limit prowadzi tutaj blog rowerowy

Niejeżdżenie boli. Dosłownie.

DPD

Czwartek, 12 września 2019 | dodano: 12.09.2019

Chyba rześkie poranki to już będzie norma. Mało to pocieszające bo oznacza wożenie ciuchów na ciepłe popołudnie. Na polach trochę mgieł ale na drogach jest ok.
Trasa przez Będzin. Umiarkowanie spokojnie jeśli brać pod uwagę ruch poranny. Na miejscu jestem z zapasem 2 min.


Popołudnie ciepłe, słoneczne, przyjemne. W lasach jedynie czuć nieco chłodu.
Wracam niespiesznie ze sporym udziałem terenu. Na początek las zagórski w drodze na Reden i dalej do Mostu Ucieczki. Potem Zielona i czarny szlak do Łagiszy. Dalej wzdłuż torów na Stachowe i przy magazynach do parku Żurawiniec. Stamtąd terenem do Strzyżowic. Tym razem robię lekkie zagięcie by odebrać przesyłkę z paczkomatu i dopiero wtedy do domu.
Miał być jeszcze standard do wsiowego Lewiatana ale zająłem się zawartością paczki i tak się zrobiła 18:30 więc odpuściłem. Nadrobię jutro.


Kategoria Praca

DPD

  • DST 35.00km
  • Czas 01:35
  • VAVG 22.11km/h
  • Sprzęt Scott Spark 750
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 11 września 2019 | dodano: 11.09.2019

Start: 6:12.
Trasa: przez Łagiszę i Dąbrowę Górniczą.
Warunki: rześko ale przyjemnie.


Dziś zabrałem krótkie spodenki i powrót we wdzianku całkiem "na krótko". Warunki niemal letnie. Ciepło, nieznaczny wiaterek, dużo słońca.
Trasę kręcę przez centrum Zagórza, Makro, las mydlicki, Warpie, Namiarkowe, las grodziecki, światła na "86". Miałem dalej ciągnąć "913" do domu ale zjechałem na pobocze by przepuścić autobus i potem jakoś tak koło Lidla ściągnęło mi koło w stronę lasu gródkowskiego. Potem już bokami w stronę remizy w Psarach i finisz asfaltem do domu. Po drodze jeszcze przez moment korciło mnie by wygiąć przez ul. Kasztanową ale się powstrzymałem.
W domu trochę zabawy z rowerami. Smarowanie amorów Rzeźnikowi po powrocie. Czyszczenie Mamuta i smarowanie łańcucha. Na koniec zostawiłem sobie uzupełnienie szprychy w tylnym kole Błękitnego.


Kategoria Praca

DPD

  • DST 36.00km
  • Czas 01:49
  • VAVG 19.82km/h
  • Sprzęt Scott Spark 750
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 10 września 2019 | dodano: 10.09.2019

Dziś postawiłem na wygodę i do pracy Rzeźnikiem. W związku z tym, że rowerek ciut szybszy od Mamuta nie bardzo przykładałem się do rozruchu. W efekcie na kołach jestem o 6:14.
Jezdnie raczej suche. Raczej, bo jednak trafił się jakiś jełop, który specjalnie wjechał w koleinę z wodą i mnie ochlapał. Niegroźnie na szczęście ale jego-macią go poczęstowałem.
Trasa przez Łagiszę i Dąbrowę Górniczą przebiegła w miarę spokojnie. Na mecie jestem z zapasem 2 min. Przyjemny dojazd do pracy.
Długie spodnie na dojazd były dobrym pomysłem.


Powrót w prawie letnich warunkach ale bez zaginania. Lekko podwiewa z południowego zachodu, jest sporo słońca i trochę chmur na niebie. Cieplej niż rano ale nie na tyle, żeby długie spodnie jakoś przeszkadzały.
Trasa bez większego gięcia przez Mec, Środulę, Stary Będzin, ścieżkę przy Małobądzkiej aż do Nerki i dalej przez Zamkowe do Grodźca. Stamtąd do Gródkowa, gdzie minimalnie zaginam by nie jechać "913", na której o tej porze jest spory ruch. Wracam na nią dopiero przy "DINO".
Spokojnie, niezbyt spiesznie udało mi się dotoczyć do domu.


