limit prowadzi tutaj blog rowerowy

Niejeżdżenie boli. Dosłownie.

Wpisy archiwalne w miesiącu

Wrzesień, 2014

Dystans całkowity:907.00 km (w terenie 22.00 km; 2.43%)
Czas w ruchu:43:18
Średnia prędkość:20.95 km/h
Liczba aktywności:22
Średnio na aktywność:41.23 km i 1h 58m
Więcej statystyk

DPOD

  • DST 46.00km
  • Czas 01:58
  • VAVG 23.39km/h
  • Sprzęt Kiedyś Giant
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 30 września 2014 | dodano: 30.09.2014

O 5:00 termometr wskazał +10 ale na starcie - 6:18 - było już tylko +8. Miejscami lekkie mgły. Wiaterek jeśli był to raczej mało zauważalny. Przejazd spokojny a obsuwa na mecie nieznaczna. Może obyłby się i bez obsuwy ale przytrzymały mnie światła na wylocie z Gródkowa do Łagiszy i potem szlaban przy "dworcu kolejowym" w Dąbrowie Górniczej.


Po pracy niebo zaciągnięte wysokimi chmurami i lekki wiaterek ale za to całkiem przyjemnie termicznie. Omalże ciepło. Decyduję się nieco wygiąć powrót. Standardem pod molo na Pogorii 3 by było ale zirytował mnie zator samochodowy, w którym jeden z kierowców przepuścił mnie przodem ze słowami, że i tak się szybciej przebiję - prorok jakiś czy co? ;-) Zirytowanie objawiło się tym, że zamiast czekać na wolne do skrętu w stronę Mostu Ucieczki skręcam w prawo i przed urzędem miejskim wbijam się w jakieś coś w chaszczach. Innymi słowy eksploracje. Krótkie ale w sumie pożyteczne bo zamiast stać w korku to sobie coś nowego zbadałem. Od molo bieżnią na Piekło i potem dookoła Pogorii 4 asfaltem aż do zjazdu w stronę Kuźnicy Piaskowej. Udaje się sprawnie przeskoczyć trasę i potem już spokojnie przez Dąbie, Brzękowice Dolne i Goląszę Dolną do Strzyżowic i do domu. Bardzo fajnie się dziś jechało zarówno na młynkach pod górę jak i na płaskich. Po drodze spadło kilka zabłąkanych kropelek.


Kategoria Praca

DPD

  • DST 41.00km
  • Czas 01:55
  • VAVG 21.39km/h
  • Sprzęt Kiedyś Giant
  • Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 29 września 2014 | dodano: 29.09.2014

+5. Bezwietrznie. Miejscami mgły. Sucho. Całkiem dobre warunki do jazdy. Start poza oknem - 6:18. Udaje się jednak zredukować spóźnienie do przyzwoitej wielkości. Po drodze dwa postoje na foto. Jeden w Łagiszy by ustrzelić podświetlone słońcem smugi kondensacyjne (wygląda jakby piloci robili sobie kratkę do "kółko i krzyżyk"), drugi w D. G. by zrobić kolejne foto budowanego obok Nemo hotelu. Przejazd spokojny.




Po pracy super pogoda do jeżdżenia. Może nie upały ale przyjemnie. Trasa kolejno: Mec, Środula, Stary Będzin, 12% na Syberkę, kładka do M1, objazd Real-a i bokami do Czeladzi, Wojkowice, Strzyżowice. Fajnie się jechało i jeszcze korciło mnie pozaginać ale śmietnik powoli zaczął domagać się wsadu i odpuściłem. Ale przyjemnie się wracało. Na letniaka.


