DPD
-
DST
34.00km
-
Czas
01:45
-
VAVG
19.43km/h
-
Sprzęt Scott Spark 750
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dziś start bardzo sprawny i na kołach jestem już o 6:03. Trochę spowodowane to faktem, że ICM i wszelkie inne wróżki mówiły, że ma padać. Radary pokazały, że od zachodu ciągnie grubszy opad i postanowiłem spróbować przed nim uciec. Jezdnie mokre, z nieba lecą kropelki, przez chmury jest też zauważalnie ciemniej. Kręcę standard przez Łagiszę i Dąbrowę Górniczą. Na drogach pustawo. Rowerzystów widziałem może ze dwóch. Ogólnie jedzie mi się całkiem dobrze. Na miejscu mam zapas 10 min. Wygląda na to, że na ul. Szymanowskiego będą kłaść drugą warstwę dywanu.
Powrót z pracy nieco odwlekałem bo za oknem jechało z deszczem równo. Uważnie zerkałem na odczyt z radarów i około 16:10 doszedłem do wniosku, że już lepiej nie będzie i czas wracać. Na kołach jestem jakieś 10 min. później. Pada. Słabiej niż 2-3 godziny wcześniej ale jednak. Deszcz jest równy, jednostajny. Nie zanosi się na to, by miał ustać. Kręcę krótką trasę przez Mec, Środulę, Stary Będzin, "drogę rowerową" wzdłuż Małobądzkiej, nerkę, Zamkowe, Grodziec i Gródków. Gdzie się dało trzymałem się chodników z kostki lub płyt bo na nich gromadziło się mniej wody. Na sucho jednak nie udało się wrócić. Buty nie przemokły ale i tak wilgoć się do nich dostała po nogawkach i skarpetkach. Szczęście w nieszczęściu takie, że nie zmarzłem. W sumie to nawet całkiem przyjemnie się jechało. Jednak w takich warunkach z domu bym się po dobroci nie ruszył. W domu rozbierałem się od razu do pralki.
Kategoria Praca