DPD
-
DST
38.00km
-
Czas
01:47
-
VAVG
21.31km/h
-
Sprzęt Bottecchia Senales Fat Bike
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dziś start o 6:13. Formalnie lepiej niż wczoraj ale faktycznie różnica niewielka.
Warunki za to różnią się bardzo. Słońce schowane za dywanem chmur. Wieje niezbyt mocno wg ICM-u z północnego zachodu czyli dla mnie pomagająco. Test temperatury w postaci chuchnięcia za okno wykazał parę z ust. Czyli chłodnawo. Wkładam lekką warstwę z długim rękawem i w ruch idą też rękawiczki. Odczuwalnie było chłodno całą drogę ale nie było to jakoś bardzo przykre.
Trasa zwykła przez Sarnów, Preczów i Dąbrowę Górniczą. Zupełnie bez sensacji.
Na mecie zapas 2 min. Przyjemny dojazd do pracy.
Na powrocie więcej słońca ale jakoś specjalnie cieplej nie było. Do tego wiatr zrobił się mocniejszy i zdecydowanie przeciwny.
Tempo niezbyt spieszne. Trasa przez Mortimer, Reden, Zieloną, czarny szlak pod Park Żurawiniec i wykończenie asfaltem do domu.
Spokojnie, przyjemnie.
Kategoria Praca
DPD
-
DST
35.00km
-
Teren
1.00km
-
Czas
01:42
-
VAVG
20.59km/h
-
Sprzęt Bottecchia Senales Fat Bike
-
Aktywność Jazda na rowerze
Rozruch szkoda gadać. Ostatecznie wytaczam się o 6:15. Trzeba przyłożyć się do kręcenia.
Warunki bardzo przyjemne. Powietrze raczej mało ruchome, przyjemnie ciepło, słoneczko lekko skryte za chmurami przez część drogi.
Trasa zwykła przez Sarnów, Preczów i Dąbrowę Górniczą.
Na zjeździe z Sarnowa do Preczowa króliczek. Ładnie ciągnął, ale krótko. Nie po drodze nam było.
Na mecie z obsuwa 3 min. Był cień szansy być równo o 7:00 ale światła i skrzyżowania jej pozbawiły.
Powrót po krótkości. ICM zapowiadał deszcz i może burze, a za oknem pozmieniało się tak, że postanowiłem założyć, że prognoza zmierza ku sprawdzeniu się. Dlatego też powrót bez gięcia przez Mec, Środulę (tu pierwsze krople na postrach), Stary Będzin, Nerkę (tu już kapie niepokojąco), Fabrykę Domów, światła na "86", obok Lidl-a (tu się opad rozpędza), las gródkowski, zawijas omijający rozgrzebaną "913" i od torów w Gródkowie prosto do paczkomatu. Zgarniam przesyłkę i ostatnie 300m do domu.
Okapało mnie zauważalnie ale jeszcze nie do gołej skóry. W butach tylko nieznacznie wilgotno więc nie było źle ostatecznie choć ze 2x już, już miałem zakładać przeciwdeszcze. Ostatecznie dałem się ugotować jak żaba.
Ale powrót przyjemny.
Chyba jeszcze czeka mnie sprawdzenie czy przypadkiem nie mam kapcia na tyle Mamuta. Wychodząc z pracy podejrzanie miękko było w tyle i dobiłem trochę ale po drodze jakby znów zmiękło. Tak mi się majaczy, że mogłem na dojeździe do pracy w coś wjechać.
Jak myślałem, mały kawałek szkła. Szybka wymiana dętki i Mamut gotowy na jutro.
Kategoria Praca
Z
-
DST
16.00km
-
Teren
6.00km
-
Czas
00:53
-
VAVG
18.11km/h
-
Sprzęt Bottecchia Senales Fat Bike
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dziś tylko runda zaopatrzeniowa. Na początek lekko wyciągnięte zagięcie do wsiowej piekarni. Potem zwykłe zagięcie do wsiowego Lewiatana.
Niespiesznie, bez sensacji, w przyjemnych warunkach pogodowych.
