Pedały
Dystans całkowity: | 474.00 km (w terenie 34.00 km; 7.17%) |
Czas w ruchu: | 23:43 |
Średnia prędkość: | 19.99 km/h |
Liczba aktywności: | 11 |
Średnio na aktywność: | 43.09 km i 2h 09m |
Więcej statystyk |
DPSOD
-
DST
36.00km
-
Czas
01:52
-
VAVG
19.29km/h
-
Sprzęt Merida Matts TFS 100D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Start niby nienajgorszy - 6:03 - ale sama jazda oporna. Gdzieś całą noc wył alarm i spanie było takie sobie. Z przerwami.
Poza tym mokre jezdnie. Temperatura tak w okolicach +10. Lekkie parcie powietrza momentami.
Trasa zwykła przez Ksawerę i Mydlice. Tempo nieambitne. Na bagażniku koło od Mamuta więc starałem się jechać delikatnie.
Na mecie obsuwa na 4 min. i nieśmiało przebijające słoneczko.
Po pracy zbiorkomem transportuję siebie i koło z fatbike-a do serwisu i po odbiór Błękitnego.
A temu sporo było zrobione. Cały nowy napęd, nowe pedały, nowe linki i pancerze, kółeczka w przerzutce, stery, uchwyty, zacisk i ogólne regulacje (np. ciśnienia w amorze).
Powrót czerwonym szlakiem do Milowic, potem ścieżkami przez Czeladź do Wojkowic. Przez Skrzynówek do Strzyżowic i zjazd do domu z haczeniem o piekarnię.
Miodzio się jechało, wszystko pracuje gładko, bez szmeru. Nie ma stracha, że łańcuch po zębach przeleci i można depnąć.
Po serwisie ładnie i czysto wygląda. Jedzie jak nowy.
Kategoria Praca, Kaseta, Korba, LinkaP, Łańcuch, Pancerz, Pedały, Serwis
DPODS
-
DST
41.00km
-
Teren
4.00km
-
Czas
02:05
-
VAVG
19.68km/h
-
Sprzęt Bottecchia Senales Fat Bike
-
Aktywność Jazda na rowerze
Nim wystartowałem do pracy to jeszcze wyskok do najbliższej piekarni po pieczywo. Żeby się potem nie zastanawiać po południu, czy jeszcze będzie. Chlebek, nie piekarnia ;-p Tego raptem paręset metrów.
Właściwe kręcenie dojazdowe zaczynam o 6:15, czyli w perspektywie obsuwa na mecie. Mimo to przykładam się do kręcenia. Jednak mojemu entuzjazmowi nie wtóruje pogoda. Niebo zaciągnięte chmurami, raczej chłodno. Krótkie spodenki były raczej błędem ale może na powrocie będzie lepiej. Kilka razy po drodze pokropiło trochę niegroźnie.
Trasa zwykła przez Sarnów, Preczów i Dąbrowę Górniczą.
Jak przewidywałem, na mecie obsuwa. 4 min. Zakładałem, że może być 6 więc coś tam udało się nadgonić.
Powrót lekko gięty. Na początek wspinaczka na Mec a potem zjazd mniej więcej w stronę Makro i dalej do "Liroja Merlina". Powrót kręcę w stronę świateł na Środuli ale szybko mi się nudzi czekanie na zielone i jadę w stronę zjazdu z "94" koło "Energetyka" w Sosnowcu częściowo ścieżką wzdłuż działek, resztę asfaltem.
Przy "Energetyku" wbijam na ścieżkę do Będzina i kręcę nią do Nerki. Stamtąd przez Zamkowe, las grodziecki, światła na "86" i las gródkowski za tartak. Potem od torów do DINO "913" i wygięcie obok wsiowego Lewiatana.
Wdzianko na krótko dało radę ale jakichś upałów to nie było. W ruchu było nieźle.
W domu mały serwis. Wkurzał mnie już prawy pedał na maksa. Oba wytrzaskane i grzechotały od jakiegoś czasu ale prawy zaczął chyba już wczoraj regularnie strzelać. No nie zdzierżyłem. Przyjechałem do domu i je wymieniłem. Małe kółeczko po placu i ta błoga cisza była balsamem na uszy. Jedynie szum gnącej się pod oponą Mamuta trawy. Miodzio. Poprzednie wytrzymały sporo ponad 9k km. Mogły paść w każdej chwili.
