Sierpień, 2018
Dystans całkowity: | 957.00 km (w terenie 91.00 km; 9.51%) |
Czas w ruchu: | 46:30 |
Średnia prędkość: | 20.58 km/h |
Liczba aktywności: | 22 |
Średnio na aktywność: | 43.50 km i 2h 06m |
Więcej statystyk |
DPD
-
DST
37.00km
-
Teren
6.00km
-
Czas
01:54
-
VAVG
19.47km/h
-
Sprzęt Merida Matts TFS 100D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Wstawanie niemrawe. Może dlatego, że ciemności o poranku znacznie większe niż wczoraj. Sprawił to dywan chmur, z których w nocy padało. Z tego też powodu jezdnie mokre. Trochę wieje ale dla mnie chyba sprzyjająco. Jest cieplej niż wczoraj czyli tak, jak wieszczył ICM. Zbieram się umiarkowanie sprawnie i na kołach jestem o 6:10. Kręcę dojazd przez Łagiszę i Dąbrowę Górniczą. Po drodze spokojnie i bez sensacji. Jechało się o wiele lepiej niż wczoraj. Na miejscu mam 6 min. zapasu.
Dopóki nie powiało to na wyjściu było bardzo przyjemnie. Potem okazało się, że podmuch jest może nie za silny ale też i nie za ciepły. Tak więc odczuwalnie umiarkowanie choć słoneczka było dużo. Powrót kręcę niespieszny. Na początek do centrum Zagórza i potem w stronę Makro. Tam jednak nie do lasu tylko zwrot w stronę Decathlonu i dalej do "Liroja Merlina" załatwić jeden zakup. Za "Oszonem" wbijam w międzydziałkowe ścieżki i wybywam nimi przy wiadukcie "94" niedaleko izby wytrzeźwień w Sosnowcu. Stamtąd asfaltami kręcę do Będzina naocznie zobaczyć to, co wyczytałem w jednym z wpisów Noibasty o pomalowaniu ul. 11-go Listopada w strefy dla rowerów. No faktycznie. Wygląda jakby tam porobili pasy rowerowe. Znaczy się będzie trzeba się nauczyć na nowo jeździć po Będzinie i albo te miejsca omijać albo do maksimum wykorzystać. Na razie jeszcze nie skończone więc trudno powiedzieć jaka będzie ich użyteczność. Jakoś tak przed wyborami wszystko robi się dla ludzi. Czyżby rowerzyści byli aż tak dużą grupą, że warto o nich walczyć? Dalej przebijam się przez Namiarkowe do lasu grodzieckiego i kieruję się do świateł na "86". Przebywszy je szybko uciekam w teren obok Lidla. Bokami rzeźbię przez Gródków do Psar i do wsiowego Lewiatana zakupić nieco browarka na weekend. Potem już prosto do domu na konsumpcję zimnego prosto z lodówki. Przyjemne, spokojne i niespieszne kręcenie powrotne.
Kategoria Praca
DPOD
-
DST
53.00km
-
Teren
1.00km
-
Czas
02:30
-
VAVG
21.20km/h
-
Sprzęt Merida Matts TFS 100D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Nędza na wstawaniu przekłada się na nędzny czas wyjazdu. Ruszam o 6:18. Jakbym pocisnął, to dam radę na czas. Jakbym... Ale mi się nie bardzo chce więc jadę tyle, by obsuwa nie była za duża. Warunki jakby ciut lepsze niż wczoraj ale nieznacznie. Coś z długim rękawem jest już konieczne. Kręcę trasę przez Łagiszę i Dąbrowę Górniczą. Większy ruch tylko na odcinku do świateł na "86" i potem dopiero od centrum D. G. Na szczęście dziś bez żadnych akcji podnoszących ciśnienie. Na miejscu jestem ze stratą 2 min. Mogło być gorzej.
