limit prowadzi tutaj blog rowerowy

Niejeżdżenie boli. Dosłownie.

Wpisy archiwalne w miesiącu

Marzec, 2017

Dystans całkowity:790.00 km (w terenie 25.00 km; 3.16%)
Czas w ruchu:41:33
Średnia prędkość:19.01 km/h
Liczba aktywności:18
Średnio na aktywność:43.89 km i 2h 18m
Więcej statystyk

DPDZD

  • DST 39.00km
  • Czas 01:53
  • VAVG 20.71km/h
  • Sprzęt Kiedyś Giant
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 31 marca 2017 | dodano: 31.03.2017

Zimno. Odczuwalnie bardzo zimno. Wszystko przez wilgoć z mgieł. Chyba około zera. Przez to jest też dłużej ciemno. Za to nie czuć wiatru żadnego. Ruszam o 6:06. Standard przez Gródków, Zieloną i Dąbrowę Górniczą. Spokojnie, przyjemnie do celu. Jedynie na "dworcu kolejowym" w Dąbrowie chwila postoju na przepuszczenie IC i KŚ. Na miejscu ze sporym zapasem czasu.

Po pracy pogoda jak ICM zapowiadał: ciepło, lekki wiaterek, słonecznie. Bajka. Plecak wypchany ciuchami a ja we wdzianku "na krótko" i jest ok. Kręcę powrót przez Reden w stronę Pogorii 3 i, jak wczoraj, odbijam tam na Zieloną i dalej na czarny szlak do Łagiszy. Potem Sarnów i do domu. Tu zostawiam plecak, zabieram sakwy i robię jeszcze standardowe zagięcie do wsiowego Lewiatana. Z balastem prosto do domu. Bardzo przyjemnie się kręciło popołudniem. Po drodze tłumy ludzi. Chyba w końcu im odmarzły rowery. Trzeba będzie się niestety przerzucić na inne trasy powrotne bo te obecne już obłożone a lada moment będą wręcz oblężone. Ale skoro robi się ciepło to nie problem :-)


Kategoria Praca

DPD

  • DST 36.00km
  • Teren 4.00km
  • Czas 01:49
  • VAVG 19.82km/h
  • Sprzęt Kiedyś Giant
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 30 marca 2017 | dodano: 30.03.2017

Zaczyna się powolne opóźnianie startu. Ruszam o 6:07. Na niebie dywan chmur i przez to jest dłużej ciemno. Raczej bez wiatru i cieplej niż wczoraj. Trochę jakichś niegroźnych kropelek po drodze. Kręcę standard przez Gródków, Łagiszę i Dąbrowę Górniczą. Jedzie się o wiele lepiej niż wczoraj. Na finiszu znów robię za króliczka ale tym razem nie daję się wyprzedzić na podjeździe. Tzn. nie ścigałem się specjalnie, po prostu dziś lepiej nogi podawały i prędkość dało się utrzymać wyższą. Na mecie z zapasem 4 min. Przyjemny i spokojny dojazd do pracy.

Po pracy o wiele więcej słoneczka niż rano i im bliżej domu tym go jeszcze więcej. Wieje podobnie jak wczoraj, z północnego-zachodu, ale już nieco słabiej. Kręcę początek przez Reden i dalej w stronę Pogorii 3 ale dziś odbijam na Zieloną. Przez mostek na Czarnej Przemszy wbijam na czarny szlak do Łagiszy by sprawdzić jak tam jest z "mokrością" terenu. Jest całkiem dobrze. W Łagiszy skręcam od razu do Sarnowa i potem już standard do domu. Przyjemnie się wracało.


