limit prowadzi tutaj blog rowerowy

Niejeżdżenie boli. Dosłownie.

Wpisy archiwalne w miesiącu

Lipiec, 2017

Dystans całkowity:1233.00 km (w terenie 120.00 km; 9.73%)
Czas w ruchu:64:11
Średnia prędkość:19.21 km/h
Liczba aktywności:24
Średnio na aktywność:51.38 km i 2h 40m
Więcej statystyk

DPD

  • DST 35.00km
  • Teren 3.00km
  • Czas 01:44
  • VAVG 20.19km/h
  • Sprzęt Merida Matts TFS 100D
  • Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 31 lipca 2017 | dodano: 31.07.2017

ICM obiecywał +20 rano i rzeczywiście było bardzo ciepło choć jeszcze przyjemnie rześko. Przedstart szedł nieźle ale ostatecznie na kołach jestem o 6:12. Dziś Błękitnym bo Rzeźnikowi jednak zeszło powietrze. Wczorajsze dopompowywania nie były jednak bezpodstawne. Kręcę niezbyt spiesznie standardową trasą przez Łagiszę i Dąbrowę Górniczą. Przejazd spokojny i bardzo przyjemny. Na miejscu jestem z zapasem 2 min.

Po pracy przyjemne ciepełko, dużo słońca, nieco wiatru. Wspaniałe warunki do jeżdżenia. Wracam dziś kierując się do Będzina przez Zagórze, Makro, Mydlice i Warpie. W serwisie umawiam Rzeźnika na leczenie i kręcę dalej do domu. Kolejno Nerka, Zamkowe, Grodziec, Wojkowce i od Orlenu prosta do domu. Jechało się bardzo przyjemnie, droga spokojna. Dziś bez zagięć bo jeszcze czeka mnie opracowanie kapcia na tyle Rzeźnika. No i w lodówce czekał zimny izotonik :-)


Kategoria Praca

Klubowo

  • DST 141.00km
  • Teren 30.00km
  • Czas 09:13
  • VAVG 15.30km/h
  • Sprzęt Scott Spark 750
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 30 lipca 2017 | dodano: 31.07.2017
Uczestnicy

Gdyby nie info od Prezesa to bym dzisiejszy wyjazd przegapił. Zupełnie wyleciało mi z głowy, że mamy klubowy wyjazd dla ludności.

Zbieram się wcześniej żeby nieco oporządzić Rzeźnika bo stał nieruszony od piątkowej ulewy. Czyszczenie, smarowanie, dopompowanie luftu do tyłu i ruszam. Na wiosce jeszcze przystanek przy piekarni by zrobić sobie zapas kalorii i potem już prosto przez Wojkowice, Czeladź i Milowice pod fontannę na zbiórkę. Jestem ciut przed 8:00. Na miejscu całkiem liczna grupa. Kiedy Marcin podsumował listę było na niej 51 osób. Dużo jak na ten dystans i przewidywane warunki pogodowe.

Ruszamy po przedstartowym foto. Nie znam dokładnego przebiegu trasy więc turlam się spokojnie w ogonku czasem tylko focąc. Trasa przez znane, w większości, mi miejsca ale niejednokrotnie podjechane z nieznanych kierunków. Spokojnie, z dala od samochodów. Dokładny przebieg wrzucę jak ściągnę ślad z Garmina. W zarysie to zakosami przetaczamy się do Sławkowa, potem na punkt widokowy na Pustynię Błędowską od strony Chechła. Tu nieco się rozjeżdżamy i z maruderami asfaltem dotaczamy się na Czubatkę i tamtejszy punkt widokowy wcześniej niż trzon wyrywny, który poleciał szlakiem.

Potem razem toczymy się do Rabsztyna. Tu w końcu zasiadamy do obiadu, którego wypatrywałem już dużo wcześniej. Posileni i nieco rozleniwieni wtaczamy się pod Zamek. Nieliczna część grupy wybiera się na wejście na wieżę a reszta odpoczywa w zacienionych miejscach na zielonej trawce.

