Czerwiec, 2017
Dystans całkowity: | 1745.00 km (w terenie 251.00 km; 14.38%) |
Czas w ruchu: | 109:19 |
Średnia prędkość: | 15.96 km/h |
Liczba aktywności: | 27 |
Średnio na aktywność: | 64.63 km i 4h 02m |
Więcej statystyk |
DPOD
-
DST
44.00km
-
Teren
2.00km
-
Czas
02:11
-
VAVG
20.15km/h
-
Sprzęt Merida Matts TFS 100D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Ze startem dziś poszło lepiej i na kołach jestem o 6:14. Słonecznie, wietrznie, ciepło. Watr większość drogi nieprzeszkadzający. Kręcę trasę standardową. Światła trochę mnie spowalniają ale nie na tyle, żeby zaliczyć spóźnienie. Na miejscu jestem równo o 7:00. Po drodze bez sensacji. Przyjemny i spokojny dojazd do pracy.
Po pracy pogoda jak ostatnio zwykle bywa całkiem przyjemna. Jest ciepło, dość zauważalny wiaterek, który w kilku miejscach nawet trochę mną zarzucił, słonecznie. Powrót dziś w kierunku Kazimierza Górniczego i dalej do Gołonoga. Tu miałem jednego małego biznesa do załatwienia i dlatego dziś tędy. Załatwiwszy co było kręcę w stronę Piekła i wzdłuż Pogorii 4 do Preczowa i dalej przez Sarnów do domu. Ostatnie jakieś 10-12km głównie pod wiatr ale i tak jechało się bardzo przyjemnie. Bardzo spokojny powrót do domu.
Kategoria Praca
DPD
-
DST
39.00km
-
Teren
10.00km
-
Czas
01:49
-
VAVG
21.47km/h
-
Sprzęt Scott Spark 750
-
Aktywność Jazda na rowerze
Nędznie mi dziś rozruch poszedł i wytaczam się zdecydowanie spóźniony - 6:21. Jest szansa, że uda mi się dojechać na czas więc od razu wkładam dużo uczucia w kręcenie. Niestety nie pomaga mi dziś wiatr. Właściwie, to nawet wręcz przeciwnie. Pozostałe warunki są całkiem dobre. Przed 6:00 poleciały jakieś kropelki ale na starcie mam już jezdnie całkiem suche. Słońce czasem chowa się za chmurami ale generalnie podgrzewa atmosferę. Kręcę trasę standardową. Na wszystkich światłach udaje mi się dziś nie stać choć czasem muszę na moment zwolnić. Momentami mam wrażenie, że jedzie mi się całkiem opornie. Ostatecznie jednak osiągam cel z minutową obsuwą czyli jest dobrze. Zmachałem się jednak dość konkretnie. Mimo wszystko przyjemny dojazd do pracy.
W ciągu dnia dość mocno wiało ale prognozy ICM-u odnośnie opadów nie sprawdziły się. Za to spadła nieco temperatura. Dalej jest jednak przyjemnie ciepło. Kręcę powrót, podobnie jak wczoraj, z dużym udziałem terenu. Na początek przez las zagórski w stronę przejazdu pod "94" na Reden. Potem Most Ucieczki, Zielona i czarny szlak do Łagiszy. Dalej teren w stronę Stachowego. Tu zmieniam nieco kierunek i asfaltem przy budowanej nowej hali kręcę w stronę Chaty z Zalipia do Sarnowa. "86" przejeżdżam na światłach, wpadam na chwilę do weterynarza i potem dalej w teren, do lasu psarskiego skąd dalej w teren do Strzyżowic. Tu jeszcze odbijam na ul. Kasztanową i dopiero z niej wracam na asfalt, do domu. Wyszło bardzo spokojne i przyjemne kręcenie do domu. Mimo niespecjalnie sprzyjającego wiaterku tempo nienajgorsze.
Kategoria Praca
DPD
-
DST
36.00km
-
Teren
10.00km
-
Czas
01:38
-
VAVG
22.04km/h
-
Sprzęt Scott Spark 750
-
Aktywność Jazda na rowerze
Start grzebany rozpoczynam o 6:13. Przyjemna pogoda na rozruchu. Słonecznie, lekki wiaterek, ciepło. Trasę kręcę standardową. Jedzie mi się bardzo dobrze a na drodze spokój i cisza. Do celu zataczam się z rezerwą 6 min.
