Marzec, 2013
Dystans całkowity: | 543.00 km (w terenie 2.00 km; 0.37%) |
Czas w ruchu: | 28:26 |
Średnia prędkość: | 19.10 km/h |
Maksymalna prędkość: | 51.80 km/h |
Liczba aktywności: | 12 |
Średnio na aktywność: | 45.25 km i 2h 22m |
Więcej statystyk |
DPD
-
DST
36.00km
-
Czas
01:49
-
VAVG
19.82km/h
-
Sprzęt Merida Matts TFS 100D
-
Aktywność Jazda na rowerze
-5 na starcie. Wiatr jakby nieco zmienił kierunek na bardziej niesprzyjający. Wyszła z tego straszna szarpanina jeśli chodzi o jazdę. Miejscami dochodziło do "karpika". Z pozytywów to objawiające się Słoneczko.
Po pracy tak sobie wygląda wszystko za oknem ale okazuje się, że nie jest tak źle. Wiatr zelżał. Nie tak zimno. Ogólnie wrażenie pozytywne. Powrót przez Dąbrowę Górniczą, Będzin, Łagiszę i Sarnów.
Zanosi się na to, że góra za 2 tygodnie wymiana kasety i łańcucha. A może i wcześniej.
Kategoria Praca
DPOD
-
DST
38.00km
-
Czas
01:58
-
VAVG
19.32km/h
-
Sprzęt Merida Matts TFS 100D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Jeśli chodzi o pogodę to c. d. z dnia wczorajszego. + jeszcze od świateł na Środuli zacinający w gębę lekki śnieżek.
Na starcie nieco podciągnąłem się za "107". W jego "cieniu" przyjemnie się jechało.
Powrót w warunkach takich samych jak rano. Przez Dąbrowę Górniczą Mydlice do Będzina na pocztę i potem do serwisu na moment (po kółeczka do przerzutki). Potem powrót przez Łagiszę i Sarnów. Obok lecznicy dla zwierząt przy targu w Będzinie wymieniam machnięcia końcówkami górnymi z Mariotruckiem. Też pewnie rzeźbił z pracy. Nieco dalej na poboczu rowerzysta z kapciem. Ale pompował czyli miał czym awarię usunąć więc mu się nie naprzykrzałem. Od świateł w Sarnowie, w związku ze sprzyjającym wiatrem, całkiem ładne toczenie do domu.
Kategoria Praca
DP - bo mieli strajkować - P
-
DST
35.00km
-
Czas
01:51
-
VAVG
18.92km/h
-
Sprzęt Merida Matts TFS 100D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Tak wczoraj straszyli i straszyli to stwierdziłem, że mnie to rybka. Warunki może nie idealne bo -6 na starcie i wg prognoz wiatr 20 km/h z kierunku wmordewindu ale za to sucho więc się zdecydowałem na 2 koła. Jechało się w sumie całkiem dobrze ale nie za szybko. Z tego co obserwowałem w locie, to strajk nawet jak był, to chyba wtedy, kiedy nic i tak nie jeździło bo zwyczajowo wyprzedzające mnie autobusy i tramwaje wyprzedzały mnie i dziś. A tak w ogóle to do tej pory nie udało mi się dowiedzieć czemu miał ten strajk służyć, przeciw komu itp.
Powrót przez Dąbrowę Górniczą, Pogorię 3 i 4, Preczów i Sarnów. Od Pogorii 4 ładny wiaterek w plecy. Wrażenie z jazdy od tego miejsca takie, jakby się nagle cieplej o +10 stopni zrobiło. Na razie zero ochoty na wyginanie trasy.
Kategoria Praca
DPOD
-
DST
38.00km
-
Czas
01:57
-
VAVG
19.49km/h
-
Sprzęt Merida Matts TFS 100D
-
Aktywność Jazda na rowerze
-4 i wmordewind. Nogi zupełnie nie podawały w takich warunkach i stąd też średnia podła. Za to radocha z jazdy jak zawsze :-) Martwi mnie tylko prognoza pogody na godziny popołudniowe :-/ Ma padać śnieg po 16:00.
Prognozy sprawdziły się. Niestety. Jeszcze zanim zdążyłem wyjść z pracy zaczął zasuwać śnieżek. I tak mu zostało aż nie dojechałem do domu. Za oknem już biało a on leci dalej :-( Jutro Zbiorkom.
Powrót przez centrum Dąbrowy Górniczej w celu najechania bankomatu. Potem do Będzina do serwisu po dwa komplety klocków do tarczówek. Tak na zaś. Mają tendencję do bywania. Ostatnio jak potrzebowałem to nie było. Potem już powrót przez Łagiszę i Sarnów. Cały czas z tym czymś białym prosto w gębę.
