Lipiec, 2020
Dystans całkowity: | 998.00 km (w terenie 187.00 km; 18.74%) |
Czas w ruchu: | 52:33 |
Średnia prędkość: | 18.99 km/h |
Liczba aktywności: | 26 |
Średnio na aktywność: | 38.38 km i 2h 01m |
Więcej statystyk |
Poszukiwanie Up-a z Filipem
-
DST
107.00km
-
Teren
60.00km
-
Czas
06:35
-
VAVG
16.25km/h
-
Sprzęt Scott Spark 750
-
Aktywność Jazda na rowerze
Wymiana komentarzy na BS. Tyle wystarczyło by się na dziś umówić na kręcenie w poszukiwaniu Wzniosu (termin z polskiego interfejsu Garmina).
Umawiamy się o 9:00 na czeladzkim rynku i od razu ruszamy. Trasa na śladzie więc dla zainteresowanych do prześledzenia.
Założenie takie, że gdzie się da, to ciśniemy pod górę. Że sporo takich miejsc wypadało w terenie więc i terenu sporo dziś wyszło. Założenie generalnie udało się osiągnąć i wznios na finiszu pokazał mi Garmin w wartości 1493m. Wg alltrails.com wyszło 2021. W sumie mi to za jedno bo mnie interesowało tylko dobrze jeżdżenie, a tego akurat było sporo. Tyle tylko, że Filip to trochę za mocny na mnie zawodnik bo ciągle tylko patrzyłem jak mi na podjazdach odchodzi. Potem musiał czekać aż się do niego mozolnie doturlam.
Pogoda od rana nie wyglądała szczególnie zachęcająco. Niebo zakrywały chmury ale, zgodnie z prognozą, gdzieś w końcu zniknęły i większość trasy przy ładnym słoneczku i lekkim wiaterku.
Około 13:00 robimy przerwę obiadową w lokalu przy boisku "Iskra" Psary. Dzięki temu starczyło mi sił na wykręcenie dziś pierwszej setki w tym roku. Dzięki, Filip, za wsparcie w tym osiągnięciu.
Wspólne kręcenie kończmy gdzieś około 16:30 na Przełajce. Chwila jeszcze rozmowy i rozjeżdżamy się w swoje strony. Pomimo tego, że Filip miał dalej do domu, to dotarł tam chyba nawet ciut wcześniej niż ja. Mógł w końcu depnąć w swoim tempie. Mnie z kolei do wiwatu dawało lewe kolano, co znacząco przełożyło się na spacerowe tempo powrotne.
Ogólnie dzień bardzo udany. Pojeżdżone, pogadane, pośmiane.
Link do pełnej galerii
Czeladź o nie takim już wczesnym poranku.
Gdzieś na trasie. Foto niewiele bo często były ręce potrzebne żeby utrzymać się na zjeździe lub zdobyć podjazd.
"913" w Siemoni. Widok od strony cmentarza ku północy. Remont znacznie się posunął do przodu.
Niedaleko masztu komórkowego w Toporowicach. W tle zbiornik przeczycki.
Bobrowniki. Nieustannie odjeżdżający mi Filip. Zdecydowanie potrzebny mu mocniejszy zawodnik do towarzystwa.
Finiszujemy w stronę Przełajki.
Parametry kręcenia.
Realizacja założenia dzisiejszego wyjazdu całkiem zadowalająca.
Mapka dla zainteresowanych.
Kategoria Inne
Do brata
-
DST
37.00km
-
Teren
5.00km
-
Czas
02:01
-
VAVG
18.35km/h
-
Sprzęt Bottecchia Senales Fat Bike
-
Aktywność Jazda na rowerze
Za sklerozę się płaci. Co prawda, dziś płaciłem ja, za sklerozę brata ale... każdy powód do pojeżdżenia jest dobry :-)
Zbieram się nieco później niż pierwotnie planowałem i na kołach jestem dopiero po 10:00. Tam trasa przez Sarnów, Preczów, Antoniów.
Powrót przez Wojkowice Kościelne, Przeczyce, Toporowice, Sadowie II. Potem trochę terenowania. Nie bardzo się orientuję jak tam granice wiosek przebiegają ale możliwe, że zahaczyłem o Najdziszów i Twardowice. Na pewno dalej były Brzękowice-Wał i Góra Siewierska. Tu, od masztu komórkowego, robię sobie stromy, acz krótki, zjeździk znacznie skracając drogę do domu.
Pogoda bardzo dzisiaj zdatna do jazdy. Ciepło, nie za dużo wiatru. Dużo słońca.
