limit prowadzi tutaj blog rowerowy

Niejeżdżenie boli. Dosłownie.

Wpisy archiwalne w miesiącu

Grudzień, 2011

Dystans całkowity:994.00 km (w terenie 135.00 km; 13.58%)
Czas w ruchu:55:50
Średnia prędkość:17.80 km/h
Liczba aktywności:21
Średnio na aktywność:47.33 km i 2h 39m
Więcej statystyk

Podsumowanie 2011 r.

Sobota, 31 grudnia 2011 | dodano: 02.01.2012

Rok wyjątkowy pod wieloma względami.
Pierwszy raz zacząłem jeździć na wypady kilkudniowe zarówno samotnie jak i w towarzystwie.
Pierwszy rok na bikestats (dzięki Tomkowi i Jackowi).
Pierwsze konkretne podsumowanie rocznego przebiegu. Do tej pory liczyłem dystans "na oko" na podstawie zużytych części i średniego przebiegu do pracy. Świadomość skali nałogu... hmm... mimo wszystko cieszy :-]
Nowi towarzysze niedoli w nałogu ;-) (Krzychu22, Kysu, andi333, Doms, indi, Dariusz79, olo81).
Nowe dwa koła po ponad 10 latach.
Nowe, ambitniejsze plany :-)



DPOZND

  • DST 37.00km
  • Czas 01:50
  • VAVG 20.18km/h
  • Sprzęt Kiedyś Giant
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 29 grudnia 2011 | dodano: 29.12.2011

Rano std 16km. Wiało dość mocno z południowego zachodu. Myślałem, że mi wiaterek pomoże w drodze ale nie bardzo mu to wyszło. Jeszcze jadąc na wschód to nie przeszkadzał ale przy zwrocie pyskiem na południe to się musiałem trochę naszarpać.
Po południu wiaterek zauważalnie zelżał. W planach było wzięcie zaopatrzenia w Kauflandzie w Będzinie więc tam też się udałem. Oczywiście nie najkrótszą drogą. Przez Dąbrowę Górniczą (Mydlice) do Będzina (przez Warpie).
Po załadowaniu sakw powrót też nienajkrótszą drogą przez Łagiszę i Sarnów.
Dziś kurs Srebrną Strzałą.

Legenda do tytułu wpisu (tego i innych) ;-)
D - punkt orientacyjny Dom
P - punkt orientacyjny Praca
O - objazdy (w sensie "mogłem jechać krótszą drogą ale po co?")
Z - zaopatrzenie (np. wkład do lodówki lub inne takie)
N - nocne tzn. grubo po zachodzie słońca; że teraz zima to dużo tego nocnego mykania


Kategoria Praca

DPOND

  • DST 58.00km
  • Teren 10.00km
  • Czas 03:19
  • VAVG 17.49km/h
  • Sprzęt Merida Matts TFS 100D
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 28 grudnia 2011 | dodano: 28.12.2011

Rano standardzik - 16km. Jak wyjeżdżałem to padało przez jakieś 2km. Reszta drogi znośna. Całkiem ciepło.
Powrót zrobiłem sobie kombinowany. Od PKM-u do Dąbrowy wertepami, potem na Pogorię III, wertepami obok Pogorii IV do Wojkowic Kościelnych, Przeczyce, Targoszyce, Sadowie, Nowa Wieś, Myszkowice, Siemonia, Dobieszowice, Rogoźnik, Strzyżowice.
Gdzieś tak koło Sadowia zaczęło wiać i ze 2-3km dalej wdziałem przeciwdeszczówkę bo się zaczęło robić nieciekawie termicznie. Tak poza tym to całkiem niezła pogoda do jazdy. Rower już tak ufajdany, że nikt by go chyba o "nowość" nie posądził na pierwszy rzut oka.