Plus powrotu to to, że wiaterek raczej sprzyjający i zdecydowanie cieplej. Nogi podawały zupełnie inaczej. Od świateł w Sarnowie ładnie w okolicach 30 km/h. I na tym odcinku nawet nie miałem śnieżkowi za złe, że leci.
Kategoria Praca
Integracja BS vol. 2
-
DST
72.00km
-
Teren
1.00km
-
Czas
03:56
-
VAVG
18.31km/h
-
Sprzęt Merida Matts TFS 100D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dzisiejsza integracja BS odbyła się na nieco większą skalę. Wczoraj Łukasz mówił mi, że ma w planach przejechać w niedzielę przez Rudę Śląską, Świętochłowice, Chorzów, Katowice i jeszcze kilka innych miast. Jako, że tamte tereny są mi znane raczej słabo wpadłem na pomysł, żeby zapytać amigę czy byłby skłonny popracować jako przewodnik. Szybki telefon i pomysł zostaje podchwycony odniosłem wrażenie, że z entuzjazmem :-) Amiga mówi, że umówił się wstępnie na jeżdżenie z djk71 ale celu jeszcze nie sprecyzowali więc propozycja jest sensowna.
Wymiana numerów telefonów i kilkanaście minut później sprawa dograna.
Tak więc dziś wybywam z domu mniej więcej o 8:45. Przez Strzyżowice i Rogoźnik jadę do Wojkowic i stamtąd prostą drogę pod wieżę telewizyjną w Bytkowie skąd nawiązuję łączność żeby rozeznać się w sytuacji gdzie jesteśmy. Okazało się, że Darkowie przejęli przewodnictwo w Zabrzu i zbliżają się do Chorzowa. Ustalamy, że spotkamy się niedaleko stadionu czyli muszę jeszcze kawałek podciągnąć.
Ustawiam się na światłach i czekam susząc się w słoneczku. W końcu są! Jadą od strony Bytomia. Powitanie i jedziemy dalej. Kilka zawijasów po parku chorzowskim, pętelka po Siemianowicach Śląskich i żegnamy się z Darkami. My z Łukaszem do centrum Katowic a oni w swoją stronę.
W Katowicach przegapiam zjazd na ścieżkę w stronę 3 Stawów i w efekcie ciśniemy pod wiatr asfaltami do Mysłowic. Docieramy tam bez specjalnych problemów i zakotwiczamy w pizzerii na rynku by wciągnąć nieco kalorii i przy okazji nieco porozmawiać.
Zakończywszy futrunek kierujemy się na Sosnowiec i dalej do Dąbrowy Górniczej. Pod pomnikiem Jimmy Hendrix-a foto, pętelka po Dąbrowie i jedziemy na hm... "dworzec kolejowy". Okazuje się, że pociąg jest za niecałe 10 min. Czyli przypadkiem wyszło idealnie. Łukasz kupuje bilet do Zawiercia, skąd zamierza jechać rowerkiem do Częstochowy. Na peronie jeszcze kilka foto i chwila rozmowy. Nadjeżdża pociąg. Żegnamy się. Łukasz pakuje rower do pociągu i odjeżdża.
Ja uskuteczniam powrót przez Zieloną, Preczów i Sarnów. Od świateł w Sarnowie ustawiam się za parą na mtb i w słusznych 30+ km/h podciągam się za nimi do domu. Kimkolwiek byliście, jeśli czytacie, to dzięki :-) Przepraszam, że nie "dałem koła" ale takie fajne tempo daliście, że nie chciałem tego psuć jakąś niepotrzebną szarpaniną. A poza tym już miałem w nogach nieco ponad 60km.
Link do galerii z dzisiejszego dnia.
Darki prowadzą Łukasza.
Punkt "obowiązkowy" kibica :-) - stadion w Chorzowie.
Chwila namysłu jakby tu zawinąć pętelkę po Siemianowicach.
Łukasza zafascynował blok niedaleko ronda w Katowicach. No to mu pstryknąłem fotkę jak pstryka blok.
Na rynku w Mysłowicach. W tle pizzeria, gdzieśmy ładowali kalorie.
Się Łukaszowi trafił pociąg, gdzie nie ma co zrobić z rowerem. Ehh... te koleje polskie... Czy to się kiedykolwiek zmieni?
A teraz czekam, jak swoje wrażenia z tego wypadu opisze Łukasz :-) Ciekaw jestem jak te strony wyglądają Jego okiem.