Kategoria Praca

DPD

  • DST 36.00km
  • Czas 01:53
  • VAVG 19.12km/h
  • Sprzęt Kiedyś Giant
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 29 marca 2017 | dodano: 29.03.2017

Dziś rozruch jakiś taki oporny. Ruszam o 6:05. Jest nieco cieplej niż wczoraj ale wciąż chłodno. Niebo z drobnymi naleciałościami. Raczej bez wiatru. Kręcę przez Gródków, gdzie mam dziś najcieplejszy odcinek na trasie, Łagiszę, najzimniejszy odcinek i Dąbrowę Górniczą umiarkowanie ciepły. Droga spokojna, pustawa. Jadę z wrażeniem, że mi się nie chce. Niby pod górkę czasem stanę na pedałach ale tak jakoś bez przekonania. Z góry zakładam, że czas przelotu będzie dużo gorszy niż wczoraj. Tymczasem na mecie widzę, że jest lepiej. Dziwne. Może pomogła wyższa, o te kilka stopni, temperatura.

Po pracy pogoda zrobiła się taka trochę niewyraźna. Jeszcze gdzieś tam słoneczko usiłowało się przebić ale ostatecznie ustalił się dywan chmur na niebie. Dość silnie wiało. ICM mówił, ze z północnego zachodu. Kręcę powrót bez gięcia przez Reden, bieżnię na Pogorii 3 i 4 do Preczowa i dalej przez Sarnów do domu. Tempo spacerowe bo raz, że jakieś znużenie daje się we znaki, a dwa, by nie walczy bez sensu z wiatrem. Od Preczowa pojawiają się też kropelki z nieba. Do domu zataczam się dość konkretnie zmachany.


Kategoria Praca

DPODZD

  • DST 51.00km
  • Czas 02:40
  • VAVG 19.12km/h
  • Sprzęt Kiedyś Giant
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 28 marca 2017 | dodano: 28.03.2017

Na starcie nieznacznie cieplej niż wczoraj - trawy nie są już oszronione - ale jednak chłodno. Raczej bez wiatru. Słońce jeszcze poniżej horyzontu ale chmur niewiele więc jak wzejdzie, to od razu będzie grzać. Ruszam o 6:04. Kręcę standard przez Zieloną. Dość pustawo na drodze. Jedzie się całkiem spokojnie i przyjemnie. Czasy pośrednie mam ok więc w Dąbrowie Górniczej zrzucam z tempa. Przy końcówce, na lekkim podjeździe na ul. Szymanowskiego dogania mnie biker z pytaniem "Co tak wolno jedziesz? Bo normalnie to cię nie mogę dogonić." ;-p No fakt, nie spieszyłem się. Do Firmy miałem jeszcze jakieś 1,5km max a zapasu czasu z 8 min. Zamieniliśmy parę słów i on odkręca tempo a ja dalej swoje do celu. Na miejscu mam 5 min. zapasu.

Powrót zrobił mi się objazdowy ale ze względu na super pogodę nie miałem nic przeciwko temu. Słonecznie, umiarkowanie ciepło, trochę wiaterku. Połowa ciuchów ląduje w plecaku. Kręcę na początek przez Środulę i Pogoń do laboratorium po wyniki badań zwierzaczka. Dalej w stronę Milowic i Czeladzi. W Czeladzi zmieniam plan i zamiast jechać do domu odbijam na Będzin. Przez M1 i Syberkę zjeżdżam do nerki, z której kieruję się do Łagiszy i dalej do Sarnowa, do weterynarza. Tu chwila przerwy na diagnozę i potem dalej standardem do domu. W domu zostawiam plecak, zakładam sakwy i robię jeszcze zaopatrzeniowe, standardowe kółeczko do wsiowego Lewiatana. Z balastem prosto do domu. I tym sposobem uzbierało się trochę więcej km-ów niż zwykle. Ale zupełnie nie mam nic przeciwko temu :-) Połączone przyjemne z pożytecznym.