Kategoria Praca

DPD

Poniedziałek, 9 września 2019 | dodano: 09.09.2019

Niepewność. Od samego przebudzenia, które nastąpiło zdecydowanie przedwcześnie, nie wiedziałem jak się uzbroić do jazdy. ICM wieszczył uczciwy deszcz na całej trasie a tymczasem za oknem nic. Jednak w końcu się doczekałem. Radar nie kłamał z tymi opadami ciągnącymi z południa. Około 5:00 dmuchnęło i zaczęło kapać. Stało się jasne, że dziś w użycie idzie zestaw gumowy.
Ruszam o 6:05. Początkowo chciałem jechać przez Będzin ale ostatecznie potoczyłem się przez Łagiszę i Dąbrowę Górniczą. Przejazd obył się bez sensacji. Deszcz momentami słabł, a nawet chyba ustawał, ale pewności nie mam bo na twarz cały czas mi coś leciało spod koła.
Do pracy docieram z kilkoma minutami zapasu z zewnątrz mokry, od wewnątrz też, ale inaczej. Generalnie jednak przejazd przyjemny i spokojny. Ciekaw jestem powrotu, bo wody ma lecieć ze 2x tyle, co rano.


Powrót pod chmurami ale początkowo niemal bez kropelek z góry. Jedynie spod kół czasem coś poleciał. Niestety w końcu zaczęło padać, choć znacznie słabiej niż o poranku.
Trasa powrotna przez centrum Zagórza, Mortimer, Reden, Łęknice, przejazd z P3 na P4, Preczów i Sarnów. Spokojnie, niespiesznie. Na moment nawet gdzieś słoneczko na chwilę przejrzało ale potem padało dalej. Trochę mnie ta jazda w kropli zmęczyła bo ścięło mnie spanie jak tylko przebrałem się w suche ciuchy.


Kategoria Praca

Powrót z integracji

Niedziela, 8 września 2019 | dodano: 08.09.2019
Uczestnicy

Powrót z integracji w deszczu. Początkowo mieliśmy czekać do 12:00, kiedy to miało się zrobić suchsze okno startowe. Kto jednak pojechał wcześniej. Potem ktoś jeszcze i jakoś tak wyszło, że ruszamy nieco po 10:00.

Prowadzi Prezes więc znów się trasą nie przejmuję. Pilnuję tylko żeby mieć jakieś koło przed sobą. Na początku mały skrót terenowy ale reszta drogi asfaltami. Znów przez Chechło i Błędów. Tym razem jednak kręcimy do Łośnia.

Przy okazji najeżdżamy Kosmiczną Bazę. Chwila chaotycznej rozmowy. My o naszej integracji, Monika i Tomek o ich rajdzie. W sumie za mało czasu by sobie poopowiadać więcej ale przy okazji załatwiam sprawę rezerwowych klocków hamulcowych. Na resztę będę sobie spokojnie już czekał. W trakcie rozmowy część grupy śmiga obok i tym sposobem się rozjeżdżamy. Na rondzie Marcin (panp) odbija w swoją stronę. Ja z Marcinem (Prezesem) kręcę dalej w stronę Ząbkowic.

Testujemy tamtejszy przejazd dla rowerów. No Wersal. Kiedyś chciałem z niego skorzystać ale jakoś nie wpadłem na to, że aż tak jest zakamuflowany :-) Potem dalej ciągniemy w stronę terenowego odcinka wzdłuż torów na Piekło. Po drodze doganiamy Witka, który był zrobił sobie przerwę posiłkową. We trzech dociągamy do Piekła. Tu się żegnam z chłopakami i jadę na bieżnię P4. Oni w stronę przeciwną.

Solo bieżnią, przy ewidentnie poprawiającej się pogodzie, kręcę do Preczowa i dalej przez Sarnów do domu. Finisz przy słoneczku. Na miejscu mycie rowerka, rozminowanie sakw, pranie itp. 

Wyszedł bardzo przyjemnie spędzony weekend. Szkoda, że tylko weekend.


Link do pełnej galerii



Na moment przed startem przy naszej weekendowej bazie.



