Lipiec, 2019
Dystans całkowity: | 1083.00 km (w terenie 220.00 km; 20.31%) |
Czas w ruchu: | 61:58 |
Średnia prędkość: | 17.48 km/h |
Liczba aktywności: | 26 |
Średnio na aktywność: | 41.65 km i 2h 23m |
Więcej statystyk |
DPD
-
DST
36.00km
-
Czas
01:47
-
VAVG
20.19km/h
-
Sprzęt Merida Matts TFS 100D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Rozruch nieco sprawniejszy od wczorajszego ale godzina startu bez wielkich rewelacji. Lepiej o 11 min. czyli ruszam o 6:17. Mogę sobie dziś pozwolić na trasę przez Łagiszę i Dąbrowę Górniczą. Do 11km kręcę z dość dużym zaangażowaniem bo jest w miarę płasko i da się nadgonić lekkie spóźnienie. W centrum D. G. jestem już o przyzwoitym czasie i mogę lekko zrzucić z tempa. Ostatecznie zataczam się na metę z 1 min. zapasu. Spokojny i przyjemny dojazd do pracy. Trochę zaskoczyła pogoda. Na niebie dywan szarych chmur ale nie pada. Za to w powietrzu wręcz widać wilgoć. Miejscami jezdnie mokre. Bez wiatru.
W ciągu dnia chwilę padało. Wiele to nie zmieniło w pogodzie. Dalej ciepło, dalej sporo wilgoci w powietrzu. Wciąż chmury na niebie, choć teraz innego typu. Generalnie mam wrażenie, że może polać znienacka. A może i nie. Nie widzę nigdzie w zasięgu wzroku ołowiu takiego, jak wczoraj. Jednak nie mam ochoty na wyginanie powrotu. Kręcę krótko przez Mec i Środulę do Będzina. Potem ścieżką małobądzką do Nerki i przez Zamkowe na ścieżkę do Grodźca. Przed kościołem widzę króliczka więc zaczynam go gonić. Szybko poszło. Pod górkę, w stronę Gródkowa, jadę jego tempem ale potem na zjeździe jadę swoje. Do torów lecę "913". Potem odbijam na kierunek do remizy w Psarach i reszta już bez gięcia prosto do domu. Tempo w większości spacerowe. Żwawiej jedynie tam, gdzie teren temu służył.
Kategoria Praca
DPD
-
DST
35.00km
-
Teren
4.00km
-
Czas
01:56
-
VAVG
18.10km/h
-
Sprzęt Merida Matts TFS 100D
-
Aktywność Jazda na rowerze
O! Jak dobrze się dziś spałoooo!!! Rozruch zaczynam gdzieś z godzinę później. Skutkuje to startem o 6:28. Dawno już tak późno nie ruszałem. Przez to nie ma w ogóle innej opcji na trasę, jak przez Będzin, Środulę i Mec. Są tam, co prawda, dwa pagórki do przeskoczenia, ale za to jest po drodze mało świateł i drogi raczej spokojne. I sporo po względnie płaskim terenie. Kręcę z dużym zaangażowaniem. Warunki sprzyjają. Słoneczko, ciepło, nie ma wiatru. Jedynie na drogach zdecydowanie większy ruch niż o zwykłej porze. Przejazd bez sensacji. Zgodnie z przewidywaniami, na mecie mam obsuwę. 7 min. Zakładałem, że może być nawet ponad 10 więc nie było tak źle.
Wyruszam z pracy przy przyjemnym ciepełku, lekkim wiaterku i ołowianej chmurze na kierunku powrotu. Kręcę przez centrum Zagórza na Mortimer i dalej w stronę Redenu. I tu mnie dopada najpierw deszcz, a potem ulewa. Tą drugą przeczekuję w przejściu podziemnym. Dopóki gęsto wali wodą czekam, kiedy jednak przechodzi w lżejszy deszcz ruszam w drogę. Dalej przez Most Ucieczki na Zieloną i czarny szlak do Łagiszy. Na granicy z Sarnowem opad zanika i pojawia się słoneczko. Gdzieś na południu jednak dalej wisi ciemna chmura. Ostatecznie pomoczyło mnie tylko nieznacznie. W butach generalnie sucho. Tempo powrotne było raczej spacerowe.
