limit prowadzi tutaj blog rowerowy

Niejeżdżenie boli. Dosłownie.

Wpisy archiwalne w miesiącu

Marzec, 2012

Dystans całkowity:845.00 km (w terenie 80.00 km; 9.47%)
Czas w ruchu:45:43
Średnia prędkość:18.48 km/h
Liczba aktywności:15
Średnio na aktywność:56.33 km i 3h 02m
Więcej statystyk

DPOD

  • DST 38.00km
  • Teren 1.00km
  • Czas 02:05
  • VAVG 18.24km/h
  • Sprzęt Merida Matts TFS 100D
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 27 marca 2012 | dodano: 27.03.2012

Rano standardowe 16km. +1 na termo. Jechało się, bo się jechało.

Powrót przez Plac Papieski, Chemiczną, Czeladź, Wojkowice. Wmordewind jak w pysk strzelił. Momentami jak dymnęło to niemal w miejscu mnie zatrzymywało. A tu jeszcze do tego po drodze trochę podjazdów. Masakryczny powrót. Na dodatek tak nabrałem podejrzeń, że mnie chce jakieś przeziębienie wziąć.
W domu polopirynka. Szybki wlew z gorącego soku malinowego z miodem. Zobaczymy co to się rano z tego urodzi.


Kategoria Praca

DPOND czyli Highway-być-może-to-Hel

  • DST 87.00km
  • Teren 5.00km
  • Czas 04:28
  • VAVG 19.48km/h
  • Sprzęt Merida Matts TFS 100D
  • Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 26 marca 2012 | dodano: 26.03.2012

Rano standardzik do pracy czyli 16km. Zero na termomierniku za oknem. Chyba wiało ale już teraz za to głowy nie dam. O dziwo, jechało mi się całkiem fajnie i nawet dość szybko. Pewnie dwa dni poświęcone na inny mój nałóg, czytanie, sprawiły, że nogi same rwały się do kręcenia.

Pod koniec dniówki esa przysłał Marcin czy dziś coś ukręcimy. Że miałem już chytry plan, to zadzwoniłem i wyłuszczyłem go z grubsza "prowodyrowi". Powiedział: "dobra". Umówiliśmy się pod PKM-em na 15:15. Obaj się ździebko spóźniliśmy ale mniej więcej równo więc wyszło ok.
Ruszamy wertepkami w okolice Placu Papieskiego, potem obok Plejady, na przejazd kolejowy, Chemiczna dalej przez światła w stronę Czeladzi. Z Czeladzi jedziemy na Wojkowice gdzie odbijamy w stronę mostu na Przełajce ale my nie tam tylko pod górkę, prosto. Jedziemy obok kopalni (chyba to był "Jowisz" ale głowy nie dam). Bocznymi drogami i wertepami docieramy w końcu do dawnej pętli tramwajowej w Wojkowicach (teraz tam coś budują). Klinkierkiem jedziemy w stronę Rogoźnika ale przy jego końcu odbijamy w lewo i przez całe Bobrowniki (z fotą przy kościele) pędzimy w stronę budowanej jeszcze autostrady. Tam chwilę pokręciwszy się, wyczaiwszy jak tu ominąć zabezpieczenia i wbić na oną, toż czynimy.
A potem była jaaaaazdaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa... Prawie równituka droga. Cała dla nas. Czasem tylko łaskawie użyczaliśmy skrawka jakiemuś pojazdowi technicznemu. Ale tak cała dla nas. I śmy tak nią se popinkalali aże do gdzieś Ożarowic albo i nawet Pyrzowic. Piszę to albo to bo nie wiem dokładnie jak tam wypadają granice administracyjne miejscowości a autostrada kończyła się tak na oko 10-cio metrowym nasypem w środku pola.
Porzuciwszy autostradę (być-może-kiedyś-to-Hel) pojechaliśmy pod lotnisko w Pyrzowicach. Trochę fotek. Chwila futrunku. Osobiście wdziałem jeszcze nieco extra izolacji powodowany podejrzeniem, że chyba mi się zimno robi.
Z Pyrzowic bez większych postojów po kolei do Mierzęcic, Przeczyc, przez Marcinków do Wojkowic Kościelnych, wzdłuż Pogoriii IV do Marianek. Tam chwila rozmowy i tu się żegnamy Marcin rusza do siebie a ja do siebie. Bez dokrętek najkrótszą drogą przez Preczów i Sarnów.
Pod domem ustrzelam jeszcze kilka foto Księżyca, Jowisza i Wenus. Moim kompakciciem to za wiele się nie zwojuje w tej materii ale coś tam jednak widać.