Przystanek przy punkcie upamiętniającym trudne czasy II Wojny Światowej.



Z drogi foto niewiele. Dużo padało. Sporo wiało. Niezbyt sprzyjające warunki do focenia.



Z solowego lotu po bieżni P4 w stronę Preczowa.



Odczyt stanu licznika po uprzednim myciu Mamuta.


Kategoria Kilkudniowe

Integracja

Sobota, 7 września 2019 | dodano: 08.09.2019
Uczestnicy

Palny były ambitne. Miało być między 90 a 140 km. Zaczęło się fajnie. Szybko zaczyna się teren i jedzie się przyjemnie i spokojnie. Niestety stopniowo zmienia się umaszczenie nieba. Zmierza w kierunku niepokojących szarości. Jeszcze w Wolbromiu jest w miarę ok choć już wieje. Im dalej w teren tym wieje mocniej i w końcu pojawiają się kropelki. Nie są może jakieś super duże i nie padają gęsto ale nie wygląda to na opad przelotny.

Trochę jeszcze jedziemy w kupie ale potem część osób, która sprawdziła pogodę, decyduje się zawrócić. Reszta, siódemka z nas, jedziemy planowaną trasę. Jednak im dalej tym gorzej. Pada cały czas. Po odcinku polnym, gdzie rowerki zostają ładnie utytłane, decydujemy i my, że jednak to nie ma sensu. Wracamy bez gięcia do bazy.

Jak się okazuje udało nam się bardziej wyprostować drogę niż tym, co odbili wcześniej.

Po południu, jak wszyscy doprowadzili się do porządku, Waldek Malina zrobił nam ponad dwugodzinną prezentację ze swojego wyjazdu do Kazachstanu. Czas przeleciał błyskawicznie. Potem mecz siatkówki i dalsza integracja. Z konieczności ciut krótsza, bo dnia następnego powrót.


Link do pełnej galerii



Przedstartowe próby Marka na Mamucie.


Chwila przerwy na szlaku do Wolbromia.


Z trasy.


Losowo wybrane miejsce do grupowego foto.


Pogoda zaczyna się sypać.


Powrót do bazy w deszczu.


Dużo brakło nawet do minimalnego planu.


Kategoria Kilkudniowe

DP Dojazd na integrację

Piątek, 6 września 2019 | dodano: 06.09.2019
Uczestnicy

Rozruch dobry ale rozjechał się przez pakowanie na weekend. Z domu wytaczam się o 6:14 ale ostatecznie kręcę dopiero od 6:19, bo jeszcze zrobiłem wjazd do piekarni. Przez to mam mało czasu i decyduję się na dojazd przez Będzin.
Pogoda jest inna niż wczoraj. Na niebie chmury z niewielkimi prześwitami błękitnego. Słońca nie widać. Raczej nie wieje. Jest cieplej. Powiedziałbym, że gdzieś w okolicach tych prognozowanych +15.
Droga przebiega bez sensacji. Na miejscu jestem 2 min. po czasie. Może bym zdążył równo na 7:00 gdybym trafił na zielone na Mec-u.


Dziś nie ma powrotu. Dziś dojazd na integrację. Umówiłem się z Marcinem na 15:30 w parku im. Jacka Kuronia na Kazimierzu. Staczam się tam dość sprawnie i chwilę czekam na kompana. Nikt więcej z nami nie jedzie więc od razu ruszamy w dalszą drogę. Prowadzi Marcin więc za bardzo nie wnikam w treść trasy. Była po drodze Koksownia, Chechło. Znane mi okolice tylko poskładane w inny ciąg przyczynowo-skutkowy zakończony ostatecznie lądowaniem na mecie w Domaniewicach.
Na miejscu jest już większość uczestników zarówno z Cyklozy jak i z Rowerowych Mysłowic oraz kilka osób niezrzeszonych ale z nami jeżdżących. Ognisko i integracja ciągną się długo w noc. Właściwe to do rana.