Wychodząc z pracy stwierdzam, że ciepełko jest bardzo, ale to bardzo zachęcające do jego unikania :-) To sprawia, że decyduję się na powrót maksymalnie terenowy, co pozwoli mi na przebycie sporego dystansu pod osłoną lasów. Na początek zaczynam od PKM-u zjazdem w stronę lasu zagórskiego. Tym razem daruję sobie pokrzywową chłostę i wybywam z lasu na ul. Staszica. Skręcam w lewo, by doturlać się do przejazdu pod "94" i dalej kręcę w stronę Mostu Ucieczki i na Zieloną. Stamtąd na czarny szlak do Łagiszy i terenem wracam do szlaku czarnego by objechać Urząd Gminy w Psarach od tyłu i przez las dostać się na terenowy odcinek do Strzyżowic. Stamtąd zjazd asfaltem do domu. Dzięki takiemu gięciu powrót był bardzo spokojny i przyjemny. Na końcówce ciągnęła mnie świadomość zimnego browara w lodówce. W gębie miałem już sucho jak na pustyni.
Kategoria Praca
DPZD
-
DST
36.00km
-
Czas
01:41
-
VAVG
21.39km/h
-
Sprzęt Merida Matts TFS 100D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Rano przesiadka z Rzeźnika na Błękitnego i przez przekładanie kokpitu nieco czasu ucieka. Startuję ostatecznie o 6:13 czyli rezerwa na marudzenie prawie żadna. Warunki do jazdy całkiem przyjemne. Na niebie sporo chmur zasłaniających słoneczko ale i tak jest przyjemnie ciepło. Troszkę podwiewa, dla mnie raczej korzystnie. Trasa standardowa. Po drodze mały wnerw na ścieżce przy Braci Mieroszewskich. Zjeżdżając od DorJan-a w stronę centrum Zagórza jakiś niedouczony kierownik zajeżdża mi drogę na ścieżce skręcając w osiedle. Gdyby nie to, że zawsze się na takich przejazdach rozglądam to by mnie centralnie trzepnął. Mam nadzieję, że go karma gdzieś dopadnie. Poza tym przejazd sielsko spokojny. Na miejscu jestem równo o 7:00.
Powrót dziś interesowny. Na początek wtaczam się na Mec z małym zboczeniem na pocztę nadać paczkę. Potem staczam się w stronę Środuli. Na światłach na Środuli uprzejmy kierowca przepuszcza mnie i dwa samochody jadące ul. Zuzanny. Od czasu kiedy zmieniło się tu pierwszeństwo w godzinach szczytu przejechać to skrzyżowanie jadąc od cmentarza do izby wytrzeźwień jest niezłym osiągnięciem. Czasem wygląda jakby całe osiedle wracało po 15:00 do domu. Jeśli ktoś nie przepuści to się dość długo stoi. Ale trafiają się uprzejmi i wyrozumiali kierowcy. Zresztą narwani też. Zaraz za tym co nas przepuszczał stał taki, co to go ewidentnie 15 sekund stania mogło zabić. Za izbą wytrzeźwień zjeżdżamy się z Darkiem. Dawno go na żywo nie widziałem a zmienił się nieco na twarzy. Dłuższą chwilę rozmawiamy, jakże by inaczej, o sprawach okołorowerowych. Potem każdy z nas w swoją stronę. U mnie w planach jest jeszcze postój zaopatrzeniowy więc toczę się do będzińskiego Kauflanda. Szybko załatwiam zakupy i już bez przestojów, przez Łagiszę i Sarnów kręcę do domu. Wciąż utrzymuje się Efekt Górski z Bieszczad. Podjazdy wjeżdżam o jeden bieg z przodu więcej niż przed wypadem w góry. Ba! Łapię się nawet na tym, że naginam młynkami na blacie pod górkę. Czasem mnie to nawet lekko przeraża ;-) Na powrocie bardzo przyjemne ciepełko, co na pewno też przyczyniło się do dynamicznego kręcenia. Choć nie mogłem się oprzeć wrażeniu, że w powietrzu jest dużo wody i niechybnie kiedyś to w końcu spadnie.
