limit prowadzi tutaj blog rowerowy

Niejeżdżenie boli. Dosłownie.

Wpisy archiwalne w miesiącu

Grudzień, 2015

Dystans całkowity:678.00 km (w terenie 8.00 km; 1.18%)
Czas w ruchu:34:04
Średnia prędkość:19.90 km/h
Liczba aktywności:17
Średnio na aktywność:39.88 km i 2h 00m
Więcej statystyk

ZO i Podsumowanie

  • DST 41.00km
  • Teren 7.00km
  • Czas 02:04
  • VAVG 19.84km/h
  • Sprzęt Scott Spark 750
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 31 grudnia 2015 | dodano: 31.12.2015

Leniuch dalej mnie mocno trzyma za gardło ale w końcu trzeba było się ruszyć po zaopatrzenie. Zaczynam na Błękitnym standardowym zagięciem do wsiowego Lewiatana i powrotem z balastem. Rozpakowawszy sakwy i spakowawszy plecak przesiadam się na Rzeźnika i ruszam na kółeczko po okolicach. Warunki są bardzo dobre. Lekki mrozik (na powrocie rurka pokazała -2), bez wiatru, sucho, słonecznie. Aż chce się kręcić. Na rozgrzewkę wspinaczka do Góry Siewierskiej. Zaraz potem pierwsze starcie ze zjazdem. Tym razem do Twardowic. Stamtąd jadę do Nowej Wsi, w której to przed remizą strażacką odbijam do Zawady i dalej jadę prosto przez Sadowie do Przeczyc. Tam sprawdzam w jakim stanie jest mostek koło Pana Ryby. Dalej nieprzejezdny. Asfaltami kręcę przez Marcinków do Wojkowic Kościelnych i na bieżnię wzdłuż Pogorii 4. Tempo niezłe ale w liczbach takie sobie. Jest kompromisem między wychładzaniem, pobieraniem tlenu i podawaniem nóg. Jedzie się bardzo przyjemnie. Z P4 przerzucam się na P3 i jadę do mola skąd skręcam na Zieloną i dalej na czarny szlak do Łagiszy. Stamtąd, z kolei, jadę wzdłuż torów by przebić się pod "86" i objeżdżam las gródkowski w drodze do szkoły podstawowej. Potem już asfaltem prosto do domu. Pomimo tego, że zimy nie lubię, to takie warunki mogą być aż do wiosny. Po drodze dosyć pustawo. Przyjemne, niezbyt spieszne kółeczko na wykończenie roku.

Podsumowanie roku 2015.

Nie udało się przebić przebiegu z roku poprzedniego. Strata duża.  Może trochę przez to, że w tym roku mało wielodniowych wyjazdów. Właściwie to tylko jeden z Prezesem. Poza tym tylko kilka szarż z Mariuszem na przebicie 200km. Reszta to jeżdżenie komunikacyjne.
Od tego roku nowy rowerek - Czarny Rzeźnik. Miał być tylko na wyrypy górskie ale jeździ mi się na nim tak dobrze, że przerobił w tym roku najwięcej kilometrów. Co mnie nieco zdumiewa, to na jednym napędzie prawie 8k km i jeszcze chyba trochę pociągnie nim padnie.
Ponownie udało się zachować w całości wszystkie kaski więc raczej bezpiecznie choć były sytuacje, gdzie wiele nie brakowało do drastycznego zakończenia. Końcówka roku znów letargowa. Ogólnie rok niezły ale bez fajerwerków. Przyszły zapowiada się bardziej intensywny, na co bardzo liczę :-)


Kategoria Inne

Z

Środa, 23 grudnia 2015 | dodano: 23.12.2015

Mam ostry napad lenia i jeżdżenie, pomimo sprzyjających warunków, leży odłogiem. Dziś jednak postanowiłem się ruszyć bo lada dzień święta i trzeba jakiś wsad do lodówki zrobić bo sklepy będą pozamykane. Że jednak do wsiowego Lewiatana mam rzut niezbyt mokrym beretem to aby cokolwiek kilometrów się uzbierało musiałem zrobić nieco większe zagięcie. Robię kółko przez Brzękowice, Dąbie, Dąbie-Chrobakowe i Malinowice. Pół drogi z wiatrem, pół pod. Średnia słaba ale nie miałem w ogóle zacięcia do szybkiej jazdy. Byle tylko się przewieźć, załatwić zaopatrzenie i wrócić do domu. Warunki całkiem dobre. Przede wszystkim dosyć ciepło. Ładne słoneczko. Dosyć mocny wiatr z zachodu lub południowego-zachodu ale do przewalczenia. Na młynkach spokojnie mu się dawało radę. Generalnie przyjemne kręcenie.


