ZO
-
DST
40.00km
-
Teren
4.00km
-
Czas
02:02
-
VAVG
19.67km/h
-
Sprzęt Merida Matts TFS 100D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Na dworze trochę smętnie czyli dywan chmur, bez wiatru, temperatura kilka stopni powyżej zera. Nic rewelacyjnego.
Zaczynam kręcenie od standardowego zagięcia do wsiowego Lewiatana i potem zjazd z balastem. Chwila przerwy na rozpakowanie sakw. Potem smarowanie amora i łańcucha i mogę zacząć kręcenie właściwe.
Zaczynam od wjazdu do Góry Siewierskiej. Potem siodełko do Twardowic i dalej do Nowej Wsi. Przy remizie skręcam do Myszkowic i tam "913" docieram do Celin. Wbijam na "78" w stronę Tarnowskich Gór. Trzymam się tej trasy aż do zjazdu leśnego do parku w Świerklańcu. Przecinam park leśnymi alejkami i wyskakuję na wale Kozłowej Góry. Nim docieram do asfaltu i skręcam w stronę Wymysłowa. Stąd lasem do Rogoźnika. Potem zwykła trasa do Strzyżowic. Żeby nie ryzykować, że nie będzie 40km zahaczam jeszcze o Wojkowice w okolicach Skrzynówka i dopiero stamtąd wracam już do domu.
Początkowo kręcenie szło słabo. Pojawiło się nawet trochę niegroźnych kropelek, które jednak kiepsko działały na morale. Dałem sobie jednak czas aż do wjechania do Góry Siewierskiej i chyba tam już zaczęły się wydzielać endorfinki bo jazda nagle stała się jakaś taka bardziej przyjemna mimo tego, że warunki wcale się nie poprawiły. Ogólnie przyjemne kręcenie bezcelowe.
Kategoria Inne
DPOND
-
DST
45.00km
-
Czas
02:15
-
VAVG
20.00km/h
-
Sprzęt Merida Matts TFS 100D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Nie byłem pewien poprzednich dwóch dni co do warunków na jezdni więc rowerek odpuszczony. Dziś jednak wyglądała jezdnia przed domem całkiem zachęcająco. Do tego ICM obiecuje, że po południu +5 więc dojazd rowerkiem był właściwie jedyną opcją. Ruszam o 6:05. Pierwsza próba hamowania i wynik ok, ale i tak się pilnuję. Od razu zakładam trasę przez Będzin. Chcę mieć dużą rezerwę czasu żeby jechać spokojnie i móc kontrolować oddech i obciążenie nóg. Na drodze ruch umiarkowany, największy na odcinku "913". Za światłami i w samym Będzinie dość spokojnie. W Sosnowcu też bez sensacji. Dotaczam się na miejsce z zapasem 8 min. Bardzo przyjemny dojazd do pracy.
Po południu zrobiło się nieznacznie cieplej. Wiatr niewyczuwalny, jezdnie suche. Nic tylko pozaginać ciutkę powrót. Kręcę przez Mortimer i Reden w stronę Łęknic, gdzie wbijam na bieżnię przy P3. Toczę się nią kawałek by wybyć na Piekle. Tu wpadam na bieżnię przy P4 i toczę się nią aż do Kamienia Ornitologa gdzie odbijam w stronę Kuźnicy Piaskowej i dalej do Dąbia. Potem przez Brzękowice Dolne i Goląszę Dolną kręcę do Strzyżowic gdzie lekko doginam by przekroczyć 45km. Potem już zjazd prosto do domu. Część drogi w warunkach nocnych. Przyjemnie się jechało do momentu, kiedy było słońce. Potem zaczęło robić się chłodniej i chęci do zaginania ubywało.