Kategoria Praca
DP PTTK D
-
DST
45.00km
-
Teren
5.00km
-
Czas
02:04
-
VAVG
21.77km/h
-
Sprzęt Scott Spark 750
-
Aktywność Jazda na rowerze
Start dziś taki sobie o 6:10. Na dworze jest bardzo przyjemnie. Słoneczko, lekki wiaterek, trochę chmur na niebie. Kręcę bez ciśnienia standardową, ostatnimi czasy, trasę. Na miejscu z zapasem 5 min. Przyjemny, bezproblemowy dojazd do pracy.
Z pracy wychodzę nieco później bo dziś spotkanie Cyklozy. Turlam się tam wykorzystując nieco terenu. Kręcę na Dańdówkę i dalej aż do przejazdu pod Mostem Dla Karłów, na zielony szlak. Wypadam niedaleko Waldkowej Działki i bokami dotaczam się do Placu Ćwierka.
Na spotkaniu odbieram oponki, które mi się nie sprawdziły na starcie wyjazdu w Bieszczady i potem wspominamy klubowe jeżdżenie po tychże Bieszczadach. Na początek na przykładzie moich zdjęć, potem dzięki filmom nakręconym przez Tomka (Aminokwasa). Wspomnienia odżyły :-) Zakończyliśmy jak padła bateria w Grześkowym laptopie. Potem jeszcze kilka ogłoszeń parafialnych, formalności zapisowe nowych członków klubu (ale starych znajomych) i rozchodzimy się gdzieś około 19:30.
Solo kręcę powrót oklepaną trasą przez Milowice, Czeladź i Wojkowice. Standardowo kilometr terenu w Wojkowicach i długa prosta do domu. Tempo na powrocie wrzuciłem sobie nieco podkręcone by w miarę szybko doturlać się do celu. Na powrocie bardzo przyjemne warunki termiczne.
Kategoria Praca
Do brata
-
DST
37.00km
-
Czas
01:51
-
VAVG
20.00km/h
-
Sprzęt Merida Matts TFS 100D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Z małą wizytą biznesową i pogadać do brata na Ujejsce. Tam przez Dąbie, Przeczyce i Wojkowice Kościelne. Powrót przez Antoniów, Piekło, Preczów i Sarnów.
Całkiem przyjemna pogoda. Ciepło, słonecznie. Trochę dość konkretnego wiaterku ale przy tej temperaturze nie robił mi on specjalnie różnicy. Rozgrzewane słoneczkiem mięśnie doskonale pracowały przy młynkach umożliwiając skuteczne przebijanie się nawet w kierunku na wiatr z przyzwoitą prędkością.
Kategoria Inne
DPD
-
DST
36.00km
-
Czas
01:51
-
VAVG
19.46km/h
-
Sprzęt Merida Matts TFS 100D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Noc słaba. Późno poszedłem spać, mało spałem i start wyszedł nędznie. Ruszam o 6:14. Jest pochmurno z nieśmiałymi zapowiedziami, że może słoneczko się jednak przebije. Jezdnie mokre po deszczach, które padały jak wstawałem i pewnie przez kawałek nocy. W powietrzu jednak dalej sporo wilgoci i jestem psychicznie przygotowany na to, że może nagle lunąć. Kręcę bez wielkiego ciśnienia ale też i bez ociągania bo rezerwa czasowa jest prawie żadna. Przetaczam się standardową trasą przez Łagiszę i Dąbrowę Górniczą. Światła nieznacznie mnie tylko spowalniają. W sumie jednak spokojny i przyjemny dojazd do pracy. Na miejscu jestem z rezerwą 3 min. I na sucho. Kilkanaście minut po 7:00 pojawia się blade słoneczko. Czyżby jednak dzisiejszy dzień był jeszcze do uratowania?