Kategoria Inne
Integracja BS
-
DST
111.00km
-
Czas
05:59
-
VAVG
18.55km/h
-
VMAX
51.80km/h
-
Aktywność Jazda na rowerze
Historia dnia dzisiejszego zaczęła się w czwartek. A zaczęła się od wiadomości od Łukasza. Przesłał mi info, że przymierza się do przejechania kilku gmin m. in. na Śląsku i w Zagłębiu. Z przesłanej mapki widziałem, że sporo będzie jechał znanymi mi terenami i zaoferowałem się, że mogę mu towarzyszyć jako przewodnik na odcinku od Siewierza do Bytomia. Kilka dodatkowych wiadomości w celu ustalenia detali i oto się stało.
Wyruszam z domu o 10:40 żeby na spokojnie dojechać do rynku w Siewierzu. Wziąłem poprawkę na temperaturą (choć termometr zeznawał, że jest +15 to nie wziąłem tego wskazania na poważnie ponieważ bestia wygrzewała się na słoneczku). W cieniu było zupełnie zimno a jeszcze jak zawiało to już w ogóle dno. Normalnie, czyli jak są ludzkie temperatury na plusie, to dojeżdżam tam w ciągu niecałej godziny. Ale nie tym razem. Do Pogorii IV było jeszcze jako tako, bo wiatr miałem nieco z prawej strony (czyli od północy) ale jak wjechałem na ścieżkę tak od razu -10km/h. I do tego wmordewind okrutny. Zakładam dodatkowe, nieprzewiewne spodnie i zaczynam rzeźbienie do celu. Idzie opornie. Docieram równo na 12:00. Jak wjeżdżam na rynek akurat zaczyna bić zegar. Wysyłam info Łukaszowi, że już czekam. Oddzwania że jest w Porębie ale powinien się wyrobić na umówioną godzinę czyli 12:30.
I jest! Co prawda zaskoczył mnie i nadjechał nie z tej strony co się go spodziewałem ale udało mi się ustrzelić kilka fot jak zajeżdża. Uścisk dłoni na powitanie i wspólna fota ku pamiątce. Jako że miał już Łukasz sporo km w nogach (coś ponad 90), i była właściwie już pora zdatna do praktykowania obiadu, przysiedliśmy w lokalu przy rynku przykuwając nasze rumaki: ja do latarni, Łukasz do znaku. Wszamaliśmy solidny i smaczny posiłek, ogrzaliśmy się w ciepełku i przyszedł czas ruszać dalej.
Teraz głównie ja nadawałem tempo i prowadziłem. Nieco w kilku miejscach zmodyfikowałem Łukaszowi trasę oszczędzając nieco czasu i licznych podjazdów. Choć nie da się ukryć, że uciąłem mu też kilka km z licznika. Ale akurat co do liczby zaliczonych gmin to udało się nic nie stracić.
Po drodze udało się kilka fot uczynić. O dziwo, te robione ze statywu wszyły mi jakieś "pijane" natomiast te robione z ręki w czasie jazdy nie. Dziwne.
Cała trasa w szczegółach w linku.
Generalnie jechało się całkiem fajnie jeśli chodzi o tempo. Na spokojniejszych odcinkach był czas zamienić parę słów. Dawał się we znaki niestety wiatr. Choć nieco rekompensowało jego ujemne działanie przygrzewające słoneczko. Do samego Bytomia było całkiem ok jeśli chodzi o termikę. Natomiast kiedy już się tam pożegnaliśmy to mój powrót dał mi popalić. Nieprzewiewne gatki zatrzymały całą wilgoć i potem zimny wiatr nieźle mnie wychłodził. Po przyjeździe do domu 0,5 l herbaty z sokiem malinowy, koc i kot na kolana do wygrzania przepracowanych mięśni :-)
Dzień zaliczam do bardzo udanych. Seteczka. Spotkanie z Osobistością BS. Po prostu super. Dzięki Łukaszu, że pomyślałeś o mnie planując wizytę w tych okolicach :-)
Pożywka dla Trolli z Łukaszowego bloga czyli galeria zdjęć.
I oto jest! Nadciąga!
Fota ku pamięci :-)
Pod zamkiem w Siewierzu
Wbijamy w "moje" włości.
Znowu krzywa fota ze statywu :-( Tym razem pod zamkiem w Będzinie.
Przy drewnianym kościele w Bobrownikach.
"W czasie lotu" w Piekarach Śląskich.
I znowu "krzywe" :-/ finalne w Bytomiu.
Kiedy ja wygrzewałem się już w domu Łukasz pewnie jeszcze rzeźbił w terenie. Miał w planie dociągnąć do Gliwic czyli dystans mniej więcej 2x taki jak ja miałem z Bytomia do siebie. Łukasz, mam nadzieje, że dojechałeś bez problemów.
