limit prowadzi tutaj blog rowerowy

Niejeżdżenie boli. Dosłownie.

DPDZD

  • DST 39.00km
  • Teren 3.00km
  • Czas 02:00
  • VAVG 19.50km/h
  • Sprzęt Merida Matts TFS 100D
  • Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 12 czerwca 2017 | dodano: 12.06.2017

Powrót do rzeczywistości. Szarej. Zbieram się w miarę sprawnie i wytaczam na koła 6:07. Na jezdni ślady opadu. Na niebie dywan chmur. Lekko wieje. Temperatura słaba. Kręcę standard przez Łagiszę i Dąbrowę Górniczą. W Łagiszy pojawiają się kropelki i stopniowo przyspieszają aż do centrum Dąbrowy Górniczej. Za Parkiem Hallera nieco opad słabnie ale towarzyszy mi do samego końca jazdy. Jechało mi się dziś raczej słabo choć zmieściłem się w czasie. Mam nadzieję, że potem będzie cieplej. Rano termiczna nędza jeśli brać pod uwagę fakt, że jest czerwiec.

Po pracy warunki są o niebo lepsze niż rano. Ciepło. Wiatr z zachodu. Chmurki i dużo słońca. Trochę jakby przed burzą ale jeszcze nie tak zaraz. Ruszam przez Mortimer i Reden. Na zjeździe pod "94" ze Starocmentarnej o mało co a by mi drogę zajechał kurier Poczty Polskiej jadący w tunelu autobusu skręcającego na Strzemieszyce. Ja zrobiłem kreskę on po hamplach i skończyło się tylko na nieco podniesionym ciśnieniu i jednej "urwie". Reszta drogi bez przygód przez Zieloną, czarny szlak do Łagiszy i Sarnów. W domu zostawiam plecak, zapinam sakwy i kręcę standardowe zagięcie do wsiowego Lewiatana po wsad nie tylko do lodówki. Potem już statecznie, z balastem, staczam się do domu. Na południowym zachodzi wisi czarna chmura ale ostatecznie opad się nie pojawia.

Wyłazi trochę zmęczenie po wyrypie. Do tego brakuje tego pędu na zjazdach. Patrzę czasem z nadzieją na licznik ale jak dobije do marnych 40km/h to już dużo i to czasem trzeba się nakręcić. A w górkach wystarczyło puścić klamki i 55 bez kręcenia. Eeeehh...


Kategoria Praca


komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!