limit prowadzi tutaj blog rowerowy

Niejeżdżenie boli. Dosłownie.

Wpisy archiwalne w miesiącu

Marzec, 2018

Dystans całkowity:329.00 km (w terenie 1.00 km; 0.30%)
Czas w ruchu:17:26
Średnia prędkość:18.87 km/h
Liczba aktywności:9
Średnio na aktywność:36.56 km i 1h 56m
Więcej statystyk

DPD

Piątek, 30 marca 2018 | dodano: 30.03.2018

Możliwość dojazdu do pracy na rowerku od razu inaczej nastawia do dnia. Zbieram się dość sprawnie i na kołach jestem o 6:05. Temperatura w okolicach zera. Nie rejestruję podmuchów wiatru. Jezdnie suche. Ogólnie całkiem niezłe warunki na rowerek. Czasu mam dużo ale wybieram krótszy wariant dojazdowy, przez Będzin. Na całej trasie wyjątkowo spokojnie. Na miejsce zatacza się ze sporą rezerwą czasu. Przyjemny dojazd do pracy.

Na powrocie termiczna wiosna. Świeci słoneczko, nieznacznie wieje. Czapka i rękawiczki lądują w kieszeniach. Pod kask tylko bandanka. Przez kawałek próbowałem jechać z rozpiętą kurtką ale podmuchy nie były za przyjemne. Wróciłem też po drodze do rękawiczek. Ogólnie jednak przyjemnie. Kręcę przez Mortimer i Reden na Łęknice. Na P3 sporo narodu. Potem Piekło i P4. Tu też ludzi niemało. A kiedyś było tu tak spokojnie. Cóż. Będę musiał zacząć powoli wybierać inne trasy powrotne. Reszta powrotu też oklepana czyli Preczów i Sarnów. Powrót w miarę żwawym tempem ale bez szaleństw choć zapas mocy był.


Kategoria Praca

DPD

Środa, 28 marca 2018 | dodano: 28.03.2018

Rozruch nieco niemrawy i ostatecznie na kołach jestem o 6:09. Temperatura lekko poniżej zera bo grunt zmrożony. Na szczęście jezdnie suche. Wiaterek wg ICM-u miał być z południowego wschodu ale bardzo słaby i tak też chyba było bo właściwie nie zarejestrowałem żadnych podmuchów. Kręcę dojazd jak wczoraj, przez Będzin. Jedzie się dobrze i spokojnie. Na miejscu jestem równo o czasie. Przyjemny dojazd.

Po południu nieco cieplej ale też i wietrzniej. Nieco pochmurno. Warunki do jazdy jednak dobre. Kręcę niespiesznie przez Mortimer i Reden w stronę mola na Pogorii 3. Potem bieżnią do Świątyni Grillowania, na P4 i przez Preczów i Sarnów do domu. Tempo niespieszne. Na ostatnich 1,5km pojawiają się jakieś drobne kropelki. Obawiam się, że to potwierdzenie trafności prognozy ICM-u i jutrzejszy poranek będzie mało zachęcający na rower. Liczę się z opcją zbiorkomu.


Kategoria Praca

DPDZ

Wtorek, 27 marca 2018 | dodano: 27.03.2018

Dobrze, że w końcu do pracy na rowerku. Od razu dzień zaczyna się jakoś pozytywniej. Trochę jednak psuje to wrażenie pogoda. Nim wystartowałem było w miarę ok ale tuż przed 6:00 zaczęło kapać. Nic groźnego jednak dojazd trochę uprzykrzało, co chwila musiałem przecierać okulary. Startuję o 6:15 więc z czasem wąsko i decyduję się, w związku z tym, na dojazd najkrótszą drogą czyli przez Będzin. Na drogach jakby nieco intensywniejszy ruch ale udaje się przejechać bez zbędnych nerwów. Na miejscu jestem lekko po czasie za to niespecjalnie zmoknięty. W butach sucho więc jest ok. Przyjemny dojazd do pracy.

Nim wyszedłem z pracy powiało i wysuszyło. Niestety wiać nie przestało i większość drogi to zmagania z zimnym wiatrem. Zmógł mnie na tyle, że jak wjechałem do mojej wioski to musiałem wdepnąć do piekarni po jakieś szybko przyswajalne kalorie by dociągnąć do domu. Normalnie mnie odcinało. Trasa powrotna przez Mortimer i Reden w stronę Mostu Ucieczki. Po drodze jakaś księżniczka wyprzedzała mnie na Starocmentarnej mimo tego, że sygnalizowałem skręt w lewo. Z podziwu nie mogę wyjść jak ci ludzie "prawko" robią. Przed Mostem odbijam w stronę Łęknic i wzdłuż P3 toczę się na Piekło. Potem wzdłuż P4 do Preczowa i dalej przez Sarnów do domu. Tu przerwa na wchłonięcie jeszcze jednej, większej porcji kalorii o raz kawki. Trochę mnie to stawia na nogi. Pakuję sakwy i ruszam standardowym zagięciem do wsiowego Lewiatana po zaopatrzenie. Z balastem prosto do domu. Na powrocie zauważalnie chłodniej niż rano. Powrót w tempie spacerowym nieco wymęczony. Jednak nie udało się gładko przeskoczyć przez zmianę czasu. Sam nie wiem czy bardziej pasuje powiedzieć, że jestem zagubiony w czasie czy bardziej, że mam jet laga.