Kategoria Praca

Poza tym, że DPOND to jestem nałogowcem i prowodyrem :-p

  • DST 68.00km
  • Teren 5.00km
  • Czas 03:34
  • VAVG 19.07km/h
  • Sprzęt Merida Matts TFS 100D
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 27 grudnia 2011 | dodano: 27.12.2011

Nałogowcem bo pojawiły się u mnie typowe objawy odstawienia. Po 5 dniach niejeżdżenia zaczęły mnie napierniczać różne elementy konstrukcji nośnej. Ustały zaraz po porannych 16 km do pracy pomimo tego, że było ciemno, mokro i mgliście.
A prowodyrem jestem dlatego, że namawiam do nałogu innych. Po prawdzie, to dziś namawiani wcale nie bardzo musieli być proszeni bo wystarczyły dwa "esy" - jeden do Damiana (Doms), drugi do Marcina (jeszcze go nie ma na bike-u ale to tylko kwestia czasu, podejrzewam :-) ). Dałem im info, że do pracy rowerkiem przybyłem i propozycję, że może byśmy rundkę zrobili po południu. Obydwaj odpowiedzieli, że jasne. Ustaliliśmy miejsce i czas startu na centrum Zagórza o 16:00.
Spotkanie odbyło się jak planowaliśmy i od razu start. Najpierw trochę po Sosnowcu bo Marcin musiał tu i ówdzie podskoczyć a potem przez Będzin (wzdłuż Przemszy choć na śladzie z GPS-a tego nie ma bo się skubany już nie pierwszy raz wyłączył na jakimś wyboju) na Zieloną. Rundka dookoła Pogorii III, foto przy molo i przez centrum Dąbrowy powrót na Zagórze. Tam chwilę pogadaliśmy i w końcu rozjechaliśmy się do siebie. Mój powrót obok Makro, przez Będzin, Łagiszę i Sarnów.
Na starcie pogoda była całkiem do rzeczy i prognoza była pomyślna. Niestety nie sprawdziła się. Padać, nie padało ale wisząca w powietrzu mżawka w trakcie jazdy dawała efekt padającego deszczu. Nie przez cały czas ale wokół Pogorii na pewno.
Potem jeszcze przy powrocie odczułem ją w Będzinie i Łagiszy a od Sarnowa to już na pewno nie była mżawka choć jeszcze nie deszcz. Jednak mimo tej pogody jechało się bardzo fajnie. Zwłaszcza ten kawałek z Damianem i Marcinem bo były okazje pogadać. Dzięki chłopaki za wspólną jazdę. Kto by pomyślał, że jeszcze uda się coś pod koniec roku uskutecznić. Nie wiem czy będę mógł na Masę do Katowic się wybrać ale gdybym miał wtedy wolny czas, to będę do Was pisał albo dzwonił.

Dwa foto po rundce wokół P III.




I ślad nieco niekompletny :-/


I jeszcze zapomniało mi się dopisać. Jazda była bardzo ciekawa z wielu powodów. M. in. były okazje potrenować singielki po ciemku. Były okazje "podriftować" (tak się to mówi/pisze?) na miękkim błotku na wałach Czarnej Przemszy w drodze na Zieloną. Były też mokre liście po drodze ale krótko więc tu akurat wiele nie dało się nawywijać. Za to była okazja falangą objechać P III - aktywność piechoty niemal zerowa a ta niezerowa wykonywała taktyczne odwroty na pozycje obserwacyjne na poboczu. W ogóle jazda była faaaajna :-]


Kategoria Praca

No i w końcu się stało :-/

  • DST 40.00km
  • Teren 5.00km
  • Czas 02:33
  • VAVG 15.69km/h
  • Sprzęt Merida Matts TFS 100D
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 21 grudnia 2011 | dodano: 21.12.2011