Kategoria Inne

Kółeczko do brata

Sobota, 19 grudnia 2015 | dodano: 19.12.2015

Dziś kółeczko biznesowo-rekreacyjne. Biznes w tym, żeby od brata pożyczyć narzędzie do pewnej robótki. Rekreacja w tym, żeby do niego zatoczyć się na rowerku. Na starcie bardzo przyjemne warunki. Słoneczko, schnące jezdnie, zauważalny wiatr. Przyjemnie. Trochę nawet za ciepło się ubrałem bo po kilku kilometrach musiałem ciutkę zwolnić żeby się nie zagotować. Początkowo kręcę jak do pracy. Za mostem na Czarnej Przemszy skręcam w lewo na ścieżkę wzdłuż wałów rzeki i dalej na Zieloną. Taki sobie był to pomysł bo wały nasiąknięte wodą i nieco rozjeżdżone. Czyste ciuchy natychmiast pokrywają się ciapkami błota :-/ Z Zielonej toczę się pod molo na Pogorii 3 i bieżnią objeżdżam zbiornik od strony Łęknic jadąc na Piekło i dalej Antoniów a stamtąd na Ujejsce. Tu dłuższa przerwa na ciacho :-) herbatkę i pogaduchy. Powrót kręcę przez Wojkowice Kościelne, wzdłuż Pogorii 4 do Preczowa i dalej przez Sarnów do domu. Od Preczowa tempo raczej spracerowe bo gdzieś się straciło słoneczko i wiatr był mocno niepomagający. Ale i tak przejażdżka przyjemna. I, co bardzo pocieszające, zaczęta i zakończona za jasności. Po drodze widać było całkiem sporo rowerzystów.


Kategoria Inne

DPND

  • DST 40.00km
  • Czas 01:49
  • VAVG 22.02km/h
  • Sprzęt Scott Spark 750
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 18 grudnia 2015 | dodano: 18.12.2015

Rano znokautowała mnie poduszka jak się na drugi bok przewracałem i wszystko mi się w czasie obsunęło. Ostatecznie startuję o 6:14 i wiem, że będę musiał nieco z uczuciem pokręcić. Na starcie mokre jezdnie, wiatr jak ICM wieszczył południowo-zachodni i zdecydowanie zauważalny. Chyba trochę pomagał. Temperatura przyjemna. Pochmurno. Mam wrażenie, że dziś jakoś mniej samochodów na drodze. Jedzie mi się bardzo dobrze. Powoli doganiam czas na punktach kontrolnych. Za mostem na Czarnej Przemszy jestem 6:35. Na "dworcu" 6:40. Foto hotelu gdzieś około 6:45. Przed rondem na Zagórzu 6:53 i już wiem, że mogę nieco odpuścić bo na metę zdążę bez problemu. Ostatecznie jestem na miejscu równo o 7:00 razem z autobusem linii 182, który wyprzedził mnie na Mortimerze. Całkiem przyjemny dojazd do pracy.

Po pracy nie robię dziś większych objazdów. Kręcę przez Mortimer i Reden pod molo na Pogorii 3 i bieżnią jadę na Piekło. Stamtąd wzdłuż Pogorii 4 do zjazdu na Preczów. Potem Sarnów i do domu. Kręcenie niezbyt intensywne, przyjemne, spokojne. Zadziwiająco mało ludzi na pojezierzu. Czyżby wszyscy zabrali się za przedświąteczne porządki?


Kategoria Praca

DPNDZ

Czwartek, 17 grudnia 2015 | dodano: 17.12.2015

Rano nieco ponad zero. Pochmurno. Zauważalny wiatr. Próba hamowania wykazuje dobrą przyczepność. Ruszam o 6:03. Początkowe punkty kontrolne pozaliczane przed czasem ale im bliżej mety tym rezerwa mniejsza. W Łagiszy nabieram podejrzeń co do przyczepności. Test wykazuje, że jest gorzej niż na starcie. Trawy przy drodze oszronione. "Dworzec" bez stania. W parku Hallera pojawiają się pierwsze mgły i towarzyszą mi niemal przez całą pozostałą drogę. Nie focę dziś hotelu. Światła obydwa stoję. Na finiszu z zapasem 2 min. Mimo zmiennych warunków wciąż jeszcze przyjemny dojazd do pracy.