I znów trzeba zrobić zakup zapasowych, bo te na Rzeźniku też mogą paść rychło. Jeden wymieniony po failu na początku roku.
Kategoria Praca, Pedały, Serwis
Pod wiatr i z awarią ale i tak było ok
-
DST
60.00km
-
Czas
02:55
-
VAVG
20.57km/h
-
Sprzęt Scott Spark 750
-
Aktywność Jazda na rowerze
W sumie to nie planowałem dziś jeżdżenia ale słoneczko tak zachęcająco świeciło...
Dopiero jak wyszedłem na zewnątrz, to przekonałem się jak bardzo zwodnicze było owo świecenie. Ale i tak szkoda było dnia marnować. W końcu jak na styczeń, to warunki wręcz idealne do kręcenia. Na plusie, jezdnie czyste i suche.
Zbieram się trochę po 12:00 i ruszam w trasę.
Początek przez Strzyżowice do Rogoźnika i stamtąd pod Urząd Gminy w Bobrownikach. Tu wbijam na ścieżkę rowerową prowadzącą do "913" i przejazdu pod "A1", gdzie dalej ścieżka prowadzi do Sączowa. Na zjeździe w stronę Ożarowic, rekord dzisiejszy prędkości - 53km/h. Objeżdżam lotnisko w Pyrzowicach od zachodu i kręcę do Zendka, a potem dalej do Zadzienia. Na chwilę przystaję popatrzeć na start WizzAir-a. Nic mu nie odpadło ;-p
Z Zadzienia kręcę do Mierzęcic, na Niwiska i do "78". 5km do Siewierza. Ruszam w tamtą stronę. Gdzieś po drodze już mi się dziwnie pod butem prawy pedał zachowywał. Na granicy Siewierza wyszło w czym problem. Wziął się i rozleciał. Pięknie. Zamysł, by spróbować dobić do 100km bierze w łeb. Choć może to i dobrze, bo zaczęło też dawać o sobie lewe kolano - za mało przerw. I za krótkie.
Do Siewierza jednak muszę dojechać bo inaczej musiałbym się wracać po własnych śladach, a to, jak wiadomo, jest bardzo nieeleganckie. Toczę się nawet z przyzwoitą prędkością ale ciągle muszę uważać żeby nie zgubić zsuwającego się z osi pedału. Do tego po kilku kilometrach zaczyna jeszcze piszczeć.
Przez Siewierz przetaczam się bez zatrzymywania. Na rynku stoi już scena do WOŚP-u ale pustawo. Pod zamkiem jakoweś wykopy. Kręcę dalej asfaltem w stronę Podwarpia i na bieżnię przy Pogorii 4. Nią spokojnie do Preczowa i zwykły finisz przez Sarnów.
Po drodze spotkałem całkiem sporo rowerzystów i to na całej trasie.
Edit: Po sprawdzeniu zapisów wychodzi, że tym razem pedałki wytrzymały 15,6k km. Poprzednie padły szybciej: 10k km. Ciekawe jak sprawdzą się platformy na maszynach.
Kategoria Inne, Pedały, Serwis
DNPSND
-
DST
34.00km
-
Czas
01:51
-
VAVG
18.38km/h
-
Sprzęt Merida Matts TFS 100D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Przy piątku szło ciężko na rozruchu. Ostatecznie cza startu nienajgorszy - 6:09.
Warunki pośrednie między wczorajszymi, a przedwczorajszymi, tzn. jezdnie schnące, niespecjalnie zimno. Jest też wiaterek mniej więcej z kierunku przeszkadzającego. Przekłada mi się to na słabszy czas dojazdu i ogólne wrażenie, że szło jakby bardziej opornie, niż wczoraj.
Trasa przez Sarnów, Preczów, Zieloną, centrum D. G. (po drodze trafiam na szlaban na "dworcu"), Mortimer i centrum Zagórza.
