limit prowadzi tutaj blog rowerowy

Niejeżdżenie boli. Dosłownie.

Wpisy archiwalne w miesiącu

Marzec, 2016

Dystans całkowity:672.00 km (w terenie 43.00 km; 6.40%)
Czas w ruchu:36:09
Średnia prędkość:18.59 km/h
Liczba aktywności:17
Średnio na aktywność:39.53 km i 2h 07m
Więcej statystyk

DPD

  • DST 37.00km
  • Teren 9.00km
  • Czas 01:58
  • VAVG 18.81km/h
  • Sprzęt Scott Spark 750
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 31 marca 2016 | dodano: 31.03.2016

O 5:30 +7 na termorurce :-) Niebo pokryte dywanem chmur więc rozjaśnia się dziś wolniej. Jezdnie schnące. Zupełnie bez wiatru. Ruszam 6:10. Wszystkie światła po drodze stane. W czas przelotu udaje mi się wbić dopiero na Alei Róż. Przejazd bez sensacji. Na miejscu z zapasem 5 min.

Po pracy jeszcze cieplej. Słoneczko raz jest, raz za chmurami ale jego obecność daje się pozytywnie odczuć. Podmuchy delikatne. Czapka i rękawiczki trafiają do kieszeni. W związku z tak sprzyjającymi okolicznościami przyrody ordynuję sobie na powrocie nieco terenu. Na początek wertepkami w stronę Redenu i dalej pod molo na Pogorii 3. Pod Mostem Ucieczki chwila grozy kiedy rozpędzony zauważam, że pełno tam rozbitego szkła. Przelatuję przez to na pełnej prędkości i dopiero za przeszkodą zatrzymuję się i sprawdzam czy coś nie wbiło się w opony. Na szczęście fartem się udało. Przy molo na drobnym czyszczeniu łańcucha najeżdża mnie Frey. Chwilę rozmawiamy ale nie za długą bo mówi, że jak stoi to mu statystyki lecą. Planuje na dziś Poraj i Siewierz czyli takie normalne, jak na niego, kółko. Mnie ten kierunek nie po drodze. Żegnamy się. Przez Zieloną kręcę, jak wczoraj, na czarny szlak do Łagiszy i dalej wzdłuż torów do przejazdu pod "86". Przeskakuję tory i dalej w pola. Dziś skręcam w przeciwną stronę niż wczoraj i przy okazji robię małą eksplorację w ul. Łąkową. Nieco przed Prodłem wybywam na asfalt i ciągnę do skrzyżowania gdzie wbijam pod górkę na żółty szlak i zjeżdżam nim do pierwszego skrzyżowania gdzie robię zwrot do Strzyżowic. Tam wydostawszy się na asfalt już tylko szybki zjazd do domu. Przyjemne kręcenie powrotne w sporej części z dala od samochodów. Dziś pierwszy znak, że Rzeźnikowi trzeba by już napęd zmienić. Spadł mi był łańcuch jak ruszałem z blatu.


Kategoria Praca

DPD

  • DST 36.00km
  • Teren 6.00km
  • Czas 01:51
  • VAVG 19.46km/h
  • Sprzęt Scott Spark 750
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 30 marca 2016 | dodano: 30.03.2016

O 5:30 termorurka wskazała -1. Trochę mnie to zmartwiło. Na szczęście podmuchy dziś słabiutkie, niebo dość czyste a jezdnie suche. Ruszam o 6:08. Jedzie się bardzo przyjemnie. Punkty pozaliczane o czasie. W Parku Hallera zmieniam nieco kierunek tak, by wyjechać na światłach prostopadle do Alei Róż. Przy okazji czynię foto hotelu z nieco innej perspektywy. Rzutem na taśmę pokonuję światła na Alei. Następne stoję. Potem już spokojnie ścieżką do centrum Zagórza i Szymanowskiego do pracy. Przejazd byłby dziś sielankowy gdyby nie jakiś narwaniec w srebrnym Chevrolecie. Przed czerwonym światłem na skrzyżowaniu wyprzedzał na podwójnej ciągłej. Potem go jeszcze widziałem jak skręcał w lewo bez kierunkowskazu. Generalnie jednak przyjemne kręcenie dopracowe.