Z Rabsztyna wracamy już bez gięcia asfaltami przez Olkusz i Bukowno na Sosinę. Tu oficjalnie koniec wycieczki. W grupkach rozjeżdżamy się w swoje strony. Kręcę z Prezesem i mniej liczną, wolniejszą częścią uczestników na Maczki. Ostatecznie żegnam się z ostatnimi uczestnikami przed odbiciem w stronę Kazimierza. Stąd kręcę do centrum Dąbrowy Górniczej i przez Zieloną do Preczowa. Potem już prosta przez Sarnów do domu.

Dziś warunki pogodowe dla mnie były rewelacyjne. Gorąco, słonecznie, trochę lekkich podmuchów. Jechało mi się bardzo dobrze. Za to niektórym uczestnikom pogoda dawała się we znaki i lekko nie mieli. Ostatecznie objazd zrobili wszyscy ale tempo mieliśmy słabsze od zakładanego i nie udało się zrealizować wszystkich punktów trasy. Ominęliśmy np. rynek w Olkuszu, na którym czekał na nas Marcin z Anią powracający z kilkudniowego wyjazdu po okolicach Sandomierza. Gonili nas potem w stronę Bukowna i wracali z nami.

Było po drodze też trochę defektów technicznych. Najpopularniejszy to kapcie, które zaczęły się już w Sosnowcu. W sumie było ich chyba z 5 czy 6. Był też jeden zerwany łańcuch. Na szczęście awarie były z kategorii usuwalnych ale przyczyniły się też do rozjechania planu przejazdu. Jednak w tak licznej grupie trzeba się liczyć z tym, że tak może się potoczyć akcja. Sam też doświadczyłem czegoś na kształt kapcia. Kilka razy w ciągu dnia musiałem dopompować tylne kółko bo czułem, że zaczyna mi zadek pływać na zakrętach i dobija czasem na nierównościach. Dnia następnego, wychodząc do pracy, przekonałem się, że gdzieś coś musiałem podłapać bo przywitał mnie u Rzeźnika flaczek. Chyba też mam jakieś luzy na korbie więc zanosi się na to, że Rzeźnik pojedzie we wtorek do serwisu na badania okresowe.


Link do pełnej galerii






















Kategoria Jednodniowe

DPD

  • DST 36.00km
  • Czas 01:44
  • VAVG 20.77km/h
  • Sprzęt Scott Spark 750
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 28 lipca 2017 | dodano: 28.07.2017

Przedstart grzebany straszliwie. Na kołach o 6:17. Deszczyk, który był spadł po 5:00, pozostawił trochę wilgoci na jezdni i w powietrzu ale chlapy wielkiej nie było. Nogi od razu powiedziały, że warunki do podawania słabsze więc nie cisnąłem. Trasa standardowa przez Łagiszę i Dąbrowę Górniczą. Jak zwykle, kilka wnerwów na "kierowników" wyprzedzających za blisko ale poza tym spokojny i przyjemny dojazd do pracy. Na miejscu z poślizgiem 2 min.

Na wyjściu z pracy bardzo przyjemne warunki ale jakoś tak mało słonecznie i trochę wietrznie. Kręcę powrót niespieszny na kierunek Mortimer i Reden. Dalej chciałem pod Most Ucieczki ale zaskakuje mnie tu ekipa ze sprzętem ciężkim i uczyniona przez nich sterta gruzu. Ciekawe co też knują. Przedostaję się przez tory wiaduktem obok i kręcę dalej w stronę Zielonej. Ołowiana chmura, którą widziałem już dłuższą chwilę w końcu zrzuca drobny deszczyk. Wdziewam kurtkę żeby mi zimno nie było i jadę dalej. W parku już kapie nieco mocniej ale dalej się nie poddają licząc na to, że może jednak uda się jakoś przemknąć. Nie udaje się. Kiedy wyjeżdżam na ulicę prowadzącą do Preczowa nagle robi się ulewa. Tyle co zdążyłem założyć pokrowiec na plecak. Mnie zlało do gołej skóry. Na drodze potoki i rozlewiska ale skoro w butach mam już i tak mokro to się nie przejmuję i spokojnie kręcę sobie w ulewie dalej. Deszcz kończy się jakiś kilkaset metrów przed remizą w Preczowie. Pojawia się piękne słoneczko. Niespiesznie kręcę do Sarnowa i dalej do domu. Wszędzie po drodze ślady ulewy. Przyjemny i spokojny powrót do domu.


