DP Dojazd do Fortu 39
-
DST
85.00km
-
Teren
20.00km
-
Czas
04:50
-
VAVG
17.59km/h
-
Sprzęt Merida Matts TFS 100D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dziś grzebanie przedstartowe nietypowe bo z pakowaniem na weekendowy wyjazd klubowy. Z tego też powodu zaliczam niezły poślizg czasowy i na kołach jestem o 6:20. Kręcę niespecjalnie intensywnie ale też i bez ociągania trzymając się bardzo blisko krawędzi okna przelotowego. Trasa standardowa przez Łagiszę i Dąbrowę Górniczą. Światła mi dziś ładnie współpracują ale mimo tego lekko obsuwam się w czasie bo jadę delikatniej wszystkie grubsze wyboje ze względu na sakwę na bagażniku. Nie chcę rozwalić koła przez zbędne szarżowanie. Ostatecznie na mecie mam jakieś 3 min. spóźnienia. Mogło być gorzej. Przyjemny dojazd do pracy. Spokojny nie za bardzo bo tu i tam jakieś drobne irytacje ze strony innych uczestników ruchu (również rowerzystów) się pojawiały.
Po pracy przetaczam się na jedno z miejsc zbiórki na dojazd do Fortu Olszanica w Krakowie czyli na Sosinę. Trochę terenem, trochę asfaltami dojeżdżam na miejsce przed 16:00. Mniej więcej planowo zjawia się Paweł i Domino. Na resztę czekamy dość długo racząc się pysznymi lodami. Oni potem też jeszcze po lodzie i w końcu ruszamy dalej. Jest po 17:00. Kręcimy znaną drogą przez Ciężkowice, Trzebinię i Puszczę Dulowską do celu. Fort osiągamy już po zachodzie słońca. Szybki zrzut bagażu, chowamy rowery i idziemy się integrować przy ognisku. Trochę się to niektórym przeciąga ;-)
Link do pełnej galerii
Kategoria Praca, Kilkudniowe
DPD
-
DST
37.00km
-
Teren
3.00km
-
Czas
01:41
-
VAVG
21.98km/h
-
Sprzęt Merida Matts TFS 100D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Chyba już tak zostanie, że póki ciepło to przedstarty będę miał mocno grzebane i przestanę walczyć o lepszy czas. Dziś również poszło nie za dobrze i na kołach jestem o 6:15. Na dworze przyjemnie. Słoneczko nie ma dziś na niebie żadnej konkurencji więc od razu daje konkretnie. Nie udaje mi się dopatrzeć zauważalnych śladów wiatru. Kręcę trasę standardową przez Łagiszę i Dąbrowę Górniczą przykładając się nieco do kręcenia ale tak, by mieć jeszcze trochę mocy w rezerwie. Jedzie się przyjemnie i spokojnie. Ostatecznie na miejscu jestem z zapasem 5 min.
Powrót przy wyższej temperaturze ale za to w zauważalnym wiaterku. Dzięki temu warunki były bardzo przyjemne do jazdy. Na niebie pojawiły się zauważalne chmury temperując nieco wysiłki słońca. Nawet trochę obawiałem się, że mogę wjechać pod jakieś opady ale ostatecznie udało się wrócić na sucho. Kręcenie powrotne niezbyt spieszne na trasie: Mortimer, Reden, fragment bieżni przy Pogorii 3, Zielona, czarny szlak do Łagiszy, Sarnów, Psary. Na plaży przy Pogorii 3 sporo narodu łażącego przez ścieżkę rowerową jak w amoku. Trzeba na nich uważać jak na niepełnosprawnych. W ogóle się nie rozglądają. Normalnie sami nieśmiertelni. Reszta drogi dość pusta. U siebie na wiosce widzę kolejny przykład tego, jak smartfony ludziom rzucają się na rozum. Dziewczyna jedzie na skuterku i klepie coś na telefonie. Słów brakuje.