Kategoria Inne
DPD
-
DST
35.00km
-
Czas
01:59
-
VAVG
17.65km/h
-
Sprzęt Merida Matts TFS 100D
-
Aktywność Jazda na rowerze
0 na termometrze. W prognozach stało, że może padać i to całkiem konkretnie. W radiu nadawali, że pół Polski zasypane śniegiem. Normalnie masakra jeśliby wierzyć mediom. A tu wyglądam za okno i tylko lekko mokro miejscami, żadnych opadów, wiaterek nawet jeśli jakiś to niegroźny. W sumie fajnie się pomykało. Szkoda tylko, że do pracy :-)
W trakcie pracy na dworze było nieciekawie. Głównie topniejący śnieg i wiatr. Powrót uskuteczniłem przez Dąbrowę Górniczą, wzdłuż Pogorii 3 (gdzie spotkałem Mariotrucka - dłuższą chwilę pogadaliśmy o zdarzeniach niedawnych i nadciągających ale ze względu na zimny wiaterek szybko się pożegnaliśmy), przeskok na Pogorię 4 i dalej przez Preczów i Sarnów do domu z mały stopem w Lewiatanie. Od RZGW już tempo ślimacze. Wmordewind mocno dawał się we znaki. Raczej jutro odpuszczę i wybiorę się do pracy zbiorkomem. Ehh... gdzie to lato... No gdzie?
Kategoria Praca
Mam hamulec! Mam hamulec! :-) A poza tym SOD
-
DST
13.00km
-
Czas
00:43
-
VAVG
18.14km/h
-
Sprzęt Merida Matts TFS 100D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Do pracy i z pracy do serwisu zbiorkomem. Średnio mi się to uśmiechało ale jak trzeba, to trzeba. W serwisie okazało się, że zeżarłem od połowy października, czyli przez jakieś 3 miesiące jazdy, klocki na tylnym hamulcu. To co z nich zostało to oprócz tego, że zdarte to jeszcze zasyfione jak nieszczęście. Ani chybi efekt jesienno-zimowego mykania. Za to teraz lekko ściągam klameczkę i kółko ładnie się blokuje. Zupełnie tak, jak ma być :-) Mała rzecz a cieszy.
Powrót nieco sobie zagiąłem. Przez Syberkę, Czeladź, Grodziec i Gródków. Pozaginałbym bardziej ale w Czeladzi zaczęło kapać. Przed Grodźcem zaczęło jeszcze trochę zawiewać i jazda mocno straciła na uroku.
Kategoria Serwis, KlockiT
DPS
-
DST
24.00km
-
Czas
01:06
-
VAVG
21.82km/h
-
Sprzęt Merida Matts TFS 100D
-
Aktywność Jazda na rowerze
I to na tyle, jeśli chodzi o słoneczko. Rano pochmurno. +5. Po 12 km zaczęło coś tam kapać. Poza tym spadające ciśnienie chyba ludziom na głowę szkodzi bo łażą jak w amoku.
Wyrwałem się na chwilę w pracy odstawić rowerek do serwisu. Wkurzało mnie już mocno to, że tylny hamulec przy większych prędkościach działał jakby go prawie nie było. Może jeszcze dziś uda się rowerek odebrać. Będę wiedział przed 15:00.
Kategoria Serwis, Praca
DP PTTK ND
-
DST
41.00km
-
Czas
01:59
-
VAVG
20.67km/h
-
VMAX
51.30km/h
-
Sprzęt Merida Matts TFS 100D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Standardzik do pracy. Termometr nie mógł się zdecydować ile jest na zewnątrz. Jak wstałem to pokazywał +1. Jak wychodziłem to -1. Średnia wychodzi na 0.
Po drodze podciągałem się trochę za autobusami. U siebie za linią 107 (gdzie przy 51 km/h doszedłem do wniosku, że jednak złapię się trochę za hamulce i zwiększę dystans na wypadek nagłego hamowania) i potem w Sosnowcu za linią 188 przy szpitalu na Zagórzu. Pewnikiem dlatego udało mi się uszczknąć nieco na czasie. Poza tym normalny, bezekscesowy dojazd do pracy.
Po pracy do PTTK. Zbliżają się oficjalne rozpoczęcia i imprezy i nieco trzeba poplanować. Sezon robi się coraz bardziej bogaty. Zaczyna brakować weekendów :-]
Nasiadówka płynęła w super atmosferze i się zrobiła 19:00 czyli ciemno. Żegnamy się i tym razem każdy osobno bo w różne strony.
Toczę się przez Milowice, Czeladź, Grodziec i Gródków do siebie. Super się jechało. Przyjemnie ciepło. Żeby tak rano chciało tak być...
Kategoria Praca