DPND
-
DST
34.00km
-
Teren
6.00km
-
Czas
02:20
-
VAVG
14.57km/h
-
Sprzęt Bottecchia Senales Fat Bike
-
Aktywność Jazda na rowerze
Postraszony prognozą ICM-u staram się zebrać wcześnie mimo tego, że od razu zakładam dojazd asfaltami i to wariantem krótkim, przez Będzin.
Jak się okazało, nie było tak źle. Termorurka zeznała +1. Na wyjściu śnieg pod stopami chrupał ale już na jezdni był w konsystencji przyczepnej. Na "913" jezdnia czysta i mokra. Ruch niewielki. Jadę spokojnie, bez ciśnienia. Jedyne kawałki ze śniegiem mam na odcinku od targu do zjazdu za nerką na przecięciu z Al. Kołłątaja i potem kawałek na ul. 11-go Listopada na ścieżce przy liceum.
Niestety patent z wydzieleniem ścieżek rowerowych z jezdni nie sprawdził się w przypadku ul. 11-go Listopada i Kościuszki. Jak było do przewidzenia służy w wielu miejscach za składowisko śniegu. I tak muszę jechać częścią dla samochodów.
Trochę chrupało też pod kołami na podjeździe obok izby wytrzeźwień ale już Zuzanny czysta i mokra. I takie warunki już do końca.
Na mecie jestem z zapasem 18 min. Całkiem przyjemnie się jechało. Byłoby też spokojnie gdyby nie dwóch wujów, którzy wyprzedzali nie zachowując bezpiecznego dystansu.
W ciągu dnia bez słońca. Odrobinę prószył śnieżek. Wiało, wg ICM-u, z północy. Powrót zaczynam od lasu zagórskiego. Dziś znacznie lepsza przyczepność. Śnieg nieco ścięty minimalnym mrozem i jedzie się przyjemniej. Przebijam się lasem na Reden. Potem obok urzędu miejskiego w stronę Mostu Ucieczki i dalej w stronę mola na P3. Tu zwrot na Zieloną i dalej na czarny szlak do Łagiszy. W Łagiszy porzucam teren (nie mam dziś weny do walki w terenie po ciemku) i ciągnę asfaltem do Sarnowa, przez światła na "86" i dalej prosto przez całą moją wioskę do domu.
Jechało się spokojnie i przyjemnie. Czasem tylko jakiś "kierownik" decydował się na wyprzedzanie zachowując, jak na mój gust i dostępne warunki drogowe, nieco za mały odstęp.
Kategoria Praca