Dziś ponownie objawiła się potrzeba mojej bytności w Katowicach więc kręcę trasą jak wczoraj do centrum. Tu załatwiam co miałem załatwić i wracam ale już trasą krótszą od wczorajszej. Początek taki sam czyli Pętla Słoneczna i Plac Alfreda ale tu już odbijam w stronę przeciwną i kręcę do Bańgowa i dalej przez Przełajkę do Wojkowic. Stąd już prosta spod Orlenu do domu. Tempo na powrocie nieco spokojniejsze niż wczoraj trochę też z powodu wiejącego wiatru. Do Katowic był bardziej zauważalny. Z Katowic już mniej ale jednak. Mimo tego jechało się bardzo przyjemne. Słońce gdzieś po drodze zniknęło za chmurami. Po drodze były jakieś tam 2 lub 3 wnerwy głównie na smartzombie.
Kategoria Praca
DPOD
-
DST
60.00km
-
Czas
02:43
-
VAVG
22.09km/h
-
Sprzęt Merida Matts TFS 100D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Rozruch sprawny start jak zwykle czyli tak sobie o 6:10. Jest bardziej rześko niż wczoraj, powiedziałbym, że jest około +8, +10. Podmuchy nieznaczne. Kręcę trasę przez Łagiszę i Dąbrowę Górniczą. Dosyć pustawo po drodze. Spokojnie. Czas przejazdu całkiem niezły choć jeszcze było trochę pary w zapasie. Na finiszu 8 min. rezerwy. Jedyny zgrzyt to niebieski Golf z przyciemnionymi szybami zajeżdżający mi drogę na ścieżce na Braci Mieroszewskich. Aż musiałem z piskiem opony zahamować bo by mnie na przejeździe zgarnął.
W trakcie pracy dociera do mnie sms, że mam do odebrania przesyłkę w Katowicach więc powrót ustala się od razu z haczeniem o to miasto. Kręrcę tamże przez Środulę, Ludwik, Morawę i Bogucice. Załatwiam co mam do załatwienia i wracam na kierunku Pętla Słoneczna, Plac Alfreda, Bytków, Rozalia, Wojkowice, Rogoźnik, Góra Siewierska, Strzyżowice. Po drodze spokojnie. Jak na Katowice to zadziwiająco mały ruch. Od Rozalii do Rogoźnika siedzę na kole króliczka. Miał ładne, równe tempo podróżne więc trzymałem się za nim 2-3m. Po południu przyjemne, letnie warunki. Sporo słoneczka, troch wiatru. Ogólnie przyjemny powrót.
Kategoria Praca
DPDZD
-
DST
43.00km
-
Teren
1.00km
-
Czas
02:05
-
VAVG
20.64km/h
-
Sprzęt Merida Matts TFS 100D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Jako, że słoneczko wstaje już bardzo późno, to poranny rozruch staje się mocno oporny. Tak też i dziś było. Ostatecznie na kołach jestem 6:16. Sporo wysokich chmur nieco ogranicza promienie słoneczne. Włączam nawet lampki w trybie migającym. Za to jest zauważalnie cieplej niż wczoraj. Zgodnie, zresztą, z prognozami ICM-u. Powiedziałbym, że tak gdzieś pod +14 podchodziło. Ze względu na nędzną rezerwę czasową waham się na początku którędy jechać: przez Będzin czy Dąbrowę Górniczą. Do świateł na "86" miałem czas się zastanowić a tymczasem przykładałem się do kręcenia. Na światłach mam dobry czas więc decyduję się na Dąbrowę Górniczą. Jedzie się dobrze. Na punkcie kontrolnym na Zielonej czas tak na krawędzi. "Dworzec" przejeżdżam akurat po odjeździe pociągu KŚ więc bez stania na szlabanie. Rondo bez sensacji. W Parku Hallera dalej wykopki. Do tego jeszcze cięcie gałęzi ale na to mnie ani trochę nie spowalnia. Na mecie jestem z zapasem 2 min. Całkiem przyjemny dojazd do pracy.
