limit prowadzi tutaj blog rowerowy

Niejeżdżenie boli. Dosłownie.

Wpisy archiwalne w miesiącu

Luty, 2016

Dystans całkowity:293.00 km (w terenie 3.00 km; 1.02%)
Czas w ruchu:15:35
Średnia prędkość:18.80 km/h
Liczba aktywności:7
Średnio na aktywność:41.86 km i 2h 13m
Więcej statystyk

DPDNZ

  • DST 39.00km
  • Teren 1.00km
  • Czas 02:13
  • VAVG 17.59km/h
  • Sprzęt Merida Matts TFS 100D
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 9 lutego 2016 | dodano: 09.02.2016

+5. Wiatr wieje aż huczy. W nocy padało ale jezdnie tylko nieznacznie mokre. Zauważalnie jaśniej. Ruszam 6:06. Kręcę przez Łagiszę i Dąbrowę Górniczą. Wiatr mocno spowalnia i punkt kontrolny na Zielonej zaliczony nieco po czasie. Im dalej, tym spóźnienie większe. Po drodze foto hotelu. Stane światła. Na miejscu ze stratą 2 min. Pomimo wiatru jednak dojazd przyjemny i spokojny.

Po pracy dalej wietrznie ale za to sucho i znacznie cieplej. Przed fabryką czeka na mnie Prezes. Kręci kilometry i w związku z tym odprowadza mnie kawałek. Jedziemy razem przez Mortimer i Reden na Zieloną. Przekraczamy mostek na Czarnej Przemszy i przebijamy się częściowo lasem do Preczowa. Na skrzyżowaniu tamże żegnamy się. Marcin jedzie kółko dookoła P4 a ja prosto przez Sarnów wracam do domu. Niespiesznie. Chwila przerwy na wciągnięcie obiadu i już nocne zagięcie standardowe do wsiowego Lewiatana. Pomimo ciemności całkiem przyjazne warunki do jeżdżenia. Z balastem staczam się do domu i kończę na dziś kręcenie. Niby wieje mocno ale w sumie jeździ się dobrze o ile człowiek nie ma zamiaru koniecznie walczyć o prędkość czy czas przelotu. Jak na luty to bajka. Szkoda, że prognozy wieszczą na jutro krach :-/


Kategoria Praca

DPD

  • DST 34.00km
  • Czas 01:35
  • VAVG 21.47km/h
  • Sprzęt Scott Spark 750
  • Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 8 lutego 2016 | dodano: 08.02.2016

+5. Zauważalny wiaterek, z którym momentami była siłownia. Suche jezdnie. Całkiem przyjemne warunki do jazdy. Ruszam o 6:06. Jedzie się bardzo dobrze. Przejazd bez sensacji. Punkty kontrolne pozaliczane w dobrym czasie. Na przejeździe kolejowym przy "dworcu" w Dąbrowie Górniczej opuszczony szlaban ale IC już jedzie więc wystarczyło, że tylko nieco zwolniłem i obyło się bez stania. Potem foto hotelu i stane światła na Alei Róż i na Mortimerze. Reszta spokojnie "ścieżką" wzdłuż Braci Mieroszewskich. Na miejscu z zapasem 5 min.

Po pracy szybko i bez gięcia do domu. Mec, Środula, Stary Będzin, nerka, Zamkowe, Grodziec i Gródków. Na otwartych przestrzeniach czasem dawał się we znaki wiatr. Były też momenty, że pomagał. Generalnie dmuchało z południa. Jechało się bardzo dobrze. Powrót bez sensacji.


Kategoria Praca

Zmierzyć się

  • DST 61.00km
  • Teren 2.00km
  • Czas 03:08
  • VAVG 19.47km/h
  • Sprzęt Scott Spark 750
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 6 lutego 2016 | dodano: 06.02.2016

