie burzowe i całkiem sporo ich śladów napotkałem po drodze. Udało się wrócić na sucho choć niestety uflejanym. Trasa bez większego gięcia przez Mec i Środulę do Będzina. Tu troszkę nietypowo kręcę się wypatrując jakichś stoisk z parasolami. W końcu warunki sprzyjają sprzedaży takich produktów. Jednak nie udaje się nic znaleźć bez wchodzenia do sklepów. Dziwne. Zaginam z centrum miasta w stronę Zamkowego i dalej do Grodźca. Wspinam się pod kościół (ten niżej położony) i zjeżdżam w stronę Biedronki. Tu jest też mini targowisko ale wszystko pozamykane. Coś ci nasi handlowcy nie bardzo łapią okazję. Może jutro mi się na targ zechce pojechać choć na popołudnie mam już plany nierowerowe. Tymczasem staczam się w stronę Wojkowic i za Orlenem wbijam w teren na prostą do domu. Cała trasa kręcona niespiesznie by nie nadziać się na opad z ołowianej chmury, która rozciągała się przede mną, na zachodzie. Największego ufleja złapałem jeszcze na Środuli. Przy cmentarzu po ulewach i długich opadach zawsze zbiera się tam woda. Do tego trwa naprzeciw cmentarza budowa. Resztę łatwo sobie dośpiewać. Potem po drodze też jeszcze czasem trafiał się jakiś bryzg wody.


Kategoria Praca

DPD

  • DST 35.00km
  • Teren 5.00km
  • Czas 01:43
  • VAVG 20.39km/h
  • Sprzęt Scott Spark 750
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 26 lipca 2018 | dodano: 26.07.2018

Start przeciętnie grzebany. Na kołach jestem o 6:10. Jest przyjemnie. Dużo słońca, mało wiatru, minimalne strzępki chmur tu i tam. Dojazd na trasie przez Łagiszę i Dąbrowę Górniczą. Spokojnie, przyjemnie, niespiesznie i bez sensacji. Na miejscu mam rezerwę 5 min. Jedyny zgrzyt, to "kierowniczka" w Audi A2 na rondzie przy Aldi-ku w centrum D. G. Najpierw usiłowała wyprzedzić szosowca prawie go dojeżdżając. A potem stanęła na tym rondzie i musiałem z kolei ja hamować.

Wychodzę z pracy i widzę, że nad głową zbiera mi się czarna chmura. Szybki ogląd nieba i wychodzi na to, że w kierunku lasu zagórskiego mam szansę na skuteczną ucieczkę. Nie waham się ani chwili. Wybywam spośród drzew na Redenie. Mój zamysł przedostania się w stronę Zielonej trochę modyfikuje zamknięty przejazd kolejowy ale to tylko drobna niedogodność. Zaginam przez "dworzec kolejowy" na Robotniczą i szybko docieram do parku. Tam roboty wrą. Przy mnie na jednej z alejek ubijają granitową kostkę. Wbijam na czarny szlak do Łagiszy i to jest ostatni dziś kawałek terenowy. Potem już asfaltem przez Sarnów przebijam się na światłach przez "86" i kręcę w stronę domu. Na kilometr przed metą zajeżdżam jeszcze do wsiowego Lewiatana na małe zakupy. Okazało się to bardzo trafną decyzją. W chwili płacenia o dach budynku dosłownie huknęła błyskawiczna ulewa. Kiedy wychodzę już nie pada ale widać ślady wody i w powietrzu czuć dużo wilgoci. Opad niemal od razu wyparował w zetknięciu z nagrzaną kostką. Z balastem, po mokrej jezdni, staczam się do domu. W sumie przyjemny powrót z pracy.


Kategoria Praca

DPD

  • DST 38.00km
  • Teren 6.00km
  • Czas 01:57
  • VAVG 19.49km/h
  • Sprzęt Scott Spark 750
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 25 lipca 2018 | dodano: 25.07.2018

Zbieram się sprawnie ale jakoś tak ostatecznie start wychodzi o 6:11. Mimo tego zmieniam dziś wariant dojazdowy na taki, jak często ostatnio mam powrotny. Kręcę przez Sarnów i Preczów na P4. Bieżnią przetaczam się do dzikiego przejazdu przez tory i przy Świątyni Grillowania wbijam na bieżnię przy P3. Potem pod Most Ucieczki, przejazd pod "94" na Starocmentarną i chodnikiem wzdłuż Braci Mieroszewskich do centrum Zagórza. Potem już standard do celu. Kręciłem momentami z dość dużym uczuciem generalnie starając się jechać cały czas na nieco podniesionym oddechu. Trasa niby trochę dłuższa, ale w tą stronę jakby bardziej przyjazna, mniej podjazdów albo bardziej płaskie. Na miejscu jestem z zapasem 3 min. Bardzo przyjemny i bardzo spokojny dojazd do pracy.

