limit prowadzi tutaj blog rowerowy

Niejeżdżenie boli. Dosłownie.

Wpisy archiwalne w miesiącu

Lipiec, 2016

Dystans całkowity:1510.00 km (w terenie 164.00 km; 10.86%)
Czas w ruchu:79:16
Średnia prędkość:19.05 km/h
Liczba aktywności:26
Średnio na aktywność:58.08 km i 3h 02m
Więcej statystyk

Jura na czarno

  • DST 156.00km
  • Teren 40.00km
  • Czas 09:07
  • VAVG 17.11km/h
  • Sprzęt Merida Matts TFS 100D
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 30 lipca 2016 | dodano: 31.07.2016

Kolejny raz przy dodawaniu grafiki wywaliło mi cały wpis i nie mam nerwów produkować się ponownie. Wstawiam tylko link do galerii.


Kategoria Jednodniowe

DPD

  • DST 35.00km
  • Teren 3.00km
  • Czas 01:52
  • VAVG 18.75km/h
  • Sprzęt Merida Matts TFS 100D
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 29 lipca 2016 | dodano: 29.07.2016

Od samego rana mgły i to miejscami dość konkretne. W czasie jazdy dodatkowo utrudniają okulary, na których osiada wilgoć i co trochę muszę je przecierać. Start 6:11. Bezwietrznie. Przyjemniej niż wczoraj. Droga spokojna. Mniej samochodów, mniej rowerzystów, spokojniejszy i wolniejszy ruch. I w sumie dobrze. Na mecie z zapasem 1 min.

W ciągu dnia trochę popadało ale na wyjściu już tylko miejscami mokro i ładne słoneczko. Wiatr śladowy. Coś mnie dyńka nieco męczyła i trochę muliło co razem zniechęciło mnie do objazdów i intensywnego kręcenia. Spacerowo przez Mec, Środulę, Stary Będzin, nerkę, Zamkowe, lasek grodziecki, lasek gródkowski kręcę do domu. Spokojnie, bez sensacji.


Kategoria Praca

DPD

  • DST 38.00km
  • Czas 01:40
  • VAVG 22.80km/h
  • Sprzęt Kiedyś Giant
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 28 lipca 2016 | dodano: 28.07.2016

Dziś start szedł mi bardzo opornie i ruszyłem dopiero 6:18. Warunki podobne jak wczoraj, chmury z prześwitującym słoneczkiem, parno. Prognoza ICM zapowiada opady na cały dzień więc nie dziwię się, że tak dużo wody w powietrzu. Wiatr niezauważalny. Kręcę dość intensywnie by nieco nadgonić spóźniony wyjazd i pomimo opornych świateł udaje się wbić w czas przejazdu w okolicach Alei Róż. Na miejscu jestem z zapasem 1 minuty i niezłym czasem przejazdu. Po drodze spokojnie.

W ciągu dnia lekko padało ze 2x. Większość opadu przeniosła się do powietrza nim wyruszyłem w powrót z pracy i przez to warunki były nieco zbliżone do tropików. Ale jechało się dobrze. Wracam przez Mortimer, Reden, Łęknice, Piekło, Preczów i Sarnów. Niespiesznie ale też i bez ociągania. Na swojej wiosce zahaczam o wsiowego Lewiatana by uzupełnić rezerwę izobroników, których to znów miałem ochotę poużywać po powrocie. Aura bardzo temu sprzyja. Powrót spokojny i bardzo przyjemny choć bez większego gięcia.


Kategoria Praca

DPD

  • DST 35.00km
  • Czas 01:35
  • VAVG 22.11km/h
  • Sprzęt Kiedyś Giant
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 27 lipca 2016 | dodano: 27.07.2016

Rano nieco mglisto, dużo wody w powietrzu i ślady po wczorajszych burzach w postaci kałuż i wymytych łach piachu. Do jazdy jednak warunki całkiem dobre. Startuję 6:09 i kręcę bez większego ciśnienia standardową drogą. Punkty kontrolne pozaliczane w dobrym czasie. Na Zielonej rozlewisko. Jedyne, jakie dziś napotkałem. Przejazd spokojny. Na miejscu z zapasem 4 min.