Przejazd spokojny. Na mecie z obsuwą 3 min.
W ciągu dnia dostaję info, że Mamut zrobiony. Po pracy magicznym sposobem przenoszę się do Będzina, do serwisu. Nowa przerzutka. Poprzednia zacinała się i pomimo różnych prób jej przywrócenia do poprawnego działania, nie udało się. Oprócz tego wymiana napędu. Zmiana korby na 3 blaty z przodu. Poza tym kilka drobiazgów typu linki, pancerze. Ogólnie Mamut gotowy na kolejną zimę.
Powrót z Będzina w tonacji testowej. Na początek 12% na Syberkę. Potem kładką do M1 i dalej obok magazynów do centrum Czeladzi. Stamtąd zwykła trasa do Wojkowic i od Orlenu prosta do domu. Jest dobrze choć muszę się przyzwyczaić do tego, że na przodzie 3 blaty.
Przy okazji biorę na zapas pedały (platformy na maszynach). Obecne w Mamucie dwuznacznie hałasują.
Kategoria Praca, Kaseta, Korba, LinkaP, Łańcuch, Pancerz, Pedały, Serwis
Solo po okolicy
-
DST
33.00km
-
Teren
21.00km
-
Czas
02:14
-
VAVG
14.78km/h
-
Sprzęt Scott Spark 750
-
Aktywność Jazda na rowerze
Było na dziś, co prawda, wezwanie na ustawkę ale uznałem, że zbiórka o 9:45 w Sosnowcu to barbarzyńska godzina jak na niedzielę i skreśliłem temat. Wyspany, najedzony na rowerek wytaczam się na minuty przed 13:00. Cel na dziś to pokręcić się jak najwięcej terenem i lasem w tempie spacerowym. I udało się. Niespiesznie poturlałem się przez pola do Strzyżowic, potem asfaltem do Rogoźnika. Od zbiornika singielkiem przebiłem się do lasu po zachodniej stronie A1 i objechałem go dookoła nieco klucząc. Wróciłem potem na singielek i wzdłuż zbiornika w Rogoźniku potoczyłem się terenem w stronę Góry Siewierskiej. Tu znów asfalt przez nowe osiedle i Brzękowice Wał. Na koniec zjazd czerwonym szlakiem (tym, którym wczoraj podjeżdżaliśmy) i wbijam w teren prowadzący mnie do domu. Na finiszu jeszcze szybki wjazd do piekarni po chlebek i powrót do domu na zimne piwo. Miłe i bez ciśnienia kręcenie rekreacyjne na niedzielę.
Wieczorkiem zabrałem się jeszcze za Błękitnego. Regulacja przedniej przerzutki. Przy testowaniu pojawiły się stuki. Założyłem Błękitnemu nowe pedałki bo je podejrzewałem o owe odgłosy. Niestety wszystko wskazuje na suprot :-/ Zalałem go smarem do łańcucha, co pomogło na zlocie, ale kilka kółek po placu ujawniło, że problem dalej istnieje. Pojadę jutro do pracy Błękitnym i zobaczę czy to się rozkręci czy będzie trzeba odstawić go do serwisu.
Kategoria Inne, Pedały, Serwis
DPD nieplanowane SD i to nie koniec jeżdżenia na dziś
-
DST
53.00km
-
Teren
2.00km
-
Czas
02:09
-
VAVG
24.65km/h
-
Sprzęt Scott Spark 750
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dywan chmur, mokre jezdnie, wiatr ze wschodu ale termicznie nienajgorzej. Da się jechać "na krótko". Ruszam 6:14. Kręci mi się zadziwiająco dobrze. Pierwsze światła udaje się przejechać bez stania. Następne już niestety nie. Na Zielonej doganiam harmonogram przejazdu i od Parku Hallera już kręcę spokojnie. W sumie dziś przejazd bez większych zgrzytów. Na miejscu z zapasem około 5 min.
