limit prowadzi tutaj blog rowerowy

Niejeżdżenie boli. Dosłownie.

Wpisy archiwalne w miesiącu

Marzec, 2019

Dystans całkowity:1162.00 km (w terenie 215.00 km; 18.50%)
Czas w ruchu:63:13
Średnia prędkość:18.38 km/h
Liczba aktywności:26
Średnio na aktywność:44.69 km i 2h 25m
Więcej statystyk

Z Mysłowicami do Orzesza

  • DST 149.00km
  • Teren 50.00km
  • Czas 08:30
  • VAVG 17.53km/h
  • Sprzęt Scott Spark 750
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 30 marca 2019 | dodano: 31.03.2019
Uczestnicy



Dzionek poświęcony na bardzo przyjemne kręcenie do Orzsza. Chłopaki z Mysłowic chcieli zobaczy trasę na przyszłotygodniowy wyścig MTB i postanowili pojechać tam na rowerkach. Dostałem info od Michała, że się wybiera i zaproponował żebym dołączył. No jak nie, jak tak.

Zbieram się w miarę sprawnie i przetaczam do Mysłowic. Zjeżdżam się z Michałem niemal idealnie. Razem kręcimy na miejsce zbiórki i jak są już wszyscy lecimy dalej. Trasa na mapie.

Pogoda całkiem przyjemna. Może bez upałów ale jechało się dobrze. Dużo słońca. Raczej nie wiało. Sama pętla wyścigu fajna do przejechania ale ścigać bym się na niej nie chciał. Bez umiejętności technicznych można sobie na niej krzywdę zrobić.

Zaliczywszy pętelkę rozpoczynamy odwrót. Pagórki po drodze dają trochę popalić. Wtaczamy się na hałdę w Łaziskach. I tu następuje fail pod postacią urwanego haka i zwichrowanej przerzutki. Próby naprawy nie wyszły i po telefonie do przyjaciela żegnamy pechowego kolegę.

Dzięki info od miejscowych rowerzystów spotkanych na hałdzie wiemy gdzie jechać coś zjeść. Schodzi nam chwilę na tej czynności i robi się już coś koło 16:30. Trasa powrotna do Mysłowic wiedzie przez Tychy. Przyjemnie, spokojnie. Trochę mi już zaczynają nogi dawać znać, że finisz będzie ciężki.

Żegnam się z ekipą w okolicach zachodu słońca i solo kręcę najpierw do Sosnowca a potem dalej do Będzina. Coraz gorsze tempo. Mimo zmęczenia jednak nie jadę najkrótszą drogą. Wolę spokojniejszą i zaginam jeszcze przez Sarnów. W domu jestem gdzieś przed 20:00.

Fajnie spędzony dzionek. Pojeżdżone. Pogadane, Pośmiane. I cała niedziela na dojście do siebie.


Link do pełnej galerii



Niemal na finiszu trasy wyścigu.


Fail.


Widoczki z hałdy ładne.


Wynik za dzień.


Kategoria Jednodniowe

DPDZD

Piątek, 29 marca 2019 | dodano: 29.03.2019

Przy rozruchu zaskakuje mnie mgła. Całkiem jej sporo. Przy gruncie jest też poniżej zera bo trawy oszronione. Odpalam lampki i startuję. Jest 6:08.

Wybieram trasę w wariancie spokojnym i asfaltowym. Przez Sarnów do Preczowa i na pojezierze dąbrowskie. Spod Mostu Ucieczki na Reden, Mortimer i do centrum Zagórza ze standardowym finiszem do mety.

Na miejscu jestem 4 min. po czasie nieco zmarznięty. Wilgoć w powietrzu dała popalić.


Na powrocie słonecznie, lekko wietrznie, z wiatrem nawet przyjemnie, na wiatr, chłodno. Ogólnie nieźle. Wracam przez Będzin czyli po drodze Mec i Środula. Wpadam na chwilę do serwisu zamówić manetki dziewiątki i potem kontynuuję powrót przez Zamkowe, Grodziec i Gródków. W domu zostawiam plecak, zakładam sakwy i kręcę standardowe zagięcie do wsiowego Lewiatana. Powrót z zaopatrzeniem bez gięcia. Dziś bez większych objazdów bo na jutro zapowiada się setunia.


Kategoria Praca

DPD

Czwartek, 28 marca 2019 | dodano: 28.03.2019

Start przeciętnie udany o 6:09. Jezdnie mokre. Minimalne podmuchy. Pochmurno. Mogło być gorzej. Dojazd kręcę bez wyginania przez Łagiszę i Dąbrowę Górniczą. Generalnie spokojnie. Jedynie na rondzie w centrum D. G. chwila niepewności czy kierownik od strony Będzina ustąpi pierwszeństwa, czy nie. Ostatecznie ustąpił. Na miejscu mam kilka minut zapasu.