Kategoria Praca
DPDZD
-
DST
40.00km
-
Czas
01:52
-
VAVG
21.43km/h
-
Sprzęt Merida Matts TFS 100D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Wygrzebanie się do wyjazdu szło nieźle ale i tak skończyło się słabo. Ruszam o 6:15 więc nie mam prawie wcale rezerwy i od razu kręcę z uczuciem. Warunki są bardzo przyjemne. Jest lekki wiaterek, słoneczko widoczne ale nieco przymglone przez wysokie chmurki więc nie dopieka jeszcze zbyt mocno. Trasa standardowa do centrum Dąbrowy Górniczej. Tu robię mały zwód w stronę ściany płaczu, co wydłuża dojazd o około 1km. Z zagięcia wracam z powrotem na zwykłą trasę dojazdową przez centrum Zagórza. Na miejscu mam lekki poślizg czasowy - 2 min. Bardzo przyjemny dojazd do pracy.
Powrót z pracy przebiegł pod znakiem pogróżek ze strony pogody. Wychodząc widzę sporo chmur na niebie a w powietrzu czuć niemało wilgoci. Liczę się z tym, że może solidnie lunąć. Zresztą chwilę po starcie zaczyna się lekki opad. Na szczęście nie jest groźny. Kręcę powrót przez centrum Zagórza, Mec, Reden, bieżnię przy Pogorii 3 i 4, Preczów, Sarnów. Jedzie się bardzo dobrze i spokojnie. Kropelki dawały o sobie znać przez większość drogi ale nie przerodziły się w coś, co by mogło zbytnio zmoczyć. W domu zrzucam plecak, zapinam sakwy i robię jeszcze zagięcie do wsiowego lewiatana.
Kategoria Praca
DPS
-
DST
24.00km
-
Czas
01:10
-
VAVG
20.57km/h
-
Sprzęt Scott Spark 750
-
Aktywność Jazda na rowerze
Poranek z bardzo przyjemnymi warunkami. Ciepło ale rześko, wiatr zerowy, dużo słońca i bez chmur. Ruszam o 6:09. Początkowo kręcę dość intensywnie. Właściwie to aż do Parku Hallera. Tu mam jeszcze 15 min. czasu i jakieś 4-5km do celu więc mogę zrzucić z tempa i cieszyć się pogodą. Na miejsce zataczam się z rezerwą 4 min. Bardzo przyjemny i spokojny dojazd do pracy.
Po pracy zrobiło się zauważalnie cieplej. Na tyle, że nie cisnąłem na siłę. Powrót dziś skrócony. Przez Mec, Środulę i Stary Będzin kręcę do serwisu oddać Rzeźnika na umówione leczenie. Do wymiany tarcza hamulcowa z tyłu, likwidacja zauważalnych luzów w korbie i delikatnych luzów w zawieszeniu. Poza tym regulacje i przegląd. Mam nadzieję, że nic więcej nie wyjdzie w praniu. Reszta powrotu zbiorkomem. Część rowerowa powrotu była zdecydowanie przyjemniejsza.
Kategoria Praca, Serwis
DPD
-
DST
35.00km
-
Teren
3.00km
-
Czas
01:44
-
VAVG
20.19km/h
-
Sprzęt Merida Matts TFS 100D
-
Aktywność Jazda na rowerze
ICM obiecywał +20 rano i rzeczywiście było bardzo ciepło choć jeszcze przyjemnie rześko. Przedstart szedł nieźle ale ostatecznie na kołach jestem o 6:12. Dziś Błękitnym bo Rzeźnikowi jednak zeszło powietrze. Wczorajsze dopompowywania nie były jednak bezpodstawne. Kręcę niezbyt spiesznie standardową trasą przez Łagiszę i Dąbrowę Górniczą. Przejazd spokojny i bardzo przyjemny. Na miejscu jestem z zapasem 2 min.