Kategoria Praca

DPD

  • DST 36.00km
  • Czas 01:48
  • VAVG 20.00km/h
  • Sprzęt Kiedyś Giant
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 26 września 2014 | dodano: 26.09.2014

Omalże +10. Deszczyk. Drobny, jednostajny, lekko zacinający od wschodu. Nawet nie rozważałem opcji zbiorkomu. Po prostu przepakowałem wszystko do mniejszych, szczelnych sakw, na siebie wrzuciłem zestaw chamski czyli gumiaki na spód i nieprzemakalne na nogi i klatę, i jazda. Start niestety poza krawędzią okna - 6:19 - ale jechało się całkiem nieźle i ostatecznie czas do pracy nie był jakiś bardzo zły choć obsuwy nie uniknąłem. Przejazd spokojny. Samochody wyprzedzały mnie dziś ze sporym zapasem miejsca. Zewnętrzna warstwa mokra. Pod spodem miałem wrażenie, że też jestem mokry ale okazało się, że tylko koszulka, nieco przepocona, dawała odczucie chłodu.

Nim wyszedłem z pracy przez chwilę pogoda wyglądała bardzo zachęcająco i po głowie zaczęły mi chodzi pomysły na zagięcie powrotu. Niestety na wyjściu już wszystko wróciło do "normy" i nieciekawe chmury rozprawiły się skutecznie z chęcią do objazdów. Na dodatek w Dąbrowie Górniczej zaczęło jeszcze lekko padać co z kolei skłoniło mnie do ponownego wskoczenia w gumiaki i nieprzemakalne spodnie. Wdzianko dolne przydało się na kilku kilometrach bo i wiało, i padało. Dopiero w Preczowie zaczęły znów pojawiać się suchsze asfalty. W Sarnowie już było widać, że dawno tu nie padało a u mnie na wiosce całkiem sucho. Na finiszu znów pogoda całkiem ładna. Jednak zdecydowałem się zakończyć jazdę obmyciem Srebrnej Strzały z piasku, który również zagnieździł się w napędzie i dawał nieciekawe odgłosy podczas pracy łańcucha.


Kategoria Praca

DPDZ

  • DST 40.00km
  • Teren 1.00km
  • Czas 01:58
  • VAVG 20.34km/h
  • Sprzęt Kiedyś Giant
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 25 września 2014 | dodano: 25.09.2014

+8. Dywan wysokich chmur. Sucho. Generalnie całkiem niezłe warunki do jazdy. Nawet wiaterku żadnego nie odczułem. Dziś start stosunkowo wcześnie - 6:09. Dzięki temu nie muszę się spieszyć a i tak wychodzi nienajgorszy czas przejazdu. Po drodze spokojnie.


Na wyjściu z pracy miałem nad głową piękną, ołowianą chmurę. Wolałem nie czekać i nie sprawdzać jakie też są jej zamiary i od razu ruszam równym tempem w stronę Będzina standardowo przez Mec i Środulę. Na ścieżce przy Małobądzkiej odbijam w stronę 12% na Syberkę i dalej kładką pod M1. Stamtąd "94" do Czeladzi skąd dalej do Wojkowic i do domu. Tu dokładam ekstra sakwę czytając jednocześnie esa od Domina o planowanej przez niego ustawce na dolinki krakowskie. Pokusa jest i to niemała. Robota, która sama nie chce się zrobić, też. Nie wiem... Nie wiem... No chce się... Zobaczę... Z sakwami i w mikrodeszczyku zaginam do wsiowego Lewiatana. Generalnie niezły dzień do jeżdżenia.


