limit prowadzi tutaj blog rowerowy

Niejeżdżenie boli. Dosłownie.

O

  • DST 44.00km
  • Teren 1.00km
  • Czas 02:14
  • VAVG 19.70km/h
  • Sprzęt Scott Spark 750
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 22 grudnia 2019 | dodano: 22.12.2019

Za oknem szaro, buro i ponuro. W oddali wszystko zamglone choć trudno ustalić czy to tylko wilgoć w powietrzu, czy też jakiś procent smogu. Jezdnie minimalnie mokre. Troszkę chyba też podwiewa. Zbierałem się do wyjazdu jak pies do jeża. Ostatecznie wytaczam się coś koło 12:30.
Trasa asfaltowa nie do końca zaplanowana i w ostatniej ćwiartce zdecydowanie spontaniczna.
Zaczynam od wjazdu do Goląszy Dolnej i zjazdu do Dąbia. Potem przez Toporowice do Przeczyc i podjazd do Targoszyc. Po drodze mam okazję rzucić okiem na budowę drugiego pasa Trasy Śmierci - S1. Trochę to jeszcze potrwa nim skończą.
Z Targoszyc kręcę dalej utrzymując kierunek przez Zawadę do Nowej Wsi i dalej do Myszkowic. Przedostaję się na drugą stronę A1 i kręcę w stronę ścieżki rowerowej biegnącej z Sączowa do Siemoni. W Siemoni skręcam na ścieżkę do Urzędu Gminy w Bobrownikach. Zaczynam powoli zbaczać w stronę domu ale jeszcze tak nie do końca. Z Bobrownik przetaczam się do Wojkowic, bokami pod Profil Sp. j. i na ścieżkę do Grodźca.
W Grodźcu już stwierdzam, że koniec objazdów i kręcę prosto do Gródkowa. Nie spodobałam mi się jednak liczba km-ów i jeszcze dwa dogięcia, pierwsze pod remizę w Psarach, drugie od Lewiatana do DINO. Osiągnąwszy zadowalający wynik zjeżdżam już do domu.
Pogoda była stała. Nie za ciepło, miejscami lekko podwiewało. Jechało się jednak całkiem dobrze. Chyba jednak byłem w okolicy jednym z nielicznych rowerzystów bo spotkałem po drodze może z trójkę innych.


Kategoria Inne

ZO

Sobota, 21 grudnia 2019 | dodano: 21.12.2019

Początek kręcenia z dziś to standardowe zagięcie do wsiowego Lewiatana po zaopatrzenie i zjazd z balastem.
Jak już się pozbyłem sakw to ruszam na regularne kręcenie. Dziś kierunek zachodni, którego dawno już nie obierałem.
Zakosami polnymi wdzieram się najpierw przez Strzyżowice na Równą Górę w Górze Siewierskiej. Potem asfaltami przez Twardowice, Siemonię i Sączów kręcę do wioski, której nazwę zawsze mam problem odmienić prawidłowo - Ossy (do Oss? Ossów?). Stamtąd przez las w stronę Wymysłowa i nie wjeżdżając za tablice miejscowości od razu skręcam w stronę leśniczówki i Rogoźnika. A1 przejeżdżam od strony cmentarza. Potem już zwykła, bez gięcia trasa przez Strzyżowice do domu. Na finiszu małe wygięcie koło kościoła żeby było te 33 km.
Pogoda dziś nawet niezła. Przynajmniej na starcie. Miałem wtedy całkiem sporo ładnego słoneczka i zastanawiałem się, czy nie za grubo się ubrałem. Gdzieś jednak po drodze słoneczko się straciło. Cały czas wiało głównie z zachodu. Nie jakoś mocno ale zauważalnie. Ogólnie jednak było całkiem przyjemnie.


Kategoria Inne

DNOPNOD

Piątek, 20 grudnia 2019 | dodano: 20.12.2019

Obudziłem się równo o 2:00 i byłem wyspany. Po prostu. Usiłowanie dodrzemania choć do 4:00 nie wyszło. Skoro tak to zbieram się sprawniej niż zwykle z niecnym zamiarem mocnego powyginania dojazdu.
Wychodzę na dwór i pełne zaskoczenie. Cieplutko. Lekki wiaterek z kierunku, którego jeszcze nie jestem w stanie zidentyfikować. Jezdnie lekko mokre.
Zaczynam od podjazdu do Brzękowic Dolnych i potem długi zjazd do Dąbia. Tam zwrot w stronę Warężyna i dalej na drugą stronę "86". Przy Kamieniu Ornitologa wbijam na bieżnię P4 i ciągnę nią aż do przejazdu na P3. Tu mi też wyskakuje znikąd cichociemny biegacz. Mało go nie rozjechałem. Bieżnią P3 jadę tylko kawałek. Potem zjeżdżam na asfalt i wyginam w stronę dworca w Gołonogu. Udaje się bez stania na szlabanie przebić na drugą stronę. Stąd w stronę Mostu Ucieczki i dalej pod dworzec w centrum Dąbrowy Górniczej. Od tego miejsca już zwykła trasa przez Mortimer i centrum Zagórza. Tu jeszcze lekko doginam przez Kosynierów.
Przyjemnie, spokojnie, miejscami nawet dynamicznie. W trakcie jazdy ustaliłem, że wiatr wiał z południa. Najbardziej stawiał mi opór na bieżni przy P4 ale dawało się go zwalczyć młynkami.
Coś na finiszu pochrzaniło mi się też z przerzutką przednią. Przestała wrzucać na blat. Na szczęście nie był aż tak bardzo niezbędny więc nie robiłem przerw by sprawdzić w czym rzecz. Może uda się na to przed powrotem zerknąć.