Po pracy przyjemne ciepełko, dużo słońca, nieco wiatru. Wspaniałe warunki do jeżdżenia. Wracam dziś kierując się do Będzina przez Zagórze, Makro, Mydlice i Warpie. W serwisie umawiam Rzeźnika na leczenie i kręcę dalej do domu. Kolejno Nerka, Zamkowe, Grodziec, Wojkowce i od Orlenu prosta do domu. Jechało się bardzo przyjemnie, droga spokojna. Dziś bez zagięć bo jeszcze czeka mnie opracowanie kapcia na tyle Rzeźnika. No i w lodówce czekał zimny izotonik :-)
Kategoria Praca
Klubowo
-
DST
141.00km
-
Teren
30.00km
-
Czas
09:13
-
VAVG
15.30km/h
-
Sprzęt Scott Spark 750
-
Aktywność Jazda na rowerze
Gdyby nie info od Prezesa to bym dzisiejszy wyjazd przegapił. Zupełnie
wyleciało mi z głowy, że mamy klubowy wyjazd dla ludności.
Zbieram
się wcześniej żeby nieco oporządzić Rzeźnika bo stał nieruszony od
piątkowej ulewy. Czyszczenie, smarowanie, dopompowanie luftu do tyłu i
ruszam. Na wiosce jeszcze przystanek przy piekarni by zrobić sobie zapas
kalorii i potem już prosto przez Wojkowice, Czeladź i Milowice pod
fontannę na zbiórkę. Jestem ciut przed 8:00. Na miejscu całkiem liczna
grupa. Kiedy Marcin podsumował listę było na niej 51 osób. Dużo jak na
ten dystans i przewidywane warunki pogodowe.
Ruszamy po
przedstartowym foto. Nie znam dokładnego przebiegu trasy więc turlam się
spokojnie w ogonku czasem tylko focąc. Trasa przez znane, w większości,
mi miejsca ale niejednokrotnie podjechane z nieznanych kierunków.
Spokojnie, z dala od samochodów. Dokładny przebieg wrzucę jak ściągnę
ślad z Garmina. W zarysie to zakosami przetaczamy się do Sławkowa, potem
na punkt widokowy na Pustynię Błędowską od strony Chechła. Tu nieco się
rozjeżdżamy i z maruderami asfaltem dotaczamy się na Czubatkę i
tamtejszy punkt widokowy wcześniej niż trzon wyrywny, który poleciał
szlakiem.
Potem razem toczymy się do Rabsztyna. Tu w końcu
zasiadamy do obiadu, którego wypatrywałem już dużo wcześniej. Posileni i
nieco rozleniwieni wtaczamy się pod Zamek. Nieliczna część grupy
wybiera się na wejście na wieżę a reszta odpoczywa w zacienionych
miejscach na zielonej trawce.
Z Rabsztyna wracamy już bez gięcia
asfaltami przez Olkusz i Bukowno na Sosinę. Tu oficjalnie koniec
wycieczki. W grupkach rozjeżdżamy się w swoje strony. Kręcę z Prezesem i
mniej liczną, wolniejszą częścią uczestników na Maczki. Ostatecznie
żegnam się z ostatnimi uczestnikami przed odbiciem w stronę Kazimierza.
Stąd kręcę do centrum Dąbrowy Górniczej i przez Zieloną do Preczowa.
Potem już prosta przez Sarnów do domu.
Dziś warunki pogodowe dla
mnie były rewelacyjne. Gorąco, słonecznie, trochę lekkich podmuchów.
Jechało mi się bardzo dobrze. Za to niektórym uczestnikom pogoda dawała
się we znaki i lekko nie mieli. Ostatecznie objazd zrobili wszyscy ale
tempo mieliśmy słabsze od zakładanego i nie udało się zrealizować
wszystkich punktów trasy. Ominęliśmy np. rynek w Olkuszu, na którym
czekał na nas Marcin z Anią powracający z kilkudniowego wyjazdu po
okolicach Sandomierza. Gonili nas potem w stronę Bukowna i wracali z
nami.
