DPD
-
DST
39.00km
-
Teren
1.00km
-
Czas
02:15
-
VAVG
17.33km/h
-
Sprzęt Scott Spark 750
-
Aktywność Jazda na rowerze
I znów czas na mantrę: muszę zacząć wcześniej wyjeżdżać. Rozruch mam dobry ale start już nie bardzo. Na kołach jestem o 6:13. Jezdnie mokre. Chłodno. Na niebie szybko przesuwające się chmury. Wiatr zdecydowanie w plecy ale i tak mam wrażenie, że jedzie mi się opornie. Nawet nie próbuję pociskać. Trasa przez Łagiszę i Dąbrowę Górniczą. Momentami wydaje mi się, że jest duży ruch. Przed "dworcem kolejowym" w D. G. słyszę jakieś dziwne ni to piszczenie, ni to rzężenie. Przejeżdżam tory żeby nie utknąć na szlabanach i przystaję. Podejrzenie pada na kółeczka przerzutki. Wyciągam smar, kapię na oba po solidnej kropli. Zakręcam korbą. Jest ok. Toczę się dalej zwykła trasą. Światła, o dziwo, dziś udaje się przelecieć bez stania ale i tak to nie chroni mnie przed lekką obsuwą. Na miejscu jestem 4 minuty po czasie. Dobrze było znów zakręcić po dwóch dniach przerwy.
Na powrocie całkiem ładna pogoda, słonecznie, trochę malowniczych chmurek. Niestety jest też wiatr, dla mnie z kierunku przeciwnego czyli mniej więcej z zachodu. I nie jest ciepły. Z tego też względu jadę sobie spokojnie, momentami wręcz spacerowo. Przeciętnie jakieś 7-10km/h wolniej niż zwykle. Do tego robię lekkie wygięcia. Początek standardem przez centrum Zagórza i Mortimer na Reden. Tam z Al. Majakowskiego przebijam się obok Urzędu Miasta w stronę Łęknic na bieżnię. Wyginam jeszcze przez teren przy Pogorii 2 i dalej na Piekło. Tu chwila stania aż przejedzie lokomotywa i wbijam na bieżnię przy Pogorii 4. Po drodze coś mnie naszło na zjechanie w piaski między P3 i P4. Dzięki temu wynajduję sobie 4 dorodne maślaczki (1 okazał się potem robaczywy, niestety). Trochę spacerkiem i zakosami szukam jeszcze ich kolegów ale więcej się nie trafia nic więcej. Czasu za dużo nie mam więc wracam na utartą ścieżkę czyli dalej bieżnia i potem Preczów, Sarnów i dom. Gdyby nie zaplanowana wizyta u stomatologa to bym pewnie jeszcze gdzieś w las zajechał ale niestety czas gonił i na dziś było trzeba skończyć. A szkoda, bo jutro ma być słabo.
Kategoria Praca
komentarze
A poranek chłodny, przeziębienie jeszcze nie do końca mi odpuściło, ale ile można czekać ;)