limit prowadzi tutaj blog rowerowy

Niejeżdżenie boli. Dosłownie.

Wpisy archiwalne w miesiącu

Styczeń, 2015

Dystans całkowity:557.00 km (w terenie 51.00 km; 9.16%)
Czas w ruchu:31:02
Średnia prędkość:17.95 km/h
Liczba aktywności:14
Średnio na aktywność:39.79 km i 2h 13m
Więcej statystyk

DPD

  • DST 35.00km
  • Teren 3.00km
  • Czas 01:54
  • VAVG 18.42km/h
  • Sprzęt Kiedyś Giant
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 23 stycznia 2015 | dodano: 23.01.2015

+2. Jezdnie lekko mokre. Podmuch chyba dziś sprzyjający. Start 6:06. Przejazd spokojny i całkiem przyjemny. Na miejscu z zapasem 3 minut.

Po pracy jakoś bardzo zmechacony się czułem a do tego temperatura na powrocie była niższa niż rano. Spacerowym tempem kręcę chodnika mi pod hotel obok Nemo strzelić kontrolne foto. Potem przez "dworzec kolejowy" na Zieloną i skrótami do Preczowa i dalej terenem do Łagiszy. Tu wybywam na asfalt i przez Sarnów wracam do domu. Na końcówce nawet jakieś drobne, mżawkowe kapanie się pojawiło. Jeśli prognozy się sprawdzą to jutro może być okazja do jeżdżenia po świeżym śnieżku.


Kategoria Praca

DPD

  • DST 36.00km
  • Czas 01:54
  • VAVG 18.95km/h
  • Sprzęt Kiedyś Giant
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 22 stycznia 2015 | dodano: 22.01.2015

Termometr utknął między zerem a +1. Dziś zauważalny chłodny podmuch z kierunku przeciwnego. Start około 6:07. Przejazd dość spokojny. Na miejscu w zapasie 4 kopy sekund. Niby chłodniej, niby wdzianko bardziej przewiewne dziś zastosowałem a i tak dojechałem nieco podgotowany.

Dziś skończyłem zaznaczać na mapce w zaliczgmine.pl gdzie to ja już byłem. Wszystko na podstawie śladów GPS bo z pamięci to zero szans ogarnąć. I taki oto obrazek się ujawnił.



Widać, że sporo jeszcze pozostało do zjechania. Mapka będzie pomocna w wybieraniu kolejnych celów podróży. Na ten rok planuję nieco zapełnić południe. Zobaczymy, co z tego wyjdzie :-)

W ciągu dnia zrobiło się mokro. Na wyjściu śladowy deszczyk skutecznie jednak zniechęcający do większych objazdów. Z tego też powodu niespiesznie, gdzie się dało chodnikami, pokręciłem pod molo na Pogorii 3 i wzdłuż zbiornika Świątyni Grillowania i dalej na Pogorię 4. Stamtąd przez Sarnów do domu. W sumie jechało się całkiem dobrze. Generalnie dojechałem na sucho tylko kamizelka potwornie uflejana tym co spod tylnego koła leciało.


Kategoria Praca

DPDNZ

  • DST 38.00km
  • Teren 1.00km
  • Czas 02:02
  • VAVG 18.69km/h
  • Sprzęt Kiedyś Giant
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 21 stycznia 2015 | dodano: 21.01.2015

+2. Powietrze jakby dziś nieco mniej przejrzyste. Podmuch minimalny. Start 6:11 ze względu na pobieżne czyszczenie Srebrnej Strzały po wczorajszym epizodzie terenowym. Do tego smarowanie. Kilkanaście minut różnicy w godzinie startu a ruch na drogach o wiele bardziej intensywny. Mimo tego przejazd bardzo spokojny i przyjemny. Na miejscu z zapasem dziesięciu tuzinów sekund. Po drodze wyminąłem się z kilkoma rowerzystami. Niektórzy mieli nawet jakieś światełka ale po prawdzie, to kiepsko widoczni. Bez kamizelek czy większych elementów odblaskowych. Szkoda. Oby nigdy nie musieli żałować tego, że nie wydali tych 10-15 zł na kamizelkę czy inny gadżet odblaskowy.

