limit prowadzi tutaj blog rowerowy

Niejeżdżenie boli. Dosłownie.

Wpisy archiwalne w miesiącu

Kwiecień, 2017

Dystans całkowity:755.00 km (w terenie 54.00 km; 7.15%)
Czas w ruchu:41:25
Średnia prędkość:18.23 km/h
Maksymalna prędkość:59.60 km/h
Liczba aktywności:18
Średnio na aktywność:41.94 km i 2h 18m
Więcej statystyk

Testowe kółeczko

Sobota, 29 kwietnia 2017 | dodano: 29.04.2017

Dziś sprawy rowerowe zajęły mi całkiem sporo czasu ale większość z tego to dłubanie. Na początek założenie nowej linki do przedniej przerzutki w Meridzie. Stała ranna kawał czasu. To poszło szybko i bez problemów. Potem przypomniało mi się, że kiepsko z tyłu hamuje i wymieniłem jeszcze klocki. Też dużo czasu to nie zabrało. Hamowanie zrobiło się lepsze ale do ideału daleko. Jednak tarczę też trzeba zmienić. Na koniec zabrałem się za najgorszą rzecz czyli centrowanie koła. Dość mocno biło. Żmudna zabawa bez centrownicy ale udało mi się znacznie poprawić. Idealnie raczej się nie uda tego zrobić bo w dwóch miejscach obręcz jest nieco zdeformowana. Jednak na testowym kółeczku widzę dużą różnicę na plus.
Kółeczko praktycznie koło domu i większość asfaltem. Pojechałem w krótkich spodenkach ale na dłuższą trasę to tak niezbyt to by się sprawdziło. Temperatura już nie chłodno, ale jeszcze nie ciepło. Tak nijako. Momentami prześwitywało słońce i w jego promieniach było nawet całkiem przyjemnie. Trochę wiatru z zachodu.


Kategoria Inne, KlockiT, Koło, LinkaP, Serwis

DPD

  • DST 38.00km
  • Czas 01:51
  • VAVG 20.54km/h
  • Sprzęt Scott Spark 750
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 25 kwietnia 2017 | dodano: 25.04.2017

Z rozruchem dziś bez problemów i start udaje się uskutecznić o 6:05. Warunki nieco lepsze niż wczoraj bo jezdnie całkiem suche, mniej chmurek i podmuch nie tak zimny. Kręcę dojazd jak wczoraj przez Sarnów, Preczów, Zieloną i centrum Dąbrowy Górniczej. Przejazd na tyle zbliżony, że dziś znów trafiam na szlaban przy "dworcu" w D. G. i pociąg KŚ. Cała droga spokojna. Powiedziałbym też, że dość pustawo. Na miejscu jestem z zapasem 5 min. Nieco podgotowany.

Z niepokojem stwierdzam, że ICM-owi prognozy się sprawdziły. Źle to wróży nadciągającemu weekendowi. Ale choćby żabami dawało nie dam się wystraszyć. Sprawdzalność prognozy objawiła się tym, że na wylocie pojawiły się śladowe opady. Kapało nieznacznie ale stale i przez to jezdnie zrobiły się mokre. By uniknąć ufleju przyszło mi bujać się po ścieżkach i chodnikach. Że jednak dziś na Rzeźniku była to właściwie czysta przyjemność. Tempo niezbyt zabójcze. Kręcę na początek do centrum Zagórza by uniknąć podjazdu pod Mec i robót drogowych na Lenartowicza. Zwykle o tej porze jest tam zacisk. Objeżdżam to wszystko od centrum i obok kościoła wracając na standardową trasę do Będzina. Ścieżką przy Małobądzkiej dociągam do Nerki i przejazdami podziemnymi wybijam się na kierunek do Łagiszy. Stamtąd już standard przez Sarnów do domu z mały postojem zaopatrzeniowym przy wsiowym Lewiatanie. Udało się uniknąć bagna w butach ale rowerek cały piachem oblepiony. Niby tej wody dużo nie spadło ale mimo tego bałaganu to narobiło. W sumie jednak przyjemny powrót do domu. Było zadziwiająco ciepło i konieczność chronienia się przed wodą i wiatrem sprawiła, że dość mocno się podgotowałem. Ale lepiej w tą stronę niż zmarznąć.