Powrót w tempie niespiesznym przy lekkich podmuchach, schnących drogach i generalnym braku słońca. Trasa przez Mortimer, Reden, Łęknice, Piekło, Preczów i Sarnów. Spokojnie i przyjemnie. Przez chwilę zastanawiałem się czy by nie powyginać lekko ale ostatecznie dałem spokój. Jakoś mnie zwalcował dzień w pracy.


Kategoria Praca

SOD

Środa, 27 marca 2019 | dodano: 27.03.2019

Do pracy i z pracy do serwisu zbiorkomem. Odbieram Błękitnego po przeszczepie napędu. Lekka zmiana. Na tył poleciała kaseta dziewiątka zamiast do tej pory stosowanej ósemki. Korba z octalinka awansowała do hollowtecha. Co prawda raczej niższa półka ale widzę różnicę w tym jak pracuje podczas jazdy. No chyba, że to jeszcze nowość takie wrażenie daje.

Od razu objazd testowy. Na razie asfalty. Kręcę z Będzina do Łagiszy i dalej do Sarnowa. W Psarach odbijam do Malinowic i ciągnę do Dąbia. Potem odbijam na Brzękowice-Wał i przetaczam się grzbietem wzgórza do Góry Siewierskiej. Zjeżdżam stamtąd do "913" i skręcam już w stronę domu. Robię jeszcze małe ucho w Strzyżowicach by mieć pewność, że jest 20km i potem już prosto do domu.

Jechało się bardzo przyjemnie zarówno ze względu na warunki (słonecznie, trochę wiało, nie za ciepło ale ogólnie przyjemnie) i na nowy napęd. Jest małe ale. Zostawiłem manetki ósemki ale generalnie działają z kasetą dziewiątką. Jedynie przy biegach w zakresie 2/4-2/2 i 1/4-1/3 czasem łańcuch skacze. Pojeżdżę trochę i zobaczę jak bardzo mnie to wkurza. Jak za bardzo, to jeszcze będą manetki do wymiany. Chyba, że uda mi się to podregulować. Ale na razie jest super. Rowerek idzie gładko, cichutko. Przełożenia zrobiły się bardziej miękkie. Prawie jak w Rzeźniku.


Kategoria Inne, Kaseta, Korba, Łańcuch, Serwis

DPD

  • DST 36.00km
  • Teren 10.00km
  • Czas 02:05
  • VAVG 17.28km/h
  • Sprzęt Scott Spark 750
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 26 marca 2019 | dodano: 26.03.2019

Jeszcze ciągle nie mogę dojść do siebie po niedzielnym jeżdżeniu. Dobrze mi się spało tej nocy i cały rozruch z tego powodu obsunięty w czasie. Efekt taki, że wyjeżdżam o 6:13.

Wieje mniej więcej z zachodu i jakby trochę z północy. Na szczęście do pracy będzie raczej pomagać. Powietrze jest zimne ale sytuację ratuje nieco słoneczko, którego jest całkiem. Jest też trochę niegroźnych chmurek. Ogólnie nie za ciepło ale sympatycznie.

Trasa, z braku czasu na objazdy, przez Łagiszę i Dąbrowę Górniczą. Spokojnie, przyjemnie. Na mecie mam kilka minut zapasu.


Na powrocie pizgało złem. Z tego też powodu spacerowo, terenowo, spokojnie i niespiesznie. Kolejno: las zagórski, Reden, Most Ucieczki, Zielona, czarny szlak do Łagiszy, teren do Stachowego i dalej do żółtego szlaku, asfaltem od podstawówki w Psarach.

Poza tym, że pizgało złem, to jeszcze jakiś dziś po pracy zmechacony byłem więc zero chęci do wyginania objazdów. Po drodze dopadł mnie też telefon z serwisu, że Błękitny zrobiony więc jutro do pracy zbiorkomem, potem zbiorkomem do serwisu i powrót rowerkiem po modernizacji.


Kategoria Praca

DP PTTK ND

  • DST 46.00km
  • Teren 4.00km
  • Czas 02:22
  • VAVG 19.44km/h
  • Sprzęt Scott Spark 750
  • Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 25 marca 2019 | dodano: 25.03.2019

Skowronek nadaje. Przekonałem się o tym pokonując terenowy odcinek ze Strzyżowic do Urzędu Gminy w Psarach. Po drodze przepłoszyłem też spore stadko sarenek. Trasa dalsza taka jak zwykle przez pojezierze dąbrowskie.

Start wyszedł nawet nieźle o 6:02. Pogoda taka sobie. Powiedziałbym, że z +5. Raczej nie wiało jakoś mocno ale chyba ruch powietrza był. Mnie nie przeszkadzał. Pochmurno. Na odcinku od Redenu do mety pojawiały się niegroźne kropelki. Przejazd spokojny i przyjemny. Trochę daje się we znaki zmęczenie wczorajszym wyjazdem. Nogi się jeszcze nie zregenerowały.