Rano sobie kulturalnie pokręciłem standardowe 16km do pracy. -7. Sucho. Już chmury wisiały.
W ciągu dnia od strony kosmosu poleciało białe gówno. I leciało aż do domu nie zajechałem.
Zabrałem ze sobą drugą sakwę z zamiarem wypełnienia obu w Lidlu w Będzinie. Tam też się skierowałem ale oczywiście nie najkrótszą drogą. Właściwie, to wybrałem nawet dość objazdową ale miałem w tym ukryty cel. Chciałem uniknąć asfaltów, które zostały już w wielu miejscach posypane solą, która w połęczeniu z tym co spadało, zamieniła się w breję lub ciecz o konsystencji wody.
Poleciałem terenem od PKM-u do Dąbrowy. Potem przez centrum do dworca i dalej w stronę oczyszczalni. Wzdłuż torów na Ksawerę i asfaltem w stronę Czarnej Przemszy. Tam wbijam na ścieżkę rowerową (choć kusiło mnie pojechać prosto do domu) wzdłuż rzeki i dojeżdżam do nerki (ronda) w Będzinie. Pod Al. Kołłątaja na drugą stronę i bokiem do Lidla.
Wypełniwszy sakwy ruszyłem do domu. Tym razem asfaltami przez Łagiszę i Sarnów. Od Sarnowa droga już była biała. I na dodatek ten biały badziew leciał mi razem z wiatrem prosto w twarz :-/
Wygląda na to, że dzisiaj kończy się moje regularne jeżdżenie w tym roku :-/ Szkoda mi rowerka (i nowego, i starego) narażać na to co na drodze leży. Teraz przyjdzie czatować na suche, czarne drogi.


Kategoria Praca

DPOND

  • DST 40.00km
  • Teren 1.00km
  • Czas 02:15
  • VAVG 17.78km/h
  • Sprzęt Merida Matts TFS 100D
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 20 grudnia 2011 | dodano: 20.12.2011

Rano standardowe 16km. -7 na termometrze. Ale jechało się nawet nieźle.
Po pracy postanowiłem rozwalić trochę kasy.
Najpierw do ProLine po kolejne akumulatorki Sanyo Eneloop. Zapas do dodatkowej lampki. Potem pojechałem do Sosnowca do Decathlonu rozwalić jeszcze trochę więcej kasy. Wybrałem od Dąbrowy oną ścieżkę co to się kiedyś na niej uper(man)doliłem prawie po kolana. Tym razem pomny problemów zawinąłem końcówkę trochę inaczej czyli darłem na koniec po zamarzniętym kretowisku ale w końcu wyjechałem gdzie chciałem.
Wśród nabytków znalazły się rękawiczki, które byłem znalazłem około niedaleko sekcji ze sprzętem rowerowym. Może i mają jakieś inne jeszcze zastosowanie niż na rower ale u mnie one do tego służą. 30 zetów. Czerwono-czarne. Ciekawa konstrukcja. Od środka w dotyku jak polar, z zewnątrz nakrapiane jakimś gumo- albo neoprenowo wgylądającym tworzywem. Od razu je przetestowałem. Na starcie, zanim się ogrzałem łapy trochę zmarzły ale po jakimś kilometrze było już całkiem ciepło w końcówki. Dużo lepiej niż w zykłych polarowych.
Spod Decathlonu powrót przez Będzin, Łagiszę i Sarnów. W Łagiszy chwila postoju na karmienie GPS-a.


Kategoria Praca

DPOND

  • DST 65.00km
  • Teren 6.00km
  • Czas 03:51
  • VAVG 16.88km/h
  • Sprzęt Merida Matts TFS 100D
  • Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 19 grudnia 2011 | dodano: 19.12.2011