Było po drodze też trochę defektów technicznych.
Najpopularniejszy to kapcie, które zaczęły się już w Sosnowcu. W sumie
było ich chyba z 5 czy 6. Był też jeden zerwany łańcuch. Na szczęście
awarie były z kategorii usuwalnych ale przyczyniły się też do
rozjechania planu przejazdu. Jednak w tak licznej grupie trzeba się
liczyć z tym, że tak może się potoczyć akcja. Sam też doświadczyłem
czegoś na kształt kapcia. Kilka razy w ciągu dnia musiałem dopompować
tylne kółko bo czułem, że zaczyna mi zadek pływać na zakrętach i dobija
czasem na nierównościach. Dnia następnego, wychodząc do pracy,
przekonałem się, że gdzieś coś musiałem podłapać bo przywitał mnie u
Rzeźnika flaczek. Chyba też mam jakieś luzy na korbie więc zanosi się na
to, że Rzeźnik pojedzie we wtorek do serwisu na badania okresowe.
Link do pełnej galerii
Kategoria Jednodniowe
DPD
-
DST
36.00km
-
Czas
01:44
-
VAVG
20.77km/h
-
Sprzęt Scott Spark 750
-
Aktywność Jazda na rowerze
Przedstart grzebany straszliwie. Na kołach o 6:17. Deszczyk, który był spadł po 5:00, pozostawił trochę wilgoci na jezdni i w powietrzu ale chlapy wielkiej nie było. Nogi od razu powiedziały, że warunki do podawania słabsze więc nie cisnąłem. Trasa standardowa przez Łagiszę i Dąbrowę Górniczą. Jak zwykle, kilka wnerwów na "kierowników" wyprzedzających za blisko ale poza tym spokojny i przyjemny dojazd do pracy. Na miejscu z poślizgiem 2 min.
Na wyjściu z pracy bardzo przyjemne warunki ale jakoś tak mało słonecznie i trochę wietrznie. Kręcę powrót niespieszny na kierunek Mortimer i Reden. Dalej chciałem pod Most Ucieczki ale zaskakuje mnie tu ekipa ze sprzętem ciężkim i uczyniona przez nich sterta gruzu. Ciekawe co też knują. Przedostaję się przez tory wiaduktem obok i kręcę dalej w stronę Zielonej. Ołowiana chmura, którą widziałem już dłuższą chwilę w końcu zrzuca drobny deszczyk. Wdziewam kurtkę żeby mi zimno nie było i jadę dalej. W parku już kapie nieco mocniej ale dalej się nie poddają licząc na to, że może jednak uda się jakoś przemknąć. Nie udaje się. Kiedy wyjeżdżam na ulicę prowadzącą do Preczowa nagle robi się ulewa. Tyle co zdążyłem założyć pokrowiec na plecak. Mnie zlało do gołej skóry. Na drodze potoki i rozlewiska ale skoro w butach mam już i tak mokro to się nie przejmuję i spokojnie kręcę sobie w ulewie dalej. Deszcz kończy się jakiś kilkaset metrów przed remizą w Preczowie. Pojawia się piękne słoneczko. Niespiesznie kręcę do Sarnowa i dalej do domu. Wszędzie po drodze ślady ulewy. Przyjemny i spokojny powrót do domu.
Kategoria Praca
DPD
-
DST
32.00km
-
Teren
1.00km
-
Czas
01:32
-
VAVG
20.87km/h
-
Sprzęt Scott Spark 750
-
Aktywność Jazda na rowerze
Przedstartowe grzebanie nieco mi się przeciągnęło i na kołach jestem nieco na krawędzi okna przelotowego - 6:15. Na niebie chmurki, które na szczęście tylko ozdabiają i robią ładną oprawę dla słoneczka. Nie jest jednak ciepło. Zdecydowałem się na bluzę z długim rękawem i wcale nie było mi za ciepło. Nogi stwierdziły, że podawanie nie będzie dziś rewelacyjne. Kręcę standardową trasę przez Łagiszę i Dąbrowę Górniczą. Ze 2x po drodze coś tam mnie zirytowało ale ogólnie przejazd spokojny i zdecydowanie przyjemny. Na miejscu jestem z zapasem 60 sekund.
