DPZDZDZD
-
DST
40.00km
-
Czas
02:00
-
VAVG
20.00km/h
-
Sprzęt Kiedyś Giant
-
Aktywność Jazda na rowerze
Rozruch sprawny ale ruszam dopiero o 6:15 bo jeszcze chwilkę zajęło mi zrywanie papierówek na małe conieco do pracy. Wciąż jest przyjemnie o poranku. Toczę się bez ociągania ale też i bez ciśnienia. Trasa przez Łagiszę i Dąbrowę Górniczą przebiega spokojnie. Na miejsce zataczam się z dwuminutową obsuwą.
Przyjemne ciepełko trwa. I oby tak jak najdłużej. Dziś powrót na kierunku do Będzina więc standardowo po drodze Mec i Środula. Parkuję na chwilę przy będzińskim Kauflandzie i robię rundę zakupową. Potem turlam się do domu przez Łagiszę i Sarnów. Tu rozładowuję plecak, zakładam sakwy i robię standardowe zagięcie do Lewiatana. Tu druga runda zaopatrzeniowa. Z ładunkiem staczam się do domu. Tu też odkrywam, że zapomniałem zabrać torbę, którą położyłem sobie na ladzie obok sakw, żeby jej nie zapomnieć. Tak więc zostawiam nierozpakowane zakupy i robię powtórkę zagięcia do Lewiatana. Z torbą zjazd do domu. Przyjemnie się jeździ. Pasują mi te temperatury jak nigdy. Szkoda tylko, że na Srebrnym nie mogę przycisnąć. Zdecydowanie jak będę miał do odbioru Błękitnego to Srebrny idzie na modernizację.
Kategoria Praca
DPD
-
DST
37.00km
-
Teren
10.00km
-
Czas
01:44
-
VAVG
21.35km/h
-
Sprzęt Scott Spark 750
-
Aktywność Jazda na rowerze
Rozruch może nie jakiś super sprawny ale jest w zapasie kilka minut więcej. Startuję o 6:06. Przed drzwiami mam tak ciepło, że aż jestem zdziwiony, że może być tak o tej porze. Na szczęście to tylko taki jeden punkt. Dalej jest już chłodniej, przyjemniej. Znów naszło mnie na kombinacje na dojeździe. Tym razem kręcę prosto pod wojkowicki Orlen i tam wbijam na ścieżkę do Grodźca. Bokami, by nie wspinać się pod kościół, przebijam się potem na ścieżkę od browaru do Zamkowego i przez osiedle do Nerki. Potem wracam na utartą trasę przez 11-go Listopada, Stary Będzin, izbę wytrzeźwień, Środulę i Mec. Jechało się bardzo przyjemnie. Na miejscu mam ze 3 min. zapasu.
Milusie ciepełka utrzymują się :-) I bardzo dobrze. Jednak dziś nie wykorzystuję ich do większych objazdów. Za to robię sobie powrót w dużej części terenowy. Zaczynam od przelotu przez las zagórski w stronę przejazdu pod "94" na Starocmentarnej. Potem przez Robotniczą i Zieloną wbijam na czarny szlak do Łagiszy i potem dalej jego przedłużeniem do przejazdu kolejowego pod "86". Tam kontynuuję przez pola aż do wyjazdu na ul. Wiejskiej w Psarach niedaleko źródełka. Reszta już do domu grzecznie asfaltem. Powrót przyjemny i bardzo spokojny. Tym razem nikt mnie nie usiłował zamordować :-)
Kategoria Praca
DPD
-
DST
34.00km
-
Teren
3.00km
-
Czas
01:40
-
VAVG
20.40km/h
-
Sprzęt Scott Spark 750
-
Aktywność Jazda na rowerze
Lato w pełni więc późny, w warunkach jesienno-zimowych, wyjazd o tej porze jest jak najbardziej o czasie. Można sobie przycisnąć, jechać lżej ubranym, ruch na drogach mniejszy. Te kilkanaście minut mogę poświęcić na marudzenie rozruchowe. Efekt jest taki, że na kołach jestem o 6:12. Przyjemnie. W nocy popadało i gdzieniegdzie widać tego ślady ale za to jest bardziej rześko. Kręcę dziś dojazd przez Łagiszę i Dąbrowę Górniczą. Nadziewam się na odjeżdżający pociąg KŚ na "dworcu kolejowym" w D. G. więc chwila stania. Potem chwila przerwy przy DorJan-ie. Któryś raz już z kolei spadł mi łańcuch między wózek a dolne kółeczko przerzutki. Domyślam się, że problem tkwi w kółeczku. Oryginalne były zjechanie już tak, że nie było widać ząbków więc wymieniłem je na nowe. Wziąłem jednak tańsze i przy montażu okazało się, że ze względu konstrukcyjnego są minimalnie szersze. Musiałem nawet wymienić śruby skręcające wózek. Przez to jak trafiam na serię wertepków to łańcuch potrafi ześliznąć się z kółka i się blokuje. Irytujące i może być niebezpieczne na zjazdach. Powrót planuję przez serwis w celu zakupu tych lepszych. Jednak doświadczenia pokazują, że sprzętu na jakimś tam już poziomie nie serwisuje się tanim badziewiem. Reszta drogi już bez sensacji. Na miejscu jestem z minutą zapasu. Przyjemny dojazd do pracy.