Po pracy jakby mniej przyjemnie. Wiatr jest o wiele bardziej odczuwalny. Do tego trochę pomżyło w ciągu dnia i jezdnie są nieco mokre. Pochmurno. Dziś powrót bez zaginania najkrótszą drogą. Kolejno: Mec, Środula, Stary Będzin, nerka, Zamkowe (tym razem nikt mnie tu nie chciał rozjechać), Grodziec, Gródków, Psary (tu już mnie chcieli rozjechać). Niecały kilometr od domu zabrał się za wyprzedzanie mnie TIR z cysterną. Chamsko zepchnął mnie do zatoczki przystankowej na wysokości marketu DINO. Gdyby nie to, że było tam wolne miejsce to by mnie najzwyczajniej rozjechał. Mam nadzieję, że go Karma dopadnie za tą przemoc na drodze. Ostatnie metry do domu już spokojnie. Zostawiam plecak, zakładam sakwy i robię jeszcze standardowe zagięcie do wsiowego Lewiatana. Z balastem powrót ze stateczną prędkością w lekkiej mżawce mocno rozpędzanej zachodnim wiatrem. Amiga chyba będzie miał wsparcie na powrocie :-) Dzisiejszy powrót spacerowym tempem nawet przyjemny.


Kategoria Praca

DPND

  • DST 40.00km
  • Czas 01:56
  • VAVG 20.69km/h
  • Sprzęt Scott Spark 750
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 16 grudnia 2015 | dodano: 16.12.2015

Dziś temperatura na plusie. Jezdnie mokre od dosyć konkretnej mgły. Widać tyle, że słabo widać. Wiatr niezauważalny, jeśli jakikolwiek był. Ruszam 6:11. Zadziwiająco dużo samochodów na odcinku do świateł na "86". Ale wszyscy jadą dość spokojnie. Prawie nikt nie wyprzedza dopóki nie ma całego przeciwnego pasa wolnego. Jedzie mi się bardzo dobrze i punkty pośrednie pozaliczane w dobrym czasie. Na "dworcu" bez stania. Foto hotelu dziś nie robię bo z całego budynku widać jedynie 3 pasma światełek. Światła na Alei i Mortimerze stane. Potem już spokojnie ścieżką. Większość drogi z włączoną czołówką, żeby mnie bardziej było widać. Przydała się też na Zielonej, gdzie kawałek drogi od mostu na Czarnej Przemszy do granicy drzew jest bez latarń, i w kilku innych miejscach. Na mecie mam 3 min. zapasu. Całkiem przyjemny dojazd do pracy.

Po pracy termicznie tak sobie. Słońce było widoczne w całości ale raczej blade i szybko zmierzające ku zachodowi. Jezdnie suche. Jechało mi się powrót całkiem nieźle. Dziś przez Mec, Środulę, Stary Będzin, nerkę. Na Zamkowym jakiś pirat podnosi mi ciśnienie. Wyjechał mi i w ostatniej chwili zahamował i jeszcze zatrąbił. Zupełnie nie wiem o co bo wg znaków to ja miałem pierwszeństwo i to on powinien uważać na skrzyżowaniu. Fakt, że jest ono wredne bo się wyjeżdża zza ogrodzenia zarośniętego drzewkami ale powinien to wziąć pod uwagę i wykonywać manewr o wiele wolniej. Skoro poza podniesionym ciśnieniem nic mi się nie stało to darowałem sobie pyskówki i zatrzymując się tylko na następnym "ustąpie", który był dla mnie, pojechałem dalej w stronę Grodźca. Na końcu ścieżki zrobiłem trochę zakosów by nie wspinać się pod sam kościół i ostatecznie wyjechałem obok Orlenu w Wojkowicach. Stamtąd już prosto asfaltami do Strzyżowic i zjazd do domu. Na podjeździe pod Skrzynówek, przy wrzucaniu blokady amorków coś strzeliło. Dopiero chwilę potem zatrybiłem, że pod zadkiem dalej działa dumper. Zjazd na bok i szybki ogląd. Urwała się linka od blokady. W sumie wiele to nie przeszkadza. Zmusza jedynie do gęstszego kręcenia pod górkę na lżejszych biegach żeby nie tracić energii na ugięcia niezablokowanego amorka. W domu zabrałem się za wymianę linki ale okazało się, że nie mam dostatecznie cienkiego imbusa i operacja musi poczekać aż nie wyposażę się w odpowiednie narzędzie. Straty wielkiej nie ma bo jutro i tak jadę Błękitnym. Przy okazji zabrałem się też za kapcia na przodzie Srebrnej Strzały. Stała biedna już ponad tydzień więc się nad nią w końcu zlitowałem. Wychodzi na to, że dziś będę miał Dzień Wulkanizatora bo nazbierało się już całkiem sporo dętek to połatania. Poza tym dziś się tak poskładało, że muszę naładować połowę wszystkich moich akumulatorków AAA. Lampka i czołówka ledwo dyszały a wczoraj wymieniałem w światełku na plecaku. Wszystko przez to nocne jeżdżenie :-/ Już nie pamiętam jak się jeździ za dnia. Chyba w końcu się przełamię i ruszę choć raz w weekend żeby wyjechać i wrócić za jasności.