W powrót startuję już po zachodzie słońca. Wszystko przez to, że trochę mi zajęło dojście do tego, czemu przednia przerzutka robi fochy. Nie był to jednak czas zmarnowany i na powrocie mogę się cieszyć pełnym zakresem biegów.
Trasa z powodu całkiem przyjemnych warunku znów wygięta.
Początek to ścieżka przy Blachnickiego i środulska górka. Dziś udaje mi się przekroczyć tory w kierunku Chemicznej bez najmniejszych przeszkód. Z Pogoni kręcę do Czeladzi na Piaski i potem w stronę centrum gdzie odbijam ku przeprawie przez Brynicę na czerwonym szlaku. Stamtąd przez Przełajkę do Wojkowic. Tu się  chwilę łamałem czy już ciągnąć prosto do domu, czy jeszcze pozaginać. Ostatecznie pozaginałem. Pokręciłem bokami w stronę parku w Wojkowicach i potem skręciłem do Rogoźnika. Przy kościele zaczynam czuć już ssanie rezerwy więc gięcia koniec. Zwrot do Strzyżowic, zakrzywienie Belną i zjazd prosto do domu.
Przyjemnie, spokojnie i niespecjalnie spiesznie. Większość drogi wiatr nie przeszkadzał.


Kategoria Praca

DNPOND

Czwartek, 19 grudnia 2019 | dodano: 19.12.2019

Udało mi się rozbujać rano sprawniej i startuję o 5:54.
Warunki znów różne od wczorajszych. Przede wszystkim sporo mgieł, przez co odczuwalnie nie jest za ciepło. Nie wieje. Jezdnie lekko mokre.
Trasa dziś ciut wyciągnięta. Początek przez Sarnów i Preczów. Potem na bieżnię P4, przejazd na P3. Zamiast pod Most Ucieczki zjechałem wcześniej na przejazd kolejowy. Lekki błąd bo trafia akurat na opadające szlabany. Ale stania może ze 3 min. więc tragedii nie ma. Dalej też inaczej niż zwykle. Kręcę w stronę Policji i przejściem podziemnym na drugą stronę Alei J. Piłsudskiego (czyli bez stania na światłach) i potem kilka zakosów by wydostać się na Starocmentarną. Od Mortimeru już zwyczajnie tyle, że nie ścieżką a chodnikami po drugiej stronie. Na mecie 2 min. obsuwy. Przejazd przyjemny i bardzo spokojny.


Po południu całkiem dobre warunki więc znów nieco sobie dołożę na powrocie.
Chciałem kręcić terenem w stronę Placu Papieskiego ale sznurek samochodów od Kazimierza i sznurek od Mecu zmienił mi szybko plan. Ile można czekać na zmiłowanie aż przepuszczą na drugą stronę?
Ruszam w stronę Mecu by zjechać po drodze na ścieżkę przy Blachnickiego. Potem objazd górki środulskiej i zjazd w na rondka w stronę Plejady. Tym razem jednak nie zjeżdżam do C.H. tylko ciągnę dalej w stronę przejazdu kolejowego na Chemiczną. Szlabany opuszczone więc znów mi się dynamicznie trasa zmienia i lecę w stronę izby wytrzeźwień i przejścia dla pieszych przez tory.
Przy dworcu Stary Będzin odbijam na ścieżkę małobądzką, którą wykorzystuję aż do końca (jakby to nie brzmiało).
Potem Zamkowe i ścieżka do Grodźca. Bokiem objeżdżam w stronę cmentarza i dalej do Wojkowic. Kilka drobnych zawijasów i kierunek Strzyżowice. Przecinam "913", podjazd na Belną i zjazd prosto do domu.
Przyjemnie, spokojnie, spiesznie tylko tam gdzie było z górki. Kilka razy wpadłem w strefę powietrza, gdzie całkiem mnie zatykało. Nie wiem czym ludzie palą ale waliło wszystkim: palonym wysypiskiem, plastikiem, starymi skarpetami... Uech...


