limit prowadzi tutaj blog rowerowy

Niejeżdżenie boli. Dosłownie.

DPND

Czwartek, 10 stycznia 2019 | dodano: 10.01.2019

Postraszony prognozą ICM-u staram się zebrać wcześnie mimo tego, że od razu zakładam dojazd asfaltami i to wariantem krótkim, przez Będzin.

Jak się okazało, nie było tak źle. Termorurka zeznała +1. Na wyjściu śnieg pod stopami chrupał ale już na jezdni był w konsystencji przyczepnej. Na "913" jezdnia czysta i mokra. Ruch niewielki. Jadę spokojnie, bez ciśnienia. Jedyne kawałki ze śniegiem mam na odcinku od targu do zjazdu za nerką na przecięciu z Al. Kołłątaja i potem kawałek na ul. 11-go Listopada na ścieżce przy liceum.

Niestety patent z wydzieleniem ścieżek rowerowych z jezdni nie sprawdził się w przypadku ul. 11-go Listopada i Kościuszki. Jak było do przewidzenia służy w wielu miejscach za składowisko śniegu. I tak muszę jechać częścią dla samochodów.

Trochę chrupało też pod kołami na podjeździe obok izby wytrzeźwień ale już Zuzanny czysta i mokra. I takie warunki już do końca.

Na mecie jestem z zapasem 18 min. Całkiem przyjemnie się jechało. Byłoby też spokojnie gdyby nie dwóch wujów, którzy wyprzedzali nie zachowując bezpiecznego dystansu.


W ciągu dnia bez słońca. Odrobinę prószył śnieżek. Wiało, wg ICM-u, z północy. Powrót zaczynam od lasu zagórskiego. Dziś znacznie lepsza przyczepność. Śnieg nieco ścięty minimalnym mrozem i jedzie się przyjemniej. Przebijam się lasem na Reden. Potem obok urzędu miejskiego w stronę Mostu Ucieczki i dalej w stronę mola na P3. Tu zwrot na Zieloną i dalej na czarny szlak do Łagiszy. W Łagiszy porzucam teren (nie mam dziś weny do walki w terenie po ciemku) i ciągnę asfaltem do Sarnowa, przez światła na "86" i dalej prosto przez całą moją wioskę do domu.

Jechało się spokojnie i przyjemnie. Czasem tylko jakiś "kierownik" decydował się na wyprzedzanie zachowując, jak na mój gust i dostępne warunki drogowe, nieco za mały odstęp.


Kategoria Praca


komentarze
limit
| 16:45 czwartek, 10 stycznia 2019 | linkuj To chyba odruch bezwarunkowy. Wstaję rano, patrzę za okno i jedyny dylemat jaki mam, to czy i ile terenu na dojeździe zaliczyć :-) Od kiedy mam Mamuta jakoś zupełnie nie kręci mnie jazda autobusem.
gizmo201
| 16:38 czwartek, 10 stycznia 2019 | linkuj Ten to nagina, a Ja się zebrać nie umiem na jakąkolwiek jazdę.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!