Kategoria Praca, Serwis

DPND

  • DST 40.00km
  • Teren 1.00km
  • Czas 02:00
  • VAVG 20.00km/h
  • Sprzęt Scott Spark 750
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 15 grudnia 2015 | dodano: 15.12.2015

Na starcie zaskakuje mnie lekki przymrozek. Trawy oszronione chrzęszczą w trakcie przemarszu do rowerka. Ale nie padało i jezdnie są suche więc nawet nie muszę robić prób hamowania. Startuję lekko później niż wczoraj - 6:12. Z tego powodu jadę bez ociągania i marudzenia utrzymując się w przyzwoitych czasach na punktach kontrolnych. Miejscami w koleinach błyszczał lód. Przez "dworzec" przejeżdżam bez postoju. Miałem nie focić dziś hotelu ale chyba są na nim drobne zmiany w postaci dwóch dodatkowych rzędów światełek więc na wszelki wypadek stanąłem by to zarejestrować i w wolnej chwili porównać. Światła na Alei Róż stane. Następne przejechane płynnie. Potem już spokojnie do celu. Na miejscu równo o 7:00. Pomimo niższej temperatury jechało mi się bardzo dobrze.

Po pracy zdecydowanie cieplej. Sucho. Chyba trochę też wiało. Dalej pochmurno. Na początek kręcę przez Mortimer pod ścianę płaczu. Stamtąd przez park Hallera i rondo w centrum jadę na "dworzec". Stamtąd skręcam w stronę oczyszczalni ścieków i terenem, nieco namokniętym, przebijam się na Ksawerę skąd kręcę bokami w stronę Teatru Dzieci Zagłębia i dalej do nerki. Tą opuszczam wjeżdżając na Osiedle Zamkowe przecinając je w drodze na ścieżkę do Grodźca. W Grodźcu zjeżdżam w stronę Biedronki i skręcam w klinkierek by bocznymi, spokojnymi drogami przebić się do Gródkowa pod przejazd kolejowy. Stamtąd zaginam jeszcze klinkierkiem pod remizę strażacką w Psarach i potem już prosto do domu. Pomimo podmuchów i ciemności kręciło się całkiem przyjemnie. Było kilka miejsc, gdzie dało się rozgrzać tarcze :-)


Kategoria Praca

DPND

  • DST 35.00km
  • Czas 01:44
  • VAVG 20.19km/h
  • Sprzęt Scott Spark 750
  • Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 14 grudnia 2015 | dodano: 14.12.2015

Dziś całkiem przyjemne warunki do jazdy. Przynajmniej rano. Bez deszczu. Jezdnie mokre. Wiatr minimalny. Pochmurno. Startuję 6:07. Jedzie mi się bardzo dobrze. Przyczepność, sprawdzona zaraz na początku, jest bardzo dobra. Punkty kontrolne zaliczone w bardzo dobrym czasie i od Zielonej już tak bardzo się nie spieszę. Po drodze postój na foto hotelu i potem 2x na światłach. Na mecie z zapasem 4 min.

Po pracy warunki wciąż całkiem dobre. Wychodząc z pracy podziwiam zachodzące słońce. Podziw przeradza się, jak to nie raz bywa, w focenie. Wracam dziś przez Mec i Środulę w stronę Starego Będzina. Stamtąd ścieżką aż do nerki i przejściami podziemnymi wybijam się na kierunek do Łagiszy. Potem już standardzik do Sarnowa i do domu. Przyjemne, niezbyt spieszne kręcenie powrotne. Gdyby dzień był nieco dłuższy to bym sobie jeszcze pozaginał. A tak to postanowiłem jechać do ciepełka i wszamać coś dobrego.


