limit prowadzi tutaj blog rowerowy

Niejeżdżenie boli. Dosłownie.

DPDZD

Środa, 20 lutego 2019 | dodano: 20.02.2019

Poprawiam o minutę czas startu. Niby niewiele ale dodając do tego temperaturę na plusie cały przejazd leci jakoś przyjemniej i sprawniej. Warunki od wczoraj trochę się zmieniły. Lekko mokre jezdnie i miejscami woda w koleinach. W paru miejscach widziałem też lód w kałużach. Troszkę wiaterku ale chyba korzystny. Pojawiły się chmury. Dziś nie było superksiężyca nad horyzontem.

Trasa przez Łagiszę i Dąbrowę Górniczą. Znów chwila niepewności na rondzie w centrum D. G. Klient od strony Będzina ostatecznie zatrzymał się bezpiecznie ale pędził tak, że nie mogłem mieć pewności, że mu się uda i zamiast sprawnie z ronda zjechać to musiałem przyhamować by w razie "W" ustąpić narwańcowi. Reszta drogi spokojna. Cały dojazd przyjemny. Na miejscu z zapasem 3 min.


Na powrocie niespiesznie bo przez część drogi wiatr niezbyt ciepły nie ułatwiał. Początek przez Mortimer i Reden. Potem Łęknice i Piekło. Stamtąd bieżnią przy P4 do Preczowa i prosta przez Sarnów do domu. Tu zostawiam plecak i jeszcze robię standardowe, zaopatrzeniowe zagięcie do wsiowego Lewiatana. Potem zjazd prosto na bazę.

Mimo lekkiego dmuchania nawet przyjemne kręcenie. Trochę tylko szkoda, że nie było słoneczka bo przez to nie miałem jakoś chęci na większe objazdy.


Kategoria Praca


komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!