Kategoria Praca

DP PTTK D

  • DST 43.00km
  • Teren 1.00km
  • Czas 02:14
  • VAVG 19.25km/h
  • Sprzęt Scott Spark 750
  • Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 27 marca 2017 | dodano: 27.03.2017

O dziwo, mimo przesunięcia czasu i wczorajszego aktywnego dnia, udało mi się wstać bezproblemowo. Rzut oka za oknem i wiem, że będzie zimno na dojeździe - trawy oszronione. Do tego jeszcze noc. Na wylocie już powoli się przejaśnia. Temperatura odczuwalna tak około -3. Na szczęście bez wiatru. Jezdnie suche. Ruszam o 6:03. Tempo niezbyt intensywne, bo nogi nie lubią takich warunków i wyłazi jeszcze wczorajsze wychłodzenie. Na drogach spokojnie. Kręcę przez Gródków, Łagiszę, Zieloną i centrum Dąbrowy Górniczej. Czasy na punktach kontrolnych mam dobre więc w okolicach Alei Kościuszki zrzucam z tempa a i tak na miejscu mam kilka minut w zapasie. Przyjemny dojazd do pracy.

Z pracy wychodzę trochę później. Dziś spotkanie CYKLOZY o 17:00 więc nie mam ciśnienia na szybkie wybycie. Umawiam się z Prezesem pod Orlenem na 16:00. Zatacza się chwilę po czasie na swoim nowym rowerku. Co tu dużo pisać, podoba mi się. Zwłaszcza, że kolorystyka zbliżona do mojego full-a. Może by jednak się zastanowić na dużym kołem?

Razem toczymy się przez Środulę do centrum, do siedziby PTTK. Tu szybko zbiera się ekipa. Zapada kilka decyzji odnośnie najbliższych wyjazdów. Zajmuje nam to czas mniej więcej do 18:30.

Zbieram się do powrotu kiedy jeszcze słoneczko jest nad horyzontem ale już tak dość nieznacznie. Kręcę jak szybko daję radę by maksymalnie wykorzystać czas przed zapadnięciem ciemności. Kręcę w stronę Milowic i dalej do Czeladzi, gdzie słońce ostatecznie znika mi z oczu. Na szczęście jest jeszcze dość jasno i do wojkowickiego Orlenu nie potrzebuję używać czołówki. Terenowy skrót na prostą do domu też bez wsparcia. Ostatecznie do domu docieram przed 19:30 jeszcze za względnej jasności. Drobny sukces. Na powrocie było zauważalnie cieplej ale nie odważyłem się jechać bez kurtki. To jeszcze nie te temperatury. Może jutro po pracy część ciuchów pojedzie w plecaku bo ICM twierdzi, że może być ponad +15 stopni. Oby.


Kategoria Praca

Wirtualne Ognisko

  • DST 134.00km
  • Teren 20.00km
  • Czas 07:51
  • VAVG 17.07km/h
  • Sprzęt Scott Spark 750
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 26 marca 2017 | dodano: 27.03.2017
Uczestnicy

W piątek dostałem info od Pawła, że jest opcja wyjazdu do Tychów na imprezę organizowaną przez NOL. Interesowało mnie tylko o której start i kiedy. Po otrzymaniu niezbędnego info profilaktycznie zastrzegłem się, że jak nie zaśpię, to będę.

Niedzielne wstawanie przebiegło bez problemów mimo cofania czasu. Zbieram się dość składnie i wytaczam o 9:00. Jest słonecznie ale zimno. Trochę obawiałem się, że wybrane wdzianko może być niewystarczające ale zrezygnowałem z dokładania warstw. Nim zacząłem toczyć się na miejsce zbiórki zahaczam jeszcze o pobliską piekarnię po zapas drożdżówek i bułek na drogę. Przydały się potem.

Na zbiórkę przy BP w Mysłowicach kręcę przez Będzin i Sosnowiec by nie marnować czasu. Maciek już czeka. Potem zjawia się Paweł, Michał i na końcu Przemek. Nikt więcej się nie zapowiadał więc ruszamy w drogę by niepotrzebnie nie marznąć.

