limit prowadzi tutaj blog rowerowy

Niejeżdżenie boli. Dosłownie.

Wpisy archiwalne w miesiącu

Maj, 2019

Dystans całkowity:1345.00 km (w terenie 294.00 km; 21.86%)
Czas w ruchu:75:09
Średnia prędkość:17.90 km/h
Liczba aktywności:22
Średnio na aktywność:61.14 km i 3h 24m
Więcej statystyk

DPD

  • DST 34.00km
  • Czas 01:36
  • VAVG 21.25km/h
  • Sprzęt Scott Spark 750
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 31 maja 2019 | dodano: 31.05.2019

Przy piątku lekkie zamulanie na rozruchu i na kołach jestem o 6:10. Jezdnie miejscami wilgotne. Są chmurki ale jest też i sporo słoneczka. Minimalnie wieje. Ogólnie przyjemnie. Wystartowałem w długich ciuchach, bo jeszcze parował oddech rano, ale na finiszu jestem lekko podgotowany. Mam nadzieję, że prognozy się sprawdzą i powrót będzie w zestawie "na krótko".
Trasa dojazdowa, z racji tych kilku minut mniej, krótsza przez Łagiszę i Dąbrowę Górniczą. Spokojnie, przyjemnie i niespecjalnie intensywnie. Na miejscu kilka minut zapasu.


Zrobiło się ładne lato na powrocie, który rozpoczynam dwie godziny później niż zwykle. Trochę mi to plany rozjechało choć i tak nie było w nich ekstra objazdów. Trasa maksymalnie krótka kolejno przez centrum Zagórza, las mydlicki, Warpie, Nerkę, Zamkowe, Grodziec i Gródków. Niezbyt spiesznie, spokojnie.


Kategoria Praca

DPD

  • DST 36.00km
  • Teren 2.00km
  • Czas 01:42
  • VAVG 21.18km/h
  • Sprzęt Scott Spark 750
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 30 maja 2019 | dodano: 30.05.2019

Zaraz po przebudzeniu sprawdzam jak jest na dworze. Zaskoczenie. Jak na maj, to zimno. Oddech paruje. Nie ma rady, wdzianko na długo.
Rozruch sprawny i na kołach jestem o 6:05. Z tej okazji nieco dłuższy przelot dojazdowy. Trasa przez Sarnów, Preczów, pojezierze, Most Ucieczki, Reden, Mortimer i centrum Zagórza.
Przyjemnie, spokojnie, niespecjalnie spiesznie. Na miejscu z zapasem kilku minut. Trochę zmarzły mi uszy i stopy. Wydawało się, patrząc po drzewach, że nie wieje ale w trakcie jazdy jednak dawał się odczuwać pewien opór powietrza większy, niż bym się spodziewał po osiąganej prędkości. Słoneczko schowane za chmurami.


Na wyjściu pojawiły się jakoweś kropelki w ilościach raczej niegroźnych ale też i mało zachęcających do objazdów. Kręcę powrót przez Mec, Środulę, Stary Będzin, ścieżką małobądzką do Nerki, Zamkowe, las grodziecki i finisz przez Gródków "913". Nie za ciepło było więc w użyciu dalej długie wdzianko.


Kategoria Praca

DPDZD

Środa, 29 maja 2019 | dodano: 29.05.2019

Prognozy na dojazd nie są zbyt optymistyczne ale kiedy startuję o 6:07 jest nieźle. Jezdnie mokre ale chodniki suche. Minimalnie wieje. Niebo zaciągnięte chmurami. Temperatura znacznie mniej przyjemna niż wczoraj. Kurtka jest jak najbardziej wskazana.
Dojazd kręcę przez Będzin korzystając w wielu miejscach z chodników i ścieżek. Dzięki temu udaje się mniej uflejać i nie nabierać wody w buty. Przejazd spokojny i, w sumie, przyjemny.
Na finiszowych 2km pojawiła się gęstsza mżawka. Nie udało się jej jednak mnie przemoczyć. Na miejscu z zapasem kilku minut.