Kategoria Praca

DP PTTK OND

  • DST 48.00km
  • Teren 5.00km
  • Czas 02:22
  • VAVG 20.28km/h
  • Sprzęt Scott Spark 750
  • Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 24 kwietnia 2017 | dodano: 24.04.2017

Start dziś szedł bez żadnych problemów. Wytaczam się na trasę o 6:06. Jest dość zimno, widać parę z oddechu. Jezdnie schnące. Wiatr raczej sprzyjający i niezbyt silny. Na niebie chmurki ale, na szczęście, niedeszczowe. Kręcę dziś dojazd przez Sarnów, Preczów, Zieloną i centrum Dąbrowy Górniczej. Ruch na drogach niewielki. Jedzie się przyjemnie, spokojnie i nawet dość żwawo. Chwila postoju na "dworcu kolejowym" w Dąbrowie na przepuszczenie pociągu KŚ. Na miejscu z zapasem kilku minut.

W pracy dziś tyle się działo, że nie wiem kiedy dzień zleciał. Zostałem chwilę dłużej bo dziś spotkanie klubu i nie opłacało mi się do domu jechać ale zająwszy się robotą nawet nie zauważam, że robi się prawie 16:40. Szybko zbieram się i ruszam w drogę. Kurtka w plecaku razem z czapką i grubszymi rękawiczkami. Upału nie ma i właściwie czuć chłód ale taki niezbyt mocny. Świeci słońce. Większość drogi do oddziału PTTK mam pod wiatr. Kręcę standard przez Środulę.

Na spotkaniu dziś tłum ludzi. Może to dlatego, że dotarły spodenki w klubowych barwach i większość chciała je odebrać przed weekendowym wyjazdem do Krakowa. Poza tym docieranie szczegółów najbliższych wyjazdów do Krakowa, wycieczki na maj, wypadu w Bieszczady i na zlot do Raciborza. Nowe twarze. Również słówko od szefa Bike Atelier w Sosnowcu. Ogólnie dużo się działo i spotkanie też poleciało tak samo szybko jak dzień w pracy. Na koniec zagaduję Prezesa czy zagina powrót. Prosić go nie trzeba było.

W powrót ruszamy we dwóch kręcąc czerwonym szlakiem na Milowice. Tu Marcin zaciąga mnie w teren i kręcimy nim do Czeladzi. Potem trochę znajomych już zaułków i wybywamy niedaleko Platformy i M1 by pokręcić obok cmentarza żydowskiego w stronę przejścia dla pieszych na "94". Tam zaraz za torami wbijamy w teren i pokazuję Marcinowi drogę, o której kiedyś chyba ode mnie słyszał i próbował zeksplorować ale zapędził się w pola. Tym razem pokazuję mu o którą mi chodziło. Robi się jednak już po zachodzie słońca i wracamy na bardziej wygodne szlaki przebijając się w stronę Wojkowic i tamtejszego Orlenu. Potem już mój standardowy skrót terenowy na prostą do domu. Żegnamy się niedaleko mojego kwadratu. Prezes kręci w stronę Sarnowa a ja ostatnie metry do domu. Jest już prawie 20:30 ale jeszcze coś tam widać.

Wyszło dziś fajne jeżdżenie powrotne. Gdyby było cieplej i nieco dłuższy dzień pewnie byśmy jeszcze dogięli.


Kategoria Praca

PD

  • DST 20.00km
  • Czas 01:07
  • VAVG 17.91km/h
  • Sprzęt Scott Spark 750
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 22 kwietnia 2017 | dodano: 22.04.2017

Powrót z pracy bujany gdzie się dało po ścieżkach i chodnikach by się nie uflejać tym, co spadło nad ranem. Niespieszny by się nie szarpać z wiatrem, który większość drogi miałem z kierunku wmordewindu. Spokojnie przez Reden, Most Ucieczki, bieżnię przy P3 i P4 do Preczowa i dalej przez Sarnów do domu. Na starcie trochę kropelek ale niezbyt intensywnych. Potem jeszcze raz przez chwilę opad na granicy Preczowa i Sarnowa. Mimo średnich warunków jednak przyjemna jazda. Miałem nadzieję, że uda się zagiąć bardziej powrót ale ołowiane chmurki zniechęciły skutecznie do tego pomysłu.



