limit prowadzi tutaj blog rowerowy

Niejeżdżenie boli. Dosłownie.

DPD

Poniedziałek, 16 kwietnia 2018 | dodano: 16.04.2018

Rozruch taki, że na kołach jestem o 6:12. Pochmurno, ciepło i ledwo dmucha. Jedzie się bardzo dobrze. Żeby nie ryzykować spóźnienia kręcę przez Będzin. Jakby dziś ruch intensywniejszy. Może to kwestia tych kilku minut późniejszego wyjazdu. Spróbuję się na jutro zmobilizować i ruszyć tak gdzieś z 8-10 min. wcześniej. Na wjeździe do Będzina pojawiają się pierwsze kropelki. Potem trochę przyspieszają ale ostatecznie nie osiągają poziomu, który groziłby przemoczeniem. Ot, takie sobie kapanie. Na mecie jestem z zapasem 3 min. Przyjemny i spokojny dojazd do pracy.

Powrót również pod chmurami i przy niezerowym opadzie. Pół drogi pod wiatr. Kręcę przez Mortimer i Reden w stronę Łęknic by za drewnianym mostkiem nawrócić w stronę mola na Pogorii 3. Wszędzie po drodze do Świątyni Grillowania na drzewach porozwieszane taśmy. Dodatkowo molo odgrodzone barierkami. Trwają tam jakieś prace. Nie przyglądam się zbyt uważnie w czym rzecz bom deczko padnięty był i chciałem tylko dotoczyć się do domu. Przeskakuję na P4 i dalej przez Preczów i Sarnów spokojnie do domu. Przyjemny powrót do domu.


Kategoria Praca


komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!