Tak mnie dziś dżi-pi-es namierzał.



Kościoły w Bobrownikach. Ten drewniany to zabytek.


Autostrada. The Biginning.


Gdzieś na horyzoncie widać było dym. Pewnie jakieś kmioty trawy paliły (nie zioło bynajmniej).


My autostradą a koledzy terenem. No cóż. Oni na spacerze a my przerabiamy plan.


Jedziemy. W słoneczku nawet fajnie ciepło. Ale całą drogę mieliśmy w-morde-zimny-wiatr. Zwłaszcza, jak się wyjechało zza jakiegoś wzniesienia.


Okolice Sączowa - w tle kościół tamże.


Jak wszystko, co dobre w tym kraju, autostrada też się kończy.


Jeden z zaparkowanych w Pyrzowicach samolotów. Obok stał drugi z El-Al ale nie będę jego foty umieszczał bo mi potem ichnie ABW do domu wpadnie albo coś.


Jak ktoś wie co to jest, to chętnie skorzystam z jego wiedzy. Dodam, że stało toto w Mierzęcicach. Drugie takie coś Marcin przyuważył gdzieś na podwórku. Posądzam tą budowlę o to, że była spichlerzem. Ale to tylko moje zgadywanie.


Zachód widziany z Wojkowic Kościelnych.


Kategoria Praca

DPOD +PTTK

  • DST 46.00km
  • Teren 3.00km
  • Czas 02:30
  • VAVG 18.40km/h
  • Sprzęt Merida Matts TFS 100D
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 23 marca 2012 | dodano: 23.03.2012

Rano 16km standardzikiem do pracy. Mgły gęstsze od mleka a i tak znalazło się kilku takich, co to im się spieszyło.
Po pracy na spotkanie "Cyklozy" do PTTK na Dęblińską. Dziś trochę konkretniej o najbliższych planach wyjazdowych. 1 kwietnia Rajd Ghostbikers-ów. 14 kwietnia oficjalne rozpoczęcie sezonu PTTK rowerowego na Dorotce. A do tego całe mnóstwo pomysłów i jedna refleksja, że za mało na to wszystko czasu :-)
Powrót po spotkaniu pod przewodem Pawła. Pojechaliśmy przez Stawiki, pod halę sportową na Milowicach, dalej wzdłuż Brynicy do Czeladzi. Tam się pożegnaliśmy i już solo wracałem przez Wojkowice i Strzyżowice do siebie.


Kategoria Praca

DPOZD

  • DST 37.00km
  • Czas 01:50
  • VAVG 20.18km/h
  • Sprzęt Kiedyś Giant
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 22 marca 2012 | dodano: 22.03.2012

Standardowe 16km do pracy. Zauważalnie cieplej. Na starcie +6.

Po pracy po zaopatrzenie do Będzina ale nieco objazdowo bo przez Dąbrowę Górniczą. Po zapakowaniu sakw powrót przez Łagiszę i Sarnów.
Na więcej km czasu dziś brak bo jeszcze o 18:30 dentysta.


Kategoria Praca

DPD - Nowemu Rumakowi urosły rogi

  • DST 34.00km
  • Teren 1.00km
  • Czas 01:46
  • VAVG 19.25km/h
  • Sprzęt Merida Matts TFS 100D
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 21 marca 2012 | dodano: 21.03.2012

Rano standard - 16km. +5.
Powrót bez zbędnych objazdów przez Dąbrowę Górniczą, Zieloną, Preczów, Sarnów.
Niby jakieś słońce było ale z zachodu dość ochotnie wiaterek popierniczał.
Dziś zero chęci do jeżdżenia coś extra.

