DPDZD
-
DST
37.00km
-
Czas
02:04
-
VAVG
17.90km/h
-
Sprzęt Merida Matts TFS 100D
-
Aktywność Jazda na rowerze
Rozruch jakby odrobinę żwawszy niż wczoraj. Na kołach jestem o 6:09. Rześko. Słonecznie. Lekki podmuch. Walczę w krótkich spodenkach choć nogi mówią, że trochę przeginam. Dojazd kręcę przez Będzin. W porównaniu do wczorajszego ruchu przy dniu targowym to w mieście pusto. Przetaczam się całą trasę w spokojnym rytmie, bez sensacji. Na miejscu z lekkim zapasem czasu.
Albo mnie po drodze jakiś bakcyl dorwał, albo łyknąłem jakiegoś pyłka bo sporo dziś w pracy kichałem. Na powrocie samopoczucie podłe co objawiało się tym, że na skrzyżowaniu Szymanowskiego i Braci Mieroszewskich przyszlifowałem barierkę i lewe przedramię. Na szczęście byłem na chodniku, więc poza urażoną dumą i minimalnym śladem na ręce obyło się bez strat i zagrożenia. Reszta powrotu w tempie mocno spacerowym. Trochę przyczyniał się też do tego raczej silny wiatr z kierunku zdecydowanie przeciwnego przez większość drogi. Nie był za przyjemny. Mimo słońca odczuwalnie słabo. Wracam przez Mortimer, Reden, Most Ucieczki, bieżnię na P3 i P4, Preczów i Sarnów. W domu dłuższa przerwa by się nieco zagrzać a potem jeszcze standardowe zagięcie do wsiowego Lewiatana po tygodniowe zaopatrzenie. Potem prosto do domu. Niby dzień ładny ale dla mnie jakiś taki słaby.
Kategoria Praca