Nim rozpocząłem powrót z pracy jezdnie zdążyły wyschnąć. Wiało raczej zauważalnie ale jeszcze nie uciążliwie. Temperatura, niestety, niespecjalnie się podniosła. Nogi od razu powiedziały, że nie będzie podawania więc powrót w tempie spacerowym.
Trasa przez centrum Zagórza, Aleję Róż, Reden, na bieżnię przy P3. Ktoś staranował Świątynię Grillowania i nieco ją uszkodził. Quad? Sprzęt budowlany?
Przy przejeździe między P3 i P4 trwają prace. Na razie jeszcze nie da się przejechać. Od Piekła kręcę sobie kawałek piaskiem wzdłuż ścieżki przy P4. Potem przez Preczów i Sarnów asfaltem do świateł na "86". Tam uciekam w teren i przetaczam się nim aż do Strzyżowic. Lekko jeszcze wyginam by zahaczyć o stomatologów i umówić się na wizytę. Potem zjazd do domu.
Odkładam plecak, biorę sakwę i robię jeszcze zwykłe zagięcie do wsiowego Lewiatana na uzupełniające zakupy. Z zapasami zjazd prosto do domu i na dziś koniec kręcenia. Spokojnie, przyjemnie.
Niestety w domu sieknęło mnie znów lewe kolano i trzymało przez dłuższą chwilę. Ech... Jak tak dalej będzie, to w końcu przyjdzie odwiedzić jakiegoś konowała.


Kategoria Praca

DPD

  • DST 39.00km
  • Teren 1.00km
  • Czas 01:45
  • VAVG 22.29km/h
  • Sprzęt Scott Spark 750
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 28 maja 2019 | dodano: 28.05.2019

Sprawny rozruch skutkuje startem o 6:02. Skoro mam trochę czasu w zapasie to wybieram dłuższy wariant dojazdowy. Kręcę przez Sarnów, Preczów, pojezierze, Reden i Mortimer. Spokojnie, przyjemnie. Warunki bardzo przyjazne. Sporo słoneczka, jezdnie miejscami jeszcze mokre po wczorajszych opadach, lekki podmuch na twarz. Część trasy to slalom między ślimakami. Głowy nie dam, że wszystkie mi się udało ominąć bo czasem było dość gęsto.


W ciągu dnia, zgodnie z prognozami ICM-u, popadało. Na wyjściu z pracy mam jednak ładną pogodę. Słoneczko, lekki wiaterek i mokre jezdnie. Gdzie się da to jadę chodnikami i ścieżkami bo na nich prawie nie ma wody. Powrót bez większego gięcia przez Będzin, Łagiszę i Sarnów. Na więcej się nawet nie zamierzałem bo w prognozach stało, że jeszcze popada. Powrót spokojny i przyjemny.


Kategoria Praca

DPD

  • DST 36.00km
  • Teren 1.00km
  • Czas 01:39
  • VAVG 21.82km/h
  • Sprzęt Scott Spark 750
  • Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 27 maja 2019 | dodano: 27.05.2019

Powrót do rutyny. Sprawny rozruch i start o 6:06. Przyjemnie. W krótkim wdzianku jest ok. Słoneczko. Niegroźne chmurki. Lekki wiaterek. Trasa przez Łagiszę i Dąbrowę Górniczą spokojna. Na miejscu ze sporym zapasem czasu.

Na wyjściu z pracy widzę takie trochę niepokojące chmury. Dodając do tego możliwość burz wg prognozy ICM-u nie zaryzykowałem objazdów większych niż konieczne by wrócić do domu.
Trasa przez Będzin, Grodziec i Wojkowice. Gdzie się dało, to ścieżkami. Dzięki temu spokojny i przyjemny powrót. Miałem wrażenie, że w Będzinie dopadły mnie jakieś zabłąkane kropelki. Żaden opad jednak mnie nie dopadł, choć niebo do końca jazdy było takie raczej dwuznaczne.


Kategoria Praca

Wybiórczo i Pogapić Się

Niedziela, 26 maja 2019 | dodano: 26.05.2019

Dziś do załatwienia wybory więc zbieram się raczej wcześnie, jak na niedzielę. Sprawę głosowania mam załatwioną przed 9:00. Teraz czas na przyjemności.

Kręcę w stronę stadionu "Iskra" Psary, gdzie znajduje się punkt zapisów do Bike Atelier Road Race. Sam nie zamierzam startować, to nie moja bajka, ale jest okazja pokręcić się po okolicy pod pretekstem strzelania foto zawodnikom. Zjawiam się jednak na tyle wcześnie, że jeszcze niewiele się dzieje. Starty dopiero o 11:00. Trzeba czas zabić.