W ciągu dnia pochmurno. Czasem słońce usiłowało się przebić ale szło mu to marnie. Na szczęście nie padało i jezdnie podeschły. Dziś bez marudzenia prosto i szybko do domu by pospać przed wyrypą na Turbacz. Jadę przez Mec, Środulę, Stary Będzin, 11-go Listopada, Zamkowe, lasek grodziecki, światła na "86" i 913 do domu. Ruch masakryczny w Będzinie i na reszcie drogi do domu ale bez problemów. Staczam się na zjeździe na plac kiedy nagle coś chrupnęło w prawym pedale i się zablokował. Zatrzymuję rowerek i zaczynam oglądać defekt. Nienajlepsza prognoza przed planowaną trasą. Na szybko przekopuję się przez zdekompletowane pedały ale żaden nie jest do pary i wszystkie też dość mocno wytrzaskane. Szybki telefon do serwisu czy zdążę się zjawić przed zamknięciem. Zdążę ale nici z dłuższego spania. Co najwyżej krótka drzemka. Oj! Będzie potem bolało! Ruszam od razu najkrótszą drogą czyli "913". Potem obok fabryki domów i dalej przez parking przy nerce i przejście do celu. Wymiana idzie sprawnie. Biorę jeszcze tarczę do Błękitnego na przód i zwijam się do domu. Zupełnie inaczej się kręci na nowych pedałkach. Przede wszystkim jest cicho. I lżej chodzą. Wracam nieco dłuższym wariantem przez Łagiszę i Sarnów by zahaczyć jeszcze o wsiowego Lewiatana i zrobić małe zaopatrzenie na wyjazd. Potem prosto do domu ale to jeszcze nie będzie koniec dzisiejszego jeżdżenia. Około 23:00 ruszam na spotkanie ekipy do Sosnowca skąd ruszamy na Turbacz.
Pedałki wytrzymały jakieś 10090km. Nie mam im za złe, że wyzionęły ducha choć myślałem, że jeszcze pociągną Turbacz. Z drugiej strony dobrze, że padły w takim momencie bo dało się coś zrobić z tą awarią. W nocy byłby kanał. Chyba muszę kupić sobie jakieś na zapas i trzymać w domu "tak na zaś".
Kategoria Praca, Pedały, Serwis
DPSD
-
DST
37.00km
-
Czas
02:16
-
VAVG
16.32km/h
-
Sprzęt Merida Matts TFS 100D
-
Aktywność Jazda na rowerze
+2 na starcie. Odczuwalny chłód. Słoneczko przebijało się między wysokimi chmurami ale nie było w stanie ogrzać rzeczywistości. Start - 6:12. Przy okazji smarowania łańcucha odkrywam, że zarżnąłem kolejne pedały, w tym przypadku prawy. To sprawia, że plan na powrót przez serwis. Wczoraj też zrobiłem sprawdzenie klocków hamulcowych. Jeszcze nie są zdarte ale hamowanie jest kiepskie. Jak napompuję klamką to trzymają czyli wychodzi na to, że albo zapowietrzone albo gdzieś coś wyciekło. Oj! Prosi się Błękitny o serwis, prosi. A chciałem jeszcze trochę nim pojeździć do zdarcia napędu. Tyle chyba jednak nie da rady bez hamulców. Przejazd spokojny. Na Alei Róż wyłączone światła. Mnie akurat to pasuje. Na górce pod DorJan-em widzę w centrum Zagórza mnóstwo migających pomarańczowych kogutów. Znaczy się, chłopaki coś konkretnie grzebią przy rondzie. Zjeżdżam wcześniej na chodnik po lewej żeby nie zgadywać potem jak tym razem ustawili słupki. Na miejsce docieram z poślizgiem 4 min.
GPS -1 na rondzie w centrum Dąbrowy Górniczej. Dziwne.
