limit prowadzi tutaj blog rowerowy

Niejeżdżenie boli. Dosłownie.

DNPND

Wtorek, 24 listopada 2020 | dodano: 24.11.2020

Start równo o 6:00. Warunki jakby minimalnie lepsze niż wczoraj. Mniej wilgoci na jezdni, odczuwalnie ciut cieplej, nie zauważam wiatru. Nic, tylko jechać.
Trasa zwykła przez Sarnów, Preczów i Dąbrowę Górniczą zupełnie spokojnie.
Na mecie z niecałą minutą zapasu. Przyjemne kręcenie o poranku.


Powrót dla odmiany zrobiłem dziś przez las zagórski. Małe zaskoczenie bo do składu węgla równy, nowiutki asfalt. W lesie trochę niegroźnego błotka. Reszta drogi od Redenu jak zwykle czyli przez Łęknice, Piekło, Preczów i Sarnów. Lekki zawijas na wiosce od remizy do DINO i finisz "913" żeby dobić do dzisiejszego przebiegu.
Spokojnie i przyjemnie choć nie za szybko. Chyba już muszę się do słabszego tempa przyzwyczaić na dłużej. Jest na tyle zimno, że nogi i płuca odmawiają intensywniejszej pracy.
Jak ja nie lubię zimy.


Kategoria Praca


komentarze
Nie ma jeszcze komentarzy.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!