Wygląda na to, że w końcu sprawa koszulek klubowych doczeka się szczęśliwego końca. Od kiedy Krzysiek pilnuje sprawy ta posuwa się do przodu. W tygodniu przyszło sms-em wezwanie na spotkanie w klubie w celu dokonania przymiarki koszulek wzorcowych. Startuję o 14:05 w całkiem przyjemnych warunkach termicznych. Pod kurtką, pierwszy raz od dość dawna, koszulka z krótkim rękawkiem. Polarowa bluza jedzie w plecaku tak "na zaś". Kręcę na początek tak ja do pracy przez Zieloną do centrum Dąbrowy Górniczej. Tu zahaczam o ścianę płaczu by od razu mieć fundusze na opłacenie koszulek. Potem przez Mydlice i Środulę przebijam się do centrum. Na miejscu jestem mniej więcej godzinę po starcie. W środku ćma ludzi i zabawa ciuchami. Rozmarówka jakaś dziwna. XL na mnie niby pasuje ale tak dość ściśle. O wiele swobodniejsza jest XXL. Decyduję się na ten drugi rozmiar. Nawet jak nieco spadnie mi waga, to i tak nie będzie zbyt luźna. Potem jeszcze odbieram znaczek do legitymacji PTTK. Ekipa powoli się rozchodzi. Prezes pyta czy bym z nim nie podskoczył do Katowic. W sumie nie miałem takiego planu ale że czas był niezły i jeszcze jasno to ani trochę nie miałem nic przeciwko. Oddaję się przyjemności jazdy oddając całkowite sterowanie trasę Marcinowi. Momentami jedziemy takimi zawijasami, że nie wiem gdzie jestem. Robi się ciemno. Załatwiamy w Katowicach przymiarkę Prezesowej i wracamy oddać wzorce Krzyśkowi. Z Sosnowca kręcimy przez Pogoń i Będzin do Grodźca. Tu, po zjeździe pod Biedronkę, oddajemy się hazardowi. Potem ścieżką staczamy się do Wojkowic. Na Orlenie Prezes wrzuca kalorie by uniknąć ssania na powrocie. Mnie się już lekkie włączyło ale ja zaraz będę w domu. Pagórkami jedziemy do Strzyżowic i lekkim zagięciem pod mój kwadrat. Udało mi się dogiąć do tylu km, ilu myślałem, że jest szansa. Żegnam się z Marcinem, który rusza w drogę powrotną do domu. Ciekaw jestem ile dokręci :-)
W sumie warunki niezłe do jeżdżenia. Sucho. Wiatr, owszem, był ale niezbyt namolny. Po zachodzie słońca zaczęło się robić chłodniej ale dało się kręcić. W sumie całkiem fajna sobota wyszła.


Kategoria Inne

DPD

Czwartek, 4 lutego 2016 | dodano: 04.02.2016

Rurka mówi, że zero dodatnie. Jezdnie suche. Wiatr z zachodu, raczej chłodny. Ruszam 6:03. Kręci się całkiem nieźle z podmuchem w plecy :-) Przez pierwsze 3-4km trochę szczątkowego, topniejącego śnieżku. Przyczepność dobra. Punkt kontrolny na Zielonej zaliczony w dobrym czasie więc od tego miejsca tempo spokojniejsze. Po drodze foto hotelu. Stane światła. Przejazd spokojny i całkiem przyjemny pomimo chłodu. Na miejscu z zapasem 3 min.

W ciągu dnia trochę sypało śniegiem ale niezbyt długo i niezbyt intensywnie. Nim wyszedłem wszystko stopniało. Warunki powrotne takie, że mokro, zimno i wiatr z zachodu. Kręcę powrót spokojnie przez Mortimer, Reden, Most Ucieczki, Zieloną, Preczów i Sarnów. Koło kościoła w Sarnowie pojawia się pierwszy śnieżek i towarzyszy mi aż do Psar, gdzie wstępuję na chwilę do ciastkarni by zakupić nieco surowców do świętowania Tłustego Czwartku. Okazało się, że narastająca zadymka urwała się na chwilę przed tym, jak wyszedłem z zakupami. Reszta drogi już bez opadów ale ciągle pod zachodni wiatr. Mimo lekkich przeciwności przyjemny powrót do domu.


Kategoria Praca

DPDNZ

Środa, 3 lutego 2016 | dodano: 03.02.2016

+3. Przed 5:00 jeszcze całkiem konkretnie padało ale na starcie już tylko mokre jezdnie. Wiaterek słabszy niż wczoraj. Ruszam o 6:03. Początkowo miałem jechać znów przez Będzin ale sobie przypomniałem, że dziś dzień targowy i jakoś mi się tamtędy odechciało. Tak więc dojazd przez Łagiszę i Dąbrowę Górniczą. Pomiar czasu na Zielonej dobry więc jadę już bez ciśnienia. Po drodze foto hotelu. Przejazd bez sensacji, spokojny, niespieszny. Na miejscu z zapasem 2 minut. Całkiem przyjemny dojazd. Cieszy też to, że już nawet na starcie nie jest tak ciemno jak jeszcze całkiem niedawno.

Po pracy o wiele mniej przyjemnie niż rano jeśli chodzi o temperaturę. Ale przynajmniej jest sucho. Wieje raczej zimny wiatr, z którym miejscami mam mocno przeciwne kierunki. Wracam bez gięcia przez Mec, Środulę, Stary Będzin, nerkę, Zamkowe, Grodziec i Gródków. Noga za nogą, spokojnie, spacerowo i bez sensacji. W domu chwila przerwy. Po zapadnięciu ciemności zarzucam na Błękitnego sakwy i robię jeszcze standardowe zagięcie do wsiowego Lewiatana. Potem już tylko szybki zjazd do domu. Jeśli nie popada, to nawet jak spadnie temperatura poniżej zera, a wiatr raczej na to wskazuje, to jutro będzie dało się jechać rowerkiem. Mam nadzieję, że nie zmieni się na gorsze.