Droga asfaltami przez Mysłowice i Lędziny. Tuż po starcie jest średnio przyjemnie. Dopiero po rozkręceniu chłód nie daje się tak we znaki. Wystarczy jednak chwila postoju i potem znów czuć zimno mimo pojawiającego się słoneczka. Ale walczymy dzielnie.

W Tychach dzielimy się. Z Przemkiem jedziemy szukać miejsca zbiórki a reszta chłopaków atakuje Biedronkę w celu zakupu kiełbasek.
My trafiamy na zlot grupy i nawet udaje nam się zaistnieć na zdjęciu grupowym. Wkrótce potem grupa rusza. Niestety "nasi" dalej marudzą przy Biedronce i w efekcie rozdzielamy się. Przemek kieruje chłopakami telefonicznie ale mimo tego nie udaje im się nas dogonić. W którymś momencie postanawiamy poczekać na zaginioną czwórkę ale kończy się to tym, że my gubimy grupę a "czwórka" nas nie znajduje. Umawiamy się przy dworcu PKS i wracamy.

Kiedy jesteśmy już razem nie pozostaje nam nic innego jak tylko coś pokręcić we własnym zakresie bo nie znamy trasy przejazdu grupy i tym samym nie wiemy nawet gdzie ich szukać. Wg opisu imprezy po drodze miało być ognisko i pieczenie kiełbasek ale wyszło na to, że nie załapiemy się. Dotaczamy się lasami do Paprocan i na chwilkę kotwiczymy na ławeczce. Wciągamy co tam kto miał na posilenie. Odpalamy też wirtualne ognisko. Chłopaki pieką kiełbaski. Zapachy! A jakie to mięsko dobre. Tylko Przemek trochę się poparzył gorącą, wirtualną kiełbasą a Marcinowi brakowało ketchupu ale generalnie ognisko się udało ;-p

Zajeżdżamy zjeść coś jeszcze na ciepło (hamburgery, zapiekanki, nuggetsy, frytki). Na finiszu jedzenia robi się prawie 16:00. Czas zacząć odwrót w nasze rejony.

Trasa powrotna w dużej mierze przez lasy murckowskie i dalej w kierunku Trzech Stawów. Nim do nich docieramy najpierw odłącza się Michał z Przemkiem, a nieco dalej Paweł. We trzech jedziemy do Sosnowca przez Nikiszowiec. Tu już żegnają nas resztki słońca i zaczyna się robić zdecydowanie zimniej. Żegnamy się na Stawikach, gdzie każdy z nas jedzie w swoją stronę.

Solo kręcę czerwonym szlakiem w kierunku Milowic. Po drodze zaskoczenie. Nieco szlak uprzątnęli. Widzę postawione ławeczki i zadaszenia ze stołami i ławkami, kosze na śmieci. Ciekawe.

Z Milowic standardem kręcę do Czeladzi. Tu robię postój na wciągnięcie ostatniej drożdżówki, trzymanej na ewentualną okoliczność odcięcia. Zakładam też przeciwdeszczówkę by trochę osłonić się przed chłodem. Potem już bez postojów jadę do Wojkowic i przy Orlenie wbijam w teren skracając na prostą do domu.

Docieram do celu już w ciemnościach i dość mocno zmarznięty. Od razu ciuchy do prania a ja pod prysznic by się ogrzać. Wpis, foto i inne zostawiam na dzień następny.

Ogólnie było super mimo chłodu. Za to ekipa była wesoła i wyrypowa więc dzień przeleciał błyskawicznie. Pierwsza setka w tym roku.


Link do pełnej galerii













Kategoria Jednodniowe

DPOD

  • DST 45.00km
  • Czas 02:10
  • VAVG 20.77km/h
  • Sprzęt Scott Spark 750
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 24 marca 2017 | dodano: 24.03.2017

Od samego rana jakieś podłe samopoczucie, ćmi bańka. Mimo tego do pracy jadę na rowerku i w tym czasie jakoś jest ok. Dziś mi zależało by być szybko na miejscu więc maksymalnie krótką trasą przez Gródków i Będzin. Warunki nijakie. W kilku miejscach delikatna mżawka. Na trasie przelotu zadziwiająco mało samochodów. W sumie spokojny i przyjemny dojazd do pracy.