Kategoria Praca
DPOND
-
DST
40.00km
-
Teren
1.00km
-
Czas
02:10
-
VAVG
18.46km/h
-
Sprzęt Merida Matts TFS 100D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela odpuszczona choć warunki za dnia były niezłe do jazdy. Potem popadało i posypało więc poniedziałek odpuściłem w obawie, że na jezdniach będzie ślisko. Okazało się, że nie było źle ale nie zebrałem się potem na wieczorne kręcenie. Za to dziś już nie odpuściłem. Jezdnie suche. Niestety też dość silny wiatr ze wschodu, czyli dla mnie z kierunku mocno przeciwnego. Temperatura, hm, coś koło zera. Odczuwalnie nawet nienajgorzej. Poubierałem się ciepło i ruszam o 6:03. Wariant dojazdowy przez pojezierze dąbrowskie. Mimo podmuchu na twarz jedzie się dobrze choć znacznie wolniej. Kontrola oddechu sprawia, że nie mogę cisnąć tak, jakby nogi były w stanie. Przekłada się to na słabsze tempo i finalnie na obsuwę o 7 min. Jechało się jednak całkiem dobrze i w sumie przyjemnie. Zdecydowanie też spokojnie.
Powrót czynię na kierunku do Będzina przez Mec i Środulę. Wstępuję do serwisu zapytać jak tam sprawa grubego koła. Na razie trwa weryfikacja B2B i jak się już ułożą co do współpracy to dostanę info za ile model, który mnie interesuje i na kiedy może być. Tak więc czekam w myślach dreptając w miejscu jakbym chciał siku :-] Odbieram też widły, o które pytał noibasta i od razu robię podjazd pod Jego kwadrat by się ich pozbyć. Chwilę rozmawiamy, ale niedługo, bo warunki średnio przyjemne do stania niemal w bezruchu. Poza tym robi się ciemno. Szybko więc się żegnamy i kręcę powrót do domu. Aby uniknąć interakcji z samochodami bokami przebijam się wokół Nerki na Zamkowe i dalej na ścieżkę do Grodźca. Potem znów bokami na ścieżkę do Wojkowic i od Orlenu uciekam w teren na prostą do domu. Gdzieś w okolicach granicy Psary i Wojkowic pojawiają się pierwsze płatki śniegu. Pech chce, że końcówkę mam znów centralnie pod wiatr i na finiszu trochę nawet mi toto w twarz zacina. Jednak większość drogi jechało się rewelacyjnie bo wiaterek popychał. Miałem wrażenie, że wtedy jest mi niemal ciepło. Ogólnie było lepiej niż myślałem, że będzie słysząc huczenie wiatru za oknami. Choć nie obraziłbym się jakby było z 10 stopni cieplej. A najlepiej ze 30. Ciekaw jestem jak będzie jutro? Ile tego śniegu spadnie i czy uznam warunki za zdatne do wykorzystania na dojazd.
Kategoria Praca
OZ
-
DST
19.00km
-
Teren
2.00km
-
Czas
01:16
-
VAVG
15.00km/h
-
Sprzęt Kiedyś Giant
-
Aktywność Jazda na rowerze
Małe kółeczko po zaopatrzenie i przy okazji strzelić foto Strzale w nowej konfiguracji. W tym drugim celu wspinam się na górkę paralotniarską. Potem lekko zaginając po Górze Siewierskiej, Brzękowicach, Goląszy, Dąbiu, Chrobakowym i Malinowicach wracam do mojej wioski. Postój zaopatrzeniowy we wsiowym Lewiatanie i nawrót do domu.
Zdecydowanie mocno się ochłodziło. Wiatr ze wschodu. Dziś jeszcze ładnie, słonecznie ale na jutro prognozy już nie są takie optymistyczne.
Przed modernizacją.
Po modernizacji.
Kategoria Inne
DPOND
-
DST
56.00km
-
Teren
1.00km
-
Czas
02:58
-
VAVG
18.88km/h
-
Sprzęt Merida Matts TFS 100D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Czas popracować nad przyspieszaniem wyjazdu. Dzisiejszy start o 6:07 przy zmieniających się, na niekorzystne, warunkach atmosferycznych zakończył się obsuwą na 5 min. Na wyjściu od razu czuć, że jest o kilka stopni chłodniej niż wczoraj. Dalej wisi dywan chmur. Zauważalnie wieje mniej więcej ze wschodu, czyli będę miał niespecjalnie lekko. Wybieram wariant przez pojezierze dąbrowskie. Nie mam ochoty przy piątku się stresować, że mnie coś zgarnie w drodze do pracy. Dzięki temu przejazd był bardzo spokojny i całkiem przyjemny. O dziwo, dziś po drodze widziałem sporo rowerzystów. Czyżby rzutem na taśmę wykorzystywali, podobno, ostatnie okazje do jazdy w ładnych warunkach?