DPD
-
DST
39.00km
-
Czas
01:47
-
VAVG
21.87km/h
-
Sprzęt Bottecchia Senales Fat Bike
-
Aktywność Jazda na rowerze
Start 6:18. Kiepsko. Na zjeździe z Sarnowa do Preczowa szacuję wstępnie obsuwę na 10 minut ale kręcę z zaangażowaniem i liczę, że uda się skrócić niedoczas.
Reszta trasy zwykłej przez Dąbrowę Górniczą przebiega sprawnie i bez ekscesów. Ostatecznie na mecie jestem tylko 4 min. po 7:00, czyli udało się coś tam nadrobić.
Warunki o poranku poburzowe. W powietrzu sporo wilgoci ocierającej się niemal o mgłę miejscami. Ciepło, raczej bez wiatru. Jezdnie tu i ówdzie mokre.
Przyjemny dojazd do pracy, ale dobrze, że już ostatni w tym tygodniu.
Powrót w tempie mieszanym. Początek spacerowo, środek na podniesionym lekko oddechu, końcówka tak po środku.
Trasa: centrum Zagórza, Mortimer, Reden, Łęknice, przejazd między Pogoriami, Preczów i Sarnów.
Przyjemnie, spokojnie. Na starcie miałem wrażenie, że jest chłodnawo ale im dalej tym było lepiej.
Pogoda na powrocie dopisała, choć w ciągu dnia zastanawiałem się, czy nie będzie aby na mokro. Jednak deszcz zdążył niemal wyschnąć do godziny mojego powrotu. Na finiszu nawet ładnie słoneczko dawało.
Kategoria Praca
DPD
-
DST
35.00km
-
Teren
3.00km
-
Czas
01:57
-
VAVG
17.95km/h
-
Sprzęt Bottecchia Senales Fat Bike
-
Aktywność Jazda na rowerze
Rozruch szedł sprawnie. Skoro tak, to uznałem, że nie ma powodu się spieszyć. Efekt taki, że zamiast wytoczyć się z rezerwą 10 min. mam jej ledwo 3. Ostatecznie na mecie mam obsuwę na 4 min.
Pogodę ICM obiecywał mokrą. Jak wstawałem to lało. Ale przestało i przed startem nawet przeschnęło. Długo jednak nie cieszyłem się warunkami. Najpierw postraszyło jak przejeżdżałem z mojej wioski do Sarnowa. Potem, na dobre, zaczęło kapać w Preczowie i rozkręciło się na granicach Dąbrowy Górniczej. Tu też chowam buty do plecaka, zakładam kapcie od chodzenia w wodzie, rowerowy płaszcz przeciwdeszczowy i do końca trasy pocę się pod tym okryciem. Nie rozpadało się jakoś specjalnie, ot, taki sobie deszczyk, ale gdybym się nie przezbroił, to w butach byłoby bagno a plecak cały ochlapany i przemoczony.
Trasa zwykła przez Sarnów, Preczów i Dąbrowę Górniczą przejechana spokojnie, bez ekscesów.
Powrót zapowiadał się na sucho. Ruszam w stronę centrum Zagórza i tu widzę, że na kierunku mniej więcej Redenu leje. Odbijam w stronę Makro i lasu mydlickiego. Tamże pierwszy raz krople mnie straszą. Ciągnę dalej w stronę Warpia. Krople po raz drugi się objawiają. Trzeci raz kropelki pojawiają się na wysokości kościoła na Ksawerze. Buty do plecaka, kapcie na nogi, płaszcz w pogotowiu i lecę dalej. Skracam przez mostek na Czarnej Premszy w stronę targowiska i dalej pod Fabrykę Domów. Stamtąd do świateł na "86". Potem przy Lidlu do lasu gródkowskiego i jego zakosami, przecinając przy podstawówce "913", docieram do tartaku. Finisz rozgrzebana "913". Po drodze trochę foto remontowanego odcinka.
Przyjemnie i spokojnie na powrocie. Więcej kropelek nie pamiętam.