ZDP

  • DST 21.00km
  • Czas 00:58
  • VAVG 21.72km/h
  • Sprzęt Scott Spark 750
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 21 kwietnia 2017 | dodano: 21.04.2017

Dziś nietypowo do pracy bo na nockę. Zanim to się jednak stało zrobiłem wcześniej standardowe zagięcie do wsiowego Lewiatana. Niecałe 3km. Potem przerwa i ruszam do pracy o 19:00. Kręcę nieco na około bo przez Sarnów, Preczów, Zieloną i centrum Dąbrowy Górniczej. Pogoda do jazdy nienajgorsza. Suche jezdnie. Niezbyt ciepło. Trochę wiało ale dla mnie akurat głównie sprzyjająco. Drogi pustawe. Spotykam tylko 3 rowerzystów. Chwila postoju na przejściu przy "dworcu kolejowym" w D. G. w oczekiwaniu na przejazd lokomotywy. Poza tym spokojny i przyjemny dojazd do pracy. I na dziś tyle jeżdżenia. Powrót pójdzie już na rachunek dnia jutrzejszego.


Kategoria Praca

DPD

  • DST 36.00km
  • Teren 3.00km
  • Czas 02:09
  • VAVG 16.74km/h
  • Sprzęt Kiedyś Giant
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 18 kwietnia 2017 | dodano: 18.04.2017

Psychicznie nastawiony przez ICM na pogodowy armagedon zostałem o poranku mile zaskoczony. Co prawda jest pochmurno ale nie pada, minimalnie wieje i na jezdniach generalnie schnie. Jeszcze o 5:50 wyglądam kontrolnie za okno ale dalej jest dobrze więc szybko wbijam się w obciski i ruszam. Jak już będę w drodze, nawet jakby się niebo oberwało, to już przecież nie wrócę :-) Zaczynam o 6:02. Kręcę niespiesznie bo lewe kolano mówi, że termicznie jest tak, że o naginaniu nie ma mowy. Trasa standardowa przez Łagiszę i centrum Dąbrowy Górniczej. Drogi pustawe. Jedzie się spokojnie i przyjemnie. W centrum Dąbrowy Górniczej, gdzieś w okolicach C. H. Pogoria chyba jakiś wypadek bo widzę z daleka światła radiowozu. Kilka minut później słyszę syrenę. Możliwe, że pogotowie. Nie mam jednak czasu sprawdzać. Kręcę spokojnie swoje. Czasy mam na punktach kontrolnych przyzwoite więc nie cisnę. Na miejscu jestem z zapasem kilku minut. Przyjemny dojazd do pracy.

Powrót już tak przyjemny nie był. Około 14:00 zaczęło coś z nieba a to padać, a to sypać. Na wyjściu zacinający śnieg. Jadę tempem spacerowym i gdzie się da chodnikami bo na nich jest bardziej sucho. Śnieg od razu topnieje i na jezdniach zbiera się powoli woda w koleinach. Kręcę przez Reden w stronę Pogorii 3. Cały czas peeling gęby. Na Zielonej trochę osłaniają mnie drzewa. Potem przerzucam się na czarny szlak do Łagiszy. Gdzieś po drodze śnieg staje się bardziej deszczem ze śniegiem i jest nieco mniej intensywny. Z Łagiszy kręcę do Sarnowa dalej trzymając się chodników. Do domu dotaczam się nieco zmachany. W sumie mnie nie przemoczyło. Trochę tylko wilgoci dostało się do butów i wychłodziło stopy ale ogólnie nie było źle. Warunki do jazdy jednak marne. Dobrze, że nie musiałem dziś robić żadnych ekstra objazdów. Na drogach raczej pustawo. Spokojny powrót z pracy.