Wracam nieco pokręconą trasą by sobie nieco urozmaicić. Przez centrum Zagórza w stronę Makro i dalej w las na Mydlice. Mała eksploracja ścieżki na Koszelew i tam wzdłuż Al. Kołłątaja do Będzina. Przeskok pod Teatr Dzieci Zagłębia i przez cmentarz w stronę Nerki. Za weterynarzami na drogę do Grodźca. Wtaczam się ścieżką rowerową pod browar i zjeżdżam mniej więcej wzdłuż dawnej linii tramwajowej "25" pod Biedronkę w Grodźcu. Tu znów ścieżką do granicy Wojkowic i odbijam w teren. Zaskakuje mnie szlaban ale dla roweru to nie problem. Z terenu zjeżdżamy przy psarskim cmentarzu i stamtąd prosta do domu. Miło, spokojnie, niespiesznie do domu.


Kategoria Praca

DPZD

  • DST 36.00km
  • Czas 01:48
  • VAVG 20.00km/h
  • Sprzęt Kiedyś Giant
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 24 lipca 2018 | dodano: 24.07.2018

Rozruch sprawny. Na kołach jestem w miarę o czasie - 6:09. Kręcę dojazd przez Łagiszę i Dąbrowę Górniczą. Ciągle muszę uważać na to jak pociskam bo na Srebrnym już napęd wyjechany i łańcuch mocno wyciągnięty. Zrobię rowerkowi remont modernizacyjny w niedalekiej przyszłości. Tymczasem trzeba mi delikatnie. Mimo tych niedogodności dotaczam się do pracy z zapasem 4 min. Przyjemny dojazd do pracy.

Wracam nie za spiesznie przez Mortimer i Reden. Tu mała przerwa zaopatrzeniowa i z niewielkim balastem dodatkowym kręcę dalej pod Most Ucieczki i na bieżnię przy P3. Trochę ludzi tu jest ale jeszcze nie tak tragicznie. W miarę sprawnie udaje mi się dojechać do Świątyni Grillowania i przeskoczyć na P4. Potem standard przez Preczów i Sarnów do domu. Przyjemnie ciepło. Miejscami musiałem nieco zamłynkować pod wiatr ale nie było specjalnie ciężko. Napęd dał o sobie znać ze 2-3 razy, na szczęście niegroźnie. W sumie przyjemny powrót z pracy.


Kategoria Praca

DPS

Poniedziałek, 23 lipca 2018 | dodano: 23.07.2018

Rozruch dobry a start jak zwykle. Na kołach jestem o 6:15. Jest przyjemnie. Nieznaczne chmurki, słoneczko, wiatr raczej niewyczuwalny. Kręcę dojazd przez Łagiszę i Dąbrowę Górniczą. Początkowo wczorajsze stukanie w suporcie nie odzywa się, ale nie trwa to długo. Jak tylko trochę przyciskam, wraca. I tak całą drogę. Czasem młynkuję żeby nieco ulżyć nerwom bo wtedy jest ciszej ale po drodze mam pagórki i nie da się tak całą drogę. Po drodze bez sensacji. Na miejscu mam ze 2-3 min. zapasu. Przyjemny dojazd do pracy. Po pracy jadę do serwisu.

Z pracy kręcę w bardzo przyjemnych warunkach pogodowych i przy rozdzierającym trzeszczeniu w stronę Mecu i dalej przez Środulę do serwisu w Będzinie. Tu zostawiam Błękitnego na usunięcie owego rzężenia. Być może okaże się, że padł suport. Reszta podróży do domu zbiorkomem.


Kategoria Praca

Solo po okolicy

  • DST 33.00km
  • Teren 21.00km
  • Czas 02:14
  • VAVG 14.78km/h
  • Sprzęt Scott Spark 750
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 22 lipca 2018 | dodano: 22.07.2018

Było na dziś, co prawda, wezwanie na ustawkę ale uznałem, że zbiórka o 9:45 w Sosnowcu to barbarzyńska godzina jak na niedzielę i skreśliłem temat. Wyspany, najedzony na rowerek wytaczam się na minuty przed 13:00. Cel na dziś to pokręcić się jak najwięcej terenem i lasem w tempie spacerowym. I udało się. Niespiesznie poturlałem się przez pola do Strzyżowic, potem asfaltem do Rogoźnika. Od zbiornika singielkiem przebiłem się do lasu po zachodniej stronie A1 i objechałem go dookoła nieco klucząc. Wróciłem potem na singielek i wzdłuż zbiornika w Rogoźniku potoczyłem się terenem w stronę Góry Siewierskiej. Tu znów asfalt przez nowe osiedle i Brzękowice Wał. Na koniec zjazd czerwonym szlakiem (tym, którym wczoraj podjeżdżaliśmy) i wbijam w teren prowadzący mnie do domu. Na finiszu jeszcze szybki wjazd do piekarni po chlebek i powrót do domu na zimne piwo. Miłe i bez ciśnienia kręcenie rekreacyjne na niedzielę.