W pracy przykręciłem zakupione wczoraj rogi. Krótkie. Nie takie jak chciałem ale innych nie było akurat w sklepie. Od razu jest co z rękami zrobić. Na krótkim dystansie to nie ma w sumie znaczenia ich brak lub obecność ale jak wracałem z Lublińca to już nie wiedziałem co z łapami zrobić.


Kategoria Praca

DPOSD

  • DST 39.00km
  • Teren 10.00km
  • Czas 02:20
  • VAVG 16.71km/h
  • Sprzęt Merida Matts TFS 100D
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 20 marca 2012 | dodano: 20.03.2012

Rano standardowa 16-tka do pracy. Zero na termometrze.
Powrót kombinowany. Wertepami do Dąbrowy Górniczej. Potem wertepami obok oczyszczalni ścieków do Będzina. Wałem wzdłuż Czarnej Przemszy do Al. Kołłątaja.
Wpadam do serwisu po klocki do "fał-brejków" do Strzały, większy pojemnik Brunoxa do łańcucha i rogi do Nowego Rumaka. Powrót dalej przez Zamkowe, las grodziecki, na zachodnią stronę S1 i polami obok restauracji "Pod Lwem" (tej co wczoraj), do lasu w Gródkowie. Dalej w stronę szkoły, potem za tory, do Psar.
Zawiewało ale już nie tak jak wczoraj. Słabiej przede wszystkim i chyba cieplejszy ten wiatr.
Na wertepach jeszcze trafia się uczciwe błotko choć ogólnie to już coraz bardziej sucho.
No i okazało się jeszcze, że miałem jednak trochę za nisko siodełko. Podniosłem o jakieś 5-7mm i od razu inaczej się kręci. Powinienem był to już dawno sprawdzić.


Kategoria Praca, Serwis

DPOD

  • DST 43.00km
  • Teren 10.00km
  • Czas 02:40
  • VAVG 16.12km/h
  • Sprzęt Merida Matts TFS 100D
  • Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 19 marca 2012 | dodano: 19.03.2012

Rano standardzik do pracy - 16km. +5 ale odczuwalnie dużo mniej.
Po pracy umówiłem się z Marcinem na objazdy.
Z racji mojego weekendowego hasania tu i tam, tempo raczej spacerowe. Dodatkowo nie pomagał chłodny wiatr choć słoneczko robiło co mogło, by temperaturę podnieść.
Pojechaliśmy sobie spokojnie do Dąbrowy Górniczej, potem na Zieloną. Stamtąd terenem wzdłuż torów do Łagiszy. Dalej częściowo asfaltem, częściowo terenem do Gródkowa do restauracji "Pod Lwem". Stamtąd terenem do Grodźca. Asfaltem na Dorotkę. Wjazd na czubek i objazd dookoła. Zjechaliśmy do skrzyżowania i tam Marcin odbił na Będzin a ja na Gródków i do domu.
Po drodze było trochę rycia w błotku ale w sumie nic drastycznego.
W porównaniu do dnia wczorajszego to wręcz przerażająco zimno.


Kategoria Praca

Na zdychającym zasilaniu

Niedziela, 18 marca 2012 | dodano: 18.03.2012

Stawiłem się na spotkanie z Andrzejem na Placu Papieskim o 8:30. Byli jeszcze Damian, Paweł i spóźniony :-p Tomek.
Do Placu dojechałem swoim tempem i jeszcze było ok. Potem prowadzenie wziął w swoje ręce Andi i się zaczęło. Średnio gdzieś tak 30km/h. Tak czułem, że tak będzie i się nie pomyliłem. Kawałek dawałem radę ale przed Bukownem stwierdziłem, że nie ma sensu się szarpać i zdecydowałem, że nie będę chłopakom tempa obcinał. Pożegnaliśmy się i w kilka minut zniknęli na horyzoncie.
Z Damianem dużo wolniej (o jakieś 6-7 km/h przynajmniej) pojechaliśmy do Bukowna gdzie się pożegnaliśmy. Potem rzeźbiłem sobie na Bolesław, Klucze, Chechło i stamtąd powrót na Dąbrowę Górniczą przez Łazy Błędowski, Ząbkowice i dalej Pogorię IV i przez Sarnów do domu.
Po drodze trochę pokopałem sobie w piasku, trochę potaplałem się w błocie.
Kilka razy czułem jak mi wysiada zasilanie. Nie za wiele pomagało futrowanie się czekoladami, batonami i inkszymi formami kalorii. Tak podejrzewam, że to jednak wczorajszy dzień też trochę o sobie dawał znać. Poza tym Andrzej z Tomkiem mimo wszystko mają lepsze osiągi niż ja. Średnia jednak nie kłamie.
Pogoda równie przyjemna jak wczoraj. Słoneczko. Niewielki wiaterek. Na starcie było około +5 st. C. Przy powrocie znacznie cieplej. Na Pogorii IV ćma ludzi.