Po pracy zdecydowanie cieplej. Różnica tak z 10 stopni przynajmniej. Niebo zaciągnęło się chmurami ale jeszcze jest sucho. Ruszam bez większego pośpiechu, ale też i bez ociągania, w stronę Mortimeru i Redenu. Podjeżdżam na chwilę pod molo na Pogorii 3 ale jest raczej pustawo i żadnych znajomych twarzy. Robię zwrot na Zieloną i przez park kieruję się na czarny szlak do Łagiszy. Trochę miejscami przychodzi poszarpać się z wiatrem. Pewnie Amiga będzie miał nieco pomocy na powrocie z jego strony. Choć chyba bardziej jest z południa jak z zachodu. Osiągnąwszy asfalt w Łagiszy przeskakuję go na drugą stronę i ciągle jeszcze nieco zrytą gruntówką dociągam do przejazdu pod "86". Przeskakuję tory i przecinam czarny szlak nie skręcają jednak w stronę robót przy centrum logistycznym. Jadę w stronę lasu i objeżdżam go przez pola od północy. Tu też dopada mnie pierwszy, krótki, niezbyt mocny ale gwałtowny opad. Przez chwilę jest niesympatycznie. Potem jednak na chwilę nawet przeziera słoneczko. Docieram do żółtego szlaku i skręcam na niego kierując się do Psar na ul. Szkolną. Stamtąd asfaltem już prosto do domu. Na finiszu pojawiają się znów kropelki. Chwilę po tym jak oporządziłem amorki Rzeźnikowi za oknem szaleje deszcz, po którym pół godziny później nie ma śladu. Ale chmury wciąż się przesuwają i chyba spełni się prognoza ICM-u.


Kategoria Praca

DPOD

  • DST 56.00km
  • Teren 10.00km
  • Czas 03:05
  • VAVG 18.16km/h
  • Sprzęt Scott Spark 750
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 29 marca 2016 | dodano: 29.03.2016

+2 o 5:30. Na wyjściu wrażenie, że jednak jest cieplej. Jeszcze szarówka ale już sporo widać. Dywan chmur. Trochę wiatru. Ruszam 6:09. Jezdnie suche. Jedzie się bardzo dobrze. Dziś wdzianko nieco lżejsze i mimo tego komfort termiczny bardzo dobry. Punkty kontrolne pozaliczane w dobrym czasie. Robię postój na foto hotelu. Światła na Alei Róż nieczynne więc przejeżdżam bez stania. Kolejne, na Mortimerze, działają i muszę chwilę odczekać. Potem już spokojnie ścieżką aż za rondo na Zagórzu i dalej Szymanowskiego do celu. Na miejscu z zapasem 6 min. Na odcinku od Parku Hallera w D. G. do mety niegroźnie pokapywanie. Przez kilka minut słońce robiło ładny spektakl kolorystyczny przechodząc przez prześwit między horyzontem a warstwą chmur. Z braku dogodnego miejsca do focenia jedynie rzucałem co chwilę okiem na widowisko. Park na Zielonej jak najbardziej zasługuje na swoje miano. Wszystko dookoła jeszcze pokryte wyschniętymi trawami a tam już soczysta zieleń. Na drzewach też już widać coraz więcej tej barwy. W końcu wiosna!