Kategoria Praca

DPD

  • DST 34.00km
  • Teren 5.00km
  • Czas 01:43
  • VAVG 19.81km/h
  • Sprzęt Scott Spark 750
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 14 kwietnia 2017 | dodano: 14.04.2017

Niby wygrzebywanie się do wyjazdu miałem oporne ale startuję ciut wcześniej niż wczoraj - 6:05. Sucho. Wiatr, wg ICM-u, w plecy. Pochmurno. Niezbyt ciepło. W sumie niezłe warunki do jazdy. Dziś naszło mnie na odmianę i kręcę do pracy przez Będzin. Na drogach pustawo ale i tak w wielu miejscach jadę po chodnikach by nacieszyć się bujaniem :-) Na miejsce zataczam się z rezerwą 14 min. Bardzo spokojny i przyjemny dojazd do pracy.

Na powrocie słonecznie i wietrznie. Kręcenie miejscami jest bardzo mozolne. Wracam przez Reden, Zieloną i czarny szlak do Łagiszy. Potem dalej przez pola prawie pod źródełko na ul. Wiejskiej. Tam wybywam na asfalty i bez kluczenia jadę prosto do domu. Tempo ogólnie spacerowe by się nie wykończyć w zmaganiach z podmuchami. Na starcie ruszam z kurtką w plecaku ale po kilkuset metrach wdziewam ją bo jednak podmuchy są chłodne. Kawałek dalej dokładam jeszcze czapkę i rękawiczki. I wcale mi nie było jakoś szczególnie gorąco. Niemniej jechało się przyjemnie.


Kategoria Praca

DPDZD

  • DST 37.00km
  • Czas 01:54
  • VAVG 19.47km/h
  • Sprzęt Scott Spark 750
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 13 kwietnia 2017 | dodano: 13.04.2017

Nie jest dobrze na starcie. Co prawda ICM ostrzegał, że może popadać, ale miałem nadzieję, że to się nie sprawdzi. Pada drobny deszczyk, wieje dość mocno z zachodu. Mimo tego w ogóle nawet nie myślałem o zbiorkomie. Ruszam o 6:07. Jedzie się bardzo przyjemnie. Gdzie mogę, to wbijam na chodnik zwłaszcza, jeśli jest zrobiony z kostki. Jest na nich bardziej sucho niż na jezdniach. No i ciut bezpieczniej. Zakładam już na starcie, że przejazd będzie wolniejszy ale chyba ten wiatr jednak nieźle pracował, bo punkty pośrednie zaliczam w bardzo dobrym czasie. Droga standardowa przez Łagiszę i centrum Dąbrowy Górniczej. Gdzieś w okolicach Zielonej przestaje padać ale w butach już nie jest sucho więc mi to większej różnicy nie robi. Na miejscu jestem z zapasem około 10 min. Całkiem przyjemny i spokojny dojazd do pracy.

Powrót to jazda pod wiatr. Nie walczyłem bo to nie miało najmniejszego sensu. Zależało mi jedynie by sprawnie i bez objazdów wrócić do domu bo są plany na później. Kręcę przez Mec i Środulę do Starego Będzina. Stamtąd na ścieżkę przy Małobądzkiej i nią do nerki. Potem przez Zamkowe na ścieżkę do Grodźca. Na wylocie z ul. Mickiewicza pojawia się jakiś młodzian z ewidentną potrzebą pościgania się. Mnie nie specjalnie się chce ale patrzę czego dokona. Rusza ostro pod górkę. Chyba jednak nie odkrył jeszcze potencjału przerzutek i jazdy wysokokadencyjnej bo ciśnie siłowo aż kolana chodzą mu na boki. Wrzucam łańcuch na większe zębatki i ruszam na młynkach pod górę. Nawet nie wiem kiedy go gubię. Spokojnie jadę do Gródkowa i stamtąd do domu. Tu odstawiam Rzeźnika i wrzucam sakwy na Srebrnego. Kręcę standardowe zagięcie do wsiowego Lewiatana. Z balastem prosto do domu. Przyjemna jazda powrotna. Było trochę słońca.