Kategoria Praca

DPD

  • DST 35.00km
  • Czas 01:34
  • VAVG 22.34km/h
  • Sprzęt Kiedyś Giant
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 24 września 2014 | dodano: 24.09.2014

Robi się coraz bardziej rześko. Dziś +2 na starcie. Bezchmurnie. Miejscami dosyć mglisto. Zwłaszcza na finiszu. Zagórze w dość konkretnych mgłach. Start byłby w oknie - 6:14 - gdyby było cieplej. Przy tych temperaturach krawędź okna przesuwa się z 6:15 na 6:10. Wkrótce pewnie przesunie się jeszcze bliżej 6:00. Ciężko będzie się spiąć i startować wcześniej. Przejazd byłby spokojny gdyby nie jakaś niedouczona księżniczka w czerwonej (chyba) Corsie. Przed skrzyżowaniem, kiedy już zjeżdżałem do lewej krawędzi pasa sygnalizując zamiar skrętu w lewo, wyprzedza mnie. Aż szkoda, że TIR, który jechał z przeciwka, nie był bliżej. Może by ją trochę postraszyło. Poza tym całkiem przyjemna jazda pomimo spadku temperatury. Wdzianko prawie zimowe i dzięki temu komfort termiczny całkiem przyzwoity. Jednak nogi mimo tego nie podają już tak dobrze i pobieranie tlenu też utrudnione bo trzeba część powietrza zasysać przez nos by nieco ogrzać nim pójdzie dalej do płuc. Łatwiej mi się teraz jedzie podjazdy siłowo, na stojąco niż na młynkach.

Po południu o wiele cieplej i ładne słoneczko. Czapka, rękawiczki pełne i ciepłe spodnie lądują w sakwie zastąpione lżejszymi spodniami, bandanką i rękawiczkami bez palców. Kurtkę chciałem przez moment zamienić na lżejszą bluzę ale ostatecznie tego nie zrobiłem i okazało się to dobrą decyzją. Słoneczko słoneczkiem ale jednak w czasie jazdy przy prędkościach powyżej 25km/h dawało odczuć się chłód nawet pomimo jazdy na młynku. Powrót bez gięcia: Mec, Środula, Stary Będzin, nerka, Łagisza, Sarnów. Od dworca Stary Będzin do nerki ciągnąłem się za króliczkiem ale po prawdzie to jakiś szybki specjalnie nie był. Jak go odpuszczałem na chwilę to łatwo dawało się go dogonić. Nawet blatu nie było trzeba odpalać. Tak więc zero okazji do podniesienia sobie ciśnienia. Łatwy, spokojny powrót do domu.


Kategoria Praca

DPD

  • DST 34.00km
  • Czas 01:51
  • VAVG 18.38km/h
  • Sprzęt Kiedyś Giant
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 23 września 2014 | dodano: 23.09.2014

+8. Start na krawędzi okna - 6:16. Jezdnie mokre. Niestety wystraszony lekkim deszczykiem wdziałem komplet jak wczoraj i na mecie bardziej mokry, niż powinienem być biorąc pod uwagę sytuację na trasie. Obsuwa 3 minuty :-/ Za to przejazd bardzo spokojny.

Na powrocie jesień pokazała, jak paskudna potrafi być. Chwilę czekałem ze startem by przeleciał deszczyk. Jednak kilkaset metrów od fabryki znów trochę pokapało. Przestało i znowu. Ciuchy przyjęły nieco wody przez co zachodni, dość chłodny wiatr dawał się we znaki. Dodatkowo z mokrych asfaltów nieco wody trafiło do butów i tym samym przyjemność z jazdy była raczej średnia. Trasa powrotna bez kombinacji: Mec, Środula, Stary Będzin, ścieżka do nerki, Zamkowe, Grodziec, Gródków.  Przez kawałek w Będzinie nawet ładne słoneczko świeciło. Potem wróciły chmury ale na szczęście nie padało. Całą drogę jednak szarpanina z wiatrem. Byłaby większa gdyby nie to, że trasę wybrałem tak by mieć przed sobą ciągle jakąś górkę za osłonę. Z tych powodów też i tempo spacerowe. No i nogi podają nędznie. Chyba już koniec ekspresowych przelotów.