Na powrocie warunki całkiem niezłe. Co prawda czuć, że jest chłodno ale za to słoneczko przebija się całkiem skutecznie. Trochę podwiewa. Kręcę na początek standard przez Reden pod molo na Pogorii 3. Bieżnią dotaczam się do przystani i ciągnę w stronę Piekła. Tu wbijam na bieżnią wzdłuż Pogorii 4 i ciągnę nią aż do Kamienia Ornitologa. Tu skręcam w stronę Kuźnicy Piaskowej i dalej do Dąbia. Potem już bez gięcia przez Goląszę Dolną do Strzyżowic i do domu. Gdzieś po drodze gubię ból głowy, który nieco ćmił mnie od południa. Przyjemny i spokojny powrót do domu.


Kategoria Praca

DPD

  • DST 37.00km
  • Czas 01:55
  • VAVG 19.30km/h
  • Sprzęt Scott Spark 750
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 23 marca 2017 | dodano: 23.03.2017

ICM-owe wróżby na dziś sprawdzają się. Nie pada ale za to konkretnie wieje dla mnie z kierunku wmordewindu. Ruszam o 6:03 i dziś kręcę przez Sarnów i Preczów na Zieloną. Potem już dalej standard przez centrum Dąbrowy Górniczej i do Zagórza. Tempo niespieszne bo nie ma sensu walczyć z wiatrem. Droga bardzo spokojna, niewiele samochodów. Przy "dworcu" w Dąbrowie postój na przedmuchanie nosa i przepuszczenie towarowego. Na ostatnich 2km pojawia się niegroźny deszczyk. Wiatr stawiał opór przez przynajmniej 3/4 drogi. Ale i tak jechało się bardzo przyjemnie :-)

Na powrocie minimalnie cieplej i zdecydowanie mniej wiatru (albo aż tak sprzyjający). Toczę się bez ciśnienia, prawie spacerowo. Kręcę na Mec i Środulę. Na skrzyżowaniu przy światłach obok Auchana miły gest kierowcy, który przepuścił mnie przez sznurek aut zjeżdżających z "94" na Środulę. Dalej toczę się przez Stary Będzin i nerkę na Zamkowe skąd wbijam na ścieżkę do Grodźca. Objeżdżam całą górę od południa przyszłą ścieżką i włączam się na odcinek do Wojkowic. Tu znów uprzejmość ze strony kierowcy, który zrobił mi przejazd na wylocie z osiedla mimo, że znaki poziome mu tego nie nakazują. Da się? Da. Drobiazgi ale jakoś tak od nich dzień od razu lepszy się wydaje. Dalsza droga to też już standard czyli przy wojkowickim Orlenie wjazd w teren, który po wczorajszych deszczach jest nieco bardziej "mlaskaty", i potem prosta do domu. Dziś bez zagięć ale i tak przyjemny powrót do domu.


Kategoria Praca

DPD

  • DST 36.00km
  • Czas 01:59
  • VAVG 18.15km/h
  • Sprzęt Kiedyś Giant
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 22 marca 2017 | dodano: 22.03.2017

