limit prowadzi tutaj blog rowerowy

Niejeżdżenie boli. Dosłownie.

DPDZD

  • DST 38.00km
  • Teren 1.00km
  • Czas 01:59
  • VAVG 19.16km/h
  • Sprzęt Kiedyś Giant
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 20 października 2017 | dodano: 20.10.2017

Dziś nieco sprawniejszy rozruch. Trochę na to wpływ miała dość gęsta mgła i wybrany na dojazd rowerek. Wytaczam się o 6:11. Mleko w powietrzu. Co chwila przecieranie okularów. Światło z czołówki niewiele daje. Wręcz bardziej mnie oślepia niż oświetla drogę, ale i tak na kilku odcinkach z niej korzystam bo przynajmniej jadący z przeciwka widzą wcześniej białą plamę i rezygnują z wyprzedzania. Trasa standardowa przez Łagiszę i Dąbrowę Górniczą. Po drodze tylko dwa krótkie odcinki bez mgły. Jeden na fragmencie "913" biegnącej przez las w Gródkowie i drugi w centrum Dąbrowy Górniczej. Mimo tego jechało się nawet całkiem przyjemnie. Na miejscu byłem chyba ciut po czasie.

Do 13:00 na dworze było raczej mało optymistycznie, głównie mgliście. Potem jednak w końcu słoneczko zdołało ogrzać atmosferę i opary znikły ujawniając bezchmurne niebo. Dzięki temu znów były warunki do powrotu "na krótko". Tym razem rzeźbię przez Mec, Środulę, Stary Będzin, Zamkowe, Grodziec i Wojkowice. Tempo niespieszne. W Grodźcu o mały figiel bym dwa razy w ludzi wjechał. Najpierw jakaś nierozgarnięta babcia bez oglądania się wokoło włazi mi na drogę rowerową. Kawałek dalej starszy facet powtarza ten sam manewr. Z daleka już widzę, że mi wlezie w tor jazdy więc mu krzyknąłem. Ten zamiast się zatrzymać jeszcze bardziej skręcił mi pod koła. Minęliśmy się o centymetry. Najgorsze było to, że nie miałem jak manewrować bo pod kołami gruby dywan liści. Zero sans na hamowanie albo gwałtowny zwód. Potem już reszta drogi spokojna. W domu robię chwilę przerwy i godzinę później wytaczam się zrobić standardowe zagięcie do wsiowego Lewiatana. Jest już zauważalnie chłodniej więc w użycie idzie kurtka. Słońce jest dość blisko horyzontu. Kiedy wracam z balastem jest już po zachodzie słońca. Warunki na powrocie były całkiem przyjemne jak na październik. Niestety weekend nie zapowiada się już tak różowo :-/


Kategoria Praca


komentarze
limit
| 08:51 piątek, 20 października 2017 | linkuj Też czasem poczułem w powietrzu, że płonie nie tylko węgiel czy drewno. Ale pod tym względem zwykle gorzej jest wieczorem.
amiga
| 08:44 piątek, 20 października 2017 | linkuj We mgle czołówka to pomyłka... Widzi się mniej niż bez niej. Dlatego wolę jednak lampki na kierownicy. A czołówka przydaje się gdy trzeba w nocy siąść nad mapami ;) czy gonić po lesie, pod warunkiem, że nie ma mgły... Wtedy lepiej mieć latarkę w ręce.
Poranek zaskoczył, w Katowicach, aż do Wirka w zasadzie tylko lekkie przymglenia, za to dalej... widoczność mocno spadła, moja prędkość też.
To co unosiło się w powietrzy to nie była tylko mgła.... W oczach do tej pory mam piasek....
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!