Po pracy ładny, słoneczny dzień. Niestety nie jest ciepło za przyczyną północnego wiatru. Czapka od razu idzie w ruch. Bez wielkiego ciśnienia przez Mec, Środulę i Stary Będzin kręcę do serwisu wymienić Błękitnemu pedały. Prawy na tym dystansie kilka razy mi się zablokował i tylko użycie przemocy dawało efekty. W sumie jednak nie dziwię się, że padły. Wg zapisków z BS-a wchodzi, że pedałki przekręciły jakieś 16,6k km. Potem jeszcze zawijam na dworzec kolejowy w Będzinie do sklepiku z akcesoriami dla zwierzaków i stamtąd prosto do domu przez Łagiszę i Sarnów. Do Sarnowa cały czas pod wiatr. Do tego po drodze jeszcze małe podjazdy więc kręcę spacerowym tempem. Nie mam ochoty na szarpaninę. Od Sarnowa wiatr miałem mieć niby z boku ale chyba nieco zmienił kierunek natarcia i znów wrażenie jakbym jechał pod prąd. Średnia wyszła nędzna ale kręcenie przyjemne.
Kategoria Praca, GPS-, Pedały, Serwis
DPDSDZ
-
DST
54.00km
-
Teren
2.00km
-
Czas
02:28
-
VAVG
21.89km/h
-
Sprzęt Merida Matts TFS 100D
-
Aktywność Jazda na rowerze
+11. Mgły. Poza tym coraz później wschodzi słońce. Dziś start niemal w oknie startowym - 6:16. Po wczorajszym struciu dziś przewidywałem bardzo kiepskie kręcenie. W rzeczywistości było lepiej niż się spodziewałem i udało się nawet nadrobić ze 2-3 minutki. Przejazd spokojny i na miejscu równo o czasie. Może byłbym nawet nieco wcześniej ale przed startem musiałem przesmarować łańcuch i amorka co ukradło kilka cennych minut. Budowa hotelu w D. G. idzie do przodu. Zniknęło całkiem sporo ziemi.
Po pracy bez zaginania przez Mec, Środulę, Stary Będzin, Zamkowe, lasek grodziecki, Gródków do domu. Tu odstawiam Błękitnego Rumaka i przerzucam się na zbiorkom do Będzina. Odbieram z serwisu Srebrną Strzałę po wymianie wolnobiegu i łańcucha oraz pedałów. Dodatkowo smarowanie piasty w przednim kole plus wymiana linki od tylnej przerzutki i pancerza przy tylnej przerzutce bo coś sypało się przerzucanie biegów na zadku. Teraz różnica od razu widoczna na plus. Żeby wszystko było ok to napęd trzeba było przechrzcić. W tym celu kulam się na 12% na Syberkę i dalej kładką pod M1 i "94" od M1 do Czeladzi. Dalej do Wojkowic i przez Strzyżowice do domu. Zabieram pustą sakwę i jeszcze kółeczko do wsiowego Lewiatana. Sporo osób dziś narzekało, że gorąco, że parno itp. a mnie warunki wyjątkowo pasowały. Może trochę też dlatego, że mam wrażenie jakby mnie brało jakieś przeziębienie.
Kategoria Praca, LinkaP, Łańcuch, Pedały, Serwis, Wolnobieg
Serwis - Inwentaryzacja - Eksploracje
-
DST
50.00km
-
Teren
5.00km
-
Czas
02:29
-
VAVG
20.13km/h
-
Sprzęt Kiedyś Giant
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dziś udało mi się nadrobić zaległości w spaniu. Bite 13 godzin snu. Tego mi było trzeba. Potem trochę różnych czynności domowych i około 12:30 startuję Srebrną Strzałą do serwisu po nowe pedałki. Leci się całkiem sprawnie pomimo tego, że kręci się średnio bez porządnego wsparcia pod prawą stopą. Na miejsce docieram z zapasem czasu i ordynuję zabieg. Ten przebiega sprawnie i już chwilę później rowerek gotowy do startu. Wstępnie się zapowiadam, że gdzieś za miesiąc z którymś rowerkiem znów się w serwisie pojawię bo prawdopodobnie skończy się napęd. Może nawet w obydwu. Biorę jeszcze 2 spinki do łańcucha bo rezerwę wykorzystałem w poprzednim miesiącu. Potem objazd testowy, żeby nowe elementy w rowerku wiedziały co je czeka nim ducha wyzioną ;-)