Kategoria Inne

Pierwsza setka w tym roku czyli na obiad do Lublińca :-p

  • DST 117.00km
  • Teren 30.00km
  • Czas 06:30
  • VAVG 18.00km/h
  • Sprzęt Merida Matts TFS 100D
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 17 marca 2012 | dodano: 17.03.2012

Tak mi już jakiś czas chodził ten Lubliniec po głowie i w końcu się dziś zebrałem i pojechałem.
Start przed 12:00. W tamtą stronę sporo lasami i trochę polami. Powrót głównie asfaltami. Na śladzie będzie wszystko widać.
Tytułowy obiadek wszamałem w Chacie Wuja Toma. Dosłownie w ostatniej chwili. Jeszcze z kwadrans i deficyt energetyczny by mnie wykończył. Podane w pierwszej kolejności: browarek, herbatka i cola zatrzymały katastrofę a zaserwowana w chwilę później rolada z kluskami i kapustą dały siły na powrót.


Gdzieś w lublinieckich lasach.


Na szczęście przez to nie musiałem się przedzierać ;-)


Urząd Miasta w Lublińcu.


Kościół tylko nie wiem czy już w granicach Tarnowskich Gór czy jeszcze nie. Ale nawet jak nie to bardzo blisko.


A to nie jest "prześwietlona" klatka. W pełnym powiększeniu będzie widać kropeczki układające się w gwiazdozbiór Oriona a u dołu z lewej lekka łuna i zarys drzew. Zdjęcie zrobione na wale między parkiem w Świerklańcu i zbiornikiem Kozłowa Góra. Jest tam mało sztucznego oświetlenia w pobliżu i stosując cytat z "Odysei kosmicznej 2001": "The sky is full of stars" :-) Tak to chyba leciało.

Tak wyglądała trasa.


Kategoria Inne

DPOND

  • DST 81.00km
  • Teren 10.00km
  • Czas 04:16
  • VAVG 18.98km/h
  • Sprzęt Merida Matts TFS 100D
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 16 marca 2012 | dodano: 16.03.2012

Standardowe 16km do pracy. -2. Słoneczko. Drogi już suche choć nieustająco dziurawe.

Jakoś nie udało się zebrać do kupy na popołudniowo-wieczorne pomykanie więc wróciłem do domu z lekkim objazdem.
Z Zagórza do Dąbrowy Górniczej. Potem wzdłuż Pogorii III i IV do Wojkowic Kościelnych. Tu mała przerwa futrunkowa. Przy okazji test bidonu. Herbatka po godzinie jeszcze całkiem ciepła. Dalej przez Podwarpie, szuterkiem do Siewierza. Z Siewierza przez las (błotka, których się tu spodziewałem, okazały się nawet nie takie straszne) do/na Zendka/Zendek? Tu już się zaczęło ciemno robić. Dalej przez Ożarowice, objazd pasa startowego w Pyrzowicach. Potem Nowa Wieś (gdzie jakiś prymityw palił chyba plastiki bo jak wpadłem w chmurę oparów z tego czegoś, to na moje przewentylowane płuca podziałało to jak gaz paraliżujący), Twardowice, Góra Siewierska i Strzyżowice.
Pogoda do jazdy całkiem przyjemna. Cały dzień słoneczko. Nawet po zachodzie powietrze zdawało się jeszcze ciepłe. Dopiero ze 2-3 km od domu wpadłem kilka razy w chłodniejsze strefy.
Lewe kolano zgłasza jakieś "ale". Ale nie zamierzam tego "ale" słuchać :-)


Kategoria Praca