Powrót zaginany ponownie przez Katowice. Dojazd niemal tą samą trasą co wczoraj. Jedynie mała odchyłka od Środuli. Dojeżdżam jak zaczyna się ściemniać. Załatwiam co miałem do załatwienia i robię odwrót. Już w ciemnościach. Trasa też taka sama jak wczoraj. Trochę korciło mnie by podoginać, ale jak to słusznie Filip zauważył w komentarzu poniżej, pizgało złem. Poza tym zrobiłem się też głodny. W sumie jednak jechało się przyjemnie i od Katowic bez zgrzytów. Do Katowic ze 2x mi usiłowali wyjechać ale miałem narwańców na oku więc jakby się miało zrobić gorąco to bym zdążył wyhamować. Na jutro prognoza, że zimno ale jeszcze bez opadów więc jakieś kółeczko uskutecznię. Zwłaszcza, że chciałem zrobić przy dziennym świetle kilka foto Srebrnej Strzały po upgradzie. No i jeszcze trzeba nawkładać do lodówki więc przyjemnie z pożytecznym.
Kategoria Praca
POND
-
DST
37.00km
-
Teren
1.00km
-
Czas
01:59
-
VAVG
18.66km/h
-
Sprzęt Merida Matts TFS 100D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Do pracy nierowerowo.
Z pracy wytaczam się na Błękitnym i jadę załatwić odbiór przesyłki.
Na Mecu wbijam na ścieżkę na Blachnickiego i kręcę nią do końca. Potem ścieżkami przez Środulę kieruję się w stronę Ludwika i dalej na Stawiki. Tam wbijam do Katowic i przez Szopienice kręcę do centrum. Docieram około 16:00. Odbieram paczkę i jak wychodzę to już jest ciemno.
Odpalam wszystkie lampki i zaczynam powrót do domu. Na Korfantego, na ścieżce prawie mi pod koła wchodzi jakaś dziunia. Staram się uciec z miasta jak najszybciej więc cisnę ile daję radę przez Pętlę Słoneczną i Plac Alfreda. Niestety potem jeszcze mam do przebicia się 2 ronda w Siemianowicach Śląskich. Na szczęście idzie gładko. Kiedy dopadam ścieżki rowerowej w stronę Bańgowa jedzie mi się już spokojniej. Potem Przełajka, Wojkowice i prosta spod Orlenu do domu.
Nie przepadam od jakiegoś czasu za jazdą po nocy ale dziś nawet kręciło się przyjemnie. Nie wiało, było sucho, temperatura była do przyjęcia. I nawet żaden kierowca nie próbował mnie zabić. W sumie przyjemne kręcenie powrotno-objazdowe.
DPSND
-
DST
34.00km
-
Czas
01:45
-
VAVG
19.43km/h
-
Sprzęt Merida Matts TFS 100D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Zebrałem się tak prawie sprawnie, że na kołach jestem o 6:07. Pochmurno i przez to dłużej ciemno. Wieje jakby z zachodu ale niezbyt mocno. Jezdnie mokre po nocnych opadach. Dość ciepło. Decyduję się na wariant dojazdowy przez pojezierze dąbrowskie mimo tego, że nie będę miał czasu na marudzenie, ale przynajmniej droga będzie spokojna. Po wczorajszym ruchu na "913" odechciało mi się tamtej drogi. Wolę dalej ale bez stresów. Jedzie się bardzo przyjemnie. Przy zbiornikach prawie wcale ludzi (1 wędkarz, 1 biegacz i 1 rowerzysta). Na miejsce zataczam się na styk. Dziś Błękitny zostaje w pracy bo po południu zbiorkomem przerzucam się do serwisu odebrać Srebrną Strzałę po modernizacji. Oczywiście będzie testowa jazda i jeśli przebiję dystansem poranny dojazd, to dzień poleci na konto starszego rowerka.