Kategoria Praca

DPD

  • DST 32.00km
  • Teren 1.00km
  • Czas 01:32
  • VAVG 20.87km/h
  • Sprzęt Scott Spark 750
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 27 lipca 2017 | dodano: 27.07.2017

Przedstartowe grzebanie nieco mi się przeciągnęło i na kołach jestem nieco na krawędzi okna przelotowego - 6:15. Na niebie chmurki, które na szczęście tylko ozdabiają i robią ładną oprawę dla słoneczka. Nie jest jednak ciepło. Zdecydowałem się na bluzę z długim rękawem i wcale nie było mi za ciepło. Nogi stwierdziły, że podawanie nie będzie dziś rewelacyjne. Kręcę standardową trasę przez Łagiszę i Dąbrowę Górniczą. Ze 2x po drodze coś tam mnie zirytowało ale ogólnie przejazd spokojny i zdecydowanie przyjemny. Na miejscu jestem z zapasem 60 sekund.

Po pracy wiaterek zrobił się jakiś taki bardziej zauważalny. Ciepło specjalnie też nie było. Postanowiłem nie krążyć i wracać do domu w miarę krótką drogą. Okazało się na finiszu, że obrany wariant to nawet krócej niż do pracy. Kolejno: centrum Zagórza, obok Makro, Mydlice, Warpie, nerka, fabryka domów, światła na "86", "913". Gdzieś w okolicach Będzina od zachodu pojawiły się nisko sunące ołowiane chmurki. Trochę obawiałem się, że może lunąć więc zamiast giąć przez Łagiszę i Sarnów skróciłem powrót. Na szczęście poza tym, że pociemniało to nic nie spadło.


Kategoria Praca

DPDZD

Środa, 26 lipca 2017 | dodano: 26.07.2017

Przedstart rozwijał się dobrze ale ostatecznie na kołach jestem o 6:10. Na dworze jest słonecznie, minimalny wiaterek i dość rześko. O 4:30 było wręcz zimno. Jedzie się bardzo przyjemnie. Mam nieco czasu w zapasie więc nie cisnę. Trasa standardowa przez Łagiszę i Dąbrowę Górniczą. Dziś tylko jeden wnerw na mojej wiosce. Jakaś mała Toyota przy dość dużej prędkości wyprzedzała mnie zdecydowanie zbyt blisko. Poza tym spokojny i przyjemny dojazd do pracy. Na miejscu ponad 5 min. zapasu.

Powrót z pracy niezbyt spieszny trochę ze względu na warunki. Było słonecznie ale niezbyt ciepło i trochę wiało. Powrót przez Mortimer i Reden w stronę Łęknic. Stamtąd na Piekło i powrót wzdłuż Pogorii 4 do Preczowa. Stamtąd prosta przez Sarnów do domu. Tu zrzucam plecak, zakładam sakwy i robię standardowe zagięcie do wsiowego Lewiatana. Z zaopatrzeniem zjazd do domu.


Kategoria Praca

DPD

  • DST 34.00km
  • Teren 1.00km
  • Czas 01:32
  • VAVG 22.17km/h
  • Sprzęt Scott Spark 750
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 25 lipca 2017 | dodano: 25.07.2017

Przedstart nieco wymęczony ale ostatecznie na kołach jestem w nienajgorszym czasie - 6:09. Na dworze pochmurno, na horyzoncie zamglenia, lekki wiaterek, względnie ciepło. W powietrzu wisi miejscami wilgoć, która w trakcie jazdy osiada na okularach. Odcinek drogi z Łagiszy na Zieloną to czas pościgu za króliczkiem. Niestety dał się dogonić, wyprzedzić i nie walczył. Na granicy Dąbrowy Górniczej i Sosnowca nadziewam się na krótki, symboliczny deszczyk. Dzisiejszy dojazd zdecydowanie przyjemny i spokojny. Na miejscu jestem ze sporą rezerwą czasu - całe 8 min.

Cały dzień pochmurno. Trochę drobnych opadów. Na wyjściu z pracy też jakoweś drobne kropelki mi towarzyszą. Ogólnie warunki nie są złe do kręcenia ale jakoś nie zachęcają mnie do większych objazdów. Wracam krótką, spokojną trasą przez centrum Zagórza, obok Makro, Mydlice, Warpie, Zamkowe, Grodziec i Gródków.


