DPD
-
DST
35.00km
-
Teren
8.00km
-
Czas
01:40
-
VAVG
21.00km/h
-
Sprzęt Scott Spark 750
-
Aktywność Jazda na rowerze
Na kołach 6:11. Bardzo przyjemnie na dworze. Ciepło, leciutki wiaterek, słonecznie, trochę mgieł na odcinku do "86". Tempo niezbyt spieszne. Chwila stania na "dworcu" w Dąbrowie Górniczej przed KŚ do Częstochowy. Po drodze ze dwa wnerwy na "kierowników" wyprzedzających nieco za blisko. Poza tym dość spokojny i bardzo przyjemny dojazd do pracy.
Jakoś nie miałem ochoty na powrocie przepychać się z samochodami więc powrót zrobiłem sobie spokojną trasą z pewnym udziałem terenu. Na początek przez lasek zagórski w stronę przejazdu pod "94". Potem pod Most Ucieczki i na Zieloną. Stamtąd czarnym szlakiem do Łagiszy i dalej wzdłuż torów na Stachowe. Tu wracam na czarny szlak i dotaczam się w pobliże stadionu LKS "Iskra". Reszta drogi już bez gięcia asfaltem do domu. Na Zielonej pojawiły się przez chwilę jakoweś kropelki ale ostatecznie deszczu z tego nie było. Jednak wiele wskazuje na to, że prognoza ICM-u się sprawdzi. Poranne słoneczko przesłoniły chmury a w powietrzu czuć dużo wilgoci. Powietrze na razie raczej nieruchome.
Kategoria Praca
DPOD
-
DST
61.00km
-
Czas
02:55
-
VAVG
20.91km/h
-
Sprzęt Merida Matts TFS 100D
-
Aktywność Jazda na rowerze
W nocy grzmiało. Nad ranem długi rzęsisty deszcz, który przez jakiś czas zdawał się być takim całodniowym jednak około 5:30 ustał. Do 6:00 trochę podeschło. Chyba jednak pogoda trochę na mnie podziałała bo przedstart miałem straszliwie ślamazarny. Objawiło się to bardzo późnym wyjazdem - 6:26. Spóźnienie murowane pytanie tylko jak duże? Kręcę z uczuciem usiłując nie mieć przynajmniej zbyt dużej straty. Pierwsze światła nieco utrudniają ale potem jest już dobrze i nawet szlaban na "dworcu" w Dąbrowie Górniczej opada już za moimi plecami. W centrum Zagórza wymieniam machnięcie końcówką górną z Dominem. Na tyle tylko mam czas. Zresztą on jedzie w przeciwną stronę. Ostatecznie na miejscu notuję 8 minut w plecy. Mniej więcej coś koło tego zakładałem. Przejazd bardzo przyjemny mimo dużej ilości wilgoci w powietrzu i na jezdniach.
W ciągu dnia całkiem sporo padało i jeszcze niedługo przed wyjściem nie zanosiło się na to, że będą dobre warunki do powrotu. Do tego dostałem rano info, że mam przesyłkę do odebrania w Katowicach. Tak więc czekałem do końca dniówki na wyjaśnienie się sytuacji barycznej. Ta została rozstrzygnięta na moją korzyść :-) Zgodnie z prognozą ICM-u do 15:00 opady poszły precz i zaczęło się pojawiać przebłyski słońca a jezdnie wysychały. W związku z tym nie odkładam odbioru i kręcę przez Szopienice i Bogucice do centrum Katowic. Odbiór załatwiam szybko i rozpoczynam odwrót do domu. Na początek w stronę Wełnowca i Placu Alfreda. Tam obieram kierunek na Bytków i dalej do Siemianowic Śląskich. Stamtąd do Dąbrówki Wielkiej i Wojkowic. W Wojkowicach kieruję się do Bobrownik. Stamtąd do Rogoźnika i wzdłuż zbiornika do Siemoni i dalej do Góry Siewierskiej. Stamtąd już prosto do Strzyżowic i do domu. Bardzo przyjemny i spokojny powrót do domu. Zaskoczył mnie wyjątkowo mały ruch w Katowicach.
