limit prowadzi tutaj blog rowerowy

Niejeżdżenie boli. Dosłownie.

DPD

  • DST 39.00km
  • Teren 1.00km
  • Czas 02:15
  • VAVG 17.33km/h
  • Sprzęt Scott Spark 750
  • Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 9 października 2017 | dodano: 09.10.2017

I znów czas na mantrę: muszę zacząć wcześniej wyjeżdżać. Rozruch mam dobry ale start już nie bardzo. Na kołach jestem o 6:13. Jezdnie mokre. Chłodno. Na niebie szybko przesuwające się chmury. Wiatr zdecydowanie w plecy ale i tak mam wrażenie, że jedzie mi się opornie. Nawet nie próbuję pociskać. Trasa przez Łagiszę i Dąbrowę Górniczą. Momentami wydaje mi się, że jest duży ruch. Przed "dworcem kolejowym" w D. G. słyszę jakieś dziwne ni to piszczenie, ni to rzężenie. Przejeżdżam tory żeby nie utknąć na szlabanach i przystaję. Podejrzenie pada na kółeczka przerzutki. Wyciągam smar, kapię na oba po solidnej kropli. Zakręcam korbą. Jest ok. Toczę się dalej zwykła trasą. Światła, o dziwo, dziś udaje się przelecieć bez stania ale i tak to nie chroni mnie przed lekką obsuwą. Na miejscu jestem 4 minuty po czasie. Dobrze było znów zakręcić po dwóch dniach przerwy.

Na powrocie całkiem ładna pogoda, słonecznie, trochę malowniczych chmurek. Niestety jest też wiatr, dla mnie z kierunku przeciwnego czyli mniej więcej z zachodu. I nie jest ciepły. Z tego też względu jadę sobie spokojnie, momentami wręcz spacerowo. Przeciętnie jakieś 7-10km/h wolniej niż zwykle. Do tego robię lekkie wygięcia. Początek standardem przez centrum Zagórza i Mortimer na Reden. Tam z Al. Majakowskiego przebijam się obok Urzędu Miasta w stronę Łęknic na bieżnię. Wyginam jeszcze przez teren przy Pogorii 2 i dalej na Piekło. Tu chwila stania aż przejedzie lokomotywa i wbijam na bieżnię przy Pogorii 4. Po drodze coś mnie naszło na zjechanie w piaski między P3 i P4. Dzięki temu wynajduję sobie 4 dorodne maślaczki (1 okazał się potem robaczywy, niestety). Trochę spacerkiem i zakosami szukam jeszcze ich kolegów ale więcej się nie trafia nic więcej. Czasu za dużo nie mam więc wracam na utartą ścieżkę czyli dalej bieżnia i potem Preczów, Sarnów i dom. Gdyby nie zaplanowana wizyta u stomatologa to bym pewnie jeszcze gdzieś w las zajechał ale niestety czas gonił i na dziś było trzeba skończyć. A szkoda, bo jutro ma być słabo.


Kategoria Praca


komentarze
amiga
| 08:45 wtorek, 10 października 2017 | linkuj Wiatr daje się we znaki. Wolę gdy go nie ma...
gizmo201
| 19:15 poniedziałek, 9 października 2017 | linkuj ciesz się, że masz przeważnie zakryte połacie, a nie jak w opolskim wszystko odkryte heh
limit
| 09:15 poniedziałek, 9 października 2017 | linkuj Byleś tylko nie pogorszył. Ale w sumie warunki nie są takie złe.
amiga
| 09:01 poniedziałek, 9 października 2017 | linkuj Hehe mantra... skąd ja to znam... ;) Dzisiaj wstałem 15 minut wcześniej, ale to nic nie zmieniło wyszedłem po 7:10 ;)....

A poranek chłodny, przeziębienie jeszcze nie do końca mi odpuściło, ale ile można czekać ;)
limit
| 05:53 poniedziałek, 9 października 2017 | linkuj Patrzę na jutrzejszą i jakoś tej "lepszości" nie widzę :-/
gizmo201
| 05:40 poniedziałek, 9 października 2017 | linkuj tym razem lepszą pogodę wieszczą ...
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!