DP - na werdną pogodę chamskie rozwiązanie - D

  • DST 40.00km
  • Czas 02:04
  • VAVG 19.35km/h
  • Sprzęt Kiedyś Giant
  • Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 22 września 2014 | dodano: 22.09.2014

Wstaję dziś wcześniej by w końcu przestać gonić na dojeździe. 4:00 rano i deszcz za oknem. Przez chwilę przemknęła mi myśl, że jest w odwodzie zbiorkom ale potem usłyszałem w radiu, że dziś dzień bez samochodu więc sposób dotarcia do pracy mógł być tylko jeden. Termometr zeznał o tej porze +13 jednak na wyjściu było już +11 a deszcz ciągle padał. Specjalnie się tym nie przejąłem bo uznałem, że są to niezłe warunki do przetestowania niemal prymitywnego w swej prostocie rozwiązania na deszcz jeśli chodzi o nogi czyli wdzianie gumiaków. Do tego nieprzemakalne spodnie i polarowa kurtka. Sprawdziło się. Co prawda suchy do pracy nie dotarłem ale to ze względu bardziej na to, że było stosunkowo ciepło i się nieco przegrzewałem, niż z powodu deszczu.
Prędkość dziś nieco mniejsza bo powyżej 30km/h za dużo wody leci z przedniego koła do gęby. Potem w Łagiszy koło Kreisela zatrzymał mnie kierowca TIR-a pytając jak dojechać na ulicę Prostą (czy jakoś tak). Ni cholery nie wiedziałem gdzie to jest ale Garmin podpowiedział. Rowerkiem to rzut beretem. Dla TIR-a kawał objazdu. Tym sposobem tracę tych kilka minut rezerwy.
Z 5 sekund postoju przy szlabanie obok "dworca kolejowego" w Dąbrowie Górniczej i z minutę na zrobienie foto hotelu. Potem już prosto do pracy. Jakieś 100 m od celu zbieram na twarz potężnego bryzga spod koła TIR-a - tyle jeśli chodzi o karmę ;-p Na miejscu z obsuwą jakichś 7 min. pomimo startu o 6:11. Nie na wiele się zdało wcześniejsze wstawanie.

W ciągu dnia trochę padało. Kiedy przestało wiatr błyskawicznie osuszył jezdnie i powrót uszedł mi na sucho. Niestety spadła temperatura a wiejący z zachodu wiatr dodatkowo potęgował odczucie chłodu. Kręcenie powrotne raczej tempem spacerowym i na młynkach by nie przemarznąć. Standardem pod molo na Pogorii 3. Dalej kolejno: Piekło, Preczów, Sarnów i moja wiocha. Na obu Pogoriach pustki. Knajpy pozamykane, ledwo kilku rowerzystów i spacerowiczów. Na P4 do startu przygotowywał się windsurfer.



DPOD

  • DST 56.00km
  • Czas 02:28
  • VAVG 22.70km/h
  • Sprzęt Kiedyś Giant
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 19 września 2014 | dodano: 19.09.2014

+9. Nieco wysokich chmurek, które wraz ze wschodzącym słońcem uczyniły ładny kolorystycznie spektakl towarzyszący mi całą drogę do pracy. Start dziś jak najbardziej w oknie - 6:12 więc i nie musiałem się spieszyć, i mogłem kilka razy przystanąć by podziwiać wschód.
Przejazd spokojny. Na miejscu z zapasem 3 minutek.


Prawie pod domem sytuacja na niebie wyglądała tak.


A tak niedaleko pracy.


Małe zbliżenie.

Chyba czas by aparaty nieco ewoluowały w stronę robienia zdjęć w formacie panoramicznym, bardziej zbliżonym do kąta widzenia naszych oczu. O barwach i odbiorze oświetlenia to chyba na razie nie ma co za bardzo marzyć.