Po pracy zbiorkomem przemieszczam się do serwisu po odbiór Srebrnej Strzały. Wchodzę i już ją widzę w gotowości. Rama obdrapana jak była więc poznaję, że mój rower ale poza tym sporo się zmieniło.
Z grubych rzeczy to nowe koła pod hamulce tarczowe. Ponieważ widelec był sztywny i nie pod tarczę więc też wymieniony na amortyzowany. Mechaniczne hamulce tarczowe. Nowy bagażnik. Nieco podniesiony mostek, który razem z widelcem nieco zmienił mi pozycję na rowerze. Po jeździe okazało się, że zdecydowanie na wygodniejszą. Do tego jeszcze wymiana całego napędu i przy okazji przejście z wolnobiegu "7" na kasetę "8". Wymieniona też tylna przerzutka. Do tego linki, uchwyty na kierownicy, lampka przednia, błotniki. Chyba tyle. Zniknęła za to stopka bo nie bardzo jest ją gdzie z tyłu zamontować a przy korbie nie chcę bo zwykle przeszkadza.
Sporo w rowerek włożyłem choć mi raczej zadawano pytanie czy nie lepiej (i taniej) się ze Strzałą nie pożegnać, dołożyć trochę i nowy rowerek kupić. Cóż... Mam sentyment do tych dwóch kółek. Sporo na tym rowerku wykręciłem, w tym pierwszy kilkudniowy wyjazd solowy. A nowy rowerek też będzie i to, mam nadzieję, całkiem niedługo :-) Reguluję należność za wykonane prace i ruszam do domu.
Trasa przez Zamkowe na ścieżkę do Grodźca, potem bokami na ścieżkę do Wojkowic i z Wojkowic asfaltami do Strzyżowic z zagięciem przez ul. Belną. Zjeżdżając do domu widzę z daleka migające koguty. Pomyślałem, że laweta i pewnie było "bum" więc staczam się trochę porobić za hienę. Okazuje się jednak, że koguty to pogotowie energetyczne. Coś tam przy słupie grzebią. Ale "bum" też jest. Na skrzyżowaniu mojej ulicy z "913" stoi kombiak i coś małego. Mały dobrał się do zadka dużego. Ludzie coś tam sobie wyjaśniają. Chyba bez ofiar. Wracam do domu i kończę na dziś kręcenie bo jakoś nie chciało mi się po mokrych ulicach w ciemnościach turlać. Gdyby było sucho to bym jeszcze tu i tam zagiął bo Strzała idzie teraz jak przecinak. W serwisie zrobili kawał dobrej roboty i ani trochę nie żałuję poniesionych kosztów i tego, że trochę to trwało. Jechało mi się naprawdę rewelacyjnie. Amor na przodzie to żaden rarytas ale coś tam jednak wybiera i na asfalt jest w sam raz. Kiedyś za dnia zrobię foto rowerka w nowej konfiguracji i podmienię zdjęcie w opisie.
Dzień jednak idzie na konto Błękitnego.
Kategoria Praca, Hamulec, Kaseta, Koło, Korba, LinkaH, LinkaP, Łańcuch, Pancerz, PrzerzutkaT, Serwis, Suport, Tarcza
DPND
-
DST
36.00km
-
Teren
3.00km
-
Czas
01:50
-
VAVG
19.64km/h
-
Sprzęt Merida Matts TFS 100D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Pozbierałem się nie dość sprawnie by kręcić dziś dojazd przez pojezierze dąbrowskie. Ruszam o 6:11 i decyduję się na wariant przez Łagiszę i Dąbrowę Górniczą. Raczej bezwietrznie, wysoko trochę niegroźnych chmurek, widać powietrze. Na "913" dość spory ruch. Żałuję, że nie zebrałem się sprawniej by pojechać wariantem przez pojezierze. Jest o wiele spokojniejszy. Na szczęście po przekroczeniu "86" samochodów jest znacznie mniej. Potem dopiero na odcinku od centrum Dąbrowy Górniczej do Shell-a na Mortimerze chwilę z pojazdami i reszta drogi znów spokojna. Dojazd spokojny i całkiem przyjemny. Na miejscu z zapasem 5 min.
