limit prowadzi tutaj blog rowerowy

Niejeżdżenie boli. Dosłownie.

DPD

  • DST 34.00km
  • Teren 3.00km
  • Czas 01:55
  • VAVG 17.74km/h
  • Sprzęt Merida Matts TFS 100D
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 21 września 2017 | dodano: 21.09.2017

Zaraz po przebudzeniu sprawdzam warunki na zewnątrz metodą organoleptyczną, a potem wróżby ICM-u i radary. Organoleptycznie ok. Wróżby dają szansę na dojazd na sucho. Radar mówi, że opady idą z kierunku, w którym będę jechał. Czyli dalej nic nie wiem :-/ Zbieram się jednak tak jak na rower i, po szybkim smarowaniu rdzewiejącego znowu amora, ruszam w drogę. Jest 6:09. Jezdnie są mokre, schną po opadach. Im bliżej Dąbrowy Górniczej tym bardziej sucho. Jedzie mi się dobrze. Pierwsze kilka km wiatr nieźle mnie pcha i do świateł na "86" mam całkiem niezły czas bez większego wysiłku. Potem już tak nie pomagał ale też i nie przeszkadzał. W parku Hallera mam na tyle dużą rezerwę, że zrzucam sporo z tempa. Na Mortimerze pojawia się kilka kropelek ale do końca drogi wiele więcej nich nie spadło. Na miejscu jestem z zapasem 5 min. Profilaktycznie założony przed startem pokrowiec na plecak tym razem nie był potrzebny. Na szczęście. Przyjemny i spokojny dojazd do pracy.

Powrót niestety w deszczu. Jednostajny, równy opad towarzyszył mi przez całą drogę. Jedynie pod osłoną drzew zdawał się mieć siłę ulewy, taki czynił hałas padając na liście. Tempo powrotne spacerowe. Gdzie się dało to korzystałem z chodników brukowanych kostką bo na nich jest mniej wody. Dzięki temu w butach mokro ale do przyjęcia. Trasa jak wczoraj: Mortimer, park Hallera, Zielona, czarny szlak do Łagiszy, Sarnów. Mimo tego, że mnie zmoczyło to jednak powrót przyjemny.


Kategoria Praca

DPD

  • DST 34.00km
  • Teren 3.00km
  • Czas 01:45
  • VAVG 19.43km/h
  • Sprzęt Merida Matts TFS 100D
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 20 września 2017 | dodano: 20.09.2017

A jednak rowerkiem. Poranne badanie organoleptyczne warunków atmosferycznych wykazało, że powinno się dać jechać. Co prawda jakieś kropelki leciały ale gorzej było na wczorajszym powrocie. ICM dalej upierał się, że popada ale radary pokazywały, że jest dziura w opadach i dawały nadzieję, że może udać się dojechać na sucho. Profilaktycznie zbieram się sprawniej by w razie "w" mieć możliwość skorzystania ze zbiorkomu ale nie zachodzi taka konieczność. Smaruję przed startem łańcuch i ruszam. Na kołach jestem o 6:04. Drogi dość pustawe. Może to przez te kilka minut wcześniejszy wyjazd. Kręcę standard przez Łagiszę i Dąbrowę Górniczą. Do Łagiszy wody z nieba niewiele. Jednak za biedronką zaczyna lekko padać. Przystaję by założyć pokrowiec na plecak i kręcę dalej. Opad ustala się na poziomie, który uznaję za do przyjęcia i niewymagający dodatkowej warstwy. Przetaczam się do celu spokojnie i niespiesznie. Na ul. Szymanowskiego mały slalom między pojazdami ekipy tnącej drzewa oraz wystającymi studzienkami. Na miejscu mam w zapasie 9 min. Niestety gdzieś na finiszu złapałem kapcia i przed powrotem czeka mnie jeszcze wymiana dętki :-/

Przed startem wymiana dętki. Znalazłem w oponie cieniutki płatek szkła, który w dętce zrobił nielichą dziurę. Operacja przebiega sprawnie i ruszam w powrót do domu. Niestety cała droga w opadzie, który wahał się od czegoś słabszego niż mżawka do konkretnego deszczu. Ostatecznie jednak na mecie nie jestem jakoś potężnie przemoczony, w butach właściwie sucho. Wydawało się, że jest gorzej niż był faktycznie. Sama jazda nawet przyjemna tyle, że w tempie raczej spacerowym. Trasa na odcinku do ronda na Zielonej prawie taka sama jak na dojeździe do pracy. Dopiero od parku zmieniam na przelot przez czarny szlak do Łagiszy i stamtąd przez Sarnów do domu. Było trochę spokojniej. W parku pusto, na szlaku też. W ogóle rowerzystów wymiotło.