Powrót z pracy w przyjemnych, acz pochmurnych, warunkach. Czasem słońce przebiło się tu i tam ale generalnie było nieobecne. Trochę też podwiewało. Wiaterek jednak był jakby ciepły bo ogólnie odczuwalnie było ok. Nieco powrót zaginam, choć nie aż tak bardzo. Przez Środulę przedostaję się na Pogoń i dalej do Czeladzi. Przedarłszy się przez "94" odbijam w boczne uliczki i dalej na mostek do Przełajki. Stamtąd do Wojkowic i spod Orlenu prosta do domu. Tu zostawiam plecak, zarzucam Błękitnemu sakwy i robię jeszcze standardowe zagięcie do wsiowego Lewiatana. Z balastem prosto do domu. Przyjemne kręcenie powrotne. Spokojne byłoby gdyby kilku "kierowników" zachowywało przy wyprzedzaniu większy dystans. Nie było jakoś niebezpiecznie ale naruszali moją strefę komfortu.
Kategoria Praca
DPD
-
DST
36.00km
-
Teren
2.00km
-
Czas
01:50
-
VAVG
19.64km/h
-
Sprzęt Scott Spark 750
-
Aktywność Jazda na rowerze
Qrka, zimno! Zbieram się na koła, jak zwykle, mało sprawnie. Jest 6:11. ICM obiecywał, że będzie poniżej +10 i odczuwalnie tyle jest. Sporo wilgoci w powietrzu, nad polami mgły. Profilaktycznie wdziewam jedną warstwę więcej i od biedy to wystarcza. Jednak po kilkuset metrach marzną mi uszy. Po 4km przestaję czuć uszy, za to marzną nogi. Generalnie dojechałem lekko zziębnięty ale jechało się przyjemnie. Trasa przez Łagiszę i Dąbrowę Górniczą. Gdzieś między tartakiem a podstawówką w Gródkowie pojawiły się mgły i w różnej gęstości towarzyszyły mi aż do świateł na Alei Róż. Powłączałem wszystkie lampki w tryb stroboskopu żeby mi coś w kufer nie wjechało. Najbardziej obawiałem się dziś ronda w centrum D. G. ale na szczęście obyło się bez nerwów. Park Hallera dalej rozgrzebany. Na miejscu z rezerwą kilku minut.
Na wyjściu o wiele przyjemniej niż rano ale to już nie są te moje ulubione ciepełka, kiedy to człowiek poci się tylko oddychając. Cóż, jesień się zbliża... Da się jednak jechać "na krótko" i w słoneczku jest bardzo przyjemne. W cieniu już mniej. Wiatr też jest zauważalnie chłodniejszy. Powrót kręcę tempem niespiesznym i niebardzo objazdowym. Mec, Środula, Stary Będzin, ścieżka przy Małobądzkiej, Nerka, Zamkowe, ścieżka do Grodźca pod browar, potem bokami w stronę ścieżki do Wojkowic i spod Orlenu zwyczajowa prosta do domu. Przejazd spokojny, bez sensacji i przyjemny. Przejeżdżając nad "86" w stronę Grodźca w oczy rzucił mi się rosnący korek na kierunku do Katowic. Na łuku widzę, że coś błyska. Wyjmuję aparat, wrzucam max zoom i widzę radiowóz, lawetę, straż pożarną. Co się jednak stało z tego miejsca nie było widać. Strzeliłem kilka foto i potoczyłem się w swoją stronę. W domu czyszczenie Rzeźnika i smarowanie Błękitnego i z rowerowych rzeczy to na dziś koniec.
Kategoria Praca
DPD
-
DST
35.00km
-
Teren
4.00km
-
Czas
01:50
-
VAVG
19.09km/h
-
Sprzęt Merida Matts TFS 100D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Przedweekendowy rozruch sprawny i na kołach jestem o 6:06. Kręcę raczej spokojnie trasę przez Łagiszę i Dąbrowę Górniczą. Na drogach jakby bardziej luźno. Pewnie to te kilka minut wcześniej wyjechane dają taki efekt. Warunki systematycznie zmierzają ku jesieni. Odczuwalnie już nie jest tak ciepło. Zwłaszcza kolana dają znać, że już nie jest tak przyjemnie. Wciąż jednak jeszcze wdzianko "na krótko". Trochę się zastanawiam jak będzie po weekendzie bo prognozy mówią o drastycznym spadku temperatury. Na razie jest ok. Do pracy zataczam się z zapasem kilku minut. Przyjemny dojazd do pracy.