Po pracy bez większego gięcia do domu tempem żwawym tylko tam, gdzie było z górki czyli z Dworskiej na Zuzanny, z Zuzanny pod izbę wytrzeźwień i potem w Grodźcu zjazd spod kościoła aż do Biedronki i potem ścieżką do Wojkowic. W domu zmiana sakw na większe i małe zagięcie do wsiowego Lewiatana. Warunki na powrocie podobne jak na dojeździe czyli jak na styczeń całkiem dobre.


Kategoria Praca

DPOND

  • DST 50.00km
  • Teren 2.00km
  • Czas 02:37
  • VAVG 19.11km/h
  • Sprzęt Kiedyś Giant
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 20 stycznia 2015 | dodano: 20.01.2015

+1. Jezdnie suche. Lekki podmuch ale nieprzeszkadzający. Start 5:59. Przejazd spokojny i całkiem przyjemny. Na miejscu z zapasem tuzina minut.

Miał być szybki powrót do domu ale się po drodze... hm... coś zesrało. Ruszam standardem na Chemiczną (przez Plejadę) i dalej do Czeladzi skąd chciałem czerwonym szlakiem przebyć granicę i dostać się na Przełajkę skąd najkrótszą drogą do domu. Wyszłoby jakieś 37-38 km. Niestety na granicy coś się zesrało na szlaku. Pierwsze 2-3 miny udało mi się wyminąć ale na podjeździe z mostka nie bardzo się dało coś zrobić, bo wyjeżdżona droga prowadziła jak prowadziła. Siłą rozpędu wjechałem w końcu w jakąś minę. Wyglądało to na oponkach mało estetycznie i trzeba gdzieś te kółka było oczyścić. Tak więc przed kościołem na Przełajce skręcam w teren, w stronę kapliczki w polach. Po drodze było trochę piasku, trochę błotka. Niespodzianka została usunięta. Jak wybyłem na asfalt to koła wyglądały tak, że przez chwilę rower wyglądał jak Fatbike ;-) Na zjeździe szybko jednak większość odpadła. Tymże sposobem wylądowałem na obrzeżach Piekar Śląskich skąd pokręciłem do Wojkowic i przy Netto (po naszej stronie rzeki) skręciłem w klinkierek wiodący do Rogoźnika. Dotarłszy tamże kieruję się w stronę Strzyżowic i lekko tu też doginając dociągam już w ciemnościach do domu. Na finiszu jeszcze przekręcam niecałe 300m żeby na budziku wybiła 50-tka. W sumie fajnie się jechało i jakoś niespecjalnie mam żal do zwierzaka, że popuścił na ścieżce.


Kategoria Praca

DPD

  • DST 37.00km
  • Czas 01:49
  • VAVG 20.37km/h
  • Sprzęt Kiedyś Giant
  • Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 19 stycznia 2015 | dodano: 19.01.2015

Na termometrze zero. Wiaterek niezbyt mocny ale jednak z kierunku wmordewindu czyli mniej więcej ze wschodu. Start 6:03. Przejazd spokojny. Na miejscu z zapasem 7 minutek.

Po pracy aura smętna: bez słońca, temperatura lekko powyżej zera, delikatny podmuch. Jak na styczeń nienajgorzej ale do wielkich objazdów nie zachęca. Ruszam na początek pod hotel obok Nemo zrobić foto kontrolne. Pewnie niedługo będzie już gotowe 2 piętro. Ta zima jest wyjątkowo łaskawa dla budowlańców. Popełniwszy foto kręcę w stronę Mydlic i dalej przez Koszelew i Ksawerę w stronę targu w Będzinie. Stamtąd przez Łagiszę i Sarnów do domu. Lądowanie jeszcze za względnych jasności. W sumie fajnie się kręciło powrót.


