limit prowadzi tutaj blog rowerowy

Niejeżdżenie boli. Dosłownie.

Kółko techniczne

Sobota, 28 kwietnia 2018 | dodano: 28.04.2018

Na przełomie czwartku i piątku poprzedniego tygodnia dorwało mnie przeziębienie. Przez sobotę i niedzielę podleczyłem się na tyle by chodzić do pracy ale dojazdy zbiorkomem. Poprawiało się. Dziś, przy pięknej pogodzie, postanowiłem sprawdzić jak to ze mną jest. Czy już po przeziębieniu, czy jeszcze trochę luzu muszę sobie dać. Zarzucam sakwy na Błękitnego i robię wyciągnięte kółeczko do wsiowego Lewiatana. Nieco bardziej wyciągnięte niż zwykle. Na początek wjazd do Góry Siewierskiej. Potem na drodze do Twardowic odbijam w stronę Goląszy Górnej i kręcę dalej aż do Dąbia. Tu wyginam w stronę Przeczyc i przez Warężyn kręcę do Dąbia-Chrobakowego. Stamtąd już bez kombinowania przez Malinowice do Psar. Na finiszu robię wjazd po zaopatrzenie i z balastem prosto do domu.
Cóż. Szału nie ma. Nogi podają ładnie ale ciągle mam zawalone zatoki. Co kilka kilometrów muszę się zatrzymać i przedmuchać nos. Tempo też raczej spacerowe. Jeszcze trochę muszę dać sobie luzu. Przez nadchodzący tydzień tylko dojazdy do pracy :-/ Coś mi się kiepsko ten rok zaczyna. Trzecie przeziębienie od początku roku.


Kategoria Inne


komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!