Wychodząc z pracy widzę ołowiane chmurki i błyskawice. To na kierunku do Dąbrowy Górniczej. Na kierunku do Będzina jakby lepiej. Co robię? Oczywiście wybieram kierunek na D. G. Przez las zagórski jeszcze przejeżdżam na sucho. Na Redenie zahaczam o ścianę płaczu. Wciąż na sucho. Kręcę spiesznie w stronę Mostu Ucieczki. Już pojawiają się pierwsze krople. Za Mostem zaczyna lać. Na szczęście udaje mi się schować pod gęstym drzewem i jakoś mnie nie zlewa. Zakładam pokrowiec na plecak, bo do domu jeszcze daleko. Kapie ale jadę. Druga fala dopada mnie jak już objechałem Zieloną w stronę Preczowa. Chwilę stoję ale widać, że to potrwa więc godzę się z faktem, że na sucho się nie uda i jadę. Nawet nie jest źle. Docieram do Preczowa w okolice remizy strażackiej, kiedy znów porządnie lunęło. Chwilę czekam na przystanku aż przejdzie w zwykły deszcz. Potem jadę dalej. Do następnego przystanku gdzie znów czekam aż nieco zelżeje. W Sarnowie kapie równo ale nie za mocno więc jadę. Na 3km przed domem znów lunęło. Tym razem nie mam się gdzie schować więc jadę. Błyskawicznie jestem mokry do gołej skóry. W butach rzeka. Kiedy docieram do domu już nie pada i na chwilę nawet błyska słoneczko. Miałem nadzieję, że uda mi się na sucho dotrzeć ale jednak prognozy się sprawdziły, te z poranka, te z popołudnia obiecywały powrót na sucho. Mimo wszystko fajnie się jechało. Zmoknąć przy +30 to nie problem. Może tylko raz przez chwilę poczułem, że mi jest chłodno. Tak całą trasę było ok.
Kategoria Praca
DPOD
-
DST
60.00km
-
Czas
02:44
-
VAVG
21.95km/h
-
Sprzęt Merida Matts TFS 100D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Ciężko było się zebrać o poranku. W efekcie na kołach jestem o 6:16. Nie ma rady, trzeba w jazdę włożyć trochę uczucia. Na trasie przez Łagiszę i Dąbrowę Górniczą jest bardziej płasko więc obieram ten wariant. Warunki nawet sympatyczne. Trochę słoneczka, trochę chmurek. Wiaterek delikatny. Dziś bez zgrzytów i nerwów cała trasa. W Parku Hallera małe zdziwienie bo kawałek ścieżki rowerowej i chodnika rozebrany na całej szerokości i odgrodzony. Da się na szczęście objechać bokiem. W ogóle w parku pełno sprzętu. Wywrotki, koparki. Wciąż wkurza mnie tarcza przy przednim kole. Niby wszystko jest ok jak luźno puszczę koło ale jak wsiądę na rowerek i zacznę jechać, to coś gdzieś zaczyna pracować i tarcza hałasuje. Chwilę się jeszcze pomęczę, może się dotrze. Jak nie, to czekają mnie studia nad problemem :-/ Na miejscu jestem z zapasem 3 min. i nawet przy niezłym czasie. Ogólnie przyjemny dojazd.
Na wylocie z pracy bardzo przyjemne warunki. Dużo ciepełka, dużo słońca, trochę wiaterku. Milusio. Dziś powrót z objazdami. Pośredni punkt docelowy - centrum Katowic. Kręcę tamże przez Środulę, Morawę, Bogucice. Przelot bez sensacji. Po zjeździe ze środulskiej górki ścieżką rowerową udaje mi się zgubić tarcie tarczy przedniego hamulca dzięki ostremu hamowaniu. W centrum Katowic załatwiam co miałem do załatwienia i wracam na kierunku Pętla Słoneczna, Plac Alfreda, Bytków, Siemianowice Śląskie, Rozalia, Wojkowice, Rogoźnik, Góra Siewierska, Strzyżowice. Przejazd niespieszny ale też i bez guzdrania. Tak by mieć jakiś ruch powietrza na twarzy. Dzięki temu podwyższoną temperaturę dawało się przyjmować całkiem dobrze. Po drodze tylko dwa postoje na pojenie. Bardzo przyjemny powrót z pracy. I pożyteczny do tego.