Kategoria Praca

DPD

Wtorek, 19 września 2017 | dodano: 19.09.2017

Start znów grzebany i na kołach jestem dopiero o 6:15. Zero miejsca w czasie na marudzenie. Warunki zbliżone do wczorajszych. Różnica taka, że wilgoć zamiast na jezdniach jest w powietrzu pod postacią mgieł i zamgleń. Widoczność słabsza ale nie taka bardzo zła. Kręcę standard przez Łagiszę i Dąbrowę Górniczą. Jedzie mi się lepiej niż wczoraj. Droga spokojna i raczej pustawa. Na miejscu jestem równo o 7:00.

Powrót zaczynam w niegroźnym pokapywaniu, które ostatecznie z różną intensywnością towarzyszy mi przez całą drogę. Jest pochmurno, trochę podwiewa. Ogólnie warunki zniechęcające do większego gięcia. Z tego też powodu trasa jedna z krótszych: Mec, Środula, Stary Będzin, nerka, Zamkowe, Grodziec i Gródków. Tempo niespieszne, przejazd spokojny. Jutro chyba zbiorkom bo na razie prognoza jest mało sympatyczna. Co prawda mógłbym powalczyć w zestawie gumowym ale na chwilę obecną nie podejrzewam się o to, że mi się będzie chciało.


Kategoria Praca

DPD

Poniedziałek, 18 września 2017 | dodano: 18.09.2017

Start obsunięty - 6:14. Jezdnie mokre. Wiaterek niezbyt silny z kierunku zachodniego. Niebo wyczyszczone z chmurek ale słoneczka jeszcze nie widać. Wstać ma jakieś 12 min później. Kręcę standardową trasę przez Łagiszę i Dąbrowę Górniczą. Jakoś opornie to idzie i szybko mam obsuwy na punktach kontrolnych. Na "dworcu kolejowym" w Dąbrowie Górniczej jestem o 6:46 i muszę czekać aż przejedzie KŚ do Gliwic. Ostatecznie na mecie jestem 6 min. po czasie. Jakiś ten dojazd dziś do pracy taki wymęczony. Chyba czas podkręcić tempo przedstartu i ruszać wcześniej.

Powrót przy nieco przyjaźniejszej temperaturze choć akurat na tym mi nie zależało bo do dyspozycji miałem tylko wdzianko poranne, które na upały nie nadawało się w ogóle. Ze 2x nawet miałem wrażenie, że się zagotuję jak musiałem na światłach przystanąć. W ruchu było lepiej choć momentami też nieco za ciepło. Niestety zaczynają się jesienne wahnięcia temperatury od porannych chłodów do popołudniowych ciepełek.
Wracam tempem spacerowym przez centrum Zagórza i Mortimer do Redenu. Stąd kręcę standard pod Most Ucieczki. Wkrótce będę musiał sobie znaleźć inną trasę na tym kierunku bo obecna częściowo rozkopana. Na bieżniach przy Pogorii 3 i 4 pustawo. Odcinek od Preczowa do Sarnowa jedzie mi się z powrotu najgorzej. W sumie to mam ochotę zamknąć oczy i zasnąć. Do domu zataczam się z małym przystankiem w piekarni co nieco mnie orzeźwia łamiąc monotonię kręcenia.
Po drodze musiało nieźle lać. Drogi od Dąbrowy Górniczej do samego domu mokre.


Kategoria Praca

DPD

  • DST 41.00km
  • Teren 3.00km
  • Czas 02:08
  • VAVG 19.22km/h
  • Sprzęt Merida Matts TFS 100D
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 15 września 2017 | dodano: 15.09.2017

Start dziś lekko obsunięty do 6:15. Chyba piątunio się odezwał. Na niebie sporo chmur, wieje, temperatura znacznie niższa niż wczoraj. Organoleptyczne badanie warunków skłania mnie do wdziania dziś zestawu "na długo". Trasę kręcę standardową kilka razy po drodze przystając na foto wschodzącego słońca. Trochę mnie to spowalnia i wydłuża całkowity czas podróży. Na miejscu jestem ostatecznie z sześcioma minutami obsuwy. Przyjemny i raczej spokojny dojazd do pracy.