Powrót ponownie w przyjemnym ciepełku. Było też trochę wiaterku więc warunki do jazdy idealne. Kręcę powrót na kierunku do Będzina czyli przez Mec i Środulę. W serwisie pytam o kółeczka. Wyszły. Chwilę jeszcze porozmawiałem i jadę do konkurencji za rogiem. Nie ma. Ostatnia deska ratunku - Olimpijczyk. Nie ma do XT. Są ślizgowe do SLX. Na oko wydają mi się nieco cieńsze więc ryzykuję i biorę. Powrót przez Zamkowe i las grodziecki w drodze do świateł na "86". Potem przy Lidlu do lasu gródkowskiego. Przy podstawówce wbijam na chodnik wzdłuż "913" do tartaku. Reszta już asfaltem. Przy pawilonach na skrzyżowaniu przed Strzyżowicami o mało co mnie nie rozjeżdża ruszający z pobocza Mercedes. Brakło może 50cm. Ale mi ciśnienie skoczyło. W domu zabieram się za przekładkę kółeczek. Pomiar suwmiarką wykazał, że zakupione kółeczka są węższe o całe 2mm od tych zamontowanych w przerzutce. Po skręceniu widać wyraźnie, że wózek jest ciaśniejszy. No i wystarczyły krótsze śruby. Jutro przelecę się gdzieś po wertepkach by sprawdzić czy dobrze zgadłem co jest nie tak :-) Jest jeszcze opcja, że po prostu przerzutka już wytrzaskana. W końcu służy od nowości, a to już ponad 21k km. I tak powoli godzę się z myślą, że przy następnym przeglądzie poza wymianą napędu będzie też i przerzutka tylna do wymiany.
Kategoria Praca, PrzerzutkaT, Serwis
DPOD
-
DST
56.00km
-
Teren
12.00km
-
Czas
02:40
-
VAVG
21.00km/h
-
Sprzęt Scott Spark 750
-
Aktywność Jazda na rowerze
Jakoś udało się dziś sprawniej pozbierać i na kołach jestem o 6:04. Te kilka minutek zapasu postanowiłem wykorzystać i zrobić mały terenowy flow w drodze do pracy. Ruszam w zupełnie przeciwną stronę niż zwykle i po kilometrze asfaltu wbijam w teren w stronę osiedla w Malinowicach. Jedzie się cudnie. Do tego widoki pól o poranku z podnoszącą się mgłą i przeświecającymi przez to promieniami słońca. Przy Urzędzie Gminy w Psarach wbijam do Parku Żurawiniec i dalej w stronę świateł na "86" w Sarnowie. Przeskakuję trasę i asfaltem przetaczam się do Łagiszy by wbić na czarny szlak na Zieloną. Od Zielonej powrót na utartą trasę przez "dworzec kolejowy", Park Hallera, Mortimer i centrum Zagórza. Przyjemnie się leciało. Spokojnie. Na miejscu jestem z zapasem 5 min.