Wychodząc z pracy widzę chmury i drobne kropelki z dodatkiem wiatru. Ruszam na krótko tylko z pokrowcem na plecaku. Kilkaset metrów dalej jednak staję pod wiatą przystankową i czekam aż opad nieco osłabnie wdziewając jednocześnie kurtkę. Kilka minut później znów lecą tylko pojedyncze kropelki. Kręcę do centrum Zagórza i przez Mortimer na Reden pod ścianę płaczu. Test nowej karty wypada pomyślnie. Stamtąd standardem w stronę Mostu Ucieczki i dalej na bieżnię przy Pogorii 3. Ze względu na pogodę ścieżka dziś cała dla mnie. Dotaczam się do Świątyni Grillowania i tu zatrzymuję się kolejny raz by przeczekać chwilowy wzrost intensywności opadu. Kilka minut później jestem na bieżni przy Pogorii 4. Na śluzie zatrzymuje się terenówka strażaków. Od śluzy do zabudowań RZGiW rozłożone węże strażackie. Przy RZGiW kilka samochodów straży. Chyba jakieś ćwiczenia. Nie zatrzymuję się jednak bo nie dzieje się nic ciekawego. Toczę się do Preczowa i dalej przez Sarnów do domu. Na tym odcinku trochę niegroźnych kropelek. Do domu dotaczam się tylko lekko okapany. W sumie spokojny i, przyjemny i niespieszny powrót do domu.
Kategoria Praca
DPD
-
DST
34.00km
-
Teren
2.00km
-
Czas
01:37
-
VAVG
21.03km/h
-
Sprzęt Scott Spark 750
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dziś udaje mi się poprawić godzinę startu o 5 min. Mając ciut większą rezerwę czasu nie muszę wkładać specjalnie dużo uczucia w kręcenie. Pogoda zmienia się zauważalnie. Na niebie jest sporo chmur. Jeszcze są wysoko i niedeszczowe ale sugeruje to duże prawdopodobieństwo spełnienia się prognozy ICM-u na jutro i ryzyko dojazdu w deszczu. Jest też chłodniej niż wczoraj i wiaterek jest bardziej zauważalny. Wciąż są to jednak warunki do jazdy "na krótko". Trasa standardowa przez Łagiszę i Dąbrowę Górniczą. Dziś niewspółpracowały tylko światła na "86". Poza tym przejazd bez przestojów. Spokojny. Przyjemny. Na miejscu jestem z rezerwą 7 min.
Po pracy milutko ciepło, zauważalny wiatr mniej więcej z zachodu i trochę fruwających chmurek, od czasu do czasu, przesłaniających słoneczko. Kręcę powrót początkowo jak wczoraj czyli do centrum Zagórza, obok Makro i w teren do Mydlic. Nieco inaczej wyginam terenem ale ostatecznie i tak docieram w to samo miejsce co wczoraj, czyli pod płot Johnsons Electric i wracam na asfalt obok cmentarza. Potem dalej w stronę Alei Kołłątaja i do Nerki. Stamtąd przez Zamkowe na ścieżkę do Grodźca ale dziś bez wjazdu na Dorotkę. Reszta drogi to standard przez Gródków. Wychodzi w miarę krótki powrót na dość spokojnej i urozmaiconej trasie.
Kategoria Praca
DPD
-
DST
36.00km
-
Teren
3.00km
-
Czas
01:46
-
VAVG
20.38km/h
-
Sprzęt Scott Spark 750
-
Aktywność Jazda na rowerze
Przedstartowe grzebanie szło mi dziś opornie i w efekcie ruszam dopiero o 6:15. To z kolei sprawia, że w kręcenie dojazdowe wkładam nieco więcej uczucia niż kiedy mam dużą rezerwę czasową. Na szczęście warunki ku temu są bardzo sprzyjające. Jest ciut chłodniej niż wczoraj, jest trochę wiaterku i nieco chmurek okresowo przesłaniających słoneczko. Trasa standardowa. Światła współpracują jak nigdy. Na tych na "86" nawet nie muszę zwalniać. Na Alei Róż i Mortimerze nieznacznie tylko zwalniam. Szlaban na "dworcu" w Dąbrowie Górniczej też otwarty. Na mecie sprawdzam czasy. Przejazd 40 min. Zapas 5 min. Przyjemny i spokojny dojazd do pracy.