Wieczorkiem zabrałem się jeszcze za Błękitnego. Regulacja przedniej przerzutki. Przy testowaniu pojawiły się stuki. Założyłem Błękitnemu nowe pedałki bo je podejrzewałem o owe odgłosy. Niestety wszystko wskazuje na suprot :-/ Zalałem go smarem do łańcucha, co pomogło na zlocie, ale kilka kółek po placu ujawniło, że problem dalej istnieje. Pojadę jutro do pracy Błękitnym i zobaczę czy to się rozkręci czy będzie trzeba odstawić go do serwisu.


Kategoria Inne, Pedały, Serwis

Ustawka po okolicy

  • DST 82.00km
  • Teren 30.00km
  • Czas 05:13
  • VAVG 15.72km/h
  • Sprzęt Scott Spark 750
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 21 lipca 2018 | dodano: 21.07.2018
Uczestnicy

Naszła mnie ochota na ustawkę bez planu. Zadzwoniłem w piątek do Mariusza z pytaniem czy ma jakieś plany na sobotę. Powiedział tylko, że chce się z Oskarem gdzieś przejechać. Zapodałem mój mało konkretny plan żeby się zatoczyć terenami w okolice Pyrzowic i Mierzęcic w lasy a potem dalej do Siewierza i zjazd przez P4 każdy gdzie mu pasuje. Powiedział ok. Umówiliśmy się na 7:00 pod będzińskim Zamkiem. Potem jeszcze podałem info do naszego klubowego hejnalisty Krzysia, który posłał sms-em info do klubowiczów. I ustawka gotowa.

Rano zbieram się w miarę sprawnie ale wyjeżdżam i tak prawie na ostatnią chwilę. Pędzę bez kombinowania najkrótszą drogą do Będzina. Pod zamkiem jestem jakieś 4 min. przed czasem. Ekipa już czeka. Dajemy jeszcze 10 minut. spóźnialskim i ruszamy. Trasa na śladzie więc nie będę opisywał w detalach.

Było trochę błotka i kałuż po drodze gdzie dało się dobrze chlapnąć ale ogólnie wszystko do przejechania. Obyło się bez problemów technicznych. Tempo raczej spacerowe i tak było w zamiarze. Jak nam się chciało w środku pola stanąć i podyskutować o czymś, to się nie krępowaliśmy i poświęcaliśmy tematowi tyle czasu, ile uznaliśmy za konieczne. Troszkę też zeszło nam na platformie obserwacyjnej na lotnisku w Pyrzowicach (tej od wschodu). Było trochę czekania ale potem trzy starty i dwa lądowania. Kręcąc się po lasach okolicy Strąkowa i Siewierza przez drzewa widzieliśmy potem jeszcze 2 samoloty podchodzące do lądowania.

W Siewierzu uznaliśmy, że pora już zdatna do wciągnięcia ciepłego posiłku. Zasiadamy w restauracji Jędrusiowa Izba. Placek po węgiersku bardzo smaczny. Podlany złocistym płynem sprawił, że kręcenie potem zrobiło się nieco leniwe :-)

Kręcimy obok zamku siewierskiego w stronę szlaku rowerowego do Wojkowic Kościelnych i wzdłuż P4 jedziemy zasiąść na Ratanicach. Mariusz z Oskarem żegnają nas. My zasiadamy na ciemnego Litovela. Trochę też pomarudziliśmy gadając. Żegnam się z chłopakami "Pod Dębami". Oni jadą w stronę P3 a ja już na Preczów i Sarnów. Za światłami odbijam w prawo i terenem przetaczam się do Parku Żurawiniec i dalej na polną drogę do Strzyżowic. Potem ostatni km asfaltem do domu.

Wyszło bardzo przyjemne, niespieszne kręcenie sobotnie w sprawdzonym składzie. W końcu coś nie na gwizdek i bez sztywnego planu. Grzybków, które były jako opcja w sms-ie informacyjnym, nie udało się trafić. Pomimo kilku deszczowych dni jednak las wydaje się być dość suchy. Widziałem tylko jednego grzybka z kategorii jadalnych ostatni raz.



Link do pełnej galerii












Kategoria Inne