Link do pełnej galerii






Kategoria Praca, Kilkudniowe

DPD

Czwartek, 5 września 2019 | dodano: 05.09.2019

Nic nie udaje mi się poprawić startu. Znów ruszam o 6:14. W związku z tym, i z faktem, że jest chłodno, decyduję się na trasę przez Będzin. Nie będę musiał cisnąć żeby zmieścić się w czasie.
Jedzie się dobrze. Spokojnie. Na metę zataczam się z dwoma minutami rezerwy. Słoneczko ładnie dawało na finiszu po oczach. Całą Zuzanny, Dworską i Lenartowicza jazda z przekrzywioną głową żeby daszek kasku dawał trochę cienia.


Po pracy przyjemne lato. Dużo słońca, lekki wiaterek. Kręcę powrót na kierunku do Dąbrowy Górniczej. W centrum Zagórza zaskakuje mnie zator. Ciągnie się prawie od Mortimeru do ronda i gdzieś dalej w stronę Mecu. Wypadek? Mnie droga dalej biegnie przez Reden w stronę Łęknic i dalej bieżnią do przejazdu z P3 na P4. Potem odbicie do Preczowa i finisz przez Sarnów do domu.
Przejazd spokojny, niezbyt spieszny i bez wyginania. Jedyny niemiły akcent, to osa, która raczyła wpakować mi się na nogę i mnie upierniczyć. Strąciłem ją od razu ale coś tam zdążyła wstrzyknąć i dziabnięte miejsce daje lekkie poczucie dyskomfortu.

W trakcie przygotowywania rowerka do jutrzejszego wyjazdu odkryłem urwaną szprychę w tylnym kole. Rowerek na bok i w użycie na jutro wejdzie Mamut. Błękitnego zrobię, jak mnie coś najdzie. Ale pewnie niedługo po powrocie z integracji.


Kategoria Praca, Serwis, Szprycha

DPDZD

Środa, 4 września 2019 | dodano: 04.09.2019

Ktoś wyłączył ogrzewanie. Nogi od razu to poczuły. Ruszam o 6:14. Niby słoneczko, niby nie wieje ale w trakcie jazdy czuję ruch zimnego powietrza
Trasa przez Łagiszę i Dąbrowę górniczą bez większych sensacji.
Na miejscu jestem równo o 7:00.


Powrót w całkiem przyjemnych warunkach. Upałów nie ma ale jest na tyle ciepło, że w krótkim rękawku czuję się komfortowo. Sporo słońca. Powietrze raczej mało ruchome. Trochę chmurek. Milusio.
Trasa przez Mortimer i Reden w stronę Mostu Ucieczki i dalej przez Zieloną do Preczowa, skąd dalej do Sarnowa i do domu.
W domu zostawiam plecak, zakładam sakwy i robię jeszcze zwykłe zagięcie do wsiowego Lewiatana. Z balastem prosto do domu.
Spokojnie, bez sensacji, przyjemne kręcenie popracowe.


Kategoria Praca

DPD

Wtorek, 3 września 2019 | dodano: 03.09.2019

Dałem się nabrać. Kiedy wyjeżdżałem z domu jezdnie były mokre, na niebie dywan chmur a wokół wszędzie mnóstwo wilgoci w powietrzu. Ale nie padało.
Początkowo miałem zamiar jechać przez Będzin ale ostatecznie potoczyłem się przez Łagiszę i Dąbrowę Górniczą. Było spokojnie i bez sensacji.
Niestety na sucho nie udało się dojechać. Jeszcze gdzieś w Łagiszy pojawiły się pierwsze krople, a w Dąbrowie Górniczej już wiedziałem, że przyjdzie zmoknąć. Pytanie było tyko takie, jak bardzo.
Ostatecznie na mecie jestem 5 min. po czasie trochę nasiąknięty wodą ale nie jakoś tragicznie. W sumie przejazd nawet przyjemny.


Powrót w całkiem fajnych warunkach. Sucho, umiarkowanie ciepło, słoneczko za chmurami ale niegroźnymi. Troszkę podwiewało.
Trasa przez Mec, Środulę, Stary Będzin do Kauflandu. Potem z zaopatrzeniem najkrótszą drogą obok fabryki domów do świateł na "86" i przez Gródków do mety.
Tempo niespieszne. Jakieś zmęczenie i znużenie mi się ujawniło.


Kategoria Praca