Po pracy cudna pogoda do jeżdżenia co decyduję się wykorzystać. Standardem pod molo na Pogorii 3. Potem ścieżką na Piekło i objazd Pogorii 4 asfaltem aż do Wojkowic Kościelnych. Bardzo fajnie się dziś na tym odcinku kręciło młynki. Dalej do Podwarpia gdzie przeskakuję dalej do Marcinkowa i przez Przeczyce jadę do Twardowic. W Twardowicach wbijam się pod górkę obok cmentarza i jadę dalej prosto aż do Góry Siewierskiej. Tu kolejny krótki podjeździk i potem już tylko małe siodełko przed lasem i zjazd prosto do domu. Bardzo dobrze mi się powrót kręciło. Taka jesień mogłaby być aż do wiosny :-)


Kategoria Praca

DPODZ

  • DST 44.00km
  • Czas 02:08
  • VAVG 20.62km/h
  • Sprzęt Kiedyś Giant
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 18 września 2014 | dodano: 18.09.2014

+8, bezchmurnie, bezwietrznie. Dziś już jazda w ciuchach na długo choć na razie jeszcze nie w tych ocieplanych. O dziwo, dziś udało mi się ruszyć w oknie startowym - 6:13. Z tego też powodu, oraz niższej temperatury, kręcę mniej spiesznie. Zresztą nogi ewidentnie podają słabiej przy tych kilku stopniach mniej.
Na światłach na Mortimerze dziś mnie dwóch spychało. Jeden to biały bus osobowy i potem osobówka. Tradycyjnie jadę środkiem prawego pasa tak, żeby ominąć zapadniętą kratkę ściekową a ci mnie wyprzedzają zdecydowanie za blisko i na dodatek zjeżdżają na prawo. Typowe zachowanie śpieszącego się chama.
Reszta drogi bez sensacji. Na miejscu z zapasem 3 minutek.

Po pracy przez Mec, na Plejadę, Chemiczną, Czeladź, Wojkowice i Strzyżowice skąd do domu. Tu chwila przerwy, dokładka drugiej sakwy i jeszcze kółeczko do wsiowego Lewiatana. Niby ładnie, niby słonecznie ale już czuć, że to już bardziej jesień niż lato.


Kategoria Praca

DPD

  • DST 38.00km
  • Teren 5.00km
  • Czas 01:54
  • VAVG 20.00km/h
  • Sprzęt Kiedyś Giant
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 17 września 2014 | dodano: 17.09.2014

Nie zerknąłem na termometr ale odczuwalnie nieco chłodniej niż wczoraj. Postawiłbym na jakieś +10. Niebo bezchmurne poprzecinane smugami kondensacyjnymi przelatujących samolotów. Start znów poza oknem - 6:21. Kręcenie przebiega jednak sprawnie, udaje się bez stania przeskakiwać światła więc nadrabiam nieco opóźnienie i na miejscu tylko z 2 minutami w plecach. Przejazd bez sensacji.

Popołudniem przepiękne słoneczko choć bez upałów. Wiejący wiaterek raczej należał do kategorii chłodnych. Powrót początkowo standardem przez Mec, Środulę, Stary Będzin i ścieżkę przy Małobądzkiej ale po drodze odbijam na 12% w stronę Syberki i dalej Zamkowe. Stamtąd kierunek na Grodziec ścieżką po dawnym torowisku linii tramwajowej "25" ale tylko kawałek. Po drodze odbijam w pola sprawdzić, czy moje podejrzenia okażą się słuszne co do tego, gdzie wyjadę. Okazują się słuszne. Terenowy odcinek kończę na wylocie z Czeladzi w stronę Wojkowic. Stąd już bez większego gięcia do domu. Dziś raczej niespieszny i spokojny powrót choć trudno trochę do takiego zaliczyć max dzisiejszą prędkość 50km/h uzyskaną na zjeździe z ul. Dworskiej na Zuzanny (pod wiaduktem obok cmentarza na Środuli). Kiedyś mi się wydawało, że to musi być błąd pomiaru ale kilka razy z rzędu powyżej 50 km/h to chyba jednak nie jest błąd.


Kategoria Praca