Rano standardowe 16 km dojechane o czasie.
Zanim mi się dzień pracy skończył napisał na bike-u Damian (Doms) czy by nie pojeździć. Czasem trzeba mi 2x powtarzać, ale nie dziś :-) Szybko ustaliliśmy, skąd start, kiedy i jak jedziemy.
Spotkaliśmy się pod PKM-em w Sosnowcu i terenem polecieliśmy do Dąbrowy Górniczej, tam obok dworca w stronę oczyszczalni. Dalej wzdłuż torów na Ksawerę i obok przejazdu kolejowego asfaltem w stronę targu w Będzinie. Wcześniej jednak wbijamy obok krzyża na skrzyżowaniu w ścieżkę i jedziemy kawałek terenem (po drodze jacyś jegomoście szykowali się do niecnych, albo i cnych czynów w ciemnościach - nie pytalim, pojechalim dalej). Wychynęliśmy z wertepów przy wiadukcie kolejowym na drodze z Będzina do Łagiszy i tam skręciliśmy w stronę Łagiszy. Minęliśmy skrzyżowanie obok dawnej fabryki domów i na następny zwrot w lewo. Do końca, prosto przez skrzyżowanie aż do Grodźca. Za kościołem na górce (ale nie św. Doroty tylko tym niżej) skręcamy w klinkierek w stronę Czeladzi. Dojeżdżamy do Czeladzi i dalej w stronę Sosnowca. Wyjeżdżamy na Pogoni. Przez przejazd kolejowy i obok Plejady jedziemy na Plac Papieski. Tam dzwonię do Tomka (t0mas82) i umawiamy się z nim na Zagórzu - zamówiona jakiś czas temu lampka czekała u niego. Miałem nadzieję, że szybko się uwinie z powrotem na koła, się gdzieś zjedziemy i odbiorę ale nie wyszło. W międzyczasie miałem kilka razy okazję podziwiać działanie Domsowego reflektora i zdecydowałem się skorzystać z okazji i jednak podjechać do Tomka.
Podjeżdżamy na miejsce. Zjawia się Tomek i na rozmowach oraz montowaniu nowego reflektora schodzi kawałek czasu. Tomek opowiada jak wygląda sprawa jego rowerka. Z tego co mówi, to jest światełko w tunelu i nie jest to pociąg. Trzymam kciuki, że uda mu się sprawę załatwić pozytwnie i to może jeszcze w tym roku choć czasu już niewiele. W końcu chłód nas zmusza do zakończenie spotkania. Żegnamy się z Tomkiem i jedziemy ścieżką na Mec. Tam jeszcze chwila rozmowy i wstępnych ustaleń na kolejną jazdę w tym tygodniu i Damian rusza do siebie a ja do siebie.
Obok izby wytrzeźwień, Stary Będzin, obok Zamku (tu dopiero jestem rozgrzany), przez Łagiszę i Sarnów do domu.
Bez wiatru, bez opadów. Co najważniejsze, w sympatycznym towarzystwie. Dzięki temu nie przeszkadza nawet to, że ciemno i zimno. Jechało się całkiem fajnie.


Kategoria Praca

Słowo na niedzielę

  • DST 41.00km
  • Teren 22.00km
  • Czas 02:59
  • VAVG 13.74km/h
  • Sprzęt Merida Matts TFS 100D
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 18 grudnia 2011 | dodano: 18.12.2011

Drogie dzieci. Jeśli kiedykolwiek Limit zaproponuje Wam rundkę po terenie i przy tym wspomni, że dawno tamtędy nie jechał to zastanwócie się z dziesięć razy i:
a) dyplomatycznie powiedzcie np. "innym razem", "mam inne plany" czy coś w tym stylu;
b) prosto z mostu: "spierdalaj" :-p
A dlaczego, zapytacie? Bo ponieważ:
1. droga, którą Limit "dawno" nie jechał może:
1a. być obecnie ładnie ubitym szuterkiem;
1b. może to być ślad po ścieżce, który tylko aktem wielkiej wiary może być nawzwany ścieżką;
1c. będzie to skakanie przez drzewa i rowy;
1d. skończy się na przebywaniu niezidentyfikowanych cieków wodnych po kolana głębokich (albo może i bardziej - patrz Limit w drodze z Sandomierza);
2. Limitowi się droga całkiem popier...a;
3. Limit jedzie na pałę zupełnie nieznanym sobie terenem.
Efekt jest taki, że w końcu i tak uda się dojechać do celu przy czym może to zająć np. podwójny przewidywany kilometrarz (co komuś może nie pasować), albo zupełnie nieokreślone ramy czasowe (co również komuś może nie pasować) a najczęściej jedno i drugie.
I to tyle ze słowa na niedzielę.

A dziś podobnie jak wczoraj postanowiłem pomykać po wertepach. Okolice podobne jak wczoraj tylko niektóre fragmenty pojechane w odwrotnym kierunku, niektóre całkiem nowe. Po drodze błoto, śnieg, kałuże czyli jak to w terenie bywa. Zjazdy, podjazdy, lasy, pola. Rogoźnik zamarza.
Po drodze trochę wiało miejscami ale za to zupełnie bez opadów. Spotkałem kilku innych braci w nałogu głównie w okolicach Wojkowic. Z jednym, który mnie wyprzedzał, wymieniliśmy szybkie "cześć" z pozostałymi tylko machnięcia końcówkami górnymi.
Całkiem fajny dzień do jeżdżenia.