Chwilę kręcę się po Parku Żurawiniec po trasie KIDO. Czasu jednak wciąż dużo więc decyduję się na wyskok na Dorotkę i strzelenie kilku foto okolicy (elektrowni w Łagiszy, magazynów w Psarach i innych). Wracam akurat przed startem jednej z grup. Focę. Mają przed sobą jedno kółeczko liczące 19km. Nie powinno im to długo zająć. Stoję przy mecie i czekam aż zjadą. Foto. Starty PRO zaczynają się o 12:00 więc znów jest czas na marudzenie.

Jadę do pobliskiej piekarni, zakupuję nieco kalorii i udaję się w ustronne miejsce na konsumpcję. Przy okazji cieszę uszy śpiewem skowronków.

Przed 12:00 podjeżdżam pod metę i strzelam kilka foto startujących grup. Potem kręcę w stronę Malinowic i dalej do Dąbia złapać kolarzy na granicy Dąbia i Toporowic. Pierwszej grupy mi się nie udaje dorwać ale drugą już tak. Kilka foto i kręcę w inne miejsce.

Wertepkami przenoszę się na drogę ze Strzyżowic do Góry Siewierskiej. Kilka foto i kręcę do Góry Siewierskiej, na zjazd do Twardowic. Znów kilka foto i transfer do kolejnego miejsca. Wybieram skrzyżowanie z Dąbia na Dąbie-Chrobakowe. Kilka foto i jeszcze jedna zmiana lokalizacji. Ustawiam się kawałek przed metą. Robię kilka zdjęć grupce kolarzy i przez park wtaczam się na stadion. Zwycięzcy chyba już są znani. Nie czekam jednak na dekorację. Głód i pragnienie namawiają mnie na powrót.

Wertepkami kręcę w stronę Strzyżowic w ostatniej chwili odbijając na ul. Kasztanową. Na jej wylocie przy ul. Szkolnej zatrzymuję się na chwilę pogadać ze strażakami zabezpieczającymi wyścig. Kiedy ostatni zawodnicy nas mijają oni mogą już zejść z posterunku a ja kręcę do domu na zimne piwo.

Przyjemnie spędzone pół niedzieli. Ostatni dzień wolny. Jutro do pracy.



Link do pełnej galerii



Stadion "Iskra" Psary. Początek zapisów na miejscu.


Widok z Dorotki. Browar w Grodźcu.


Start pierwszej grupy.


I ostra walka na finiszu.


Start jednej z grup PRO.


Jedna z grup złapana na granicy Dąbia i Toporowic.


Widok na Dąbie i Łagiszę.


Na drodze ze Strzyżowic do Góry Siewierskiej.


Na zjeździe z Góry Siewierskiej w stronę Twardowic.


Na zjeździe do Dąbia-Chrobakowego.


Przed metą na granicy Psar i Malinowic.


Trochę się tych kaemów nazbierało.


Kategoria Inne

Z

Sobota, 25 maja 2019 | dodano: 25.05.2019

Miało być dziś więcej ale skończyło się tylko na standardowym zagięciu do wsiowego Lewiatana. Na powrocie dorwał mnie deszcz. Zmoknąć mocno nie zmokłem, ale zmarzłem i przeszła mi ochota na kręcenie choć po deszczu znów wyszło słońce.


Kategoria Inne

Znowu w życiu mi nie wyszło ;-)

  • DST 139.00km
  • Teren 35.00km
  • Czas 07:34
  • VAVG 18.37km/h
  • Sprzęt Scott Spark 750
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 21 maja 2019 | dodano: 21.05.2019

Na szczęście nic specjalnie istotnego, ale jednak...

Mieliśmy z Michałem plan pojechać nad jezioro Turawskie, okrążyć je, wszamać obiadek w Opolu i wracać. Plan rozwaliła nam pogoda. ICM wieszczył, że wtorek to ostatni sensowny dzień na długą jazdę. Potem ma lać, wiać i być zimno. Tak więc umówiliśmy się na ten dzień wciąż pilnie śledząc prognozy. Jeszcze w poniedziałek było optymistycznie do końca dnia bez opadów. Rano już pojawiły się pierwsze pogróżki. Im dalej w trasę, tym mroczniejsze wróżby.