Po pracy parno. Jakoś nie mam dziś ochoty na wyginanie powrotu. Kręcę przez Mec, Środulę do będzińskiego Kauflanda. Tam małe zakupu uzupełniające i potem przez nerkę, Łagiszę i Sarnów do domu. Przejazd spokojny, niezbyt spieszny i zakończony na mecie aplikacją zimniutkiego izotonika. Niewykluczone, że z "riplejem" bo klimat temu dość sprzyja.


Kategoria Praca

DPD

Wtorek, 26 lipca 2016 | dodano: 26.07.2016

Dziś na przebudzeniu dywan chmur. W powietrzu czuć dużo wilgoci. Spodziewałem się dojazdu w deszczu. Startowe przygotowania idą dość sprawnie i ruszam o 6:07. Kręcę spokojnie. Przed domem asfalt suchy ale kilkaset metrów dalej mokro, woda w koleinach. Jest też w tym miejscu dużo bardziej przyjemnie, rześko. Za Gródkowem znów sucho i powoli odczuwalnie robi się jak w tropikach. Dziś zatrzymałem się na foto hotelu. Chyba już niedługo go w końcu otworzą. Cała droga spokojna, bez incydentów. Na miejscu z zapasem 6 min. i całkiem na sucho. Na finiszu ładne słoneczko choć w powietrzu dalej dużo wody. ICM wieszczy na popołudnie niezłe ulewy.

Wychodząc z pracy widzę, że na niebie wisi ołowiana chmurka i gdzieś w tle pada deszcz. Sunie to wszystko w moją stronę. Od razu ruszam dynamicznie i całą drogę przez Mec, Środulę, Stary Będzin, nerkę, Zamkowe, Grodziec i Gródków jadę ścigany przez grzmoty. Przy Dino skręcam do wsiowego Lewiatana na szybkie zakupy uzupełniające. Wychodząc ze sklepu mam przed oczami krawędź chmury po lewej i jeszcze ładne słoneczko po prawej. Szybko zwijam się do domu. Udaje się wrócić na sucho. Pół godziny później ulewa, grzmoty itp. Dziś się udało.


Kategoria Praca

DPD

Poniedziałek, 25 lipca 2016 | dodano: 25.07.2016

Pierwszy rzut oka za okno ujawnił dywan chmur na niebie ale na zewnątrz było sucho i ciepło. Przygotowania przedstartowe poszły tak sobie i ruszam dopiero o 6:13. Niespodzianką jest drobny deszczyk. Jednak postanawiam zaryzykować i nie wdziewam przeciwdeszczówki tylko podkręcam tempo. Udaje się po kilometrze wyrwać z opadu. Nie na długo jednak. Kropelki pojawiają się co jakiś czas w drodze na Zieloną. Potem jeszcze przez trochę na granicy Dąbrowy Górniczej i Sosnowca. Na Zielonej dziś dmuchanie ale mną się Policjanci nie zainteresowali. Na światłach na Mortimerze bus spycha mnie na zapadniętą kratkę ściekową, którą chciałem objechać ale musiałem uciekać żeby mnie nie przytarł. To już nie pierwszy raz. Doganiam go na następnych światłach na tyle, by ku pamięci zrobić foto jego blach. Następnym razem pojadę tak szeroko, żeby nie miał szans mnie wyprzedzić nim nie przejadę newralgicznego punktu. Poza tym droga spokojna i przyjemna. Padające kropelki zdążyły wyschnąć nim dotarłem na metę z 5 minutami zapasu.

W ciągu dnia w okolicy Zagórza przeszła solidna burza i długi deszcz. Wypogodziło się gdzieś około 14:30. Jezdnie do 15:00 zdążyły nawet nieco podeschnąć miejscami. W powietrzu czuć jednak dużo wilgoci a chmury nie zniknęły. Trochę obawiam się, że może znów popadać pomimo tego, że ICM obiecuje spokój. Za dnia też miało być sucho. Kręcę powrót bez gięcia przez Mortimer, Reden, Zieloną, czarny szlak do Łagiszy i Sarnów. Na mojej wiosce asfalty suche. Nawet jeśli coś popadało, to nieznacznie i zdążyło wyschnąć. Udaje mi się wrócić na sucho.
Z serwisu info, że poza hamulcem reszta przeglądu zrobiona. Jednak trzeba sprowadzić uszczelkę i trochę Rzeźnik jeszcze poczeka.