Po pracy znów miłe ciepełko. Trochę więcej wiatru. Przez przypadek wyszedł mi inny wariant powrotny bo się zamyśliłem i skręciłem nie tam gdzie planowałem ale potoczyło się dobrze. Wracam w stronę ronda w centrum Zagórza. Tu miałem odbić w stronę kościoła i dalej na Środulę ale się zagapiłem i pojechałem w stronę Makro. W sumie kierunek też dobry. Za rondem wbijam na wprost w teren i przetaczam się nim na Mydlice dalej utrzymując kierunek. Przypominam sobie jednak, że teren zaprowadzi mnie pod Decathlon mniej więcej, a nie tam chciałem dojechać. Widzę jednak wąziutką ścieżynkę odbijającą w prawo. Kierunek mi pasuje więc czynię eksplorację. Ostatecznie dotoczyłem się do ogrodzenia Johnsons Electric. Z terenu wybyłem na wysokości cmentarza na Koszelewie. Tu już asfaltem staczam się w stronę Teatru Dzieci Zagłębia w Będzinie. Na Nerce odbijam na Zamkowe i za osiedlem wjeżdżam na ścieżkę rowerową do Grodźca. W Grodźcu nieco kluczenia. Wjeżdżam dziesięcioma procentami na zbocza Dorotki i objeżdżam ją prawie dookoła przy okazji robiąc foto centrum logistycznego Lidla i budującego się w Sarnowie kolejnego obiektu tego typu. Na razie jedna hala ale słyszałem, że tamten kompleks ma być jeszcze większy od Lidla. Będę śledził postępy budowy i focił z Dorotki co jakiś czas. Ze wzgórza staczam się do skrzyżowania, z którego mogę pojechać dalej w stronę Biedronki i Wojkowic. Odbijam jednak w prawo wcześniej i klinkierkiem przetaczam się na zielony szlak biegnący w stronę mniej więcej Strzyżowic. Fajnym zjazdem docieram do ul. Brzeziny w Wojkowicach, która na granicy z Psarami przechodzi w Graniczną. Prostą docieram do domu. Bardzo fajny i spokojny powrót do domu. Gdyby nie zagięcie o Dorotkę to byłoby może nawet ze 2km mniej na liczniku. Widzę, że zaprawa z Bieszczad daje efekty. Podjazdy pod górki robię teraz na "dwójeczce" z przodu, kiedy wcześniej robiłem je na "jedyneczce". Ciekawe jak długo utrzyma się efekt górski :-) Nawet te 10% na Dorotkę wjechałem na "dwójce" w ogóle się nawet nie spinając. Piękna sprawa taki rozruch po górach.
Kategoria Praca
DPD
-
DST
35.00km
-
Teren
2.00km
-
Czas
01:50
-
VAVG
19.09km/h
-
Sprzęt Scott Spark 750
-
Aktywność Jazda na rowerze
Start o 6:09. Po wyjściu na zewnątrz jedna myśl: cieplusio :-) Lekki wiaterek, dużo słońca. Bajkowa pogoda na dojazd do pracy. Kręcę standard przez Łagiszę i Dąbrowę Górniczą. Wszystko dziś na trasie współpracuje, światła, szlabany, ronda. W Parku Hallera jestem na tyle wcześnie, że poważnie zrzucam z tempa a i tak na mecie jestem z zapasem prawie 10 min. Bardzo przyjemny dojazd do pracy.
Po pracy jeszcze bardziej cieplusio. Normalnie w takich warunkach jeździ mi się rewelacyjnie ale dziś mi jakoś nie podeszły. Może trochę za sprawą intensywnego, i na finiszu męczącego, dnia w pracy. Wracam w tempie spacerowym przez Mec, Środulę, Stary Będzin, ścieżkę małobądzką w stronę Nerki. Przy Biedronce obok Nerki przyuważam nowe arty na ściankach więc zawracam i staczam się w ich kierunku focąc większość. Niektóre nawet całkiem fajne ale ogólnie te z pierwszych w tym miejscu robiły jakoś większe wrażenie. Po tym małym spowolnieniu przetaczam się przez Zamkowe do lasku grodzieckiego i dalej na światła na "86" w stronę Gródkowa. Za centrum Lidla skręcam w teren do lasu gródkowskiego i bokami dalej przebijam się w stronę domu. Właściwie całą drogę przeciągnęła mnie tylko świadomość, że w lodówce stoi zimne piwo w ilościach wystarczających by się kompletnie zaprawić jeśli by mi przyszła tylko taka fantazja. Ostatecznie wystarczyło jedno ale za to weszło jak mało kiedy :-]
Link do pełnej galerii
Kategoria Praca