Kategoria Praca
DPOD
-
DST
44.00km
-
Teren
6.00km
-
Czas
02:11
-
VAVG
20.15km/h
-
Sprzęt Bottecchia Senales Fat Bike
-
Aktywność Jazda na rowerze
Rozruch szedł dobrze. Jak zwykle. Ale się rozlazł w szwach. Jak zwykle. I start znów na krawędzi okna. Jak zwykle. Tym razem o 6:12.
Warunki bardzo przyjemne. Rześko ale ciepło. Dużo słoneczka. Chyba lekko dmuchało na pewno jednak nie przeszkadzająco.
Trasa zwykła przez Sarnów, Preczów i Dąbrowę Górniczą. Kręcona z umiarkowanym zaangażowaniem. Obyło się bez sensacji. Na mecie równo o 7:00.
Popołudnie przyjemnie ciepłe i słoneczne. Trochę wieje. Początek delikatnie a i potem też jakoś niespecjalnie mocno. Tempo takie, żeby oddech się nie urwał. Tak do 28km/h na płaskim bo potem już się oddech za bardzo przyspieszał.
Trasa początkowo zwykła przez centrum Zagórza, Mortimer i Reden na Łęknice. Wpadam na bieżnię P3 i lecę do przejazdu na P4. Przy "Pod Dębami" spontanicznie decyduję, że zagnę przez Ratanice do Kamienia Ornitologa. Tam odbicie na Kuźnicę Piaskową, Warężyn, Dąbie-Chrobakowe, Malinowice, Strzyżowice i do domu.
Kategoria Praca
DPD
-
DST
38.00km
-
Teren
4.00km
-
Czas
01:46
-
VAVG
21.51km/h
-
Sprzęt Bottecchia Senales Fat Bike
-
Aktywność Jazda na rowerze
Rozruch szedł dobrze ale ostatecznie wyszło jak zwykle - start o 6:15.
Warunki przyjemne choć odmienne od wczorajszych. Jest bardziej rześko, jezdnie suche, raczej bez wiatru i dużo słońca.
Trasa zwykła przez Sarnów, Preczów i Dąbrowę Górniczą kręcona z uczuciem w nadziei, że uda się zmieścić w czasie. Nie udało się. Na mecie 3 min. obsuwy.
Przyjemny dojazd do pracy.
Powrót zaczynam z lekkimi zmaganiami z wiatrem. Obawiałem się, że będzie ciężko ale na finiszu okazało się, że było całkiem przyjemnie i w miarę dynamicznie. Przy tym sporo słoneczka.
Kręcę przez Mortimer, Reden, Most Ucieczki, Zieloną, czarny szlak aż do magazynów w Psarach i finisz po własnych śladach prosto pod drzwi.
Spokojnie i przyjemne kręcenie powrotne.
Kategoria Praca
DPD
-
DST
37.00km
-
Czas
01:51
-
VAVG
20.00km/h
-
Sprzęt Scott Spark 750
-
Aktywność Jazda na rowerze
Rozruch przeciętnie sprawny zakończony startem o 6:14.
Warunki całkiem przyjemne. Nie wieje, przyjemna temperatura. Niestety chyba popołudniowe burze się wydarzą bo w powietrzu czuć sporo wilgoci. Do tego niebo zaciągnięte wysokimi chmurami i słoneczka bezpośrednio nie widać.
Trasa przez Sarnów, Preczów i Dąbrowę Górniczą. Spokojnie i bez sensacji.
Cały przejazd kręcony z uczuciem ale ostatecznie nie udało się zmieścić w czasie. Wszystko przez kosiarzy. Przy okazji cięcia trawy przy chodniku musieli jakiś syf wygarnąć z trawą. Przejeżdżając po nim złapałem kapcia. Ostatnie 200m z buta. Także można powiedzieć, że szczęście w nieszczęściu. Przed powrotem czeka mnie jeszcze wymiana dętki.
Takie dziadostwo znalazłem w oponie. Dziura na centymetr. Opona praktycznie do wywalenia. Oby udało mi się dojechać do domu. Trza będzie delikatnie.