Kategoria Praca

DPOD

  • DST 42.00km
  • Czas 02:15
  • VAVG 18.67km/h
  • Sprzęt Scott Spark 750
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 2 lutego 2016 | dodano: 02.02.2016

Dziś cieplutko: +7. Zauważalny wiatr z kierunku głównie południowego, z którym przyszło mi trochę powalczyć po drodze. Jezdnie mokre. Na starcie trochę drobnego deszczyku, który zanika po około 2km. Ruszam o 6:09. Jedzie się całkiem dobrze. Trochę tylko lewe kolano daje się we znaki ale załatwiam sprawę przerzucając się na młynki. By nie taplać się w wodzie zbyt długo dziś również kręcę przez Będzin. Praktycznie bez stania po drodze. Jedynie na chwilę spowolniły mnie światła na Mecu. W pracy z zapasem 7 min. Całkiem przyjemny dojazd do pracy.

Powrót nieco niestandardowy. Na początek w stronę Plejady i kościoła na Pogoni. Potem ścieżką rowerową do stadionu w Będzinie. Po drodze trzy momenty gdzie czujność i niepoleganie na pierwszeństwie na ścieżce pozwoliły mi uniknąć bliskiego spotkania n-tego stopnia z konserwami. Pierwsza przy wiadukcie obok "Żylety", potem przy zjeździe ze Szpitala Górniczego i potem jeszcze przy warsztacie samochodowym. Oj! Zapomnieli kierownicy, zapomnieli, że przy Małobądzkiej jest ścieżka. Trzeba będzie na nich uważać. Od stadionu wspinam się na Syberkę w stronę kościoła i dalej kładką przebijam się do M1. Objeżdżam je i ślepą uliczką obok GLS-u kręcę do Czeladzi. Stamtąd do Wojkowic i dalej do Strzyżowic. Pętelkę zamykam już nieco po zachodzie słońca ale jeszcze za całkiem dobrych jasności. Tempo za dzień niezbyt ambitne ale na powrocie było trochę pagórków i całkiem sporo wiatru. Były miejsca gdzie jak skręcałem prosto pod wiatr, to chciało mnie wysadzić z siodła. Ogólnie przyjemne kręcenie popracowe.



DPOD

  • DST 44.00km
  • Czas 02:09
  • VAVG 20.47km/h
  • Sprzęt Scott Spark 750
  • Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 1 lutego 2016 | dodano: 01.02.2016

Rurka wskazała zero. Trochę wiatru. Zanikający opad. Mokre jezdnie z wodą w koleinach. Ruszam 6:02. Jedzie się fajnie choć na nogach szybko pojawia się wrażenie, że przemoczone. Żeby nie taplać się za długo dziś znów kręcę przez Będzin. Trochę bałem się, że mogą być oblodzenia przy tym wskazaniu termometru ale ewidentnie było "zero dodatnie" i woda się nie zestalała. Przyczepność była bardzo dobra pozwalając trzymać równe, acz niezbyt spieszne, tempo. Na drogach raczej bez tłoku. Niestety zdarzają się "kierownicy", którzy jak nie mają jak wyprzedzić to jadą "na kole". Zero wyobraźni. Na miejscu z zapasem 10 min. W butach wcale nie było tak źle, jak się dawało odczuć.

W sumie miałem nie zaginać ale tak mi jakoś koło zjechało po drodze... Wracam dziś przez Dąbrowę Górniczą. Pogorię 3 objeżdżam od strony Łęknic i wbijam na Pogorię 4 ciągnąc w stronę Preczowa. Jednak przy "Pod Dębami" koło zawinęło mi się w stronę Marianek i potem jakoś już samo poleciało dalej do Ratanic. Ostatecznie P4 porzucam przy Kamieniu Ornitologa gdzie odbijam do Kuźnicy Piaskowej. Stamtąd już bez gięcia przez Dąbie i Strzyżowice do domu. Zachód słońca zrobił się tak gdzieś w okolicach Brzękowic Dolnych ale do domu zjechałem jeszcze za całkiem niezłych jasności. Wykorzystałem je do nieco pobieżnego opłukania rowerka z piasku, jaki był się do niego czepiał od dłuższego czasu. Potem jeszcze smarowanie amorków i na dziś koniec spraw związanych z rowerkiem. W sumie przyjemnie się wracało pomimo wszechobecnej wilgoci. Jezdnie mokre, w powietrzu czasem pojawiały się jakieś nieliczne krople. Do tego trochę podwiewało. Ale to luty więc i tak nieźle. Mogło być metr śniegu i -20. Na P3 trochę ludzi się trafiło, ale bez szału. Na P4 nie spotkałem nikogo. Wioski od Kuźnicy też raczej pustawe.


Kategoria Praca