DPND
-
DST
34.00km
-
Teren
9.00km
-
Czas
02:49
-
VAVG
12.07km/h
-
Sprzęt Bottecchia Senales Fat Bike
-
Aktywność Jazda na rowerze
Niby start o przyzwoitym czasie. Niby ciepło. Niby nie wieje. Jednak przejazd oporny i na miejscu jestem po czasie.
Zbieram się na koła o 5:39. U mnie na ulicy jeszcze jest ok ale im dalej w las, tym więcej wyciętych drzew. Skręcam na ul. Szkolną i tu jeszcze jako tako choć pojawia się miejscami błoto. Po drodze wymijam się z solniczką. Zjeżdżam na żółty szlak. Tak sobie umyśliłem, żeby wyjechać na "913" dopiero przy centrum dystrybucyjnym Lidla. Początek jedzie się dobrze ale końcówka zasypana śniegiem, stroma i z koleinami. Jak w końcu utknąłem to już do przewyższenia musiałem się dopchać z buta. Na zjeździe też trochę uślizgów w koleinach. W ogóle jakoś ten śnieg nieprzyjazny był.
Asfaltem dotaczam się do podstawówki w Gródkowie i skręcam do lasu. Po drodze odkrywam, że muszę wymienić baterie w czołówce. Minuty uciekają. Potem do "913" jedzie się dobrze. Na "913" chlapa. Sprawdzam czas bo widzę autobus linii "107". Nie jest dobrze i decyduję, że odpuszczam las grodziecki. Przedzieram się asfaltami w stronę targu i tu bijam na chodniki. Bokami przebijam się na Warpie i dalej na Mydlice. Uciekam w las.
Ten odcinek jedzie się bardzo przyjemnie. Śnieg współpracuje dobrze. Cisza, spokój. Dopiero na wylocie przy Makro zakopuję się w koleinach kilka razy. Przez światła na "94" docieram do centrum Zagórza i finisz ul. Szymanowskiego. Gdzieś od Makro pojawia się mżawkowy deszczyk. Znaczy się będzie jeszcze więcej wody na drogach.
Na mecie jestem z obsuwą 12 min. Most na Lenartowicza muszę przejść z buta bo nijak nie da się utrzyma prostego kierunku w odmarzającym błocku.
Przejazd generalnie spokojny ale wymęczony. Czarno widzę powrót. Wszędzie będzie bagno.
Temperatura zaplusowała czyniąc na jezdniach potworne bagno. Dlatego też uciekam w teren czyli od razu do lasu zagórskiego. Niestety śnieg jest niefajny, mokry, łatwo się zbija i nawet duże balony Mamuta nie raz i nie dwa mi się ześlizgują. Ale jakoś się jedzie.
Wybywam na Redenie i bez większej finezji jadę zwykłą trasą czyli przez Most Ucieczki na Pogorię 3. Bieżnią jedzie się nawet dobrze choć też czasem tylne kółko ma ciągoty do umykania. Jest jednak lepiej niż w lesie zagórskim. Dziki przejazd między zbiornikami i wbijam na P4. Od tamy do parkingu RZGiW odśnieżone więc tu bez problemów. Potem trochę chlapy i od Preczowa, przez Sarnów do Psar jezdnie głównie mokre. Jak tego dobrze nie zasolą to rano będzie potworna szklanka.
Jechało się ogólnie przyjemnie i dość spokojnie. Ciekaw jestem jutra. Na chwilę obecną zakładam główne drogi i trasa przez Będzin (a się zobaczy w praniu czy przez Środulę czy Mydlice).
Kategoria Praca
komentarze