Temperaturki zrobiły się moje ulubione. Najlepsze dla mnie do jeżdżenia. Nie było opcji by choć trochę nie skorzystać na powrocie. Zaginam. Większość asfaltem. Na początek do Kazimierza Górniczego i dalej do Gołonoga. Potem wzdłuż torów przy Pogorii 1 do Piekła i terenem wzdłuż Pogorii 4 do Wojkowic Kościelnych. Na światłach na "86" przeskakuję na zachodnią stronę trasy i przerzucam się na szlak niebieski rowerowo-pieszy do Warężyna. Stamtąd droga już prosta do domu przez Dąbie-Chrobakowe, Malinowice i Psary. Jechało się pięknie. Może nie za szybko miejscami, bo trochę podwiewało, ale i tak mnie jazda bardzo cieszyła. Trochę korciło jeszcze pozaginać ale zew zimnego browarka okazał się silniejszy.
Kategoria Praca
DPD
-
DST
41.00km
-
Teren
2.00km
-
Czas
02:00
-
VAVG
20.50km/h
-
Sprzęt Scott Spark 750
-
Aktywność Jazda na rowerze
Poranek oporny. Takie przynajmniej mam wrażenie. Wytaczam się na koła o 6:09. Jeszcze jest w miarę przyjemnie. Trochę chmurek, trochę słońca, raczej bez wiatru, ślady opadów na jezdniach. Kręcę dojazd przez Łagiszę i Dąbrowę Górniczą. Przelot spokojny. Tempo bez ciśnienia. Na miejscu mam kilka minut zapasu. Już czuć, że temperatura zauważalnie skoczyła w górę.
Przed wyjściem z pracy kilka razy zagrzmiało i nad Firmą pojawiła mi się ciemniejsza chmurka ale ostatecznie deszcze nie spadł. Kręcę powrót w stronę Środuli i Pogoni. Potem do Czeladzi, gdzie robię małą eksplorację i wracam na objeżdżoną trasę do Wojkowic. Spod Orlenu prosta zaczynająca się od wertepków. Nim dojechałem do domu robię jeszcze wygięcie do wsiowego Lewiatana bo naszła mnie ochota na lody. Przy tych upałach powinny wejść bardzo szybko. Potem zjazd do domu i konsumpcja.
Kategoria Praca
Do brata i powrót
-
DST
41.00km
-
Teren
2.00km
-
Czas
02:00
-
VAVG
20.50km/h
-
Sprzęt Scott Spark 750
-
Aktywność Jazda na rowerze
Gdzieś około 13:40 zbieram się w drogę do brata. Ciepło, dużo wilgoci w powietrzu, czasem zagrzmi. Kręcę lekkim objazdem by nieco km-ów dołożyć przy okazji i wykonać jedną eksplorację. Na początek do Góry Siewierskiej i potem przez siodełko do Twardowic. Tu rzutem na taśmę dopadam wiaty przystankowej i chronię się przed deszczem. Nie padało jakoś mocno ale równo i dość długo. Kiedy kropelki się uspokoiły ruszam dalej czyli do Nowej Wsi. Zjeżdżam aż do remizy i przed nią skręcam w prawo, na Zawadę. Przetaczam się przez pagórki m. in. w Sadowiu i zjeżdżam do Przeczyc. Potem małe wygięcie w stronę Tuliszowa i na Hektary. "86" przekraczam w Podwarpiu zbliżając się do planowanej eksploracji. Przejeżdżam na wprost małe rondko, przed którym jest odbicie na P4 w prawo i do Siewierza w lewo. Jadę prosto i wbijam w teren. Łagodny podjazd wynosi mnie na wzniesienie, z którego szczytu skręcam w prawo i długim, trawiastym zjazdem lecę w stronę Karsów. Potem już bez wyginania (choć okazje były) kręcę prosto do celu. Nade mną wisi ołowiana chmura, która zdaje się mówić "Ty wiesz co". Kończę dojazd do Ujejsca na trochę przed opadem.
W powrót zbieram się po kilkugodzinnym deszczu. Padało dość równo. Temperatura spadła zauważalnie i nawet przez moment żałowałem, że nie mam jakiejś ekstra warstwy ocieplającej. Kiedy jednak zaczynam się toczyć w swoim rytmie szybko robi się przyjemnie. Powrót bez gięcia przez Wojkowice Kościelne, bieżnię P4, Preczów i Sarnów. Przejechany w ładnym, równym tempie. Po drodze bardzo niewielka aktywność. Ledwo kilku rowerzystów, spacerowiczów, biegaczy i rolkarzy. Od "Pod Dębami" jazda jak na westernie, ku zachodzącemu słońcu. Im bliżej domu tym drogi bardziej suche.