Kategoria Praca

DPD

  • DST 35.00km
  • Teren 8.00km
  • Czas 01:40
  • VAVG 21.00km/h
  • Sprzęt Scott Spark 750
  • Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 24 lipca 2017 | dodano: 24.07.2017

Na kołach 6:11. Bardzo przyjemnie na dworze. Ciepło, leciutki wiaterek, słonecznie, trochę mgieł na odcinku do "86". Tempo niezbyt spieszne. Chwila stania na "dworcu" w Dąbrowie Górniczej przed KŚ do Częstochowy. Po drodze ze dwa wnerwy na "kierowników" wyprzedzających nieco za blisko. Poza tym dość spokojny i bardzo przyjemny dojazd do pracy.

Jakoś nie miałem ochoty na powrocie przepychać się z samochodami więc powrót zrobiłem sobie spokojną trasą z pewnym udziałem terenu. Na początek przez lasek zagórski w stronę przejazdu pod "94". Potem pod Most Ucieczki i na Zieloną. Stamtąd czarnym szlakiem do Łagiszy i dalej wzdłuż torów na Stachowe. Tu wracam na czarny szlak i dotaczam się w pobliże stadionu LKS "Iskra". Reszta drogi już bez gięcia asfaltem do domu. Na Zielonej pojawiły się przez chwilę jakoweś kropelki ale ostatecznie deszczu z tego nie było. Jednak wiele wskazuje na to, że prognoza ICM-u się sprawdzi. Poranne słoneczko przesłoniły chmury a w powietrzu czuć dużo wilgoci. Powietrze na razie raczej nieruchome.


Kategoria Praca

DPOD

Piątek, 21 lipca 2017 | dodano: 21.07.2017

W nocy grzmiało. Nad ranem długi rzęsisty deszcz, który przez jakiś czas zdawał się być takim całodniowym jednak około 5:30 ustał. Do 6:00 trochę podeschło. Chyba jednak pogoda trochę na mnie podziałała bo przedstart miałem straszliwie ślamazarny. Objawiło się to bardzo późnym wyjazdem - 6:26. Spóźnienie murowane pytanie tylko jak duże? Kręcę z uczuciem usiłując nie mieć przynajmniej zbyt dużej straty. Pierwsze światła nieco utrudniają ale potem jest już dobrze i nawet szlaban na "dworcu" w Dąbrowie Górniczej opada już za moimi plecami. W centrum Zagórza wymieniam machnięcie końcówką górną z Dominem. Na tyle tylko mam czas. Zresztą on jedzie w przeciwną stronę. Ostatecznie na miejscu notuję 8 minut w plecy. Mniej więcej coś koło tego zakładałem. Przejazd bardzo przyjemny mimo dużej ilości wilgoci w powietrzu i na jezdniach.

W ciągu dnia całkiem sporo padało i jeszcze niedługo przed wyjściem nie zanosiło się na to, że będą dobre warunki do powrotu. Do tego dostałem rano info, że mam przesyłkę do odebrania w Katowicach. Tak więc czekałem do końca dniówki na wyjaśnienie się sytuacji barycznej. Ta została rozstrzygnięta na moją korzyść :-) Zgodnie z prognozą ICM-u do 15:00 opady poszły precz i zaczęło się pojawiać przebłyski słońca a jezdnie wysychały. W związku z tym nie odkładam odbioru i kręcę przez Szopienice i Bogucice do centrum Katowic. Odbiór załatwiam szybko i rozpoczynam odwrót do domu. Na początek w stronę Wełnowca i Placu Alfreda. Tam obieram kierunek na Bytków i dalej do Siemianowic Śląskich. Stamtąd do Dąbrówki Wielkiej i Wojkowic. W Wojkowicach kieruję się do Bobrownik. Stamtąd do Rogoźnika i wzdłuż zbiornika do Siemoni i dalej do Góry Siewierskiej. Stamtąd już prosto do Strzyżowic i do domu. Bardzo przyjemny i spokojny powrót do domu. Zaskoczył mnie wyjątkowo mały ruch w Katowicach.