Kategoria Praca

Na spotkanie CYKLOZY

Poniedziałek, 26 marca 2018 | dodano: 26.03.2018

Wziąłem na dziś dzień urlopu w cichej nadziei, że uda się nieco zmylić organizm i przeskoczyć jakoś łagodnie zmianę czasu. Zobaczymy czy w ciągu następnych dni coś z tego wyjdzie. Na dziś planowałem tylko dojazd do siedziby PTTK w Sosnowcu na spotkanie Klubu i powrót. Zbieram się lekko opornie i ruszam nieco po 16:00. Pogoda niezła do jazdy ale bez rewelacji. Trochę wiało. Powiedziałbym, że z południowego zachodu. Słońce pojawiało się momentami. Kręcę dojazd przez Strzyżowice, Wojkowice, Czeladź i Milowice. Po spotkaniu powrót przez Będzin, Łagiszę i Sarnów. Jechało się nawet całkiem przyjemnie. Powrót już w ciemnościach.


Kategoria Inne

Kółeczko wokół domu

  • DST 40.00km
  • Teren 1.00km
  • Czas 02:07
  • VAVG 18.90km/h
  • Sprzęt Merida Matts TFS 100D
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 25 marca 2018 | dodano: 25.03.2018

Pogoda podobna jak wczoraj. Lekki, chłodnawy podmuch z zachodu, sucho, słonecznie. Niezłe warunki do jazdy. Zbieram się na koła po 16:00 a i tak mam jeszcze sporo dnia w zapasie. Efekt przesunięcia czasu i ogólnie dłuższego dnia. Kręcę kolejno przez Górę Siewierską, Twardowice, Nową Wieś, Mierzęcice, Pyrzowice, ponownie Mierzęcice, Przeczyce, Wojkowice Kościelne, P4, Preczów i Sarnów. Na swojej wiosce doginam odrobinę by dobić do 40km. Większość drogi pustawo. Trochę ruchu na Pogorii 4 ale mniej niż się spodziewałem. Przyjemne, niespieszne kręcenie.


Kategoria Inne

Rozruch po przerwie

Sobota, 24 marca 2018 | dodano: 24.03.2018

Słonecznie, lekki wiaterek, na plusie czyli warunki, z których trzeba skorzystać. Przerwa długa więc dziś delikatnie. Same asfalty z pagórkami po drodze. Kolejno Goląsza Dolna, Goląsza Dolna-Wał, Góra Siewierska, Twardowice, Siemonia, Rogoźnik, Bobrowniki, Wojkowice. Przyjemne, spokojne kółeczko. Po drodze sporo rowerzystów. Głównie szoszoni.


Kategoria Inne

DPD

Czwartek, 8 marca 2018 | dodano: 08.03.2018

Pierwsze starcie z gruntem ujawnia, że jest przymrozek. Odczuwalnie chłodniej niż wczoraj i to zauważalnie. Lekki podmuch z południa. Zapowiada się, że będzie słoneczko na finiszu dojazdu bo chmur niewiele. Na kołach jestem o 6:08. Jezdnia nie wydaje się całkiem sucha więc w połączeniu z temperaturą może dać słabą przyczepność. Jednak przeczy temu test hamowania przed domem. Mimo tego jadę ostrożnie. Ponownie dojazd przez Będzin. Jakoś spokojna ta trasa jest teraz. Kiedyś ruch był jakby większy. Na skrzyżowaniu ul. 11-go Listopada i Kościuszki pierwsze ostrzeżenie. Tylne koło w trakcie zwalniania zaczęło lekko uciekać. Wjeżdżając na górkę spod izby wytrzeźwień wpadam prosto w słoneczne promienie. Przed mostem przy cmentarzu na Środuli kontrola trzeźwości. Dziś chyba target obejmował wszystko co jeździ bo też musiałem się wykazać tym, co mam w oddechu. Finisz z rezerwą 3 min. Przyjemny i spokojny dojazd do pracy.

