DPND
-
DST
35.00km
-
Czas
02:14
-
VAVG
15.67km/h
-
Sprzęt Bottecchia Senales Fat Bike
-
Aktywność Jazda na rowerze
Ciut przyspieszam start i zaczynam toczenie o 5:52. Warunki nieco lepsze niż wczoraj. Jezdnie są mokre bez oblodzeń przy krawędzi. Nieco wieje chyba głównie z południa. Raczej na plusie.
Toczę się trasą jak wczoraj, przez Będzin. Jedzie się dobrze, spokojnie i przyjemnie pomimo tego, że co jakiś czas a to lekko posypie, a to lekko pokapie.
Na miejsce zataczam się z zapasem 11 min. Miło, że przy piątku poszło tak bezproblemowo. Jeszcze tylko powrót odprawić bezboleśnie. Na weekend na razie bez planów ale zawsze może wydarzyć się jakiś spontan.
W ciągu dnia temperatura ciutkę spadła i czasem nieco sypało. Niestety temperatura spadała za wolno i z tego powodu zrezygnowałem z odcinków czysto terenowych. Las zagórski na pewno byłby bagnem. Potrzeba przynajmniej całej nocy na poziomie -5 by tam dobrze ścięło podłoże.
Kręcę powrót całkowicie niespiesznie. Żwawiej jedynie tam, gdzie teren sam rozpędzał rowerek. Trasa: centrum Zagórza, ścieżka na Mortimer, Starocmentarna, Reden, Most Ucieczki. Zajeżdżam pod molo na Pogorii 3 by zerknąć w jakim stanie jest bieżnia. Gdyby była w tragicznym stanie to bym przez Zieloną pojechał na asfalt do Preczowa ale okazało się, że nie jest tragicznie. Co prawda, spora część bieżni pokryta była warstwą śniegu zdeptanego do postaci lodu, ale szeroka oponka Mamuta dobrze się zachowywała na tym podłożu i zdecydowałem się pokręcić wzdłuż zbiornika do Świątyni Grillowania. Tu odbijam na Pogorię 4 i dalej już standard przez Preczów i Sarnów do domu.
Przyjemnie, spokojnie, bez ekscesów. Trochę mi zeszło ale po prostu miałem nastrój do leniwego kręcenia. W domu jestem już za szarówki. Udaje się dociągnąć bez wsparcia czołówki więc jest postęp.
Kategoria Praca