Kategoria Praca

Po Sosnowcu

  • DST 61.00km
  • Teren 6.00km
  • Czas 03:51
  • VAVG 15.84km/h
  • Sprzęt Merida Matts TFS 100D
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 24 lipca 2016 | dodano: 24.07.2016
Uczestnicy

Dzisiejszy dzień pod znakiem klubowego jeżdżenia z cyklu Poznaj Sosnowiec. Prowadzi PTTK-owski przewodnik, nasz klubowy kolega, Grzegorz Onyszko. Miejsce zbiórki to przedszkole na Porąbce. Ruszam lekko obsunięty o 9:12 ale że trasa taka jak do pracy to powinienem się zmieścić w czasie. Dzięki temu, że dziś niedziela jedzie się całkiem dobrze. Ruch znikomy, światła niemal współpracują. Kiedy jestem na wysokości fabryki sprawdzam czas i wychodzi mi, że byłby to niezły czas dojazdu. Stąd mam na start już niedaleko i większość z górki. Na miejscu jestem jakieś 5 min. przed czasem. Czeka już spora grupa z Cyklozy i trochę osób z zewnątrz. Czekamy chwilę, potem przedstartowe foto i Grzesiek przejmuje prowadzenie. Z Krzyśkiem trzymamy tyły zamykając całkiem liczną grupkę. Zakosami miasta przebijamy się powoli przez różne jego punkty dowiadując się ciekawostek z historii nie tylko Zagłębia. Cały przejazd zajął nam ponad trzy godziny i zleciał właściwie błyskawicznie. Pogoda dopisała, humory również. Obyło się bez kłopotów technicznych i była tylko jedna, niegroźna gleba. Wycieczkę zakończyliśmy przy Zamku Sieleckim. Pożegnawszy nieklubowiczów we własnym gronie zataczamy się do ogródka piwnego niedaleko dawnego pomnika hydraulików i zasiadamy do uzupełnienia elektrolitów. Przy okazji omawiamy nieco detali dotyczących najbliższych wyjazdów. Potem powoli się rozjeżdżamy. Solo kręcę w stronę centrum Zagórza i dalej na standardową trasę powrotną przez Reden, Zieloną, Łagiszę i czarny szlak do Psar. Tam nieco gnę powrót by przebić 60km za dzień i zahaczam o Malinowice. Terenem przerzucam się do Strzyżowic i zjeżdżam do domu.


Link do pełnej galerii



Przedstartowe foto.


Grzesiek opowiada o nieistniejącym browarze.


Pogórnicze domy z przełomu XIX i XX wieku.


Dawny Fakop obecnie Foster-Wheeler i tramwajowa zawracanka na Okrzei.



Chcieć a móc

  • DST 59.00km
  • Teren 5.00km
  • Czas 02:43
  • VAVG 21.72km/h
  • Sprzęt Merida Matts TFS 100D
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 23 lipca 2016 | dodano: 23.07.2016
Uczestnicy