Link do pełnej galerii





Powrót z pracy w warunkach podobnych jak poranne. Pochmurno, wietrznie ale całkiem przyjemnie. Wracam początek podobnie jak wczoraj: centrum Zagórza, Makro, Mydlice, Warpie ale do nerki już nie docieram. Kręcę dalej na Syberkę i do czeladzkiego M1. Szybki wjazd do MediaMarkt za futerałem na aparat. Poprzedni rozłazi się już na zamku wkurzając mnie niemożebnie i grożąc zgubieniem aparatu. Potem przez Czeladź kręcę do Wojkowic i spod Orlenu prostą do domu. Tu zostawiam plecak, zarzucam Błękitnemu sakwy i kręcę standardowe zagięcie do wsiowego Lewiatana. Potem zjazd do domu.


Kategoria Praca

DPD

  • DST 33.00km
  • Teren 3.00km
  • Czas 01:41
  • VAVG 19.60km/h
  • Sprzęt Merida Matts TFS 100D
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 14 września 2017 | dodano: 14.09.2017

Poranne organoleptyczne badanie warunków atmosferycznych wykazało, że dziś jadę "na krótko". Co prawda jest pochmurno i dość konkretnie wieje, do tego mokre miejscami jezdnie, ale za to jest ciepło. Niestety zaczyna się dojeżdżanie na światełkach. Trasa standardowa przez Łagiszę i Dąbrowę Górniczą. Niestandardowo spotykam dziś kolegę z poprzedniej pracy na Zielonej. Przystaję na chwilę by zamienić kilka słów. Na "drodze dla rowerów" przy Braci Mieroszewskich płoszę dwóch zawianych jak mi pod koła wchodzą. Ostatecznie na miejscu jestem równo o 7:00 bo już mi się nie chciało finiszu naginać. Przez część drogi z nieba spadały jakieś przypadkowe krople ale nie przerodziło się to w regularny opad. Przyjemny dojazd do pracy.

Po pracy iście letnia pogoda. Cieplutko, dużo słońca, trochę niegroźnych chmurek, ciepły wiaterek. Jednak mimo tego nie robię objazdów. Dziś zależy mi na szybkim powrocie więc wybieram maksymalnie krótki wariant: centrum Zagórza, Makro, lasek mydlicki, Mydlice, Warpie, Zamkowe, lasek grodziecki, Gródków. Trochę z wiatrem musiałem się miejscami poszamotać ale i tak powrót był przyjemny i dość spokojny.


Kategoria Praca

DP Senioriada D

  • DST 63.00km
  • Teren 5.00km
  • Czas 04:07
  • VAVG 15.30km/h
  • Sprzęt Merida Matts TFS 100D
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 13 września 2017 | dodano: 13.09.2017
Uczestnicy

Wczorajszy dzień bezrowerowy bo radary nie dawały złudzeń zgadzając się całkowicie z prognozami ICM-u i obiecywały solidne opady prawie przez pół dnia. Trochę się łamałem czy by jednak na dwóch kołach się nie potoczyć ale inne sprawy zadecydowały, że odpuściłem.

Prognoza na dziś była za to bardzo pomyślna i radary się z nią zgadzały. Rano rześko ale dało się w krótkich spodenkach pojechać. Wiatr, nawet jak był, to musiał sprzyjać. Na niebie trochę chmurek ale nie na tyle dużo by przesłonić wschodzące słońce. W Łagiszy przez chwilę miałem okazję zawiesić oko na pięknym wschodzie słońca. W Dąbrowie Górniczej robię małe wygięcie od ronda w centrum, w kierunku CH Pogoria. Wczoraj, przy okazji sprawdzania asortymentu na stronie ProLine zauważyłem, że w info o dostępności w oddziałach nie ma Dąbrowy Górniczej. Na stronie z adresami oddziałów też ich nie było. Likwidacja? W tym celu przetoczyłem się koło dawnej lokalizacji sklepu i faktycznie, nie ma. Szyld zniknął, szyby lokalu zaklejone papierem. Ciekawe czy już tak na stałe czy tylko "remastering". Na stronie nie znalazłem żadnego info o likwidacji ani o remontach. Potem wracam na stały kurs i dalej toczę się przez centrum Zagórza do pracy. Na miejscu jestem równo o 7:00. Przyjemny i spokojny dojazd do pracy.