Powrót niespieszny żeby nie nadwyrężać uszkodzonej opony i żeby za bardzo po gębie nie leciało spod przedniego koła po niedawnych opadach. Zresztą trochę kropelek podczas powrotu też było. Ale niegroźnych. Kółko ewidentnie biło w miejscu uszkodzenia opony ale wytrzymało. Cały powrót na odblokowanych amorach i dzięki temu nie dawało się to we znaki.
Większość trasy po własnych śladach. Spokojnie, nawet przyjemnie. Profilaktycznie założone kapcie do chodzenia w wodzie były strzałem w dziesiątkę. W wielu miejscach były rozlewiska, przy których przekraczaniu nabrałem wody. W butach byłoby bagno. Kapcie się wypłucze, wysuszy i po temacie.
Lekcja na dziś: nie jeździć tam, gdzie nie widać po czym się jedzie.
Kategoria Praca, Serwis
Powybiórcze objazdy
-
DST
53.00km
-
Teren
12.00km
-
Czas
02:53
-
VAVG
18.38km/h
-
Sprzęt Scott Spark 750
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dzień wyborczy więc wytaczam się z domu najpierw do komisji. To niecałe 2km w jedną stronę więc jasnym było, że będzie powrót zagięty.
Po iksie ruszam w objazd główne asfaltowy. Na początek przez Sarnów i Preczów na bieżnię Pogorii 4 i nią aż do Wojkowic Kościelnych. Chwila przerwy na foto...
... i toczę się dalej.
Przez Podwarpie wbijam na szlak rowerowy do Siewierza.
I kręcę pod zamek.
Na niejednym zdjęciu widziałem już, że trwa odtwarzanie murów. Dziś była okazja przekonać się naocznie. Chwila przerwy na rozprostowanie kości, mały zawijas po pobliskim terenie rekreacyjnym i ruszam dalej przez rynek...
... w stronę leśnej autostrady do Zadzienia i Zendka.
Niespiesznie przetaczam się przez las korzystając z cienia. Coraz bardziej daje się odczuć wzrastającą temperaturę. Ładne tempo z początku jazdy zdecydowanie spada.
Wybywam z lasu na asfalt i kręcę do Mierzęcic. Robię małą eksplorację leśnych ścieżek w drodze do platformy widokowej przy lotnisku w Pyrzowicach od strony wieży kontrolnej. Tam parking zastawiony samolotami.
Kilka tej samej linii stało jeszcze bliżej wieży. Jednemu coś robili. Jakby serwis.
Przy wieży kontrolnej odbijam w stronę Nowej Wsi i kręcę ten długaśny podjazd w drodze do Twardowic. Potem wspinaczka do Góry Siewierskiej i zjazd w stronę drogi do Rogoźnika, który jednak porzucam by odbić na podjazd do górki paralotniarskiej. Tam chwila przerwy na foto.
Ten widok nigdy mi się nie nudzi. Długo jednak tam nie zostaję. Woda się skończyła, a w lodówce zimne PIWO. Staczam się więc drogą przez las w stronę Strzyżowic, doginam przez ul. Kasztanową i kończę objazd wracając po własnych śladach.
Dystans i średnia nie są jakieś masakryczne ale nie o to chodziło. Miała być przyjemna przejażdżka a nie walka o metry i sekundy.
Była jeszcze opcja popołudniowego kręcenia ze znajomymi z Mysłowic ale browarek poskładał mnie do drzemki. Jak odemknąłem oka to było już jasne, że nie dam rady dotrzeć na godzinę zbiórki więc już tylko na koniec pozostało poczyścić Rzeźnika z marasu zebranego na terenowych odcinkach.
Kategoria Inne
Z
-
DST
6.00km
-
Czas
00:21
-
VAVG
17.14km/h
-
Sprzęt Bottecchia Senales Fat Bike
-
Aktywność Jazda na rowerze
Tylko runda zaopatrzeniowa. Standardowe zagięcie do wsiowego Lewiatana i potem to samo do najbliższej piekarni.
Jakoś nie mam zacięcia na ekstra jeżdżenia poza komunikacyjnym mimo tego, że wołali dziś na objazdy.
Urlopy wkrótce więc jest cień szansy, że wtedy sobie odbiję.
Kategoria Inne





