Kategoria Praca

DPD

  • DST 35.00km
  • Teren 1.00km
  • Czas 01:49
  • VAVG 19.27km/h
  • Sprzęt Kiedyś Giant
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 16 stycznia 2015 | dodano: 16.01.2015

+2 na termometrze ale na moje oko oszukiwał. Odczuwalna była sporo niższa a miejscami musiało być nawet poniżej zera. Przed samą metą przyuważam nawet zamarzniętą kałużę. Troszkę chłodnych podmuchów. Mimo tego jechało się nadspodziewanie dobrze. Start 6:06. Na finiszu 7 minutek w zapasie. Przejazd spokojny i przyjemny. Końcówka dojazdu już nie w ciemnościach. Niedługo pewnie nawet będę miał okazję przed lądowaniem podziwiać wschód słońca :-)

Powrót dziś bez gięcia przez Mec, Środulę, Stary Będzin, Zamkowe, Grodziec i Wojkowice. Tempo niespieszne. O dziwo, w domu jeszcze za jasności. Nowość.


Kategoria Praca

DPOND

  • DST 56.00km
  • Teren 1.00km
  • Czas 02:48
  • VAVG 20.00km/h
  • Sprzęt Kiedyś Giant
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 15 stycznia 2015 | dodano: 15.01.2015

+2. Nasłuch wykazał mokre jezdnie. Faktycznie takie były ale w stopniu niegroźnym. Wiaterek jakby słabszy. Ogólnie całkiem dobre warunki do jazdy. Start 6:00 więc kręcenie spokojne. Taki też cały przejazd. Na miejscu z zapasem 9 minutek.

Wciąż utrzymuje się całkiem dobra pogoda. Co prawda dziś jakby ciut chłodniej ale za to jezdnie przeschły. Oczywiście powrót z zaginaniem. Na początek w stronę Kazimierza Górniczego  i dalej do Gołonoga. Stamtąd do Ząbkowic. Tu chwilowy postój na karmienie GPS-a i dalej przed siebie. Dobrze mi się jechało, myśli krążyły wokół spraw bardzo nieistotnych i tym sposobem przegapiłem zjazd w stronę Antoniowa. Przestała mi droga pasować gdzieś tak w okolicach Tucznawy. Wracać jednak nie miałem najmniejszego zamiaru. Twardo parłem w zaparte dochodząc do wniosku, że albo gdzieś dojadę albo trafi się jakiś znajomy punkt. Tak też i dzieje się na Bugaju, gdzie wbijam w kawałek (miejscami nawet lekko oblodzony) terenu. Wracam do Ząbkowic i przebijam się na Antoniów. Stamtąd droga już prosta na Piekło, ścieżką wokół Pogorii 4 do Preczowa i przez Sarnów do domu. W okolicach P4 trafiają się dwaj rowerzyści ale ich nie rozpoznałem bo ciężko się rozpoznaje twarze dostając po oczach czołówką ;-) Chyba będzie trzeba wypracować jakie hasło i odzew do identyfikacji. Jakieś propozycje? Przez kawałek drogi korciło mnie by dociągnąć do Siewierza ale zdawałem sobie doskonale sprawę, że może się nie udać ze względu na paliwo. Potem obciąłem nieco zasięgi i wziąłem na cel Wojkowice Kościelne jednak deficyt energetyczny zaczął ujawniać się dużo za wcześnie i z Wojkowic też musiałem zrezygnować. Do domu dotarłem już na oparach. Generalnie jednak fajne i dość spokojne kręcenie powrotne.


Kategoria Praca

DPONDZ

  • DST 50.00km
  • Czas 02:34
  • VAVG 19.48km/h
  • Sprzęt Kiedyś Giant
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 14 stycznia 2015 | dodano: 14.01.2015

+3. Ciągle jeszcze ciemno. Wiatr mniej więcej jak wczoraj. Jak na styczeń warunki całkiem dobre. Start 6:03. Lądowanie z zapasem 9 minutek. Przejazd spokojny choć po drodze była okazja zaobserwować kilku furiatów za kierownicą. Na finiszu zaczątki pięknego wschodu słońca.