Po pracy całkiem przyjemne warunki jak na marzec. Sporo słońca czasem tylko przesłanianego przez chmury. Niestety dość zauważalny wiatr mniej więcej z zachodu. Cieplej. Od samego rana miałem zamiar pozaginać powrót i to również w terenie jeśli tylko będzie wyglądał "jezdnie". Na początek ruszam w stronę parku na Środuli i dalej przez Plejadę na ścieżkę z Pogoni do Będzina. Od nerki robię podjazd na Syberkę i za przystankiem tramwajowym naprzeciw M1 wbijam w teren poczynić nieco eksploracji zasugerowanych przez OpenStreetMap. Eksploracje są bardzo owocne i wyprowadzają mnie na ul. Grodziecką. Kawałek jadę asfaltem i ponownie wbijam w teren poczynić kolejne eksploracje kończące się na wylocie z parku Rozkówka. Asfaltem kręcę do Wojkowic. Przed dawną K. W. K. "Jowisz" wbijam w teren i znanymi już dróżkami polnymi docieram do brzegów Brynicy i wzdłuż nich dociągam do Netto w Wojkowicach. Stamtąd klinkierkiem (czyli wschodnim brzegiem Brynicy) dociągam do Bobrownik i dalej do Rogoźnika. Dalej wdrapuję się pod cmentarz w Siemoni i tamże znów podkuszony przez OpenStreetMap robię sobie ładny, w sam raz pod fulla, zjazd w stronę Twardowic. Wybywam ostatecznie na asfalt i wjeżdżam do Twardowic. Na skrzyżowaniu w centrum wsi widzę jakiegoś rowerzystę zjeżdżającego z Nowej Wsi do Góry Siewierskiej. Zaczynam go gonić i zjeżdżamy się w siodełku między Twardowicami a Górą Siewierską. Zaczynam podejrzewać, że mam przed sobą Freya. Jak się obejrzał ze dwa razy za siebie to go w końcu zawołałem. Jednak on. Wjeżdżamy do Góry Siewierskiej i przystajemy na chwilę przy sklepie zamienić kilka słów. Dawno się nie widzieliśmy na wspólnym kręceniu więc jest kilka tematów do wspominek. Długo to jednak nie trwa bo odrobinę wieje i szybko stygniemy. Żegnamy się i jeszcze kawałek jedziemy razem ale Rafał szybko mi zaczyna uciekać. Gładsze opony, lemondka i na zjeździe w lesie szybko mi się oddala. Jemu droga wypadła na Dąbie a ja za lasem skręcam do Strzyżowic, skąd jeszcze tylko jedna prosta i ląduję w domu. I jeszcze ciągle jasno. Całkiem fajne i przyjemne kręcenie popracowe. Po drodze przepłoszyłem kilka sarenek. Było kilka ładnych widoczków. Takich powrotów będzie coraz więcej. Jedyne co jeszcze średnio mi pasuje to temperatura. Jak zacznie osiągać 25 w cieniu kręcenie będzie czystą ekstazą :-)


Kategoria Praca

DPD

  • DST 40.00km
  • Teren 4.00km
  • Czas 02:06
  • VAVG 19.05km/h
  • Sprzęt Scott Spark 750
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 24 marca 2016 | dodano: 24.03.2016

Termometr potwierdził moje podejrzenia co do niskiej temperatury: -2. Wiatr niezauważalny. Jezdnie suche tylko z miejscami przymarzniętą wodą w koleinach. Startuję o 6:08. Jedzie się bardzo dobrze i szybko udaje się wbić w bezpieczne ramy czasowe pomimo stania na wszystkich światłach i dodatkowym postoju na foto hotelu. Na miejscu jeszcze z zapasem 3 min. Przyjemny i spokojny dojazd do pracy.

Warunki powrotne nieco lepsze, tzn. jest na plusie ale za to wieje zimny wiatr. Jest też całkiem sporo słoneczka. Generalnie raczej przyjemnie ale lepiej się nie szarpać z podmuchami. Dlatego też powrót raczej w tempie spacerowym z odrobiną eksploracji. Na początek standardowo przez Mortimer i Reden pod molo na Pogorii 3. Jest trochę ludzi więc rezygnuję z bieżni i kręcę na Zieloną i dalej na czarny szlak do Łagiszy. Po drodze badam jedną ścieżkę, która już mi kilka razy mignęła po drodze. Potem robię podjazdy w stronę wiaduktu budowanego nad "86". Usiłuję się zorientować gdzie też będzie wjazd od strony wschodniej. Na razie jeszcze roboty nie są tak daleko posunięte by to stwierdzić. Trochę focenia tego miejsca z różnych punktów. Kawałek do świateł dojeżdżam "86" i skręcam w stronę swojej wioski. Reszta drogi bez gięcia. Przyjemne, niespieszne kręcenie powrotne. Ale jeszcze warunki takie, że nie porywam się na dłuższe objazdy. Jutro urlop więc sam zadaję sobie pytanie czy uda mi się zmobilizować do ukręcenia jakichś km czy też raczej przebimbam aż do wtorku.