Kategoria Praca
DPSOD
-
DST
43.00km
-
Teren
1.00km
-
Czas
02:20
-
VAVG
18.43km/h
-
Sprzęt Kiedyś Giant
-
Aktywność Jazda na rowerze
Zbieram się przeciętnie sprawnie. Ruszam o 6:09. Optycznie jest miło na dworze ale odczucie temperatury już nie takie radosne jak wczoraj. Nogi zauważają, że jest chłodniej. Kręcę dziś dojazd przez Łagiszę i Dąbrowę Górniczą. Pomijając gęsto przeskakujący łańcuch i jednego kierownika w srebrnym Audi na dąbrowskich blachach, który na Alei Róż zrobił to, co już nie raz miałem okazję widzieć, czyli przeleciał mi przed nosem wyprzedzając i zjeżdżając na "94", to w sumie dojazd przyjemny i spokojny. Ale niezbyt spieszny. Na skrzyżowaniach czekałem aż będę miał dużo wolnego miejsca na start bo na niepewnym napędzie musiałem ruszać powoli i delikatnie. Na szczęście to już ostatni dzień jazdy na tym napędzie. Jeszcze tylko po pracy dotoczyć się do serwisu w Będzinie.
Powrót na kierunku do Będzina ale nieco zakolem bo w serwisie umówiony jestem na 16:00. Kręcę więc lekkim objazdem przez Środulę, gdzie robię postój na trawce i kilka foto Srebrnemu przed modernizacją. Potem przetaczam się w stronę Pogoni i ścieżką rowerową ciągnę prawie pod samą nerkę w Będzinie. Tam odbijam do przejścia pod torami tramwajowymi i prosto do serwisu. Jazda była znów taka sobie. Nie musiałem się spieszyć więc kręciłem delikatnie ale i tak nie udało się uniknąć przeskoków łańcucha. Czasem w dość niewłaściwych miejscach typu skrzyżowanie. Ostatecznie odstawiam Srebrnego ordynując zakres prac i odbieram Błękitnego po przeszczepie suportu. Powrót dalej nieco gięty. Wspinam się na Syberkę i kładką jadę pod M1 w Czeladzi. Dalej przetaczam się krawędzią miasta w stronę wojkowickiego Orlenu skąd już prosta do domu. Trochę na powrocie wkurzała mnie przednia tarcza hamulca. Rytmiczne tarcie sprawiło, że kilka razy przystawałem i próbowałem wychwycić moment powstawania odgłosu. Ostatecznie udało się zniwelować denerwujący odgłos dopiero w domu po wyczyszczeniu tarczy. Rano jeszcze tylko smarowanie łańcucha przed wyjazdem. Cały dzień idzie na konto Strzały, bo na niej zrobiłem 28km.
Kategoria Praca, Serwis, Suport
DPOD
-
DST
41.00km
-
Teren
12.00km
-
Czas
01:54
-
VAVG
21.58km/h
-
Sprzęt Scott Spark 750
-
Aktywność Jazda na rowerze
Zbieram się w miarę sprawnie ale przed startem jeszcze smarowanie łańcucha, zrywanie garści owoców do pracy i ostatecznie wytaczam się o 6:09. Jednak nie porzucam porannego postanowienia by polecieć lekko naokoło i częściowo terenem. Zwłaszcza, że warunki są bardzo przyjemne: słoneczko, chyba bez wiatru albo sprzyjający, ciepło. Kręcę na początek wertepkami w stronę osiedla w Malinowicach i dalej do świateł na "86" w Sarnowie. Potem zjazd do Preczowa i bieżnią przy P4 i P3 do Dąbrowy Górniczej gdzie odrobinę kluczę by przejechać przez tory pod Mostem Ucieczki. Potem na Starocmentarną i w teren do lasu zagórskiego. Do pracy podjeżdżam od zadniej strony z obsuwą dwóch minut. Ale za to przyjemnie i spokojnie się jechało.