Na powrocie znów całkiem fajne warunki. Co prawda słońca mniej ale wiaterek wciąż niezbyt przeszkadzający i temperatura przynajmniej +5. Oczywiście powrót objazdowy. Dziś kolejno przez Plejadę i Chemiczną do Czeladzi. Stamtąd mostkiem na czerwonym szlaku do Przełajki. Tutaj kawałek miałem do dyspozycji króliczka. Wyprzedził z zaskoczenia i przez chwilę miałem mu odpuścić ale jak kawałek odjechał to zakręciłem żwawsze młynki i zacząłem go gonić. Jak miałem do niego z 5-10m to zrównałem tempo żeby zobaczyć ile pociągnie ale się rozczarowałem bo nim dojechaliśmy do górki przed mostem skręcił chyba do domu :-/ Dalej więc bez ścigania swoim tempem obok pola do paint-ball-a przy dawnej KWK "Jowisz" i przez pola zjazd do Wojkowic na Orbitalną. Tutaj obieram kierunek na Rogoźnik. Minąwszy kościół zwrot w prawo do Strzyżowic. Tutaj lekkie wygięcie i w domu ląduję z wynikiem 47km. Zakładam większe sakwy i ciut dłuższe zagięcie do wsiowego Lewiatana żeby potem już nie cudować z doginaniem do 50km. Pod domem brakło 100m do 51km. Bardzo przyjemny i dość spokojny powrót do domu. Zachód słońca dziś ciut po 16:00 ale względna jasność utrzymuje się jeszcze sporo ponad pół godziny więc jedzie się całkiem nieźle. Jezdnie suche. Wiaterek do przyjęcia. Taka zima może być do samej wiosny :-)
GPS -1.


Kategoria Praca, GPS-

DPOND

  • DST 47.00km
  • Czas 02:19
  • VAVG 20.29km/h
  • Sprzęt Kiedyś Giant
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 13 stycznia 2015 | dodano: 13.01.2015

+3 na wstawaniu i chyba na starcie nie spadło. Zdecydowanie zauważalny wiatr. Tak "na oko" południowo-zachodni czyli raczej pomagający. Start 6:03, co w tych warunkach pozwala na spokojne kręcenie. Jezdnie schnące. Trasa standardowa i bez sensacji. Na miejscu z zapasem 5 minutek. Hotel dorobił się 1 piętra. Na nocnym foto coś tam już widać ale po pracy zajadę jeszcze zrobić foto dzienne.

Po pracy bardzo ładna pogoda. Bezchmurnie, ładne słoneczko, wiaterek zauważalny ale do przyjęcia. Większe zagięcie powrotu było więc nieuniknione. Na początek ruszam do Dąbrowy Górniczej zrobić dzienne zdjęcie hotelu ale za wiele nie wychodzi bo słońce akurat wisi nad horyzontem niemal na wprost obiektywu i nie ma za bardzo jak się ustawić by nie było prześwietlone. Pstrykam ze 2 lub 3 na próbę ale zniechęcony ruszam dalej przez "dworzec kolejowy" na Zieloną i dalej pod molo na Pogorii 3. Ścieżką objeżdżam zbiornik od strony Łęknic na Piekło i wzdłuż Pogorii 4 asfaltem do Kuźnicy Piaskowej. Tu już rozpoczyna się zauważalna szarówka. Zaczyna się też rzeźbienie pod wiatr. Początek po płaskim więc nie jest źle ale im bliżej Dąbia, tym bardziej stromo i prędkość spada. Krótki zjazd i potem znów rzeźbienie pod górkę do Strzyżowic. Stąd już szybki zjazd do domu. Lądowanie przed 17:00 więc grubo po zachodzie słońca. Jednak dzięki temu, że przewiało chmury ciemności nie są tak intensywne. W sumie bardzo przyjemne kręcenie powrotne. Po drodze na pojezierzu całkiem sporo biegaczy, rowerzystów, trochę kijkarzy i spacerowiczów. Chyba ludzie jednak wolą taką zimę ;-)