Kategoria Praca
DPD
-
DST
36.00km
-
Czas
01:44
-
VAVG
20.77km/h
-
Sprzęt Merida Matts TFS 100D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Grzebanie przed wylotem przebiegło względnie sprawnie i na kołach jestem o nienajgorszej porze - 6:10. Przyjemne, letnie warunki. Samopoczucie również pasujące do pogody więc z tego wszystkiego kręcenie było bardzo, bardzo przyjemne. Trasa standardowa przez Łagiszę i Dąbrowę Górniczą. Dziś mały przerywnik na "dworcu kolejowym" w Dąbrowie. Musiałem poczekać aż przejedzie KŚ do Częstochowy. Na miejscu jestem z zapasem 5 min.
Na powrocie przyjemne ciepełko skłaniające do równego, w miarę intensywnego kręcenia. Żeby jednak nie klepać ciągle tych samych tras tu i tam nieco odginam. Na dystansie nie zyskuję ale przynajmniej trasa dziebko inna. Początek do centrum Zagórza zaginam przez ul. Kosynierów i działki. Potem wracam już na utarty szlak przez Mortimer, Reden, Most Ucieczki, Zieloną, czarny szlak do Łagiszy i Sarnów do domu. Na wlocie do mojej wioski spotykam jakoweś kropelki. Im bliżej jestem domu tym jezdnia bardziej morka. Chwilę temu musiało nieco popadać. Teraz wszystko to paruje z nagrzanego asfaltu. Czyżby znamiona burzy albo ulewy?
Kategoria Praca
DPD
-
DST
36.00km
-
Teren
5.00km
-
Czas
02:16
-
VAVG
15.88km/h
-
Sprzęt Merida Matts TFS 100D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Pomimo kiepskiego samopoczucia przedstart poszedł mi nawet nieźle i na kołach jestem o 6:06. Na dworze jest przyjemnie choć słoneczka niewiele. Schowane za dywanem chmur, który dopiero gdzieś na południu zaczyna się rwać. Wiatru nie wyczuwam. Kręcę niespiesznie na młynkach. Kiedy próbuję wrzucić cięższe biegi szybko mi się tego odechciewa. Trasa standardowa przez Łagiszę i Dąbrowę Górniczą. Gdzieś na wjeździe do Sosnowca zaczyna mi się rewolucja w żołądku i ostatnie kilometry jedzie mi się bardzo nerwowo. Ogólnie dziś dojazd spokojny choć strasznie wymęczony. Na miejscu z zapasam 4 min.
Tak samo jak nie miałem zacięcia o poranku do dynamicznego kręcenia, tak i też nie miałem go po południu. Czułem też awersję do myśli by wracać jakimś uczęszczanym wariantem. W związku z tym niespiesznie udałem się w drogę powrotną nietypową trasą. Zacząłem od asfaltowego odcinka do centrum Zagórza i dalej pod Makro skąd wbiłem w leśny skrót do Mydlic. Stąd asfaltem na Warpie i zjazd do Al. Kołłątaja, którą wykorzystuję tylko na odcinku do Dzieci Teatru Zagłębia, gdzie odbijam wzdłuż muru cmentarnego na wzgórze zamkowe. Chwilę kręcę się po tamtejszych alejkach i zjeżdżam ku mostowi na Czarnej Przemszy i dalej w wzdłuż rzeki do targowiska miejskiego. Objeżdżam je od tyłu i przebijam się przez osiedle domków jednorodzinny do lasu grodzieckiego. Lasem dokręcam do "86" i przekraczam ją na światłach niedaleko centrum logistycznego Lidla, wzdłuż którego dojeżdżam do lasu gródkowskiego. Tu robię małą eksplorację odnośnie ścieżek, które kiedyś tu były. Ta, którą chciałem sprawdzić, jest już nieuczęszczana i gdyby nie przecinka w lesie byłaby już niewidoczna. Dobijam tym dawnym skrótem do żółtego szlaku i korzystając z niego przez kawałek zaginam w stronę Psar. Przy Dino skręcam w kierunku wsiowego Lewiatana, gdzie przystaję jeszcze na małe zakupy uzupełniające i potem już prosto zjazd do domu. Spokojnie, niespiesznie, przyjemnie.