Po pracy wiaterek zrobił się jakiś taki bardziej zauważalny. Ciepło specjalnie też nie było. Postanowiłem nie krążyć i wracać do domu w miarę krótką drogą. Okazało się na finiszu, że obrany wariant to nawet krócej niż do pracy. Kolejno: centrum Zagórza, obok Makro, Mydlice, Warpie, nerka, fabryka domów, światła na "86", "913". Gdzieś w okolicach Będzina od zachodu pojawiły się nisko sunące ołowiane chmurki. Trochę obawiałem się, że może lunąć więc zamiast giąć przez Łagiszę i Sarnów skróciłem powrót. Na szczęście poza tym, że pociemniało to nic nie spadło.
Kategoria Praca
DPDZD
-
DST
41.00km
-
Czas
02:08
-
VAVG
19.22km/h
-
Sprzęt Merida Matts TFS 100D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Przedstart rozwijał się dobrze ale ostatecznie na kołach jestem o 6:10. Na dworze jest słonecznie, minimalny wiaterek i dość rześko. O 4:30 było wręcz zimno. Jedzie się bardzo przyjemnie. Mam nieco czasu w zapasie więc nie cisnę. Trasa standardowa przez Łagiszę i Dąbrowę Górniczą. Dziś tylko jeden wnerw na mojej wiosce. Jakaś mała Toyota przy dość dużej prędkości wyprzedzała mnie zdecydowanie zbyt blisko. Poza tym spokojny i przyjemny dojazd do pracy. Na miejscu ponad 5 min. zapasu.
Powrót z pracy niezbyt spieszny trochę ze względu na warunki. Było słonecznie ale niezbyt ciepło i trochę wiało. Powrót przez Mortimer i Reden w stronę Łęknic. Stamtąd na Piekło i powrót wzdłuż Pogorii 4 do Preczowa. Stamtąd prosta przez Sarnów do domu. Tu zrzucam plecak, zakładam sakwy i robię standardowe zagięcie do wsiowego Lewiatana. Z zaopatrzeniem zjazd do domu.
Kategoria Praca
DPD
-
DST
34.00km
-
Teren
1.00km
-
Czas
01:32
-
VAVG
22.17km/h
-
Sprzęt Scott Spark 750
-
Aktywność Jazda na rowerze
Przedstart nieco wymęczony ale ostatecznie na kołach jestem w nienajgorszym czasie - 6:09. Na dworze pochmurno, na horyzoncie zamglenia, lekki wiaterek, względnie ciepło. W powietrzu wisi miejscami wilgoć, która w trakcie jazdy osiada na okularach. Odcinek drogi z Łagiszy na Zieloną to czas pościgu za króliczkiem. Niestety dał się dogonić, wyprzedzić i nie walczył. Na granicy Dąbrowy Górniczej i Sosnowca nadziewam się na krótki, symboliczny deszczyk. Dzisiejszy dojazd zdecydowanie przyjemny i spokojny. Na miejscu jestem ze sporą rezerwą czasu - całe 8 min.
Cały dzień pochmurno. Trochę drobnych opadów. Na wyjściu z pracy też jakoweś drobne kropelki mi towarzyszą. Ogólnie warunki nie są złe do kręcenia ale jakoś nie zachęcają mnie do większych objazdów. Wracam krótką, spokojną trasą przez centrum Zagórza, obok Makro, Mydlice, Warpie, Zamkowe, Grodziec i Gródków.
Kategoria Praca





