Kategoria Inne
DPD
-
DST
36.00km
-
Teren
1.00km
-
Czas
01:55
-
VAVG
18.78km/h
-
Sprzęt Scott Spark 750
-
Aktywność Jazda na rowerze
Rozruch standardowy. Na kołach jestem o 6:08. Czuć dużo wilgoci po wczorajszych burzach i ulewach. Od północy i wschodu chmury zasłaniają słońce. Powietrze ledwo się rusza. Do kręcenia warunki nawet niezłe. Trasa przez Łagiszę i Dąbrowę Górniczą. Trafiam na opuszczony szlaban na "dworcu kolejowym". Dość dawno mi się to nie zdarzyło. Na miejscu jestem z zapasem minuty. Dojazd spokojny ale trochę wymęczony. Mało snu przełożyło się na słabe kręcenie. Na odcinku Łagiszy wręcz zasypiałem. Dopiero jak zaczęły się podjazdy w D. G. to nieco otrzeźwiałem.
Przed wyjściem z pracy nieco popadało więc start przy mokrych jezdniach. Opady dziś generalnie burzowe i całkiem sporo ich śladów napotkałem po drodze. Udało się wrócić na sucho choć niestety uflejanym. Trasa bez większego gięcia przez Mec i Środulę do Będzina. Tu troszkę nietypowo kręcę się wypatrując jakichś stoisk z parasolami. W końcu warunki sprzyjają sprzedaży takich produktów. Jednak nie udaje się nic znaleźć bez wchodzenia do sklepów. Dziwne. Zaginam z centrum miasta w stronę Zamkowego i dalej do Grodźca. Wspinam się pod kościół (ten niżej położony) i zjeżdżam w stronę Biedronki. Tu jest też mini targowisko ale wszystko pozamykane. Coś ci nasi handlowcy nie bardzo łapią okazję. Może jutro mi się na targ zechce pojechać choć na popołudnie mam już plany nierowerowe. Tymczasem staczam się w stronę Wojkowic i za Orlenem wbijam w teren na prostą do domu. Cała trasa kręcona niespiesznie by nie nadziać się na opad z ołowianej chmury, która rozciągała się przede mną, na zachodzie. Największego ufleja złapałem jeszcze na Środuli. Przy cmentarzu po ulewach i długich opadach zawsze zbiera się tam woda. Do tego trwa naprzeciw cmentarza budowa. Resztę łatwo sobie dośpiewać. Potem po drodze też jeszcze czasem trafiał się jakiś bryzg wody.
Kategoria Praca
DPD
-
DST
35.00km
-
Teren
5.00km
-
Czas
01:43
-
VAVG
20.39km/h
-
Sprzęt Scott Spark 750
-
Aktywność Jazda na rowerze
Start przeciętnie grzebany. Na kołach jestem o 6:10. Jest przyjemnie. Dużo słońca, mało wiatru, minimalne strzępki chmur tu i tam. Dojazd na trasie przez Łagiszę i Dąbrowę Górniczą. Spokojnie, przyjemnie, niespiesznie i bez sensacji. Na miejscu mam rezerwę 5 min. Jedyny zgrzyt, to "kierowniczka" w Audi A2 na rondzie przy Aldi-ku w centrum D. G. Najpierw usiłowała wyprzedzić szosowca prawie go dojeżdżając. A potem stanęła na tym rondzie i musiałem z kolei ja hamować.
Wychodzę z pracy i widzę, że nad głową zbiera mi się czarna chmura. Szybki ogląd nieba i wychodzi na to, że w kierunku lasu zagórskiego mam szansę na skuteczną ucieczkę. Nie waham się ani chwili. Wybywam spośród drzew na Redenie. Mój zamysł przedostania się w stronę Zielonej trochę modyfikuje zamknięty przejazd kolejowy ale to tylko drobna niedogodność. Zaginam przez "dworzec kolejowy" na Robotniczą i szybko docieram do parku. Tam roboty wrą. Przy mnie na jednej z alejek ubijają granitową kostkę. Wbijam na czarny szlak do Łagiszy i to jest ostatni dziś kawałek terenowy. Potem już asfaltem przez Sarnów przebijam się na światłach przez "86" i kręcę w stronę domu. Na kilometr przed metą zajeżdżam jeszcze do wsiowego Lewiatana na małe zakupy. Okazało się to bardzo trafną decyzją. W chwili płacenia o dach budynku dosłownie huknęła błyskawiczna ulewa. Kiedy wychodzę już nie pada ale widać ślady wody i w powietrzu czuć dużo wilgoci. Opad niemal od razu wyparował w zetknięciu z nagrzaną kostką. Z balastem, po mokrej jezdni, staczam się do domu. W sumie przyjemny powrót z pracy.