Miał być dziś wyjazd do Ojcowa. Umówiłem się z Michałem i Przemkiem na Pogoni. Dojeżdżam lekko obsunięty. Na miejscu jest też jeszcze Paweł. Mówią, że jedziemy na molo przy Pogorii 3 bo ma być jeszcze Marcin. No pięknie. Gdybym wiedział to bym z domu pojechał na P3 przy okazji korzystając z nieco dłuższego snu. Od razu się zastrzegam, że dziś mam słaby dzień do jeżdżenia. Dopadło mnie wczoraj jakieś małe zatrucie i czuję, że jestem osłabiony. Kręcimy na Pogorię dość konkretnym tempem przez Będzin i centrum Dąbrowy Górniczej. Udaje mi się trzymać tempo ale tak coś czuję, że na dłuższym dystansie może być problem. Marcin, zupełnie jak to nie Marcin, czeka już na nas. Normalnie to czeka się na niego. Trochę pogaduch i ruszamy dość opornie co chwilę stając. W międzyczasie znów odzywa mi się coś we wnętrznościach ale jeszcze jadę z chłopakami. Kierujemy się w stronę Sławkowa. Tempo znów dość uczciwe i czuję, że na przewidywany dystans nie dam rady dziś tak intensywnie jechać. Po drodze żegnam się z chłopakami i odbijam na Gołonóg. Stamtąd już oklepaną trasą na Piekło, Preczów, Sarnów i do domu. Na swojej wiosce kombinuję z dogięciem do 60km ale już nie za bardzo jest gdzie. Zahaczam jeszcze o wsiowego Lewiatana i z zapasem izotoników w czteropaku staczam się do domu. Wyjmuję z zamrażarki zimny kufel i rozpoczynam alkoholizowanie, które to planuję uskuteczniać do końca dnia.


Kategoria Inne

DPD

  • DST 35.00km
  • Teren 11.00km
  • Czas 01:50
  • VAVG 19.09km/h
  • Sprzęt Merida Matts TFS 100D
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 22 lipca 2016 | dodano: 22.07.2016

Dziś start nieco wcześniejszy - 6:03. Warunki jeszcze bardziej sprzyjające niż wczoraj: słoneczko, bezwietrznie, bezchmurnie, cieplej. Kręcę niezbyt spiesznie bo zapas czasu mam spory. Punkt kontrolny na Zielonej osiągam 10 min. wcześniej niż wczoraj kiedy to byłem nieco obsunięty w czasie, i 6 min. wcześniej niż w zwykłym harmonogramie przejazdu. Dzięki temu mogę w centrum Dąbrowy Górniczej spokojnie zahaczyć o ścianę płaczu. Potem powrót na standardową trasę. Na miejscu z zapasem 8 min.

Po pracy przyjemnie cieplutko. Nie miałem najmniejszej ochoty na przepychanie się z samochodami i wybrałem powrót z dużym udziałem terenu. Na początek przemycam się przez las zagórski pod przejazd pod "94". Tu kawałek asfaltem pod Most Ucieczki i dalej na Zieloną. Standardem na czarny szlak i dalej przedłużeniem gruntowym do przejazdu pod "86". Wciąż trzymając się terenu dociągam do rozgrzebanej ul. Łącznej i równie rozgrzebaną Boczną dociągam do wsiowego Dino. Stąd końcówka asfaltem obok wsiowego Lewiatana. Przejazd powrotny może nie za szybki ale za to bardzo spokojny i przyjemny.


Kategoria Praca

DPDZD

  • DST 38.00km
  • Teren 8.00km
  • Czas 01:57
  • VAVG 19.49km/h
  • Sprzęt Merida Matts TFS 100D
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 21 lipca 2016 | dodano: 21.07.2016

Rano rześko pomimo tego, że słoneczko nadawało od samego wschodu a na niebie prawie nie było chmur. Również bezwietrznie. Rozgrzałem się dopiero po jakichś 7km. Start o 6:13. Punkty pośrednie pozaliczane w górnych granicach punktualnego przejazdu. Stanie na wszystkich światłach. Na Alei Róż furiat wyprzedza mnie zdecydowanie za szybko i za blisko skręcając przede mną na "94". Dawno już tu nie miałem takiej sytuacji. Poza tym lekkim wnerwem przejazd spokojny i przyjemny. Na miejscu z zapasem 2 min.

Po pracy niezbyt spiesznie przez Mortimer na targ na Redenie. Potem pod Mostem Ucieczki na  Zieloną i dalej na czarny szlak do Łagiszy i dalej nim aż pod Urząd Gminy w Psarach. Tam przerzucam się na teren w stronę Strzyżowic i finisz w domu. Zostawiam plecak i z sakwami robię standardowe zagięcie do wsiowego Lewiatana. Z balastem powrót na kwadrat. Przyjemny i spokojny powrót z pracy.


Kategoria Praca