Kategoria Praca

DPNDZ

  • DST 39.00km
  • Teren 12.00km
  • Czas 02:58
  • VAVG 13.15km/h
  • Sprzęt Kiedyś Giant
  • Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 5 stycznia 2015 | dodano: 05.01.2015

Temperatura około zera ale dokładnie nie wiem, bo nie sprawdzałem. Od wczoraj nic nie dosypało więc bez zastanowienia wybieram za środek transportu rower. Start 5:35. Dalej wieje. Na szczęście dla mnie w plecy czyli do pracy łatwiej. Jedzie się nawet całkiem nieźle. Na jezdniach głównie błoto pośniegowe lub nierozjeżdżony jeszcze zbyt dobrze śnieg. Odcinki czarne to rzadkość. Mam też po drodze kilka kawałków ładnie zasypanych. Generalnie znów przydaje się roztoczański trening. W Dąbrowie Górniczej temperatury chyba niższe bo jest więcej miejsc, gdzie jezdnie są pokryte lodem. Od parku Hallera do Szymanowskiego w Sosnowcu jadę chodnikami. Nieodśnieżone więc wolniej ale za to bezpieczniej. U celu z zapasem 10 minutek, z których kilka muszę poświęcić na odrapanie rowerka z przyklejonego śniegu i błota. Generalnie przejazd jednak mało komfortowy jeśli chodzi o moją obecność na jezdni. Ciągle miałem wrażenie, że zaraz mi ktoś w tył wjedzie, albo za blisko wyprzedza, albo że fiknę komuś pod koła. Poważnie biorę pod uwagę czasowe przerzucenie się na zbiorkoma. Zadecyduje dzisiejszy powrót i najbliższa noc. Ma dosypać i ma spaść temperatura jeśli wierzyć ICM-owi. A to jeszcze pogorszy warunki jazdy. Do tego czasowo przejazd już zajmuje tyle co podróż autobusem ;-p

W ciągu dnia dosypało. Przy tym było dość ciepło więc na ruchliwszych jezdniach opad zamienił się w burą ciecz (pewnie również za sprawą sypanej soli). Zaś tam, gdzie nie docierały solarki i paskarki czyli na chodnikach śnieg przybrał jedną z dwóch konsystencji: sypką gdzie ruch nieduży i oblodzoną w uczęszczanych miejscach. Ruszam na początek ulicą ale wzdłuż Braci Mieroszewskich przerzucam się na chodnik i ciągnę nim do Alei Róż i pod ścianę płaczu. Tu wracam na jezdnie i nimi kręcę pod molo na Pogorii 3. Wczoraj na parkingu kilka samochodów ćwiczyło poślizgi. Podejrzewam, że nie do końca legalnie i możliwe, że z tego powodu dziś zastałem tam radiowóz. Albo to tylko taki zbieg okoliczności. Spod mola jadę na Zieloną, przez mostek na Czarnej Przemszy i na czarny szlak w stronę Łagiszy. Jest lekko pod wiatr. Słabszy niż wczoraj ale wychładza. Nogi dostają do wiwatu. W Łagiszy wracam na asfalt i przez Sarnów ciągnę do domu. Tu przerwa na zagrzanie się i z większymi sakwami kółeczko do wsiowego Lewiatana. Zauważalnie się ochłodziło po 18:00.
Przejazd powrotny, jak się spodziewałem, niezbyt spieszny i miejscami owiany wątpliwościami co do szans przejechania bez fiknięcia. Udało się ale po mieście jeździ się niefajnie. Krawężniki, dużo oblodzeń. W terenie jest bez porównania lepiej. Śnieg kopny, dobra przyczepność, cisza, bez samochodów. Czyli powrót tak pół-na-pół fajny. Jutro wolne więc może znów kawałek terenowy a środa... Prognozy raczej nie napawają optymizmem. Jakieś deszcze ponoć...


Kategoria Praca