Po pracy umawiam się z Marcinem na wspólny dojazd do siedziby PTTK na spotkanie klubowe. W ciągu dnia było tak sobie pogodowo. Przez chwilę nawet była burza z gradem ale na wyjściu jest już nawet nieźle. Co prawda pizga lekko złem ale wiatr nieco przesuszył jezdnie, a na niebie nawet trochę słoneczka się pojawiło.

Do oddziału jedziemy zwykłą trasą przez Kombajnistów i Ludwik. Spotkanie trwa około 1,5h. Zwykłe sprawy czyli najbliższe wyjazdy, rozdawanie odznak, zamówionej odzieży i sprawy różne. Nim wychodzimy robi się ciemno. Tym razem kręcę solo. Trasa powrotna przez Milowice, Czeladź i Wojkowice przebiega w miarę spokojnie. Trochę tylko miejscami wiatr stawia opór.


Kategoria Praca

Klubowo do Mrzygłodu

  • DST 118.00km
  • Teren 50.00km
  • Czas 07:23
  • VAVG 15.98km/h
  • Sprzęt Scott Spark 750
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 24 marca 2019 | dodano: 24.03.2019
Uczestnicy

Podobno dzisiejszy wyjazd klubowy to nasze otwarcie sezonu. Powiedzmy, że niech będzie. Dla mnie sezon kończy się 31.12. i zaczyna 01.01. Zamknięcie i otwarcie sezonu następuje w jakimś tam nieskończenie małym ułamku nanosekundy między tymi dwoma datami więc szkoda nawet tym sobie zawracać głowę. Ale jako pretekst do tego by się spotkać i pokręcić może być :-)

Zbieram się prawie tak jak planowałem. Zahaczam o piekarnię po zapas drożdżówek, pączków i bułek by nie być zdanym na łaskę otwartych (bądź nie) po drodze sklepów, a potem ruszam przez Wojkowice, Czeladź i Milowice do centrum Sosnowca pod fontannę.

Zastaję tu tylko Mariusza ale dość szybko zjeżdżają kolejny klubowicze i nie tylko. Robi się niezły tłumek. Nie spodziewałem się tylu osób. Super! Powitania, pogaduchy, potem robimy wspólne foto i ruszamy. Trasę prowadzi dziś Prezes więc zupełnie się nie przejmuję i jadę sobie głównie w ogonie peletonu pogadując z każdym, kto akurat jechał bok.

Pod Zamkiem w Będzinie jeszcze dołącza do nas Witek +1. Toczymy się wzdłuż Czarnej Przemszy w stronę Zielonej i dalej do Preczowa. Potem Ratanice, Wojkowice Kościelne, opłotki Siewierza i znów w lasy. Potem to już nie wiem gdzie byłem, bo się mapą za bardzo nie interesowałem. W każdym bądź razie dotarliśmy na pewno do Mrzygłodu (część Myszkowa), na powrocie były Łazy a cały przejazd zakończyliśmy przy molo na Pogorii 3 spotykając przy okazji Elę i Jarka.

Tu chwila pogaduch pożegnalnych i grupami rozjeżdżamy się. Ostatecznie żegnam się z klubowiczami na Zielonej i solo wracam przez czarny szlak do Łagiszy i teren w stronę Stachowego. Finisz asfaltem po "913".

Pogoda generalnie dopisała. Większość dnia świeciło słońce, które jednak nie zdołało jakoś podgrzać znacząco atmosfery. Jadąc na wiatr było zdecydowanie chłodno. Poubierany rano na +5 nie zdjąłem z kompletu nic poza rękawiczkami w najcieplejszym momencie dnia. Ale do jeżdżenia warunki było niezłe.

Pierwsza w tym roku setka. Dopiero.

Link do pełnej galerii














Kategoria Jednodniowe

Pokopać trochę w piasku

Sobota, 23 marca 2019 | dodano: 23.03.2019

Sprawdziły się prognozy ICM-u i sobota okazała się całkiem całkiem. Na koła zbieram się jednak dość późno ze względu na czynności inne. W planie mam dziś pojeżdżenie Mamutem po piasku w okolicach Pogorii 4 i pojeździć w terenie w ogóle.

Wytaczam się po 15:00 i kręcę na terenowy skrót w stronę Urzędu Gminy i dalej do świateł na "86". Asfaltem przetaczam się do Pogorii 4 i jadę w stronę Piekła. Jak tylko się da zjeżdżam na quadowe ślady od wschodniej strony zbiornika i zaczynam kopanie w piasku. Jedzie się wolniej ale za to nie mam żadnej konkurencji i przeszkód. Tabuny rowerzystów, rolkarzy, kijanek i innych przeszkadzaczy trzymają się od mojego toru jazdy z daleka.