Jednak zawalczyłem. Mimo tego, że prognoza na ICM-ie nie chciała się zamienić na pozytywną. Co prawda jeszcze rano wyglądałem za okno i badałem uważnie sytuację, ale do momentu kiedy zacząłem się zbierać do wychodzenia, nie padało. Dopiero jak już rowerek był na dworze to pojawił się deszcz. Tyle, że w tym momencie pogoda nie miała już żadnego znaczenia. Na zbiorkom nie zdążyłbym się przebrać i dojść więc dojazd na własnych kołach był jedyną możliwością. Ruszam 5:57. Na drogach mokro ale koleiny jeszcze niezbyt pełne wody. Jezdnie zadziwiająco puste. Czyżby te 5-7 min. rano robiło aż taką różnicę? A może to tylko u mnie tak? Ale nie. Na całej drodze pustawo i spokojnie. Tempo niezbyt spieszne by za bardzo nie chlapać sobie po twarzy strumieniem spod przedniego koła, ale też nie jakieś marudzenie. Kręcę standard przez Gródków, Łagiszę, Zieloną i centrum Dąbrowy Górniczej. Na miejscu jestem z zapasem 11 min. W butach, niestety, mokro ale dotarłem niewychłodzony więc jest dobrze. W sumie zadziwiająco przyjemny dojazd do pracy. Jakoś tak żal trochę było patrzeć na smutasy stojące na przystankach :-D

Gdybym wracał później to może bym miał bardziej sucho. Niestety powrót w podobnych warunkach jak rano. Nieco spadła temperatura i część drogi miałem wiatr w gębę. Poza tym jednak jechało się całkiem przyjemnie. Powrót przez Reden w stronę Pogorii 3. Do Mostu Ucieczki jazda raczej mało przyjemna jeśli chodzi o ruch na drodze. Za mostem cisza i spokój. Cała bieżnia od mola do Świątyni Grillowania moja. Żywego ducha nie spotkałem. Potem na Pogorii 4 to samo. Stamtąd już standard przez Preczów i Sarnów do domu. Tempo niespieszne. Na finiszu bagno w butach nieco mniejsze niż rano. Ciuchów już jednak nie suszyłem. Wszystko od razu trafiło do prania.


Kategoria Praca

DPD

  • DST 36.00km
  • Czas 01:40
  • VAVG 21.60km/h
  • Sprzęt Scott Spark 750
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 21 marca 2017 | dodano: 21.03.2017

ICM miał całkowicie rację co do prognozy na dzisiejszy poranek. Pogodnie, sucho, ciepło, trochę wiaterku. Idealne warunki do jazdy. Startuję o 6:02. Na początku trochę przyblokowała mnie na chwilę śmieciarka. Kiedy już udało mi się ją wyprzedzić dalej akcja potoczyła się wartko. Sprawnie przetaczam się przez Gródków i Łagiszę oraz dalej Zieloną do centrum Dąbrowy Górniczej. Tu mam tak dobry czas, że po prostu nie ma najmniejszego sensu by cisnąć. Zwalniam obroty i kręcę spokojnie do centrum Zagórza korzystając ze "ścieżki". Finisz ul. Szymanowskiego do celu. Na miejscu, mimo niespiesznej końcówki, z zapasem 10 min. Tak trochę korciło mnie by wygiąć przed metą ale ostatecznie dałem sobie spokój. Bardzo przyjemny i spokojny dojazd do pracy.

Po pracy dalej pogodnie choć jakieś tam chmurki też są. Generalnie jednak słonecznie. Mimo tego poranny zestaw wdzianka mam w komplecie i wcale nie jest mi jakoś gorąco. Trochę wieje czasem z kierunku przeszkadzającego. Wracam przez Mec, Środulę i Stary Będzin. Dalej nerka, Zamkowe i Grodziec. Tu odbijam za ścieżką i badam postępy prac na odcinku, który chyba wkrótce będzie pełnoprawną ścieżką a biegnący po dawnym torowisku linii tramwajowej nr "25". Na razie posprzątane szkło ale wielkich zmian brak. Z Grodźca kręcę ścieżką do granicy Wojkowic i tam za Orlenem wbijam w prawo w teren, którym to skracam sobie drogę wypadając na prostą do domu. Jechało się powrót równie przyjemnie jak dojazd do pracy. Na razie jeszcze bez zagięć powrotnych by nie przedobrzyć po przeziębieniu, które trochę daje się we znaki zapchanym nosem.


Kategoria Praca