Kategoria Praca

DPOND

  • DST 53.00km
  • Czas 02:38
  • VAVG 20.13km/h
  • Sprzęt Scott Spark 750
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 11 grudnia 2015 | dodano: 11.12.2015

Prognozy ICM-u sprawdziły się. Na zewnątrz był lekki minus. Trawy oszronione. Wiatr minimalny. Niebo bezchmurne. Widoczność całkiem dobra. Ruszam o 6:07. Od razu robię test przyczepności. Jest ok, co jednak ani trochę nie usypia mojej czujności. Okazuje się jednak, że drogi wszędzie miałem suche i nawet tam, gdzie spodziewałem się szklanki, było dobrze. Czasy mam dobre więc im bliżej mety tym mniej spiesznie jadę. Dziś trochę więcej foto. Pierwsze na szlabanie przy "dworcu" w Dąbrowie Górniczej. Potem foto hotelu i przed metą wąwóz koło PKM-u. Światła stane. Po drodze dwóch narwańców. Jeden na Robotniczej wyprzedzał mnie w trakcie jak omijałem stojący samochód. Narwany dlatego, że wcisnął się między mnie a nadjeżdżające z przeciwka dwa samochody. Potem jeszcze jeden na zjeździe ze świateł na Alei Róż. Wyprzedzał dużo za blisko jak na prędkość, którą miał. Na mecie jestem równo o 7:00. Pomimo niższej temperatury bardzo przyjemne warunki do jazdy.

Wychodzę jeszcze za słoneczka ale towarzyszy mi ono niezbyt długo. Jednak dość konkretny wiatr przegonił chmury i ściemnia się raczej powoli. Powrót robię zaginany. Początek standardowy jak na molo na P3. Potem bieżnią do Piekła i tu zaczynam wyginanie. Przez Antoniów i Ujejsce jadę do Wojkowic Kościelnych. Stamtąd szlakiem rowerowym do Podwarpia. Stamtąd zwykłą drogą przez Hektary, Tuliszów, Przeczyce, Toporowice, Dąbie, Strzyżowice wracam do domu. Już na Podwarpiu miałem dosyć pod wiatr ale jeszcze trafiały się zakosy gdzie miałem go z boku. Od Przeczyc jazda w większości pod wiatr. Plusem było to, że po drodze są wzniesienia więc trochę osłabiały wiatr. Ogólnie na powrocie było cieplej. Mimo wiatru jednak przyjemny, choć niezbyt spieszny, powrót do domu.


Kategoria Praca

DPND

  • DST 40.00km
  • Czas 01:51
  • VAVG 21.62km/h
  • Sprzęt Scott Spark 750
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 10 grudnia 2015 | dodano: 10.12.2015

Rano jezdnie mokre ale bez opadów. Wiatr niezauważalny. Nawet ciepło. Ruszam o 6:11. Pierwsze 5km kręcę z dużym uczuciem by nadrobić leciutką obsuwę. Punkt kontrolny na Zielonej osiągam o 6:30. Jest bardzo dobrze. Na rondzie na Zielonej kontrola trzeźwości. Tym razem byli zainteresowani również mną. Na "dworcu" trafiam akurat na przejeżdżający pociąg. Rondo w centrum udaje się przejechać bez ekscesów. Potem postój na foto hotelu i stane obydwa światła. Reszta drogi spokojna. Na miejscu jestem z zapasem 5 min. Całkiem przyjemny dojazd do pracy.

W ciągu dnia pogoda zmieniała się jeśli chodzi o zachmurzenie. Obyło się bez opadów. Na wyjściu z pracy wita mnie słoneczko przebijające się między chmurami. Strzeliłem kilka fotek. Kulam się powrotnie przez Mortimer i Reden pod molo na Pogorii 3. Stamtąd bieżnią w stronę Świątyni Grillowania. Niedaleko niej z przeciwka nadciąga Mariusz waląc latarką po oczach. Chwilkę rozmawiamy wstępnie umawiając się na weekend na wspólne, rekreacyjne kręcenie. Kiedy robi się po zachodzie słońca (choć jeszcze całkiem sporo widać), żegnamy się i ruszamy każdy w swoją stronę. Jadę na Piekło i potem wbijam na ścieżkę wokół Pogorii 4. Po drodze robię kilka foto zalewu po zachodzie słońca. Zjeżdżam ze ścieżki przed tamą i kręcę do Preczowa a potem już standard przez Sarnów do domu z małym postojem we wsiowym Lewiatanie. Finisz robię już za pełnych ciemności. Przyjemne, niezbyt spieszne kręcenie powrotne. Jakby grudzień cały taki był, to bym się bardzo cieszył. A i zima też by mogła taka być.


Na wyjściu z pracy przez chwilę pokazało się zachodzące słoneczko. Nie mogłem odmówić sobie podziwiania tego widoku.


Chwilę też poświęciłem na podziwianie widoku po zachodzie słońca nad Pogorią 4. Na żywo obraz był o niebo lepszy.


Poranne zdjęcie hotelu w Dąbrowie Górniczej. Słabiutkie bo rano nie mam czasu na zabawy w ustawienia ręczne.


Kategoria Praca