Od piekła robię terenowy objazd w stronę Podlesia. Szlakiem dojeżdżam do Wojkowic Kościelnych i zjeżdżam na piaszczysty, wschodni brzeg Pogorii 4. Robię coś jak powrót do Podlesia tylko tym razem piaskami. Jedzie się wolniej ale przyjemnie. Zastanawia mnie tylko czemu stary Garmin pokazuje, że jadę środkiem zbiornika. Czyżby mapa aż tak nieaktualna?

Wracam na szlak w Podlesiu i jeszcze raz zrobię terenowy kawałek do Wojkowic Kościelnych. Potem wpadam na asfaltową część i z animuszem kręcę w stronę Marianek. Całkiem fajnie i sprawnie się jechało. Oponki Mamuta śpiewały głośno ale jak już się rozpędził, to nawet ładnie szedł.

Sprawnie docieram do Marianek ale nie odbijam do siebie. Jeszcze raz jadę na tamę na Pogorii 4 i odbijam w stronę Pogorii 3. Tu jeszcze więcej piechoty, rowerzystów, rolkarzy i przeszkód ogólnie. Trochę mi sytuację ratuje wydeptana ścieżka obok bieżni bo dzięki niej mogę sprawniej wyprzedzać maruderów.

Przy molo skręcam na Zieloną i jadę na czarny szlak do Łagiszy. Potem terenem do Stachowego i dalej do żółtego szlaku, który porzucam niedaleko podstawówki w Psarach. Stamtąd już grzecznie, prosto do domu.

Odważyłem się pojechać we wdzianku "na krótko". Na początku wydawało mi się, że jednak za odważnie ale jak już się rozgrzałem to było ok. Dopiero nieco przed zachodem słońca, kiedy zaczęła spadać temperatura znów poczułem chłód. Ogólnie przyjemny dzionek do kręcenia.



Kategoria Inne

DPDZD

Piątek, 22 marca 2019 | dodano: 22.03.2019

Zbieram się prawie sprawnie i ruszam o 6:02. Chciałem kilka minut wcześniej, by nie być zmuszonym do naginania, ale nie wyszło. Warunki znacznie lepsze niż wczoraj. Jest zauważalnie cieplej, błoto jest błotem, kałuże kałużami itd. Raczej nie zauważyłem by wiało. Pochmurno.

Trasę kręcę prawie jak wczoraj. Odpuszczam sobie jedynie Park Żurawiniec bo to zawsze jakieś 2-3 minuty szybciej. Jedzie się dobrze i bardzo przyjemnie choć muszę się przykładać do kręcenia, by nie spóźnić się za bardzo. Zakładałem, że mogę być 10 minut po czasie. Ostatecznie na mecie jestem 6 min. po czasie. Spokojny dojazd do pracy.


Dzień cały pochmurny i na wylocie nie lepiej. Ale jest umiarkowanie ciepło, nie wieje. Ogólnie przyjemnie. Wracam niespiesznie korzystając z terenu ile tylko się da. Na początek las zagórski. Potem Reden, Most Ucieczki i Zielona. Stamtąd na czarny szlak do Łagiszy i dalej terenem na Stachowe. Potem objeżdżam las gródkowski w stronę podstawówki i dalej lasem objeżdżam tartak. Lekko klucząc wzdłuż "913" dotaczam się ostatecznie do domu. Tu zostawiam plecak, zarzucam sakwy na Mamuta i robię standardowe zagięcie do wsiowego Lewiatana. Z zaopatrzeniem zjazd prosto do domu. Przyjemnie, niespieszne i spokojne kręcenie powrotne.


Kategoria Praca

DPD

  • DST 37.00km
  • Teren 3.00km
  • Czas 01:48
  • VAVG 20.56km/h
  • Sprzęt Scott Spark 750
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 21 marca 2019 | dodano: 21.03.2019

Start dziś nieco grzebany bo dopiero o 6:10. Z tego też względu wariant dojazdowy krótszy przez Łagiszę i Dąbrowę Górniczą. Płynnie, spokojnie, przyjemnie.

Pogoda nieco padła. Pochmurno, słońce nad horyzontem jeszcze próbowało się przebić ale jak wzeszło wyżej to już było bez szans. Zimno. Trawy w okolicy mojej wioski oszronione. Raczej bez wiatru.


Na powrocie dalej smętnie czyli pochmurno, nie za ciepło i chyba troszkę podwiewało z zachodu. Kręcę w tempie niespiesznym przez Mortimer, Reden, przy molo na P3, Zieloną, czarny szlak do Łagiszy i Sarnów. Spokojnie. Bez chęci do ekstra zaginania.


Kategoria Praca