W ciągu dnia było trochę słoneczka i temperatura podskoczyła. Wzmógł się też wiaterek. Na powrocie słońce schowane za chmurami i wieje przez większą część drogi w twarz. Ale da się jechać. Wracam przez Mortimer i Reden w stronę mola na Pogorii 3. Potem bieżnią do Świątyni Grillowania, przez tory na bieżnię P4 i potem standard przez Preczów do Sarnowa i do domu. Po drodze spotykam całkiem sporo rowerzystów. Widać, że wielu czekało na ocieplenie. Powrót w tempie spacerowym, spokojny i przyjemny.


Kategoria Praca

DPZD

Środa, 7 marca 2018 | dodano: 07.03.2018

Znów mi nie poszło grzebanie przedstartowe i na kołach jestem o 6:12. Jakby lekko wiało. Nie pada ale jezdnie wilgotne. Temperatura na plusie. Ruszam trasą jak wczoraj, przez Będzin. Sumarycznie jechało się lepiej ale wciąż daleko jeszcze do letnich rajdów. Poza tym chyba nie do końca pozbyłem się pozostałości po przeziębieniach. Albo ciągle dają się we znaki elementy smogu. Przez to czasy przejazdów mam słabe. Dziś kończę z minutą obsuwy.

Powrót na sucho ale za to przy zauważalnym wietrze. W okolicach pojezierza dość zimny. Trasę kręcę podobnie jak wczoraj. W centrum Zagórza przyuważam Prezesa jak na rondzie zjeżdża w stronę Lidla. Przez chwilę myślałem, że mi ucieknie ale chyba krążył licząc na to, że na siebie wpadniemy. Podjeżdżam. Witamy się. Chwila gadania. Niestety dziś nam kierunki nie pasują. Ja na Dąbrowę Górniczą a Marcin do centrum Sosnowca. Chwilę potem żegnamy się i każdy w swoja stronę. Od momentu Mostu Ucieczki zmieniam trasę w stosunku do wczorajszej i odbijam na Łęknice. Dalej na Piekło gdzie wbijam na bieżnię przy P4. Potem już standard przez Preczów i Sarnów. Na wjeździe do mojej wioski jakiś zator. Z daleka widać tylko migające koguty - żółte i niebieskie. Kiedy podjeżdżam bliżej widzę po lewej rozwaloną beemkę. Ma zmasakrowany przód z lewej strony. Nie widzę drugiego ewentualnego uczestnika ale może już zdążyli go sprzątnąć. Zresztą Policja wymija mnie chwilę wcześniej więc to chyba ostatki tej akcji. Nie wiem co do końca się stało ale jakoś trudno mi uwierzyć, że ten w BMW był bez winy. Może uprzedzenia ale nie bezzasadne. Mnie na szczęście cały powrót przeleciał spokojnie. Na finiszu robię jeszcze wjazd do wsiowego Lewiatana po zaopatrzenie i spokojnie staczam się do domu. Na powrocie raczej pochmurno i wietrznie,  tak sobie termicznie ale ogólnie pozytywnie. Byle gorzej nie było to będzie dobrze.


Kategoria Praca

DPD

Wtorek, 6 marca 2018 | dodano: 06.03.2018

Długa przerwa częściowo spowodowana ponownym przeziębieniem i częściowo temperaturami w okolicach -10, -15, przy których, owszem, da się jeździć, ale przyjemność z tego żadna. A już zwłaszcza jak trzeba być na czas w pracy. Dziś warunki niespecjalnie idealne ale w końcu uznane przeze mnie za zdatne na dojazd. Jest raczej powyżej zera choć potem po drodze miałem kilka razy wrażenie, że mi coś pod kołami chrzęści jakby kruszone drobinki lodu. Trochę też kapie. Nic specjalnie poważnego. Tyle tylko, że nieco ogranicza widoczność i zmusza do regularnego przecierania okularów. Ów deszczyk też w którymś momencie zamarza mi na rękawach kurtki w cienkie pasma lodu. Generalnie jest jednak o niebo lepiej niż jeszcze wczoraj. Kręcę dojazd przez Będzin bo start mi się obsunął na 6:09 a potem jeszcze chwilę zamarudziłem naciągając pokrowiec na plecak. Droga raczej spokojna. Na finiszu jestem równo o czasie. I tu jedyna niespodzianka z trasy - oblodzony chodnik. Na szczęście udaje się nie fiknąć.

W ciągu dnia wyschło to, co padało rano ale nim wyszedłem znów pojawiły się kropelki. Zgodnie prognozą ICM-u. Na szczęście słabsze niż poranne. Wracam trasą przez Mortimer, Reden, Pogorię 3 i 4, Preczów oraz Sarnów. Więcej drogi nie kapie, jak kapie ale końcówka zdecydowanie na mokro. Na szczęście jedynie uprzykrzyło jazdę ale nie przemoczyło. Tempo spacerowe. Spokojnie. Gdyby było na sucho to byłoby wręcz przyjemnie.


Kategoria Praca