Michał dojeżdża do mnie i razem jedziemy dalej. Tym razem to nie ja będę miał +40 do wszystkich :-) Trasa na mapce. Generalnie kręcimy w stronę Zawadzkiego, choć inaczej jak na dwusetce Mamutem. Po drodze trochę terenu bardzo błotnistego. Rowerki robią się wzorcowo uflejane. Ale zabawa jest przednia.

Kiedy docieramy do Zawadzkiego robimy postój kawowy przy Orlenie i badamy sprawę prognoz pogody. Nie są optymistyczne. Prognozy wieszczą opady jeszcze wcześniej niż było to o poranku. Nie uśmiecha nam się wracać w burzy więc decydujemy się na odpuszczenie jeziora Turawskiego. Będzie innym razem, kiedy pogoda będzie bardziej sprzyjająca.

Żeby nie wracać znów nudnymi asfaltami, których użyliśmy by lecieć szybko do celu, wybieramy wariant terenowy mniej więcej równoległy do naszej dotychczasowej trasy. Strzał w dziesiątkę. Cicho, spokojnie. Nie cała trasa, oczywiście, ale spore odcinki. Jest trochę błota, trochę ładnych szutrów, trochę innych różności. Trafił się też kawałek wypychu w Reptach Śląskich, w parku.

Drobne opady męczyły nas na odcinku od Rept do Piekar Śląskich. Założyłem pokrowiec na plecak ale okazało się to grubą przesadą. Po prostu sobie kapało i tyle. Zupełnie niegroźnie. Choć irytująco. Pomni jednak prognoz nie lekceważymy ostrzeżeń i kręcimy do domu raczej z zaangażowaniem. Odprowadzam Michała do Czeladzi, gdzie chwilę poświęcamy jeszcze na gadki i ładowanie kalorii. Potem się rozjeżdżamy.

Solo kręcę do Grodźca.  W mojej wiosce jeszcze lekko wyginam by nieco podbić wynik za dziś ale 140km nie udaje mi się przebić. Mógłbym ale zniechęciły mnie kolejne kropelki. Do domu docieram na sucho ale wciąż pod ostrzegawczym opadem. Ostatecznie nie lunęło.

Przyjemnie spędzony dzionek. Mimo niezrealizowania planu było przyjemne śmiganie. Noga lekko napiernicza ale po skończeniu wpisu znieczulę się kolejnym bronkiem i powinno być ok.





Link do pełnej galerii



Pierwsze postartowe.


W drodze do Miedar.


Wjazd do opolskiego.


Źródełko przy żółtym szlaku w Zawadzkiem.


Leśna autostrada gdzieś na powrocie.


"Ruła", którą kładą od Toszka.


W tym miejscu na chwilę zwątpiliśmy w GPS-a. Ale dobrzy ludzie zrobili obejście bokiem.


Park w Reptach Śląskich.


Rezerwat Segiet. Foto ani trochę nie oddają klimatu miejsca. Tam trzeba pojechać.


Kopiec w Piekarach Śląskich.


Wynik za dzień


Kategoria Jednodniowe

Pojeździć z Przemkiem

Niedziela, 19 maja 2019 | dodano: 19.05.2019

Wczoraj Michał mi powiedział, że umówił się z Przemkiem na małe pokręcenie w okolicach do południa. Tak nie do końca byłem pewien, że się pozbieram więc na 100% się nie obiecywałem ale Przemka dawno nie widziałem i był to dobry powód by się zmobilizować jednak do ruszenia 4 liter.

O dziwo, rozruch poszedł sprawnie. Smarowanie łańcucha Mamutowi przed startem, choć przemyśliwałem wcześniej jechać na Rzeźniku. Jednak wczorajsza burza z pewnością dołożyła nieco błota w terenie i zdecydowałem nie flejać kolejnego rowerka. Mamut nieczyszczony po Jaworznie doskonale nadawał się w teren.

Kręcę najkrótszą trasą przez Będzin na miejsce spotkania na Grota-Roweckiego. W oczekiwaniu na kompanów przez dłuższą chwilę towarzystwa dotrzymuje mi Filip, który tędy pomykał zrobić swój przelot. Wspomniał coś o dystansie pod 200. Ciekaw jestem, czy mu się uda i czy go nie zleje pod koniec dnia. Niestety na to ma spore szanse przy tym dystansie.