Kategoria Praca

DPDZ

  • DST 39.00km
  • Teren 3.00km
  • Czas 01:50
  • VAVG 21.27km/h
  • Sprzęt Scott Spark 750
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 23 marca 2016 | dodano: 23.03.2016

+2. Jezdnie schnące. Wiatr, poza tym który sobie sam robiłem prędkością, nierejestrowalny. Powietrze niezbyt przejrzyste. Ruszam o 6:08. Szybko udaje się nadrobić lekko późniejszy start i punkty pośrednie zaliczam w dobrym czasie. Te końcowe nawet dużo wcześniej. Światła dziś wszystkie stane. Bez ekscesów. Przyjemny, spokojny dojazd do pracy. Na miejscu z zapasem 8 min.

Po pracy warunki takie sobie. Wiało, trochę chwilę kapało niegroźnie, nie za ciepło. Ogólnie bez nastroju na zaginanie. Kręcę przez Mortimer i Reden w stronę Pogorii 3. Na chwilę podjeżdżam pod molo ale tam generalnie pustki więc od razu robię zwrot na Zieloną i przez mostek na Czarnej Przemszy kieruję się na czarny szlak do Łagiszy. Tam wracam na asfalt i standardowo przez Sarnów wracam do domu. Odstawiam Rzeźnika, przekładam kokpit na Błękitnego, dorzucam mu sakwy i robię standardowe zagięcie do wsiowego Lewiatana. Z balastem staczam się do domu. Im bliżej byłem końca jeżdżenia tym pogodniej się robiło. Po odstawieniu rowerka pojawiło się nawet bardzo ładne słoneczko. Może nawet będzie ciekawy zachód słońca. W sumie niespieszne, przyjemne kręcenie powrotno-załatwianiowe.


Kategoria Praca

DPO PTTK ND

Poniedziałek, 21 marca 2016 | dodano: 21.03.2016

Temperatura dodatnia. To pewne bo spadał woda jest w stanie płynnym. Na szczęście tej wody niewiele. Rusza o 6:04. Chyba lekko podwiewa od wschodu ale specjalnie mi to nie przeszkadza. W Łagiszy na skrzyżowaniu obok Biedronki zaczyna padać. Deszczyk drobny ale dość gęsty. Trzyma tak prawie do Zielonej. Niby krótko ale trochę nasiąknąłem. Potem już tylko sporadyczne krople ale za to prawie przez resztę drogi. Punkty pośrednie pozaliczane w dobrym czasie. Światła stane. Bez foto hotelu. Na miejscu z zapasem ledwo 2 min. Trochę przechłodzone kolana :-/

Po pracy warunki znacznie lepsze. Przede wszystkim sucho. Trochę nieszkodliwego wiatru. Na początek kręcę do centrum Dąbrowy Górniczej załatwić dwa drobiazgi. Potem przez Ksawerę dobijam do targu w Będzinie i stamtąd dalej nerka i ścieżka rowerowa do Sosnowca. Dziś spotkanie CYKLOZY. Na miejscu jestem pierwszy. Chwilę potem zjawia się Prezes z obstawą. Ledwo sforsowaliśmy drzwi do PTTK-u a już pojawiają się kolejni klubowicze. Dziś zapisy na wycieczki, składki i opłaty, ogłoszenia parafialne i dużo wzajemnych rozmówek. Tak nam schodzi czas mniej więcej do 18:30 kiedy to załatwiwszy co pilniejsze sprawy rozchodzimy się w grupach różnej liczebności. Powrót kręcę solo przez Milowice, Czeladź i Wojkowice. Bez gięcia. W Wojkowicach wbijam za Orlenem w terenowy skrót i prostą dociągam do domu. Przyjemnie się jechało i bym zagiął przez Strzyżowice gdyby nie wołanie śmietnika o wsad.