Kategoria Praca
DPODZD
-
DST
54.00km
-
Teren
5.00km
-
Czas
02:41
-
VAVG
20.12km/h
-
Sprzęt Merida Matts TFS 100D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Przedstart szedł dobrze ale i tak ostatecznie wybywam prawie bez rezerwy czasu - 6:14. Na zewnątrz jest całkiem przyjemnie, na niebie trochę chmurek, raczej bezwietrznie. Kręcę standard przez Dąbrowę Górniczą. Po drodze drobne irytacje pod postacią trąbiącego bez powodu TIR-owca, potem blokującego ścieżkę dostawczaka mimo, że mnie widział bo ja jego zarośniętą gębę na pewno. Coś tam jeszcze było. Chyba dziś jakiś przewrażliwiony jestem. Przejazd jednak ogólnie spokojny i przyjemny. Na mecie mam 3 min. zapasu.
Po pracy warunki stwierdziłem znakomite do poczynienia nieco wygiętego powrotu. Tak też i czynię. Początek w stronę Mecu ale już na wysokości Środuli zaczynam gięcie przebijając się w stronę Chemicznej i dalej na kierunek do Czeladzi. Tu trochę się zagapiam i znów nieco gnę by wydostać się na mostek na szlaku czerwonym. Przekraczam Brynicę i jadę przez Przełajkę w stronę Wojkowic. Przez moment miałem plan jechać asfaltem ale skusił mnie teren w stronę wałów Brynicy i tam też pokręciłem wylatując ostatecznie w Wojkowicach obok Netto. Klinkierkiem dokręcam do parku w Rogoźniku i wzdłuż zbiornika jadę w stronę "913". Z krajówki korzystam tylko przez chwilę by dostać się do Góry Siewierskiej. Wciągam się na Górkę Paralotniarzy. Dziś wspaniałe warunki do podziwiania panoramy ale stoję tam tylko chwilę. Zjeżdżam w stronę lasu i asfaltem do Strzyżowic i do domu. Po dłuższej chwili przerwy zarzucam na Błękitnego sakwy i robię standardowe zagięcie do wsiowego Lewiatana. Z ładunkiem powrót do domu. Powrót kręciło mi się dziś bardzo przyjemnie i spokojnie. Gdyby nie to, że śmietnik sygnalizował rezerwę to pewnie bym jeszcze pokręcił bo ochota była. Cóż. Może jutro :-)
Kategoria Praca
DPD
-
DST
38.00km
-
Czas
01:53
-
VAVG
20.18km/h
-
Sprzęt Scott Spark 750
-
Aktywność Jazda na rowerze
Grzebanie przedstartowe tak mi się przeciąga, że ruszam dość późno, o 6:17. W związku z tym od samego początku przykładam się do kręcenia i udaje mi się utrzymać w bezpiecznych ramach czasowych. Trasa standardowa przez Łagiszę i Dąbrowę Górniczą. Jest nawet przyjemnie choć słoneczka nie widać. Jest skryte za nieco dziurawym dywanem chmur. Wiaterek ledwo wyczuwalny. Do Parku Hallera trzymam się czasu dość dobrze. Jednak na światłach na Alei Róż pojawia się problem. Łańcuch dziwnie skacze i napęd ledwo podaje. Zjeżdżam na wysepkę i zaczynam oględziny. Przyczynę znajduję w dolnym kółeczku od przerzutki. Zablokowane. Podłubałem trochę nożem, wyciągnąłem jakąś trawkę, jakiś kawałek czegoś czarnego i twardego i element zaczyna pracować. Ruszam na kolejnym zielonym ale dalej nie jest dobrze. Coś grzechocze, dalej napęd słabo podaje. Zjeżdżam przy DorJan-ie na bok i ponawiam oględziny. Tym razem zablokowane górne kółeczko od przerzutki. Ani drgnie. Wyciągam smar w sprayu i pryskam felerne miejsce. Kilka minut czekam aż się to przeżre i próbuję znów ruszyć. Opornie, po kilku szarpnięciach nagle wszystko wraca do normy. Niestety mam już sporo w plecy z czasem. Jest 7:08. Ruszam już bez ciśnienia do celu. Reszta drogi bez sensacji, spokojna. Na miejscu mam ostatecznie 15 minut do tyłu. Ale przyjemny dojazd do pracy. Poranny defekt miał ten plus, że przyjrzałem się uważniej kółeczkom od przerzutki i mam refleksję taką, że trzeba by je zmienić bo dolne już wypiłowane w szpilki a lada moment w ogóle może zniknąć. Tak więc dziś na powrocie gdzieś o serwis trzeba będzie haczyć.