Kategoria Inne

MikroWyrypa :-p

  • DST 33.00km
  • Teren 20.00km
  • Czas 02:23
  • VAVG 13.85km/h
  • Sprzęt Merida Matts TFS 100D
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 17 grudnia 2011 | dodano: 17.12.2011

Dziś skromnie dystansowo. Za to na trasie czasem trzeba było nieźle się spinać. Zdecydowałem się na pojeżdżenie w terenie po ścieżkach, których dawno nie zwiedzałem albo do tej pory z różnych powodów nie objeżdżałem. I wyszło całkiem fajne jeżdżenie w sumie. Dodatkowo trochę do pieca dosypała pogoda: silny wiatr na otwartych przestrzeniach i przelotne opady topniejącego śniegu.
Trasa mniej więcej taka: Psary, Strzyżowice, Rogoźnik, Wojkowice, Bobrowniki, Dobieszowice, Wymysłów, Sączów, Siemonia, Góra Siewierska, Psary. Głównie polne i leśne drogi.
Przy okazji przyuważyłem jeszcze kilka innych miejsc, które będę musiał zbadać. Niewykluczone, że jutro jeśli pogoda dopisze.
Przy powrocie spotkałem tylko jednego z cyklozą. Nie odmachnął na powitanie. Może był wszoku, że spotkał jeszcze kogoś na trasie? ;-)


Widok na Rogoźnik.


Wertepy w Wojkowicach.


Zbiornik Kozłowa Góra.


"Mła" w lesie podczas popasu (w drodze z Wymysłowa do Sączowa).


Kategoria Inne

DPN(ocne)D

  • DST 42.00km
  • Teren 4.00km
  • Czas 02:25
  • VAVG 17.38km/h
  • Sprzęt Merida Matts TFS 100D
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 16 grudnia 2011 | dodano: 16.12.2011

Rano 16 do pracy. Pierwszy raz od dawna wyrobione przed 7:00 :-)
Po pracy był plan na nocne pojeżdżenie. Miało być od Mecu do PKM-u, terenem do D. G. dalej do oczyszczalni ścieków, wzdłuż torów na Ksawerę, terenem pod Łagiszę, przez lasek grodziecki, Grodziec, terenami do Czeladzi, powrót do Będzina i na Mec.
Prognoza jeszcze niedawno mówiła, że pogoda będzie ok.
Na Mecu spotkałem się z Damianem (Doms). Nikt więcej na forum się nie zapowiadał więc nie czekaliśmy tylko od razu ruszyliśmy zaplanowaną trasą. Jechało się całkiem fajnie. Ani za szybko, ani za wolno. Tak w sam raz, żeby trochę pogadać. Terenem wolniej, asfaltem szybciej. Pogoda była całkiem niezła aż do Dąbrowy Górniczej. Kiedy dojeżdżaliśmy do oczyszczalni zaczęło padać. Wzdłuż torów dojechaliśmy do przejazdu kolejowego na Ksawerze i tam zdecydowaliśmy, że odpszczamy resztę trasy. Deszcz nie był specjalnie intensywny ale zimny. Wjechaliśmy na Koszelew (na światła) i tam się po chwili pożegnaliśmy Damian ruszył do siebie a ja do siebie. Przez Będzin, Łagiszę i Sarnów do Psar. Przestało padać gdzieś w okolicach targowiska w Będzinie ale nie na długo. W Sarnowie zaczęło na nowo i tak już do samego domu.
Bardzo jakoś nie zmokłem ale jazda w deszczu, w grudniu to taka sobie przyjemność. Na kamizelce na plecach zrobił się ciekawy wzorek od tego co spod koła leciało :-)
Dzięki, Damian, za wspólną jazdę. Szkoda, że taki mały dystans nam wyszedł ale warunki zdecydowanie nie dopisały. Miało być lepiej. Kiedyś się uda całą tą trasę zrobić.


Kategoria Praca