Kategoria Praca

Biznesowo

Sobota, 19 marca 2016 | dodano: 19.03.2016

Dziś w planie kręcenie w celu załatwienia dwóch spraw. Ruszam 9:59. Nieco wieje, wysokie chmury i co jakiś czas przebijające się na krócej lub dłużej słoneczko. Jezdnie suche. Niezłe warunki do jazdy. Na drogach trochę ruch bo dziś targ w Będzinie, który to też zamierzam najechać ale na początek kręcę do Dąbrowy Górniczej. Droga standardowa jak do pracy czyli przez Gródków, Łagiszę, Zieloną. Bez ciśnienia i na młynkach bo w gębę daje zimny wiatr. Ale i tak jedzie się fajnie. W Dąbrowie udaje mi się załatwić co chciałem i teraz kręcę do Będzina. Aleją Róż podciągam się trochę w górę i potem obieram kierunek na Mydlice i dalej Koszelew. Stamtąd dalej prosto staczam się do świateł i za nimi, obok Teatru Dzieci Zagłębia, wbijam na chodnik, którym dotaczam się za Czarną Przemszę. Skręcam wzdłuż rzeki na targowisko i... to był błąd. Ścisk jeszcze spory i jazda w tempie spacerowym a czasem w trybie hulajnogi. Docieram w końcu do sekcji, która mnie interesowała. Gdybym objechał to asfaltem byłbym ze 3x szybciej w tym samym miejscu. Tu robię ogląd szukając tego, po co przyjechałem ale oferta jest taka, że mi nie pasuje. Tak więc na targu nie załatwiam nic. Skoro tak, to ruszam w drogę powrotną. Przez Łagiszę i Sarnów docieram do mojej wioski i uczyniwszy w niej jeszcze dwa małe zagięcia osiągam w końcu dom.


Kategoria Inne

DPD

  • DST 36.00km
  • Teren 3.00km
  • Czas 02:08
  • VAVG 16.88km/h
  • Sprzęt Merida Matts TFS 100D
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 18 marca 2016 | dodano: 18.03.2016

Dziś nie sprawdzałem temperatury ale na pewno była ujemna bo trawy oszronione. Na pewno nie było też tak zimno jak wczoraj. Obstawiłbym z -3. Słoneczko ładnie widoczne choć powietrze niezbyt przejrzyste. Jezdnie suche. Ruszam 6:05. Kręcę na młynkach, spokojnie. Punkty pośrednie zaliczam o czasie. Bez foto hotelu. Stane tylko światła na Alei Róż. Zjeżdżając ze ścieżki na rondzie w centrum Zagórza widzę króliczka skręcającego w ul. Szymanowskiego :-) Podkręcam tempo i doganiam go. Ciągnę się tak ze 2-3m za jego kołem prawie do samej pracy. Nie jechał jakoś specjalnie ostro ale trochę szybciej niż sam bym jechał niemotywowany. Na finiszu 2 min. zapasu. Przyjemny i spokojny dojazd do pracy.

Po pracy pogodnie choć nieco wietrznie. Nie spieszy mi się więc jadę delikatnie i nie szarpiąc się z wiatrem. Na początek przez Mec na Reden pod ścianę płaczu. Chwilę pokręciłem się po centrum potem przez "dworzec kolejowy" kręcę na Zieloną i dalej na czarny szlak do Łagiszy. Niespiesznie dotaczam się do asfaltu i dalej już bez kombinowania na światła w Sarnowie i prosto do domu. Niespieszne, przyjemne kręcenie do domu.


Kategoria Praca

DPDZ

  • DST 39.00km
  • Teren 5.00km
  • Czas 02:13
  • VAVG 17.59km/h
  • Sprzęt Scott Spark 750
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 17 marca 2016 | dodano: 17.03.2016

-7. Słonecznie. Bezwietrznie. Jezdnie suche. Ruszam o 6:04. Kręcę niezbyt intensywnie. Mimo tego punkty kontrolne pozaliczane o czasie. Dziś bez focenia hotelu. Wszystkie światła stane. Bez króliczków. W ogóle rowerzystów dziś jakby mniej. Przejazd spokojny i dość przyjemny. Na kilometr przed finiszem pojawia się dość gęsta mgła. Ląduję z zapasem 5 min.