Kategoria Praca
DPDZD
-
DST
37.00km
-
Teren
3.00km
-
Czas
01:57
-
VAVG
18.97km/h
-
Sprzęt Merida Matts TFS 100D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Rozruch w miarę sprawny ale ruszam dopiero o 6:10. Dywan wysokich chmur i przyjemnie ciepło. Raczej bez podmuchów. Kręcę trasę przez Łagiszę i Dąbrowę Górniczą. Jakoś dziś tak mało sympatycznie. A to mnie ciężarowy wyprzedzał bardzo blisko, a to mi osobówka wjeżdżała pod łokieć. Zaś na Zagórzu, na przejeździe rowerowym jakiś uczony przepisów ze 20 lat temu nie dość, że zajechał mi drogę to jeszcze pyszczył, że mam zsiadać. Drobiazgi ale jakiś taki niefajny się ten dojazd wydał. Choć sprawny. Na miejscu mam 5 min. zapasu.
Powrót w przyjemnych warunkach letnich. Ciepło, słonecznie, lekki wiaterek. Tempo niezbyt spieszne. Trasa przez Mec, Środulę, Będzin, Zamkowe, las grodziecki i las gródkowski. W domu zmiana plecaka na sakwy i standardowe zagięcie do wsiowego Lewiatana po zakupy. Powrót bez gięcia do domu.
Kategoria Praca
Rajcza - dzień4
-
DST
33.00km
-
Czas
02:01
-
VAVG
16.36km/h
-
Sprzęt Bottecchia Senales Fat Bike
-
Aktywność Jazda na rowerze
Ostatni dzień wypadu do Rajczy. W planach bez większego jeżdżenia. Ograniczamy się tylko do przejazdu przez Sól do Zwardonia. Daje nam to okazję do ostrego wjazdo-wypychu, podziwiania widoczków przez około 2h i zjazdu do dworca. Potem 3 godziny w pociągu i wysiadamy na dworcu.
Tu spotykamy Olgę i Kocura. Chwila dłuższa na wymianę wrażeń, głównie tych dotyczących ostatnich zawirowań klimatycznych nad Katowicacmi. Potem się żegnamy z nimi, a przed dworcem ja żegnam się z ekipą. Oni kręcą w stronę ul. Warszawskiej. Ja kręcę tak jak dojazd w czwartek czyli Pętla Słoneczna, Plac Alfreda, Siemianowice Śląskie, Bańgów, Przełajka, Wojkowice i prosta do domu.
Efekt kilkudniowego śmigania po górach widać od razu. Podjazd przez Przełajkę jest dziś jakby bardziej płaski i nawet na Mamucie z sakwami przelatuje zaskakująco łatwo i szybko.
Link do pełnej galerii
Kategoria Kilkudniowe
Rajcza - dzień3
-
DST
40.00km
-
Teren
10.00km
-
Czas
03:25
-
VAVG
11.71km/h
-
Sprzęt Bottecchia Senales Fat Bike
-
Aktywność Jazda na rowerze
Poranek zaczynamy leniwie. Prognozy pogody zapowiadały deszczwo-burzowy armagedon więc nie spieszyliśmy się ze startem. Ostatecznie trochę pokapało ale niezbyt mocno i nie tak długo, jak ICM obiecywał. Nim jednak się ruszamy w trasę jest już prawie 13:00. Z tego też powodu plan jest umiarkowany.
Asfaltem przetaczamy się przez Milówkę do Żabnicy i robimy asfaltowy wjazd do schroniska na Hali Boraczej. Tu dłuższa przerwa na wciągnięcie obiadku i zawiązanie sadełka. Potem wypycho-wjazd żółtym szlakiem na Halę Radykalną i zjazd dalej żółtym szlakiem do Chaty na Zagroniu. Chwila przerwy na rozmowę z prowadzącymi lokację i potem dalej zjazd szlakiem prawie pod samą bazę.
Chłopaki wracają już na kwaterę, a ja z Darkiem kręcimy jeszcze ścieżką do centrum i dalej do piekarni. Niestety zamknięta więc powrót do centrum, szybki wjazd za bułkami do delikatesów i już prosto do bazy.