Kategoria Inne
Najpierw do Niemca, potem do Francuza
-
DST
60.00km
-
Teren
2.00km
-
Czas
03:09
-
VAVG
19.05km/h
-
Sprzęt Bottecchia Senales Fat Bike
-
Aktywność Jazda na rowerze
Do tego pierwszego po chemię, do drugiego po sportowe.
Zbieram się na koła jakoś przed 9:00. Słonecznie, przyjemnie, gdzieniegdzie ślady wczorajszych burz ale niegroźne.
Pierwsza runda to zagięcie do będzińskiego Kauflanda. Tam przez Wojkowice, Czeladź, Syberkę. Powrót przez Łagiszę i Sarnów. W domu dłuższa chwila na sprawy różne i potem drugie kółko do sosnowieckiego Decathlonu. Tam przez Gródków, las gródkowski, Łagiszę, Zieloną, centrum Dąbrowy Górniczej i Mydlice. Powrót przez Będzin, Grodziec i Wojkowice.
Przy okazji odkrywam, że w okolicach Ronda Unii Europejskiej w Będzinie jest albo jakiś bug w mapie, albo tajemnicze oddziaływanie na GPS-a, bo mi się wyłącza.
Pierwszy raz mi się wykrzaczył jak jechałem z Syberki ul. Piłsudskiego i skręciłem w 11-go Listopada. Pod sklepem zaskoczył mnie wyłączony GPS. Wtedy mi się przypomniało, że już kiedyś miałem problem z Garminem w tym miejscu. Wracając z zakupów tym razem jadę 11-go Listopada przez rondo w stronę Urzędu Miasta. Znów się wyłącza. Aż postanowiłem to sprawdzić. Wracam przez rondo w stronę Kauflanda i jest ok. Ale jazda w odwrotną stronę znów skutkuje wywaleniem się urządzenia. Robię jeszcze jeden nawrót. Tym razem przy Czarnej Przemszy wbijam na Piłsudskiego i jadę do ronda wjeżdżając w 11-go Listopada w kierunku Urzędu Miasta. Nic się nie dzieje. Dziwne.
Na drugiej rundzie wracam znów przez Będzin i pomny wcześniejszych eksperymentów obserwuję co Garmin zrobi. Znów przejeżdżając przez rondo od Kauflanda do Urzędu Miasta nawigacja się wywala. Podobne akcje już obserwowałem w okolicach dojazdu do Trójkąta Trzech Cesarzy w Sosnowcu.
Przy okazji odkrywam też, że w okolicy nie słyszeli o kryzysie w gospodarce. Ciągle się coś buduje. Np. dziś zadziwiła mnie potężna hala budowana patrząc od Syberki za M1 i JASFBG. Przybyło też ścieżek w Czeladzi. Własnymi oczami mogłem rzucić na odrestaurowaną wieżę ciśnień naprzeciw byłej kopalni "Grodziec". Do tego pełno wszędzie nowych i budujących się domów jednorodzinnych. W jednym z wsiowych budowlanych, który najechałem w potrzebie, ruch jak w ulu.
Kategoria GarminMontana, Inne
Rozruszać łożyska weteranowi
-
DST
40.00km
-
Czas
01:55
-
VAVG
20.87km/h
-
Sprzęt Kiedyś Giant
-
Aktywność Jazda na rowerze
I przy okazji rozruszać też siebie.
Przy ładnej pogodzie (sucho, ciepło, umiarkowany wiaterek, sporo słoneczka) zdecydowałem wyciągnąć na światło dzienne Srebrną Strzałę i zatoczyć asfaltową pętelkę.
Na początek wspinaczka do Góry Siewierskiej, potem siodełko i podjazd do Twardowic. Dalej przez Siemonię do Sączowa. Przy kościele wbijam na ładną widokową trasę w stronę Niezdary, gdzie przerzucam się na "78" i kręcę nią do Świerklańca. Samego parku nie odwiedzam tylko dalej asfaltem ciągnę w stronę Kozłowej Góry i odbijam na tamę na zbiorniku w drodze do Wymysłowa. Stamtąd na podjazd do Dobieszowic i potem do Bobrownik. Kolejny podjazd w Wojkowicach od Netto w stronę zakładu karnego i zaczynam już powolne kręcenie ku domowi. Przed kościołem zwrot do Strzyżowic, tamtejsze pagórki z maksymalnym zawijaniem tak, by dobić do 40km. Końcóweczka, niecały kilometr, po własnych śladach i lądowanie w domu.
Przyjemnie się kręciło, bez ciśnienia. Podjazdy spokojnie, zjazdy ile się toczyły tylko z minimalnym kręceniem.