Po pracy kręcę bez większego pośpiechu w stronę kościoła na Pogoni, gdzie miała wystartować tegoroczna część rowerowa Senioriady, którą to Cykloza miała obstawiać. Po drodze dopada mnie lekki opad, który jednak w połączeniu z porywistym wiatrem czyni jazdę mało sympatyczną. Na Pogoni jest jednak już po deszczu. Dziś gromadka, którą prowadzimy, jest niewielka. O ile dobrze policzyłem to 8 osób plus nas pięcioro z klubu.
Objazd prowadzi Prezes. Ania, Tomek, Maciek i ja robimy za obstawę. Ja głównie wlokę się w ogonku pilnując by nam nikt nie został. Trasa bocznymi, spokojniejszymi drogami przez Sosnowiec, Będzin, Dąbrowę Górniczą i ponownie Sosnowiec. Kończymy na górce środulskiej po 18:00. Chyba ze względu na pogodę i fakt, że tym razem Senioriada odbyła się w dzień roboczy frekwencja niezbyt mocna. Chwilę na miejscu jeszcze rozmawiamy a potem we dwóch z Maćkiem ruszamy w powrót. Rozjeżdżamy się przed Plejadą. Dalej kręcę solo w stronę Będzina i dalej do Łagiszy. Miałem przez chwilę ochotę skrócić przez Gródków ale z tego kierunku wiało. Właściwie wiało mniej więcej z południowego-zachodu bo w stronę Sarnowa wiatr bardzo ładnie mnie pchał. Z Sarnowa zaś, od świateł, mam raczej z górki więc łatwiej było z wiatrem sobie poradzić. Do domu docieram jednak już sporo po zachodzie słońca. Pomysł jazdy w krótkich spodenkach był taki sobie. Niby nogi dobrze podawały ale chyba jednak trochę mi je przewiało. Jutro się okaże.


Kategoria Praca

DPD

  • DST 33.00km
  • Teren 3.00km
  • Czas 01:32
  • VAVG 21.52km/h
  • Sprzęt Merida Matts TFS 100D
  • Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 11 września 2017 | dodano: 11.09.2017

Lekko obsunięty start na 6:13. Na szczęście warunki do jazdy są całkiem, całkiem. Co prawda jest raczej niezbyt jasno, bo na niebie dywan chmur, ale za to jest ciepło i nie ma wiatru. Trochę zastanawia mnie to, że jezdnie są mokre. Być może w nocy coś pokapało. Trasę kręcę standardową przez Łagiszę i Dąbrowę Górniczą. Jedzie się bardzo dobrze i punkty pośrednie zaliczam w dobrym czasie. W parku Hallera już nie muszę się spieszyć. Ostatecznie na miejsce zataczam się z rezerwą 4 min. Bardzo przyjemny i spokojny dojazd do pracy.

I zapomniałem dopisać, że "na krótko" :-)

Warunki powrotne jeszcze bardziej przyjemne niż poranne pod względem temperatury. Trochę jednak zaczęło wiać i na powrocie niebo zasnuły chmury. W powietrzu dawało się wyczuć dużo wilgoci. Wygląda na to, że prognoza ICM-u się sprawdzi i w nocy poleje. Wracam dziś bez gięcia prosto do domu. Centrum Zagórza, Mydlice, Warpie, nerka, Zamkowe, lasek grodziecki, Gródków. Na Warpiu jakiś jełop zajechał mi drogę na skrzyżowaniu zmuszając do sporego przyhamowania. Na szczęście do kontaktu zostało jeszcze trochę miejsca ale ciśnienie mi podniósł na moment. Poza tym raczej przyjemny i spokojny powrót do domu.


Kategoria Praca

Objazd trasy

  • DST 81.00km
  • Teren 20.00km
  • Czas 04:38
  • VAVG 17.48km/h
  • Sprzęt Merida Matts TFS 100D
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 10 września 2017 | dodano: 10.09.2017
Uczestnicy

Wczorajsze usiłowanie przejechania trasy na wycieczkę w przyszłym tygodniu zakończyło się fiaskiem choć dzień towarzysko i rowerowo upłynął jak najbardziej pozytywnie :-)

Umówiliśmy się na dziś z Marcinem i Krzyśkiem na faktyczny objazd trasy. Zbiórka pod będzińskim zamkiem o 14:30. Jadę najprostszą drogą i jestem lekko przed czasem. Krzysiek już czeka. Zasiadam obok niego na ławeczce i czekamy na Prezesa. Ma lekką obsuwę ale w końcu się zjawia. Ruszamy od razu.

Trasy nie będę opisywał w detalach. W każdym bądź razie było trochę terenu, kilka górek, odrobinę wypychu. Ogólnie przejazd udaje się. Wiemy co będzie na trasie, ile potrwa wycieczka i gdzie będzie trzeba uważać by było bezpiecznie.

Przejazd wspólny kończymy przy parku na Kazimierzu. Tu się żegnamy. Krzysiek wraca w stronę Zagórza i dalej do domu. Kawałek jadę z Marcinem. Rozjeżdżamy się przy przejeździe pod "94" przy ul. Starocmentarnej. Marcin kręci w stronę Expo Silesia a ja ku molo na Pogorii 3 i dalej przez Preczów do Sarnowa i do domu.