Po pracy warunki bardzo przyjemne choć na niebie pojawiło się trochę gęstszych chmur. Jednak nie burzowe i czasem spomiędzy nich wychylało się słoneczko. Trochę niegroźnego wiaterku. Powrót kręcę na kierunku do Będzina. Przez rondo w centrum Zagórza kieruję się w stronę Makro i dalej do lasu by dotrzeć na Mydlice. Tam znów terenowym skrótem na Warpie i dalej do serwisu. Na jutro mam do odbioru Błękitnego. Tak więc jutro Srebrnym do pracy i zostawię go w serwisie na wymianę napędu i małą modernizację. Kontynuuję powrót przelotem przez Zamkowe na drogę rowerową do Grodźca. Spod browaru bokami przebijam się na drogę rowerową do Wojkowic i przed samymi Wojkowicami wbijam w teren by wyjechać z niego w Gródkowie. Stąd zagięcie terenem pod wsiowe DINO i dalej do Lewiatana na kolejną rundę zakupową. Z balastem prosto do domu. Przyjemny i niespieszny powrót do domu, gdzie czeka zimne PIWO :-)
Kategoria Praca
DPOD
-
DST
61.00km
-
Teren
4.00km
-
Czas
02:46
-
VAVG
22.05km/h
-
Sprzęt Scott Spark 750
-
Aktywność Jazda na rowerze
Rozruch mozolny przy poniedziałku zakończony startem o 6:19. Z tego też powodu trasa dziś przez Będzin bo zawsze to o kilometr mniej do wyrzeźbienia czyli jakieś 2-3 min. szybciej. Warunki bardzo przyjemne. Lekki wiaterek. Na drogach jakby większy ruch, zwłaszcza na odcinku do świateł na "86". Potem trochę luźniej. Na mecie jestem z zapasem 3 min. Przyjemny, choć dynamiczny, dojazd do pracy.
Na wyjściu miłe ciepełko, trochę wiaterku i dużo słońca. Od razu naszła mnie ochota na zaginanie. Ruszam przez las zagórski w stronę przejazdu pod "94" na Starocmentarnej. Tam zaczynam giąć nieco po Dąbrowie Górniczej by ostatecznie jednak wypaść na Łęknicach i bieżnią przy P3 dotoczyć się do Piekła a potem bieżnią przy P4 do Marianek. Tu jakoś tak koła zaciągnęły mnie na kierunek do Ratanic i tak poleciało dalej do Wojkowic Kościelnych, Podwarpia, Przeczyc, Sadowia, Zawady, Nowej Wsi, Twardowic, Góry Siewierskiej i Strzyżowic. Tu widzę, że jest okazja dogiąć do 60km więc jeszcze robię standardowy dojazd do wsiowego Lewiatana na rozpustne zakupy. Funduję sobie 2 Kasztelany, litrowe lody i trochę innych kalorii, których to odzyskanie uznałem za stosowne. Potem już zjazd do domu i konsumpcja. Bardzo przyjemnie się jechało. Nawet dość sprawnie jak na pagórki, które miałem po drodze. W Nowej Wsi wziął mnie na podjeździe króliczek. Zerwałem się za nim ale szedł na tyle dobrze, że zaczął mi odchodzić. Po drodze zjechał jednak do Najdziszowa, a to nie był mój kierunek i w sumie nie było okazji powalczyć. Jakieś 200m od mety, na całkiem pustej drodze, wyprzedza mnie prawie na gazetę i przy dość dużej prędkości jakaś czerwona konserwa. Trochę przypominało mi to Audi TT. Rzucam za nim sakramentalna urwą. Ogólnie jednak przyjemne kręcenie powrotne.
Kategoria Praca