W końcu zjawiają się zdrowo spóźnieni Przemek i Michał. Chwila gadki i ruszamy. Kierunek wytycza Przemek. Rogoźnik. Lecimy na Czeladź. Od świateł na "94" prowadzę ja. I tak stopniowo dokładam po drodze terenu. Przez Przełajkę wjeżdżamy do Wojkowic od strony dawnej kopalni "Jowisz". Bocznymi drogami i terenowo przedostajemy się w pobliże Netto i dalej kręcimy do Rogoźnika.

Nad zbiornikiem chwila oddechu i dalej terenowo kręcimy w stronę Góry Siewierskiej i na górkę paralotniarską. Znów się trochę pozmieniało. Jedną z dróg dojazdowych na szczyt zaorali. Druga po deszczach nieźle śliska. Nie przeszkadza nam to jednak wedrzeć się na szczyt. Tu już kilku paralotniarzy przymierza się do startu. Ostatecznie nie doczekaliśmy się tego momentu nim ruszyliśmy dalej.

Zjeżdżamy do ul. Belnej i jedziemy terenem w stronę Parku Żurawiniec a z niego obok magazynów do Chaty z Zalipia. Tam na drugą stronę "86" i przez Sarnów do Preczowa. Zajeżdżamy do "Pod Dębami". Niestety mało miejsca więc odbijamy na Ratanice. Tu nie ma problemu i parkujemy każdy z jednym ciemnym, zimny Litovel-em. Chwilka schodzi na pogadankach.

W powrót ruszamy około 13:00. Przez Marianki w stronę tamy i przed nią zjeżdżamy na asfalt. Jezdnią do Parku Zielona. Przy mostku na Czarnej Przemszy żegnam się z Michałem i Przemkiem. Oni kręcą wałami w stronę Będzina. Ja czarnym szlakiem do Łagiszy. Potem wretepami do Stachowego i dalej przez pola do żółtego szlaku. Na asfalt wybywam niedaleko podstawówki w Psarach. Stąd już bez gięcia prosto do domu.

Bardzo przyjemnie spędzona połowa niedzieli. Dobrze było zobaczyć znów Przemka na kołach. Michał obiecał przypilnować go by był na nich częściej. Jak okoliczności pozwolą to może jutro znów coś razem zakręcimy.


Kategoria Inne

Wokół Jaworzna za Mariotruckiem

Sobota, 18 maja 2019 | dodano: 18.05.2019
Uczestnicy




Jakoś w tygodniu Mariusz dał mi info, że jedzie z Oskarem w sobotę na rundkę wokół Jaworzna. Parametry startu: Lidloza koło domu, 8:00. Powiedziałem, że jak będę, to jadę.

Zbieram się dziś sprawnie. Trochę wahania przy doborze ubioru bo na dworze mgły, które wieszczą ładną pogodę na później ale na razie od wilgoci chłodnawo. Ostatecznie wdziewam zestaw klubowy na krótkich spodenkach i bluzie z rękawem. Termicznie było ok ale po jaworznickich szlakach wszystko nadawało się tylko do prania tak upaćkane bryzgami spod koła Mamuta.

Traska na mapie.

Towarzystwo sprawdzone i kameralne. Oprócz Mariusza, Oskara i mnie zjawił się jeszcze Wojtek i Mariusz. Obaj z Będzina. Mariusza nie pamiętałem ale okazało się, że razem jechaliśmy na Turbacz w mojej i jego życiówce.

Tempo zmienne, w zależności od podłoża i tego ile było gadane po drodze, ale bez szaleństw. Spora część trasy to odcinki, które już przy różnych okazjach jechałem ale tym razem połączone w ładną pętelkę. Dopiero jak wgrałem ślad do GPS-ies.com to zobaczyłem jak to się ze sobą łączy. Ogólnie dobrze, że ktoś prowadził.

Foto z trasy nie za wiele, tak tylko kilka żeby mieć wyjazd w pamięci.

Na końcówce trasy, od Będzina do mojej wioski troszkę sobie poszarżowałem Mamutem podnosząc średnią powyżej 17km/h. Miało to nieco zgubne skutki, jak w domu wprowadziłem sobie zimnego Kasztelana. Poskładało mnie do drzemki błyskawicznie :-)


Link do pełnej galerii











Kategoria Inne