limit prowadzi tutaj blog rowerowy

Niejeżdżenie boli. Dosłownie.

DNPOND

Środa, 25 listopada 2020 | dodano: 25.11.2020

Ku mojemu zaskoczeniu, rano mrozik. Trawy pokryte szronem. Nielicznie niestrategiczne akweny wodne ścięte lodem. Poza tym sucho na jezdniach. Bez wiatru. Również mało chmur więc szybciej robi się jasno.
Ruszam o 6:01 trasą przez Sarnów, Preczów i Dąbrowę Górniczą. Zupełnie bez sensacji.
Na mecie 2 min. obsuwy i zmarznięte stopy.
Jak ja nie lubię zimy...


Powrót z wygięciem. Po pracy jadę na spotkanie z Marcinem i razem lecimy do Mysłowic zapalić Darkowi na grobie znicza. Potem wracamy przez centrum Sosnowca i na chwilę wpadamy do PTTK-u. Odbieram w końcu zamówione na początku roku kubki z logo klubu. Chwilę gadamy ogrzewając zmarznięte końcówki. Potem każdy w swoją stronę.
Ja przez Milowice, Czeladź i Wojkowice zwykłą trasą docieram do domu. Nawet niespecjalnie zmarznięty. Albo się przyzwyczaiłem, albo się zrobiło minimalnie znośniej.
Tempo jednak nie za rewelacyjne. Ale i tak się przyjemnie kręciło.


Kategoria Praca


komentarze
gozdi89
| 21:40 środa, 25 listopada 2020 | linkuj Może i znośniej. Faktem krótszą drogę powrotną miałem, ale odczucie zimna na powrocie z Oddziału było mniejsze.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!