limit prowadzi tutaj blog rowerowy

Niejeżdżenie boli. Dosłownie.

Bieszczady 2017 - kółeczko niedoszłe

  • DST 13.00km
  • Teren 6.00km
  • Czas 01:59
  • VAVG 6.55km/h
  • Sprzęt Scott Spark 750
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 6 czerwca 2017 | dodano: 11.06.2017
Uczestnicy

Miało być ambitniej czyli do rezerwatu bobra niedaleko Uherców Mineralnych ale nas pogoda zgoniła na kwaterę.

Zaczęło się od wjazdu przez Rybne na Wierchy. Po drodze dwie ścianki: jedna asfaltowa i jedna szutrowa. Obie do wjechania jak jest sucho. Na Wierchach widzimy, że ciągnie duża chmura i grzmi. Chyba nas zgoni ale na razie walczymy. Zielonym szlakiem pieszym kierujemy się w stronę szlaków rowerowych, którymi mogliśmy się przedostać do Bereźnicy Wyżnej i zjechać do Średniej Wsi i dalej do celu.

Szlak jest rozdziabdziany przez maszyny zwożące drewno. Mało co da się pojechać. Większość to wypych lub sprowadzanie. Kiedy w końcu wydostajemy się z błota na polankę, z której jest zjazd do szkółki leśnej, zaczyna kapać. Do samej szkółki staczamy się już poubierani w deszczu. Tu pracownicy czekają aż przejdzie opad. Jest wesoło :-) Ze względu na pogodę pracy już nie będzie i wszyscy zwijają się do domu więc i nam pora w drogę bo nam inaczej zamkną drogę do lasu.

Zjeżdżamy do szlaku rowerowego na Bereźnicę ale dalej pada. Decydujemy się zjechać do bazy i dać sobie dziś na luz. Godzinę później robi się całkiem pogodnie. Cóż. Bywa i tak. Z buta deptamy na obiad i potem nad jedną z odnóg Soliny posiedzieć z browarkiem. Odbijemy sobie dnia następnego.


Link do pełnej galerii








Kategoria Kilkudniowe


komentarze
gizmo201
| 15:04 niedziela, 11 czerwca 2017 | linkuj Fajny lagier, błoto wciąga i bawi :D
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!