Jadę na początek na Syberkę i objeżdżam M1 kierując się do Czeladzi. Na rynku wciągam 2 batony i trochę coli bo zaczęła migać rezerwa. Załatwiwszy tankowanie jadę przez miasto do czerwonego szlaku i przekraczam nim Brynicę. Przez Przełakę, i polami za nią, docieram do Michałkowic gdzie skręcam na Wojkowice. Po drodze ciekawi mnie gdzie prowadzi pewna gruntówka. Od razu w nią skręcam i wypadam w Piekarach Śląskich Kamieniu. Brynicę przekraczam jeszcze kilka razy ponieważ w jej okolicach postanowiłem poszukać różnych przejazdów by opanować nowe skróty. Udało się ale trzeba jeszcze kilka razy te okolice przejechać by sprawdzić różne odnogi ścieżek. Przy okazji trafiam na kolejny bunkier odrestaurowany przez "Pro Fortalicium". W drodze do tamy na Kozłowej Górze trafiam po drodze na rowerzystę z defektem. Zatrzymuję się i pytam w czym problem. Okazuje się, że urwała się śruba mocująca siodełko :-/ Nieciekawie. Otwieram moje zapasy śrub ale niestety nie ma wśród nich dostatecznie długiej i grubej by była w stanie problem rozwiązać. Pozostaje pechowcowi powrót do domu. Na szczęście ma niezbyt daleko więc jakoś tam dociągnie. Dalej jadę tamą na zbiorniku do Wymysłowa gdzie odbijam w stronę Rogoźnika. Przekraczam autostradę i potem tamę na zbiorniku Rogoźnik i jadę wzdłuż niego asfaltem do Siemoni i przy "913" skręcam na Górę Siewierską. Tąże przejeżdżam prawie całą kierując się na Dąbie by odbić do Strzyżowic. Lekko zaginam końcówkę by licznik wskazał piątkę na początku. W sumie niezły dzień do kręcenia.
Kategoria Inne, Pedały, Serwis
DPD z awarią
-
DST
34.00km
-
Czas
01:43
-
VAVG
19.81km/h
-
Sprzęt Kiedyś Giant
-
Aktywność Jazda na rowerze
+15. Niebo niewyraźne. U mnie sucho ale im bliżej Sosnowca tym jezdnie bardziej mokre. Coś tam dmuchało ale niezbyt przeszkadzająco. Wyjechałem ciut poza krawędzią okna startowego ale udało się po drodze wykorzystać długie proste i nadrobić zaległości. Przejazd spokojny.
Dziś Srebrna Strzała miała zdecydowanie gorszy dzień. Na wyjściu z pracy orientuję się, że na tyle ma kapcia. Nie pozostało nic innego jak tylko się z tym rozprawić. Podejrzewałem, że znów szkło ale jednak nie. Puściła samoprzylepna łatka. Dość zniszczona znaczy się musiała pracować od dawna. Zdarza się. Naklejam nową i ruszam do domu. Gdzieś koło 14:00 tak solidnie lało ale śladów po tym już niewiele. Jedynie chmury jakieś takie ołowiane. Wolałem nie ryzykować, że mnie zleje i do domu ruszam standardem na Mec, Środulę, Stary Będzin, ścieżkę przy Małobądzkiej i Zamkowe. Tu jednak nie przez lasek grodziecki tylko sam Grodziec. Zjeżdżam na dół i wbijam na klinkierek w stronę stadionu. Za stadionem coś strzela w prawym pedale i nagle zaczyna się zsuwać z ośki. Zarżnąłem młynkami kolejny :-( Plus jest taki, że robi się ciszej. Wychodzi na to, że to nie sztyca tak trzeszczała tylko konające łożysko. Demontuję uszkodzony pedał, wycieram ośkę ze smaru i kręcę najkrótszą drogą do domu (obok cmentarza w Psarach). Jazda kiepska bo stopa przesuwa się w trakcie kręcenia i trzeba podeszwę oderwać i przesunąć żeby nie walnąć ścięgnem Achillesa w twardy metal. Ostatnie 5km więc nieco uciążliwe. Kolejny plus jest taki, że już nie muszę planować nic na sobotę. Plan się wyklarował sam czyli wyjazd po nową parę do serwisu i potem objeżdżenie nowych pedałków.
Kategoria Praca, Pedały