Trochę nam dziś pogoda pokrzyżowała plany, bo miało być m. in. Pilsko, ale potem pooglądaliśmy zdjęcia i filmiki z zalanych miast na Śląsku i w sumie to u nas nie było tak źle. Był ładny wyjazd, trochę wypychu i nienajgorszy zjazd więc dzień nadaje się do zaliczenia do udanych.
Link do pełnej galerii
Kategoria Kilkudniowe
Rajcza - dzień2
-
DST
40.00km
-
Teren
20.00km
-
Czas
04:10
-
VAVG
9.60km/h
-
Sprzęt Bottecchia Senales Fat Bike
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dziś trochę za dobrze się spało i w trasę wyruszamy po 11:00. Plan zakładał Wielką Raczę ale już na starcie zapowiadało się, że możemy nie wyrobić się w czasie.
Zaczynamy od asfaltowego dojazdu do Sobolówki i usiłowania wjechaniu pod schronisko na Rycerzowej. Jazdy jest niezbyt dużo. Czarny szlak to głównie wypych choć chłopaki walczą. Najlepsze efekty osiąga Kuba i Darek. Mają i technikę i parę w nogach dzięki czemu wjeżdżają całkiem sporo.
W schronisku robimy przerwę na browarka i obiadek. Racuchy z sosem borówkowym razem z żurkiem nieźle ładują akumulatory. Chwilkę zalegamy na trawce przed atakiem na Wielką Rycerzową. Znów solidny wypych.
Czerwonym szlakiem kierujemy się do Przełęczy Przegibek. Szalk koszmarny. Stromo, mnóstwo korzeni i kamieni a do tego jeszcze sporo powalonych drzew. Co prawda chyba wszystkie pocięte ale rowerem w wielu miejscach jest problem przejechać i więcej jest właściwie wypychu, sprowadzania i prowadzenia. Dopiero końcóweczka do Przełęczy była jako tako do pojechania.
Lądujemy przy schornisku na Przegibku. Browarek jeden, drugi, sporo zalegania na łączce i robi się 17:00. Ze względu na późniejsze plany już wcześniej zdecydowaliśmnyt, że Wielka Racza wypada z dzisiejszego planu. Zielonym szlakiem zjeżdżamy do Rycerki Górnej i przez Rycerkę Dolną staczamy się do Rajczy.
Jest pewien niedosyt ale sami sobie jesteśmy winni, że planu nie udało się zrealizować. Jednak, mimo wszystko, i tak fajnie spędzony dzień.
Link do pełnej galerii
Kategoria Kilkudniowe
Rajcza - dzień1
-
DST
63.00km
-
Teren
20.00km
-
Czas
06:20
-
VAVG
9.95km/h
-
Sprzęt Bottecchia Senales Fat Bike
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dziś pierwszy dzień śmigania w okolicach Rajczy.
Zaczynam od dojazdu na dworzec kolejowy w Katowicach. Przez Wojkowice, Przełajkę, Bańgów, Siemianowice Śląskie kręcę dotaczam się do celu. Jestem gdzieś kwadrans po siódmej na dworcu. Chłopaki czekają. Jest Michał, Paweł i Darek z Jakubem.
Pociągiem dotaczamy się do Rajczy. Najpierw na kwaterę zrzucić bagaże. Potem do sklepu na zakupy. Wracamy z zaopatrzeniem, późne śniadanko i ruszamy w trasę.
Niebieskim szlakiem mozolnie wciągamy się w górę i ostatecznie docieramy do schroniska na Rysiance. Tam dłuższa przerwa na obiadek. Potem czerwonym szlakiem kręcimy na Trzy Kopce.
Potem wzdłuż granicy przetaczamy się na Krawców Wierch, gdzie znów chwila przerwy na kolejnego browarka i potem ogień zjazd do Glinki żółtym szlakiem.
Jest już na tyle późno, że już nie kombinujemy i asfaltami robimy kontynuację zjazdu przez Ujsoły do Rajczy.
Trochę po 20:00 dociera reszta ekipy w osobach Tomka i Marcina. Integracja.
Bardzo udany dzień. Dopisało wszystko: ekipa, pogoda, okoliczności przyrody.