Dziś z bukłaka wyssałem tylko litr wody. Wydawało mi się, że będzie więcej bo lampa nienajgorsza. Ale w sumie sam przelot nie był za długi więc może i zużycie w normie. W każdym razie nie żałowałem sobie. Co kwadrans ssanie aż uznawałem, że na razie dość. Chyba znów się przyzwyczaję do jazdy z workiem w plecaku. Plus tego rozwiązania jest też taki, że jak się wleje chłodne, to chłodne zostaje dość długo.
Kategoria Inne
Zaopatrzeniowo
-
DST
17.00km
-
Czas
00:53
-
VAVG
19.25km/h
-
Sprzęt Bottecchia Senales Fat Bike
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dziś krótko ale też nie najkrócej.
Najpierw do wsiowej piekarni. Tym razem kółko nieco bardziej wygięte przez Gląszę Dolną i Dąbie. Reszta kółka mniej więcej jak zwykle.
Potem w ruch idą sakwy i już tylko standardowe zagięcie do wsiowego Lewiatana i zjazd do domu.
Coś zesztywniały jestem po wczorajszym jeżdżeniu. Te kilkanaście kilometrów pozwoliło się nieco rozruszać ale jak usiądę, to znów jest potem problem z rozruchem. Albo się starzeję, albo za mało jeżdżę ;-p
Kategoria Inne
Maksymalnie terenowo
-
DST
70.00km
-
Teren
55.00km
-
Czas
04:36
-
VAVG
15.22km/h
-
Sprzęt Scott Spark 750
-
Aktywność Jazda na rowerze
Jakby ktoś potrzebował foto w temacie droga w lesie, to w dzisiejszej galerii sporo tego.
Wyruszam ciut po 12:30. Cieplutko, słonecznie, nieznaczny wiaterek. Bajkowe warunki do kręcenia.
Od
Samego początku założenie było takie, że maksymalnie dużo terenu.
Asfalty tylko tam, gdzie nie dało się inaczej. Sporo nowych ścieżek
przejechanych i to niektóre całkiem blisko domu. Wiele też już znanych
ale dawno niejechanych.
Trasa będzie na śladzie, który wrzucę jak GPS
się naładuje. Ogólnie to na wschód najdalej podjechałem pod Brudzowice,
na północ nieco poniżej Małej Panwi, a na zachód pod Jezioro
Chechło-Nakło.
Bardzo przyjemne kręcenie z tego wyszło. Niemal zero
ludzi. Cisza, spokój. Czasem tylko jakiś samolot startujący lub lądujący
w Pyrzowicach.
Było trochę chaszczowania, trafiały się kawałki po
piasku, trochę po kamieniach, kilka kozacki zjazdów, które brałem
zachowawczo bo ich jeszcze nie znałem. Długie proste przez las.
Niedawno
zaopatrzyłem się bukłak, z którym to akcesorium dawno już nie
jeździłem. Z zaskoczeniem w domu odkryłem, że spiłem całe 3 litry wody.
Ale może dzięki temu nie czuję się po powrocie jakoś szczególnie
wypompowany.
Gdzieś półtorej godziny po lądowaniu sprawdza się prognoza ICM-u. Burza i ulewa.
Link do pełnej galerii
Dziś aż przyjemnie byłoby mieć taki tunel na całej trasie przejazdu :-)
Lekko jednak nie ma i trzeba było też na otwartym terenie walczyć. Droga bywała mocno umowna.
Mocno umowna. Gdyby coś tędy nie jechało, to bym wracał po własnych śladach.
Bywało też i tak. To nie ja tak narozrabiałem. Było, jak przyjechałem.
Głównie jednak leśne...
... autostrady.
A1 w stronę Woźnik.
Nakło-Chechło.
Dwupasmówka na wale Kozłowej Góry.
Sączów za wodą. Ale tam już dziś nie pojadę.
W okolicach Rogoźnika też przeszkody.
Rogoźnik.
Prawie w domu.
Parametry dzisiejszego przelotu.
EDIT (2020.07.25):
Dokładam zaległy ślad.
Kategoria Inne
N
-
DST
31.00km
-
Czas
01:31
-
VAVG
20.44km/h
-
Sprzęt Scott Spark 750
-
Aktywność Jazda na rowerze
Zbieram się na koła coś koło 21:20. W planach było usiłowanie obserwacji komety i, kiedy wyruszałem, widoki na to były całkiem niezłe. Co prawda, tu i ówdzie wisiały jakieś chmurki, ale niewielkie i nieliczne. Jednak im dalej po zachodzie słońca tym ich było więcej i ostatecznie przesłoniły na tyle niebo, że szanse na obserwacje upadły. Pozostało tylko pojeździć.