Kategoria Praca
DPD
-
DST
38.00km
-
Teren
6.00km
-
Czas
01:57
-
VAVG
19.49km/h
-
Sprzęt Scott Spark 750
-
Aktywność Jazda na rowerze
Zbieram się sprawnie ale jakoś tak ostatecznie start wychodzi o 6:11. Mimo tego zmieniam dziś wariant dojazdowy na taki, jak często ostatnio mam powrotny. Kręcę przez Sarnów i Preczów na P4. Bieżnią przetaczam się do dzikiego przejazdu przez tory i przy Świątyni Grillowania wbijam na bieżnię przy P3. Potem pod Most Ucieczki, przejazd pod "94" na Starocmentarną i chodnikiem wzdłuż Braci Mieroszewskich do centrum Zagórza. Potem już standard do celu. Kręciłem momentami z dość dużym uczuciem generalnie starając się jechać cały czas na nieco podniesionym oddechu. Trasa niby trochę dłuższa, ale w tą stronę jakby bardziej przyjazna, mniej podjazdów albo bardziej płaskie. Na miejscu jestem z zapasem 3 min. Bardzo przyjemny i bardzo spokojny dojazd do pracy.
Wracam nieco pokręconą trasą by sobie nieco urozmaicić. Przez centrum Zagórza w stronę Makro i dalej w las na Mydlice. Mała eksploracja ścieżki na Koszelew i tam wzdłuż Al. Kołłątaja do Będzina. Przeskok pod Teatr Dzieci Zagłębia i przez cmentarz w stronę Nerki. Za weterynarzami na drogę do Grodźca. Wtaczam się ścieżką rowerową pod browar i zjeżdżam mniej więcej wzdłuż dawnej linii tramwajowej "25" pod Biedronkę w Grodźcu. Tu znów ścieżką do granicy Wojkowic i odbijam w teren. Zaskakuje mnie szlaban ale dla roweru to nie problem. Z terenu zjeżdżamy przy psarskim cmentarzu i stamtąd prosta do domu. Miło, spokojnie, niespiesznie do domu.
Kategoria Praca
DPZD
-
DST
36.00km
-
Czas
01:48
-
VAVG
20.00km/h
-
Sprzęt Kiedyś Giant
-
Aktywność Jazda na rowerze
Rozruch sprawny. Na kołach jestem w miarę o czasie - 6:09. Kręcę dojazd przez Łagiszę i Dąbrowę Górniczą. Ciągle muszę uważać na to jak pociskam bo na Srebrnym już napęd wyjechany i łańcuch mocno wyciągnięty. Zrobię rowerkowi remont modernizacyjny w niedalekiej przyszłości. Tymczasem trzeba mi delikatnie. Mimo tych niedogodności dotaczam się do pracy z zapasem 4 min. Przyjemny dojazd do pracy.
Wracam nie za spiesznie przez Mortimer i Reden. Tu mała przerwa zaopatrzeniowa i z niewielkim balastem dodatkowym kręcę dalej pod Most Ucieczki i na bieżnię przy P3. Trochę ludzi tu jest ale jeszcze nie tak tragicznie. W miarę sprawnie udaje mi się dojechać do Świątyni Grillowania i przeskoczyć na P4. Potem standard przez Preczów i Sarnów do domu. Przyjemnie ciepło. Miejscami musiałem nieco zamłynkować pod wiatr ale nie było specjalnie ciężko. Napęd dał o sobie znać ze 2-3 razy, na szczęście niegroźnie. W sumie przyjemny powrót z pracy.
Kategoria Praca





