Tuż przed samym wyjściem z pracy za oknem przeleciał kilkuminutowy, niegroźny deszczyk. Jego ostatnie krople sięgnęły mnie w trakcie wjazdu pod górkę na Lenartowicza. Stamtąd przetaczam się przez Mec i Środulę do Starego Będzina skąd dalej do serwisu rowerowego zakupić kółeczka do przerzutki. Z serwisu kieruję się na nerkę i dalej przez Zamkowe na ścieżkę do Grodźca. Przejeżdżam nad "86" i jadę w stronę Grodźca. Po drodze zjeżdżam ze ścieżki w teren bo jakoś tak kusząco dziś wyglądał. Polnymi drogami przemycam się w stronę Rozkówki o sam park jednak nie zahaczając. Wybywam na asfalt niedaleko cmentarza w Czeladzi i kieruję się do Wojkowic. Tu odrobina kluczenia i ostatecznie wybywam w Wojkowicach obok Orlenu. Od tego miejsca już standard: kilometr terenu i asfaltowa prosta do domu. Po drodze kropelki dorwały mnie jeszcze raz na odcinku od Zamkowego do "86". Krótki, niegroźny, przelotny opad. W sumie bardzo przyjemne warunki na powrocie. Niby bez słońca, niby trochę wiaterku, niby nie za ciepło ale jakoś tak fajnie.
Kategoria Praca
DPD
-
DST
33.00km
-
Teren
1.00km
-
Czas
01:37
-
VAVG
20.41km/h
-
Sprzęt Merida Matts TFS 100D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Ruszam o 6:12. Dziś jest bardzo rześko. Właściwie, to prawie chłodno. Palce od dłoni przestały mi marznąć dopiero po jakichś 3km jazdy, kiedy to już zdążyłem się w końcu rozgrzać. Ogólnie jest raczej przyjemnie. Niezbyt silny wiaterek, dla mnie chyba nawet sprzyjający. Słoneczko, trochę chmurek, sucho. Trasa standardowa przez Łagiszę i Dąbrowę Górniczą bez ekscesów. Na miejscu z zapasem niewielu minutek.
Po pracy zrobiło się nieco przyjemniej ale do przyjemnego ciepełka dużo brakowało. Do jazdy jednak warunki niezłe. Nie mam dziś jakoś ochoty na większe objazdy ale przynajmniej zrobiłem sobie inną niż zwykle trasę powrotną. Kręcę na początek do centrum Zagórza. Stamtąd w stronę Makro i wbijam w teren przez las na Mydlice. Tam wracam na asfalty jadąc na Warpie i dalej w stronę Alei Kołłątaja by nią zjechać do będzińskiej nerki. Stamtąd zjeżdżam na Zamkowe i przebijam się do ścieżki rowerowej do Grodźca. Z Grodźca standardem do Gródkowa i do domu. Tempo spokojne, zgodne z rytmem terenu. Przyjemny powrót z pracy.
Kategoria Praca
DPD
-
DST
40.00km
-
Czas
01:58
-
VAVG
20.34km/h
-
Sprzęt Merida Matts TFS 100D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Miałem napisać nuuuudaa, zwykły dojazd do pracy ale pogoda sprawiła, że tak całkiem nudno nie było. W nocy i nad ranem dość uczciwie padało. Na starcie o 6:11 niebo jest zakryte chmurami, które poganiane dość mocnym wiatrem, głównie z zachodu, suną w kierunku, w którym będę jechał tyle, że szybciej. Trasę obieram standardową przez Łagiszę i Dąbrowę Górniczą. Jest ociupinę chłodniej i sporo wilgoci w powietrzu więc nogi podają nieco słabiej ale rekompensuje to wiatr, który mam głównie w plecy i czas przelotu mieści mi się w granicach typowego. W Łagiszy trochę mnie okapało. Potem jeszcze kilka kropelek dorwało mnie w Zagórzu ale na miejsce docieram z suszą w butach więc nie było tak źle. W sumie przyjemny i spokojny dojazd do pracy.