Po południu całkiem ciepło. Dmucha lekko z zachodu. Wracam tempem niespiesznym przez Mortimer i Reden. Tu haczę o ścianę płaczu i dalej kręcę w stronę Mostu Ucieczki. W jego okolicach trochę gęsto od samochodów i trochę muszę odstać na dwóch skrzyżowaniach. Nie spieszy mi się jednak, więc to nie problem. Za Mostem jedzie mi się już bardzo spokojnie. Dziś przecinam park na Zielonej. Lekko zaskakują mnie roboty drogowe. Chyba wkrótce będzie nowy dywan na Letniej na odcinku od skrzyżowania z Robotniczą do Centrum Sportów Letnich. I w sumie dobrze bo to już był nieźle zniszczony asfalt. W tej okolicy gorzej ma się jeszcze tylko sama ul. Robotnicza. Mimo robót udaje mi się płynnie przedostać na czarny szlak do Łagiszy. Stamtąd asfaltem kręcę do Sarnowa, gdzie też nadziewam się na roboty drogowe obok Lidla. Udaje się to jednak przebyć bez postoju i sprawnie wybijam się na światła na "86" i dalej do mojej wioski. Po drodze jeszcze tylko wjazd do piekarni i potem prosta do domu. Bardzo przyjemnie mi się kręciło powrót. W domu jestem już sporo po zachodzie słońca ale jeszcze nie za całkowitych ciemności.
Kategoria Praca
92 na 100
-
DST
92.00km
-
Teren
10.00km
-
Czas
05:57
-
VAVG
15.46km/h
-
Sprzęt Scott Spark 750
-
Aktywność Jazda na rowerze
Święto Niepodległości. W sumie też dobry pretekst by pokręcić.
Zbieram się na koła około 7:40 i ruszam przez Strzyżowice, Rogoźnik, Bobrowniki, Dobieszowice i Piekary Śląskie do Bytomia. Pogoda przyjemna. Słonecznie, minimalny podmuch, temperaturę obstawiłbym na +12, +14. Toczę się na miejsce bez problemów i szybciej niż zakładałem. Na miejscu zbiórki nie ma nikogo. Ruszam na mały objazd okolic rynku i kiedy wracam pod miejsce zbiórki natykam się na Prezesa z obstawą. Witamy się i chwilę później przenosimy na miejsce zbiórki grupy bytomskiej.
Szybkie foto i ruszamy w drogę. Prowadzą Bytomiacy więc mogę się wyluzować i jechać sobie spokojnie w ogonku, jak to zwykle. Trasa początkowo podobna do mojej dojazdowej. Jedziemy pod bunkier w Dobieszowicach. Tu chwila postoju, foto i ruszamy dalej. Już teraz inaczej niż ja jechałem. Terenem przebijamy się w stronę Wojkowic i przy Netto przerzucamy się na teren wzdłuż Brynicy.
Wybywamy z terenu na asfalt na granicy Przełajki i Wojkowic obierając kierunek o Czeladzi i dalej do Milowic. Tu, przy hali sportowej, czeka całkiem spory tłumek rowerzystów. Silna grupa z Cyklozy ale nie tylko. W sumie jest nas około 100 osób. Kręcimy w stronę Stawików wykorzystując czerwony szlak.
Na stawikach zbiorowe zdjęcie, rundka dookoła jeziorka i potem dalej szlakiem do Mysłowic. Na chwilę przystajemy na rynku. Poza foceniem odbywa się też wspólne śpiewanie hymnu. Robimy też kilka kilometrów po mieście odwiedzając punkty związane na różne sposoby z historią pogranicza zaborów. Koniec objazdu wspólnego planowo wypada na Trójkącie Trzech Cesarzy. Udaje się nam tam dotrzeć około 14:00.