Cały dzień, mimo że było trochę chmurek, był całkiem ciepły i przyjemny. Wiaterek niemal niezauważalny. Udało mi się cały dzień przejeździć "na krótko". Przyjemnie spędzona druga połowa dnia.


Kategoria Inne

Letnie wejście na Łeverest

  • DST 68.00km
  • Teren 2.00km
  • Czas 03:45
  • VAVG 18.13km/h
  • Sprzęt Merida Matts TFS 100D
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 9 września 2017 | dodano: 09.09.2017
Uczestnicy

Miał być objazd trasy a wyszło jak wyszło, to znaczy fajnie wyszło :-)

Plan na dziś był taki, że zbieramy się w Kosmicznej Bazie i jej Dowódczyni prowadzi nas na Łeverest a potem robimy objazd przygotowawczy na wycieczkę klubową.

W związku z tym zbieram się na koła około 14:06 i ruszam do Kosmicznej Bazy. Pogoda przepiękna. Co prawda trochę wieje ale za to jest ciepło i słonecznie. Piękny dzień. Kręcę trasę przez Sarnów i Preczów do Antoniowa i dalej na Łosień. Pod Bazą nie zastaję Moniki więc dzwonię. Objaśnia mnie, że czeka przy cmentarzu na Łośniu. Muszę się wrócić. Szybko się odnajdujemy.

Czekamy jeszcze na Marcina i Tomka. Czekanie nam się dłuży więc powoli ruszamy w stronę celu. Po drodze znów czekamy. W sumie nim maruderzy się pojawili to upłynęła prawie godzina ale za to przyjemnie, na rozmowach z Tomkiem i Moniką. Dawno już nie było okazji do tego bo ostatnie nasze spotkania były szybkie, gdzieś w przelocie.

Kiedy docierają przed 16:00 Marcin i Tomek zaczynamy podejście pod szczy Łeverestu. Może to nie hardcore ale łatwo nie ma. Zagony jeżyn, ziemia zryta chyba przez dziki, chaszcze. Udaje nam się jednak dotrzeć do celu dość szybko. Monika odrestaurowywuje osadzenie tablicy informacyjnej umieszczonej podczas zimowego wejścia na Łeverest.

Kilka foto i rozpoczynamy odwrót. My z rowerami nieco się wleczemy i nasi przewodnicy odrywają się nam szybko. Przy cmentarzu zakładamy, że poszli na skróty i my próbujemy podążyć ich śladem. Robimy dwa nieudane podejścia od zadniej strony do Kosmicznej Bazy. Pierwszy OeS musimy wracać, drugi również. W końcu ciągniemy dalej prostą spod cmentarza i wyjeżdżamy daleko poza Bazą. Wracamy asfaltem.

Monika raczy nas pyszną fasolką, która, jak się później okazało, była zbawienną porcją energii do dalszego kręcenia. Na wesołych rozmowach szybko leci czas i kiedy orientujemy się, że jest już po 17:00, i to sporo, ruszamy w powrót. Musimy Tomka odstawić do pracy.

Tempo może nie jakieś zabójcze ale też się nie oszczędzamy. Szybko przelatujemy przez Gołonóg, kawałek bieżni przy molo Pogorii 3, Zieloną, wzdłuż wałów Czarnej Przemszy i sosnowiecką Pogoń w drodze do Egzotarium. Kiedy Tomek się odmeldowuje mamy już czas na luźniejsze obradowanie na ławeczce. Przeciąga się ono do zachodu słońca. W międzyczasie też dołącza do nas Krzysiu.

Jeszcze dłuższą chwilę obradujemy a potem Tomek zabiera się za pracę a my ruszamy dalej. Tzn. ja do domu a Marcin z Krzyśkiem mnie odprowadzić. Kręcimy przez Milowice,  Czeladź i Wojkowice do mojej wioski. Jedzie się bardzo przyjemnie. Zgodnie z zapowiedziami ICM-u noc zapowiada się przyjemnie ciepła. Przez chwilę jadę w bluzie z długim rękawem ale szybko ją zdejmuję, bo mam wrażenie, że zaraz się zagotuję. Więcej z niej nie korzystam do końca kręcenia.

Żegnam się z chłopakami prawie pod domem. Oni kręcę przez Sarnów i Preczów w kierunku Pogorii 4 a ja mam 300m do domu gdzie czeka zimny izotonik :-)


Link do pełnej galerii












Kategoria Inne