Warto było się przemóc rano i powalczyć na rowerze bo dzień zrobił się na wylocie z pracy całkiem ładny optycznie. Termicznie może już nie aż tak ale dało się jechać na krótko a w słoneczku było nawet przyjemnie. Trochę tylko uprzykrzał wiatr z zachodu. Jedyna rada na niego to wrzucić młynki i w sumie dało się utrzymać w miarę równą prędkość. Wracam odrobinkę przyginając trasę. Początek to zwykła trasa przez Zagórze, Mortimer, Reden pod Most Ucieczki. Na parkingu przy molo na Pogorii 3 widzę mało samochodów więc decyduję się na skorzystanie z bieżni. Kręcę w stronę Świątyni Grillowania ale ponieważ nie chce mi się zsiadać to ciągnę dalej w stronę przystani i dalej na Piekło. Tu wbijam na bieżnię przy Pogorii 4 i ciągnę nią do Preczowa. Potem smętny wjazd do Sarnowa, 2 zakręty pod gimnazjum w Psarach i mało odbicie zaginające w celu wykręcenia wartości 40km za dzień przy remizie strażackiej i Dino. Przyjemny i spokojny powrót do domu.
Kategoria Praca
DPD
-
DST
37.00km
-
Teren
8.00km
-
Czas
01:44
-
VAVG
21.35km/h
-
Sprzęt Scott Spark 750
-
Aktywność Jazda na rowerze
Start o 6:12. Jest o wiele przyjemniej niż wczoraj, bardziej rześko. Wiaterku nie wyczuwam, słoneczko ładnie świeci, miejscami nieco śladów po wczorajszych opadach. Droga standardowa przez Łagiszę i Dąbrowę Górniczą bez sensacji. Na miejscu jestem z zapasem 5 min. Przyjemny dojazd do pracy.
Po pracy zrobił się przyjemny, letni dzień. Ani za upalnie, ani za chłodno. Lekki wiaterek, dużo słońca. Bardzo przyjemna pogoda do kręcenia. Wracam przez Mortimer, Reden, Zieloną, czarny szlak do Łagiszy i dalej terenem na Stachowe skąd wbijam ponownie na czarny szlak w stronę Psar. Za Urzędem Gminy kontynuuję terenem w stronę Strzyżowic i finisz asfaltem do domu. Spokojny, przyjemny niezbyt spieszny powrót do domu.
Kategoria Praca
DPDZD
-
DST
42.00km
-
Czas
02:07
-
VAVG
19.84km/h
-
Sprzęt Merida Matts TFS 100D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Od rana samopoczucie mam takie, że najchętniej bym nie wstawał do południa. Albo i dłużej. Niestety do pracy trzeba jechać. Zbieram się nawet jako tako i ruszam o 6:10. Słoneczko schowane za chmurami. Atmosfera jest taka, że liczę się z ulewą po drodze więc kręcę bez ociągania ale jeszcze z lekkim zapasem mocy. Trasa standardowa przez Łagiszę i Dąbrowę Górniczą przebiega raczej spokojnie i bez sensacji. Na miejsce zataczam się z rezerwą 6 min. Pojawiają się jakieś grubsze krople ale ostatecznie deszcz nie spada. W tą stronę się udało. Na powrocie na razie ICM obiecuje suche okno przelotowe ale to się jeszcze może zmienić.
W ciągu dnia kilka razy padało i to nawet dość przekonująco. Na wylocie z pracy niebo pochmurne i trochę kapie. Nie zrażam się jednak i ruszam w powrót od razu. Zresztą na kierunku do Będzina widzę błękitne niebo. Tam też zaczynam kręcić. Do Mec-u jeszcze pokapuje. Ostatnie krople czuję gdzieś w okolicach Środuli. W Będzinie już tylko ślady po opadach. Ścieżką małobądzką kręcę do zjazdu na 12% w stronę Syberki. Przez osiedle przebijam się na kładkę do M1 w Czeladzi. Stamtąd w stronę centrum miasta i dalej do Wojkowic. Tym razem nie korzystam z terenu i prostej tylko kręcę pod kościół i dalej przez pagórki do Strzyżowic. Zaginam jeszcze lekko do 40km i staczam się do domu. Tu zostawiam plecak, zakładam sakwy i kręcę standardowe kółeczko do wsiowego Lewiatana. Z balastem spokojnie i statecznie do domu.
Kategoria Praca





