Focenie grup przybyłych na miejsce. Ognisko. Rozmowy. Czas miło płynie. Około 14:40 zbieram się z Maćkiem, Grześkiem i Markiem do powrotu. Chcę do domu dotrzeć jeszcze za jasności. Kręcimy kawałek wspólnie wykorzystując m. in. czerwony szlak. Na Ostrogórskiej żegnam się z chłopakami i solo kręcę dalej. Przez Mościckiego wybijam na kierunek do Pogoni i potem dalej przez Będzin do lasu grodzieckiego. Stamtąd do lasu gródkowskiego i na żółty szlak by dotrzeć do ul. Szkolnej w mojej wiosce. Stamtąd jeszcze lekko wyginam w stronę DINO bo skusiły mnie ładne kolorki na niebie wyświetlane przez zachodzące słoneczko. Nawet kilka foto strzeliłem. Potem już zjazd prosto do domu.
Przyjemnie spędzona niedziela na rowerze. Co prawda ktoś mi podrzucił pomysł, żeby zrobić 100km na 100-lecie ale nie znalazłem w sobie chęci do walczenia po nocy o te 8km i ostatecznie jest, ile jest. Ale i tak fajnie się jeździło. Był też okazja spotkać wielu rowerowych znajomych, których nie widziałem od bardzo dawna.
Link do pełnej galerii
Rynek w Bytomiu.
Wspólne foto przy bunkrze w Dobieszowicach.
Wylot z terenu w Wojkowicach.
Grupa bytomska w Milowicach.
Wspólne foto na Stawikach.
Peleton w Mysłowicach.
Cykloza na TTC.
Okołozachodowe słońce prawie pod domem.
Przebieg za dzień.
Na zjeździe na podwórko taki kwiatek. Roślince pomyliły się pory roku :-)
EDIT:
Uwaga ku pamięci odnośnie wyłączenia się Garmina. Znów w tym samym miejscu. Ruszając z TTC włączam GPS-a ale za rondem na Niwce przy kościele zauważam, że się wyłączył. To już drugi raz w tej okolicy. Zaczynam podejrzewać, że może być jakiś błąd w mapie i w trakcie zapisywania śladu urządzenie się wykopyrtuje.
Kategoria GarminMontana, Jednodniowe
Zwiadowczo
-
DST
41.00km
-
Teren
14.00km
-
Czas
02:22
-
VAVG
17.32km/h
-
Sprzęt Merida Matts TFS 100D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Poczekałem aż słoneczko przegoni mgły i ruszyłem gdzieś około 12:30.
Przez Strzyżowice, Rogoźnik i Bobrowniki przetaczam się do Wojkowic i dalej w stronę Rozalii. Potem odbijam w stronę Brzezin Śląskich i dalej prosto do Bytomia. Tu wybywam po wschodniej stronie "911".
Jest z nią problem taki, że nie bardzo jest jak przez nią sprawnie przejechać większą grupą. Solo jak jadę to trochę po piracku na przestrzał ale w niedzielę mamy jechać z grupą i nie bardzo można sobie pozwolić na partyzantkę. Tak więc dziś przyjechałem w to miejsce by zeksplorować okolice i znaleźć jakieś akceptowalne warianty trasy.
Dwa kółeczka i ruszam terenem w pożądanym kierunku. Momentami jest trochę wymagająco ale rowerkiem mtb da się spokojnie to przejechać. Ostatecznie z terenu wybywam na dobre na Przełajce czyli udaje mi się zbadać odcinek, który mnie interesował.
Z Przełajki zwykłą trasą przez Wojkowice (obok Orlenu) kręcę do domu.
Przyjemne, niespieszne kręcenie. Pogoda bardzo przyjemna. Deczko się zmachałem. Ale przyjemnie.
Kategoria Inne





