Po pracy dużo cieplej. Niebo bezchmurne. Wiaterek z kierunku przeszkadzającego. Dużo cieplej niż rano. Ruszam przez Mortimer i Reden do Dąbrowy Górniczej. Krótki przystanek na targu i dalej w stronę Pogorii 3. Tu zwrot na zieloną i dalej na czarny szlak do Łagiszy. Dalej kręcę rozjeżdżoną gruntówką w stronę "86". Rozjeżdżona bo cięli krzaki pod linią energetyczną. Przeskakuję za wiaduktem na drugą stronę torów i wracam na czarny szlak. Podjeżdżam do budowy centrum logistycznego od strony Gródkowa. Jest już kawałek asfaltu w stronę wiaduktu nad "86". W stronę Psar jeszcze rozjeżdżony teren. Jakoś udaje mi się to przebrnąć nie grzęznąc ale na razie ten odcinek odradzam. Jeszcze jak tu wkroczą maszyny to będzie totalny Sajgon. Wybywszy na asfalt kręcę prosto do domu. Chwila przerwy. Potem wrzucam sakwy na Błękitnego i kręcę standardowo do wsiowego Lewiatana. Z balastem staczam się prosto do domu.

Raport Dnia


Wiadukt nad "86" w Sarnowie. Powstaje dojazd do przyszłego centrum logistycznego w Psarach.


Kawałek asfaltu już gotowy.


Czarny szlak na tym odcinku pewnie będzie niedługo biegł asfaltem. Choć ma być tu też podobno ścieżka rowerowa.


Jakoś dało się przejechać choć miejscami było dość miękko.



Kategoria Praca

DPOD

  • DST 43.00km
  • Czas 02:07
  • VAVG 20.31km/h
  • Sprzęt Scott Spark 750
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 16 marca 2016 | dodano: 16.03.2016

-5. Poza pióropuszem dymu z Huty Katowice to niebo czyste. Ruszam o 6:06. Słońce całe już nad horyzontem. Po ostatnim opadzie jest lepiej niż myślałem. Jezdnie generalnie suche, tylko w zagłębieniach miejscami trochę zamarzniętej wody. Niestety zauważalny wiatr mniej więcej z północnego wschodu. Kręcę bez ciśnienia. Punkty kontrolne pozaliczane przed czasem. Dziś bez focenia i ze staniem na wszystkich światłach. Na Mortimerze zjeżdżając na ścieżkę rowerową jezdnią wyprzedza mnie króliczek. Przez chwilę miałem ochotę wrócić na asfalt i za nim pogonić ale ostatecznie dałem sobie spokój i bez pośpiechu potoczyłem się jednak ścieżką. Może jak będzie cieplej to się będę z króliczkami ścigał. Na miejsce zataczam się z lekkim zapasem czasu. Przejazd spokojny i przyjemny.

Po pracy ruszam przez Mortimer i Reden pod molo na Pogorii 3. Bieżnią dociągam do Świątyni Grillowania i przerzucam się dzikim przejściem na Pogorię 4. Wzdłuż tejże jadę do Kamienia Ornitologa i skręcam do Kuźnicy Piaskowej. Stamtąd do Dąbia-Chrobakowego i Malinowic. Reszta przez całą moją wioskę do domu. Trochę zawiewało ale za to słoneczko rekompensowało ten element pogody. Niespiesznie i przyjemnie kręciło mi się dziś do domu. Po drodze kilka drobnych wq...ów na takich co to im się spieszyło albo nie myśleli więc nie do końca spokojnie ale na szczęście bez drastycznych akcji. Dzięki słońcu dzień wydaje się już wyjątkowo długi. Wraz z tymże słoneczkiem ludzie wypełzają ze swoich nor i spod kamieni bo na P3 i P4 był spory ruch. Niedługo będę musiał sobie odpuścić te bieżnie bo jazda w rosnącym tłumie będzie mordęgą.


Kategoria Praca