Kategoria Praca

DPD

  • DST 38.00km
  • Teren 6.00km
  • Czas 01:59
  • VAVG 19.16km/h
  • Sprzęt Scott Spark 750
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 12 kwietnia 2017 | dodano: 12.04.2017

Trudno powiedzieć, czy dzisiejsze warunki startowe są lepsze. Na pewno inne niż wczoraj. Chyba mniej wieje (albo z kierunku korzystnego). Na pewno jest chłodniej. Jezdnie są suche. Niebo pokryte chmurami, przez które próbuje się przedrzeć słońce. Startuję o 6:05. Jedzie się dobrze ale nieco wolniej niż wczoraj. Mimo tego czasy pośrednie mam bardzo dobre więc w centrum Dąbrowy Górniczej robię jeszcze wygięcie pod ścianę płaczu. Potem wracam na standardową trasę dojazdową. Na miejscu jestem z zapasem czasu. Przyjemny i spokojny dojazd do pracy.

Plan powrotny miałem inny od wykonu. Rano ujawnił się zgon baterii podtrzymującej zegarek w aparacie. Pracowała od nowości, a to już przynajmniej ze 2-3 lata. Tak więc powrót kręcę przez centrum Zagórza do Dąbrowy Górniczej. W centrum najeżdżam najpierw sklep elektroniczny. Tu niestety akurat potrzebnych mi baterii nie mają. Niedaleko jest jeszcze jeden z różnymi drobiazgami i tam udaje mi się nabyć CR1220. Od razu instaluję w aparacie i zapisuję ustawienia zegarka. Potem bocznymi uliczkami, mniej więcej równolegle do "910" kręcę aż do Hubertusa. Tu przebijam się na drugą stronę i chodnikami dokręcam do zjazdu na Ksawerę. Stamtąd kręcę w stronę mostu na Czarnej Przemszy i chwilę dalej na zakręcie odbijam w teren sprawdzić, czy da się tamtędy jeszcze przejechać w stronę Łagiszy. Da się. Przy okazji robię mini eksplorację sprawdzając "ślepość" jednego odbicia z tego skrótu. Na asfalt wracam przy elektrowni i kręcę kawałek trasy odwrotnie jak dzisiejszy dojazd. Potem na skrzyżowaniu przy Biedronce obieram kierunek na Sarnów. Na wlocie do Sarnowa zatrzymuję się na moment przy stadionie. Gmina szarpnęła się na postawienie budynku socjalnego do tego obiektu i właśnie trwają prace w tym zakresie. Info zaczytane z tablicy. Zaspokoiwszy nieco ciekawość dotaczam się asfaltem do świateł na "86" i przebiwszy się na zachodnią stronę tej drogi skręcam od razu w prawo w teren. Polami i lasem dokręcam do ośrodka zdrowia w Psarach. Przeskakuję na drugą stronę drogi do Malinowic i ciągnę dalej na zachód do Strzyżowic. Stąd już szybki zjazd do domu. Pogoda po drodze umiarkowanie przyzwoita. Dość zauważalny wiatr mniej więcej z zachodu. Nie za ciepło. Trochę słoneczka, które jednak nie daje rady podgrzać atmosfery jakoś zauważalnie. W sumie jednak całkiem przyjemny i bardzo spokojny powrót do domu.


Kategoria Praca

DPD

  • DST 32.00km
  • Czas 01:35
  • VAVG 20.21km/h
  • Sprzęt Scott Spark 750
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 11 kwietnia 2017 | dodano: 11.04.2017

Start po deszczu o 6:08. Wieje w plecy. Cieplej niż wczoraj. Dziś na większym kole i to wszystko daje razem lepszy czas dojazdu. Trasa standardowa. Kilka razy mała niepewność co zrobią "kierownicy" po drodze ale obeszło się bez ekscesów. Na miejscu z zapasem 9 min. Impregnacja butów wytrzymała i w środku sucho więc dojazd całkiem ok.

Powrót bez gięcia i tempem spacerowym. Do wyginania nie zachęcała temperatura, a do pośpiechu wiatr z kierunku przeciwnego. Maksymalnie krótko do domu: Mec, Środula, Stary Będzin, Nerka, Fabryka Domów, Gródków. Dość spokojna jazda. Miejscami przyświecało słoneczko ale za ciepło nie było. Za to przynajmniej sucho. W sumie przyjemny powrót z pracy.


Kategoria Praca