Kategoria Praca

DNPOND

Środa, 18 grudnia 2019 | dodano: 18.12.2019

Dziś też rozruch nieszczególny zakończony startem o 6:04. Za to warunki są lepsze niż wczoraj. Zauważalnie cieplej. Drogi lekko wilgotne. Chyba po opadłych mgłach. Zresztą miejscami trafiam jeszcze na strefy o gorszej widoczności.
Czasu mam mniej więcej tyle samo co wczoraj ale warunki lepsze więc mogę lekko wygiąć. Wybieram trasę przez Sarnów, Preczów, Zieloną, centrum Dąbrowy Górniczej, Mortimer i centrum Zagórza. Przejazd spokojny i całkiem przyjemny. Na mecie minuta zapasu.


Dosyć ciepło po południu i nawet całkiem przyjemnie. Od razu uciekam w las zagórski. Dalej tam mlaskato ale mimo tego jedzie się bardzo przyjemnie. Wybywam na Starocmentarnej i kręcę na Graniczną a potem na Łęknice. Bieżnią dotaczam się do przejazdu na P4.
Tu mi się na horyzoncie pojawia króliczek. Za chwilę go doganiam. Jedzie równo 24-25km/h. Nie spieszy mi się więc grzecznie jadę za nim aż nie mijamy Marianek. Coś mnie podkusiło i przed Ratanicami podkręcam tempo do 28-30km/h. Na Mamucie, przy niedoluftowanych kołach i raczej chłodnym powietrzu, które mi nie bardzo pasuje przy pobieraniu tlenu, to trochę ryzykownie ale kawałek udaje mi się ciągnąć w roli króliczka. Potem zostaję wyprzedzony z hasłem "Dawaj na koło!" ale długo się nie utrzymałem. 35km/h przy deficycie tlenu... Lekko zostaję. Chwilowy towarzysz przejażdżki zwalnia i zamieniamy kilka słów. Rozjeżdżamy się przy Kamieniu Ornitologa. On dalej bieżnią a ja odbijam w stronę Kuźnicy Piaskowej.
Potem Dąbie, Brzękowice Dolne i Goląsza Dolna w tempie raczej spacerowym, muśnięcie granic Strzyżowic i zjazd prosto do domu w tempie zdecydowanie żwawym.
Przyjemny i spokojny powrót z pracy.


Kategoria Praca

DNPND

Wtorek, 17 grudnia 2019 | dodano: 17.12.2019

Nie kleił mi się dziś rozruch zupełnie. Wytaczam się na koła dopiero o 6:06. Jest chłodniej niż wczoraj, przy gruncie pewnie nawet poniżej zera, bo trawa pokryta szronem. Nie wieje.
Ponieważ czasu nie za wiele to trasa w wariancie najkrótszym - przez Będzin. Spokojnie, równym tempem prost do celu. Na mecie 1 min. zapasu.


W ciągu dnia było przez chwilę słoneczko ale na powrocie niebo już zaciągnięte szczelnie chmurami. Przygnębiająca szarość i półmrok. Termicznie plusy obniżane przez wilgoć z powietrza. Podmuchów brak. Da się jeździć ale niezbyt mam ochotę na wyginanie. Ruszam bokami do domu.
Kolejno las zagórski, gdzie przekonuję się, że w terenie będzie mlaskato. Reden. Przy Moście Ucieczki odbijam w stronę Łęknic by nie stać aż zrobi się przejazd. Potem doginam w stronę mola i dalej na Zieloną. Czarny szlak jest w lepszym stanie niż las na Zagórzu więc sprawnie dotaczam się do Łagiszy. Tu asfaltem, a nie jak zwykle terenem, przetaczam się na Stachowe i obok magazynów na asfalt, którym to grzecznie dotaczam się do domu.
Powrót spokojny, nawet przyjemny.


Kategoria Praca

DNPND

Poniedziałek, 16 grudnia 2019 | dodano: 16.12.2019

Ruszam przeciętnie sprawnie, o 6:03. Warunki niezłe. Nie czuję wiatru, jezdnie niesuche, temperatura na plusie.
Trasa przez Sarnów, Preczów, Zieloną, centrum Dąbrowy Górniczej, Mortimer i centrum Zagórza.
Tempo jakieś takie nieskładne. Dużo marudzenia po drodze, co kończy się obsuwą czasową na 4 min. Ale dojazd przyjemny i spokojny.


Powrót niespieszny w całkiem przyjemnych warunkach. Na plusie, bez wiatru, raczej sucho. Trasa przez górkę środulską, Plejadę, Pogoń, Zamkowe, las grodziecki, las gródkowski i małe zawijasy przy DINO i Lewiatanie.
Szczątkowe chmury więc wrażenie, że dłużej jest jaśniej. Ale finisz i tak za ciemności.