Kategoria Praca

DPD

Czwartek, 20 lipca 2017 | dodano: 20.07.2017

Grzebanie przed wylotem przebiegło względnie sprawnie i na kołach jestem o nienajgorszej porze - 6:10. Przyjemne, letnie warunki. Samopoczucie również pasujące do pogody więc z tego wszystkiego kręcenie było bardzo, bardzo przyjemne. Trasa standardowa przez Łagiszę i Dąbrowę Górniczą. Dziś mały przerywnik na "dworcu kolejowym" w Dąbrowie. Musiałem poczekać aż przejedzie KŚ do Częstochowy. Na miejscu jestem z zapasem 5 min.

Na powrocie przyjemne ciepełko skłaniające do równego, w miarę intensywnego kręcenia. Żeby jednak nie klepać ciągle tych samych tras tu i tam nieco odginam. Na dystansie nie zyskuję ale przynajmniej trasa dziebko inna. Początek do centrum Zagórza zaginam przez ul. Kosynierów i działki. Potem wracam już na utarty szlak przez Mortimer, Reden, Most Ucieczki, Zieloną, czarny szlak do Łagiszy i Sarnów do domu. Na wlocie do mojej wioski spotykam jakoweś kropelki. Im bliżej jestem domu tym jezdnia bardziej morka. Chwilę temu musiało nieco popadać. Teraz wszystko to paruje z nagrzanego asfaltu. Czyżby znamiona burzy albo ulewy?


Kategoria Praca

DPD

  • DST 36.00km
  • Teren 5.00km
  • Czas 02:16
  • VAVG 15.88km/h
  • Sprzęt Merida Matts TFS 100D
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 19 lipca 2017 | dodano: 19.07.2017

Pomimo kiepskiego samopoczucia przedstart poszedł mi nawet nieźle i na kołach jestem o 6:06. Na dworze jest przyjemnie choć słoneczka niewiele. Schowane za dywanem chmur, który dopiero gdzieś na południu zaczyna się rwać. Wiatru nie wyczuwam. Kręcę niespiesznie na młynkach. Kiedy próbuję wrzucić cięższe biegi szybko mi się tego odechciewa. Trasa standardowa przez Łagiszę i Dąbrowę Górniczą. Gdzieś na wjeździe do Sosnowca zaczyna mi się rewolucja w żołądku i ostatnie kilometry jedzie mi się bardzo nerwowo. Ogólnie dziś dojazd spokojny choć strasznie wymęczony. Na miejscu z zapasam 4 min.

Tak samo jak nie miałem zacięcia o poranku do dynamicznego kręcenia, tak i też nie miałem go po południu. Czułem też awersję do myśli by wracać jakimś uczęszczanym wariantem. W związku z tym niespiesznie udałem się w drogę powrotną nietypową trasą. Zacząłem od asfaltowego odcinka do centrum Zagórza i dalej pod Makro skąd wbiłem w leśny skrót do Mydlic. Stąd asfaltem na Warpie i zjazd do Al. Kołłątaja, którą wykorzystuję tylko na odcinku do Dzieci Teatru Zagłębia, gdzie odbijam wzdłuż muru cmentarnego na wzgórze zamkowe. Chwilę kręcę się po tamtejszych alejkach i zjeżdżam ku mostowi na Czarnej Przemszy i dalej w wzdłuż rzeki do targowiska miejskiego. Objeżdżam je od tyłu i przebijam się przez osiedle domków jednorodzinny do lasu grodzieckiego. Lasem dokręcam do "86" i przekraczam ją na światłach niedaleko centrum logistycznego Lidla, wzdłuż którego dojeżdżam do lasu gródkowskiego. Tu robię małą eksplorację odnośnie ścieżek, które kiedyś tu były. Ta, którą chciałem sprawdzić, jest już nieuczęszczana i gdyby nie przecinka w lesie byłaby już niewidoczna. Dobijam tym dawnym skrótem do żółtego szlaku i korzystając z niego przez kawałek zaginam w stronę Psar. Przy Dino skręcam w kierunku wsiowego Lewiatana, gdzie przystaję jeszcze na małe zakupy uzupełniające i potem już prosto zjazd do domu. Spokojnie, niespiesznie, przyjemnie.


Kategoria Praca