Kółko asfaltowe niespecjalnie ambitne. Przez Sarnów do Preczowa i na bieżnię Pogorii 4. Nią do Wojkowic Kościelnych i dalej do Przeczyc. Stamtąd do Toporowic, Dąbia i Strzyżowic. Tu wychodzi mi z obliczeń, że jeszcze muszę kapkę zagiąć żeby 30km przebić więc dotaczam się do DINO, wyginam pod Lewiatana i dopiero stamtąd kręcę do domu. Pierwotnie miało być nieco inaczej.
Niespecjalnie przepadam za nocnymi objazdami ale ten dzisiejszy był nawet przyjemny. Temperatura może nie jakaś super ale poza dołożeniem rękawiczek nad wodą, wdzianko na krótko i w czasie jazdy było ok.
Po drodze trochę zwierzyny mignęło mi w czołówce. Była sarenka, była locha z młodymi, jeż, coś mnie też ofukało ale nie zdążyłem zauważyć co. Ale chyba duże było. Poza tym na drogach dość pustawo o tej porze.
Kategoria Inne
Biznesy w okolicy
-
DST
14.00km
-
Teren
4.00km
-
Czas
00:53
-
VAVG
15.85km/h
-
Sprzęt Bottecchia Senales Fat Bike
-
Aktywność Jazda na rowerze
Pierwszy dzień urlopu bez większych objazdów. Trochę spraw do załatwienia i jeżdżenie tylko za nimi.
Na początek rundka po urzędach. Na powrocie wjazd do piekarni i powrót mniej więcej zwykłą drogą do domu.
Po dłuższej przerwie standardowe zagięcie do wsiowego Lewiatana.
Cieplutko i przyjemnie ale ciągle samopoczucie pod psem i na objazdy zero chęci.
Kategoria Inne
Spirala w lewo
-
DST
50.00km
-
Teren
25.00km
-
Czas
03:12
-
VAVG
15.62km/h
-
Sprzęt Scott Spark 750
-
Aktywność Jazda na rowerze
W tempie niespiesznym pokręciłem wokół komina na zasadzie takiej, żeby w spirali objeżdżać okolicę. Właściwie się udało nie przeciąć linii aż do momentu powrotu. Choć czasem zawinięcia spirali były bardzo blisko siebie. Na foto tego nie będzie widać ale jak się zmobilizuję i wrzucę ślad, to będzie to do prześledzenia.
Dystans nie powala na kolana. W założeniach miało być koło 100km ale od samego rana nawalała mnie dyńka. Miałem nadzieję, że jak pokręcę, to mi przejdzie ale się nie doczekałem i zakończyłem objazd. Jak się później okazało, czerep nawalał jeszcze bardziej aż do poniedziałku.
Link do pełnej galerii
Nim ruszyłem nawinął się pod aparat konik nie na biegunach więc zrobiłem zdjęcie "temu koniku".
Równa Góra (paralotniarska w Górze Siewierskiej) od dołu. Na czubku zlot quadziarzy.
Trzeci magazyn DL Invest w Psarach. Niedługo startuje, podobno.
Boćki w Malinowicach.
Na Równą Górę też się wtargałem. Tu chwila przerwy. Przy okazji zauważyłem, że ktoś zajumał kamień z oznaczeniem wysokości.
Remont "913" ze Strzyżowic do Gródkowa widziany z wysokości.
Zaraz po pokonaniu brodu trafił mi się i wypych.
Przebieg za dzień...
... i ślad bezpośrednio z "telewizora".
EDIT (2020.07.25):
Dokładam zaległy ślad.
Kategoria Inne
Za chlebem
-
DST
10.00km
-
Teren
5.00km
-
Czas
00:37
-
VAVG
16.22km/h
-
Sprzęt Bottecchia Senales Fat Bike
-
Aktywność Jazda na rowerze
Niechciej mi się włączył na maksa ale po chlebek trzeba było jechać. Wytaczam się dość późno bo po 12:00. Trasa zwykła przez teren pod Urząd Gminy. Powrót obrzeżem lasu gródkowskiego i rozgrzebaną "913" do DINO, wygięcie pod wsiowego Lewiatana i zjazd do domu.
Nie zmobilizowałem się na kurs zaopatrzeniowy więc do poniedziałku przyjdzie wytrwać na zapasach. Chyba dam radę. Najwyżej poposzczę odrobinę.
Kategoria Inne