Link do pełnej galerii
Kategoria Kilkudniowe
DPD
-
DST
33.00km
-
Teren
3.00km
-
Czas
01:32
-
VAVG
21.52km/h
-
Sprzęt Scott Spark 750
-
Aktywność Jazda na rowerze
Rozruch dziś nieco postawiony na głowie i w efekcie na kołach jestem dopiero o 6:14. Warunki zbliżone do wczorajszych. Może tylko odrobinę cieplej. Trasa zwykła, przez Łagiszę i Dąbrowę Górniczą, raczej spokojna. Na miejscu z zapasem 2 min. Przyjemny dojazd do pracy.
Powrót dziś z pracy bez gięcia, na szybko by się na jutro przygotować. Kręcę przez las mydlicki, grodziecki i gródkowski z wykończeniem "913". Sprawnie, spokojnie, w miarę szybko. Pogoda na powrocie całkiem przyjemna. Trochę w słońcu, trochę pod chmurami, wszystko pod wiatr.
Kategoria Praca
DPD
-
DST
37.00km
-
Teren
10.00km
-
Czas
01:49
-
VAVG
20.37km/h
-
Sprzęt Scott Spark 750
-
Aktywność Jazda na rowerze
Rozruch mozolny. Chyba z braku słońca. Całe niebo zaciągnięte chmurami i lekko kropi. Jest dość ciepło. Bezwietrznie. Wytaczam się o 6:13. W prognozach stało, że ma nie padać mocniej ale wolałem nie kusić losu i do pracy jadę bez kombinacji trasą przez Łagiszę i Dąbrowę Górniczą. Przejazd spokojny. Na miejscu mam ze 3 min. zapasu.
Dzień smętny i chwilę waham się czy jechać przez Będzin asfaltami, czy terenem w stronę Dąbrowy Górniczej. Ostatecznie ruszam w stronę Dąbrowy przez las zagórski. Nie wiem czy nie był to błąd. Na zjeździe z Wojska Polskiego w Korczaka jakaś głupia cipa omal mnie nie potrąca skręcając mi tuż przed nosem. Prawie na przednim kole stanąłem. Rzuciłem jego macią ale dałem sobie spokój z ganianiem za kretynką. Haczę o ścianę płaczu i kręcę w stronę Mostu Ucieczki i dalej w stronę Zielonej. Chcę ograniczyć do maksimum możliwość ponownej interakcji z pojazdami. Czarnym szlakiem jadę do Łagiszy i dalej terenem na Stachowe. Stamtąd polem w stronę żółtego szlaku. Wybywam na asfalt niedaleko podstawówki i kręcę w stronę domu. W ostatniej chwili jeszcze odbijam zahaczyć o Dino i potem prosto do domu.
Kategoria Praca
DPD
-
DST
36.00km
-
Teren
1.00km
-
Czas
01:46
-
VAVG
20.38km/h
-
Sprzęt Merida Matts TFS 100D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Rozruch w miarę sprawny ale wylot na trasę dopiero o 6:10. Odczuwalnie chłodnawo bo w powietrzu dużo wilgoci. Na wiosce mam miejscami mgły. Jest też dużo słoneczka.
Trasa, z konieczności, przez Łagiszę i Dąbrowę Górniczą. Za rondem na Zielonej dmuchanie ale Pan Policjant powiedział, że dziś sportowców nie męczą :-)
Na miejsce zataczam się na zielonej fali z zapasem 5 min. Przyjemny dojazd do pracy.
W pracy dziś zeszło trochę dłużej i powrót zaczynam dopiero o 17:30. Jest przyjemnie ciepło, trochę wieje, słoneczko. Mimo tego nie mam już sił i ochoty na wielkie objazdy. Przez Mec i Środulę jadę do Będzina. Potem przez Zamkowe do Grodźca. Odbijam bokami w stronę Wojkowic i potem prosta spod Orlenu do domu.
Tempo spokojne, takoż i powrót. Jedynie w Będzinie lekko zirytowała mnie jakaś przejrzała księżniczka. Na ul. Kościuszki są wytyczone dla rowerów drogi rowerowe. W obu kierunkach. Zamiast jechać jak się należy baba jechała moją stroną pod prąd.
Kategoria Praca