Kategoria Praca

ZDZ

Sobota, 14 grudnia 2019 | dodano: 14.12.2019

Standardowe zagięcie do wsiowego Lewiatana. Ponieważ nie było wszystkiego co chciałem kupić to zjazd do domu, opróżnienie sakw i zagięcie do wsiowego DINO. Takie jak standardowe do Lewiatana tyko w odwrotnym kierunku.
Ładne słoneczko, lekki wiaterek. Przyjemnie. Trochę chodziło mi pozaginanie gdzieś po okolicy ale jest jeszcze tyle innych rzeczy do zrobienia, że na dziś koniec objazdów.


Kategoria Inne

DNPND

Piątek, 13 grudnia 2019 | dodano: 13.12.2019

Całkiem sprawnie zbieram się do startu i wytaczam rowerek o 5:53. I tu niespodzianka. Termometr pokazywał +2 więc umyśliło mi się, że ponaciągam dojazd. Tymczasem nogi mi się rozjeżdżają przy próbie pokonania podjazdu. Pieruńsko ślisko. Od razu porzucam pomysł objazdów i pada na najkrótszą trasę przez Będzin.
Jadę delikatnie bo mimo tego, że jezdnie raczej mokre, to jednak czasem czuję, że koła chcą w inną stronę niż je ustawiam. Prędkość nędzna.
Wjeżdżając do Będzina od strony Łagiszy widzę światła awaryjne w oddali. Pewnie stłuczka. Kiedy podjeżdżam bliżej okazuje się, że nie. Osobówkę obróciło na śliskim o 180 stopni. Musiała walnąć przy tej okazji w krawężnik bo właśnie zmieniali koło.
Mam obawy robić manewry, które zwykle wychodzą na suchej jezdni i w kilku miejscach zjeżdżam na pobocze i przeprowadzam rowerek czując pod butami lodowisko. Tak było np. na przejściu dla pieszych przez tory między Będzinem Starym a izbą wytrzeźwień.
Od Środuli jakby lepsze warunki. Tu zwykle jest cieplej i tak było tym razem. Jezdnie głównie mokre ale i tak jadę delikatnie. Na metę docieram z zapasem 6 min. Udało się dojechać w jednym kawałku i nie zaliczając gleby. Jakiś tam sukces przy piątku trzynastego.


Powrót maksymalnie terenowy żeby nie ryzykować na śliskim, gdyby jednak przy gruncie przymarzło. Trasa przez las zagórski, Reden, Most Ucieczki, Zieloną, czarny szlak do Łagiszy, Stachowe, przez pola do żółtego szlaku i na asfalt wracam przy serpentynie niedaleko podstawówki w Psarach. Finisz asfaltem. Ze 2x miałem wrażenie, że już się wilgoć ścina. Obyło się jednak bez uślizgów. Przyjemny, niespieszny i spokojny powrót z pracy.


Kategoria Praca

DNPND

Czwartek, 12 grudnia 2019 | dodano: 12.12.2019

Rozruch sprawny, start w miarę też - 5:57. Dziś poważyłem się sprawdzić odczyt z termorurki. Na wysokości pierwszego piętra -4. Bez wiatru. Szczątkowe chmury. Suche jezdnie. Niezłe warunki jak na grudzień.
Trasa, żeby nie ryzykować spóźnienia, przez Będzin. Spokojnie, przyjemnie i nieco żwawiej niż wczoraj bo doluftowałem nieco kółka Mamutowi. Na mecie 6 min. zapasu.


W ciągu dnia błysnęło trochę słońcem ale już na powrocie niebo zaciągnięte chmurami. Depresyjna szarość. Na szczęście warunki do jazdy dobre. Nieco cieplej niż rano, sucho, nie wieje.
Trasę kręcę zaczynając od lasu zagórskiego w drodze na Reden. Potem Łęknice i małe zagięcie przy Pogorii 2. Powrót na P3, przejazd na P4 i dalej do Sarnowa przez Preczów. Za światłami uciekam w bok i od tyłu wjeżdżam do Parku Żurawiniec. Wykończenie przez pola do Strzyżowic i zjazd do domu.
Przyjemnie, niespiesznie i prawie spokojnie. Na podjeździe z Preczowa do Sarnowa jakiś cymbał prawie na czołowe mi pojechał. W ostatniej chwili odbił. Ja nie za bardzo miałem gdzie uciekać bo albo bym musiał przeciąć tor jego jazdy i wtedy trafiłby mnie na bank, albo musiałbym pod bardzo ostrym kątem pokonać wysoki krawężnik, co skończyłoby się potężną glebą. Chyba jednak bezpieczniej będzie jeździć całkiem z dala od asfaltów przez czarny szlak i Stachowe.


Kategoria Praca