limit prowadzi tutaj blog rowerowy

Niejeżdżenie boli. Dosłownie.

Wpisy archiwalne w kategorii

Inne

Dystans całkowity:18056.00 km (w terenie 3205.00 km; 17.75%)
Czas w ruchu:1011:28
Średnia prędkość:17.85 km/h
Maksymalna prędkość:62.00 km/h
Liczba aktywności:569
Średnio na aktywność:31.73 km i 1h 46m
Więcej statystyk

Z Mysłowic do domu

Niedziela, 16 września 2018 | dodano: 16.09.2018

Po nierowerowym weekendzie w górach (ale bardzo udanym) powrót z Mysłowic rowerkiem z balastem. Jechało mi się zadziwiająco dobrze i płynnie. Nawet udało mi się urwać z dystansu 1km. Trasa przez Sosnowiec i Będzin. Dojeżdżając do nerki widziałem gdzieś w stronę Warpia czarny pióropusz dymu i w tle syreny. Jednak odpuszczam sobie sprawdzanie o co chodzi. Chcę tylko dokulać się do domu. Kieruję się w stronę Łagiszy. Po drodze widzę, że zmieniają dywan na odcinku od targu do prawie samej Łagiszy. W sumie, to się ten remont należał jezdni bo już zniszczona było dość mocno. Resztę dojazdu kręcę minimalną drogą odbijając przed Łagiszną na światła na "86". Finisz jazdy już przy ciemnościach.


Link do galerii














Kategoria Inne

Z Mysłowicami

  • DST 75.00km
  • Teren 20.00km
  • Czas 05:00
  • VAVG 15.00km/h
  • Sprzęt Scott Spark 750
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 8 września 2018 | dodano: 08.09.2018

Michał namówił mnie na wypad rowerowy z Mysłowicami. Mocno namawiać nie musiał bo i tak już był najwyższy czas coś w weekend pokręcić. Poza tym mieliśmy też coś do obgadania odnośnie wyjazdów więc sumarycznie wyszło przyjemne z pożytecznym.

Zbieram się zgodnie z planem i wyruszam z poślizgiem tylko jednej minuty. Kręcę na spotkanie z Michałem przy mysłowickim BP. Kręcę przez Będzin i Sosnowiec. Poleciało sprawnie i bez ekscesów. W 49 min. jestem na miejscu. Kilka minut później zjawia się Michał. Kręcimy na miejsce zbiórki po drodze dołączają do nas kolejni członkowie Rowerowych Mysłowic.

Przestaję w ogóle kontrolować gdzie jestem, jak jedziemy itp. Otacza mnie gromada ludzi, którzy wiedzą o co biega, których prowadzi kilku przewodników więc nic tylko cieszyć się jazdą. Tempo niespieszne bo jest kilkoro dzieci i nawet dwie przyczepki. I dobrze bo jakoś na razie nie mam ochoty na wyrypy w tempie charta.

Po drodze mamy dwa zaplanowane postoje. Trzymam się przeważnie końca peletonu czasem przystając razem z zamykającym w oczekiwaniu na maruderów. Przed pierwszym postojem jeszcze przychodzi nam wspomóc jednego z uczestników przy wymianie dętki. Na postoju też dopada nas deszcz. Niezbyt mocny ale towarzystwo szybko wdziewa warstwy ochronne. Toczymy się dalej.

Deszcz nie jest zbyt mocny i intensywny. Wkrótce zanika i nim docieramy do drugiego planowego postoju, gdzie serwowane są kiełbaski z grill-a warunki robią się całkiem przyjemne. Jakby ciutkę podskoczyła temperatura. Po obfoceniu się, najedzeniu itd. ruszamy w powrót. Kropelki się znów pojawiają ale nie są zbyt intensywne i duże. Znów zanikają.

Grupa powoli dzieli się na mniejsze, zmierzające w różne części Mysłowic. Nasza grupa też zaczyna się w trakcie jazdy kurczyć. Ostatecznie zostaję z Michałem, z którym jeszcze chwilę dyskutujemy o naszych GPS-ach. Potem żegnam się i rozpoczynam odwrót.

Do Sosnowca jadę tak samo. Na Ostrogórskiej odbijam na czerwony szlak i przetaczam się nim przez Stawiki do Milowic. Na Stawikach przygotowania do biegu, jak zrozumiałem, nauczycieli. Może źle zrozumiałem. W każdym razie mnie udało się jeszcze przejechać. Godzinę później wjazd miał być zablokowany na czas imprezy.

Z Milowic standardową drogą przez Czeladź i Wojkowice docieram do domu. Na kilkadziesiąt metrów od furtki zaczyna padać i to dość intensywnie. Już mnie to jednak w ogóle nie interesuje.

Dzień termicznie przeciętny. Wyruszyłem we wdzianku "na krótko" ale jak zaczęło pierwszy raz padać to w ruch poszła bluza z długim rękawem. Zostałem w niej do końca jazdy choć przez kawałek trasy miałem wrażenie, że jest mi w niej za ciepło. Słońce przebijało się bardzo słabo. Dzień raczej pochmurny. Ale i tak kręcenie bardzo przyjemne. Fajna atmosfera była na tym mysłowickim wyjeździe.


Kategoria Inne

Do brata i powrót

  • DST 41.00km
  • Teren 2.00km
  • Czas 02:00
  • VAVG 20.50km/h
  • Sprzęt Scott Spark 750
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 29 lipca 2018 | dodano: 29.07.2018

Gdzieś około 13:40 zbieram się w drogę do brata. Ciepło, dużo wilgoci w powietrzu, czasem zagrzmi. Kręcę lekkim objazdem by nieco km-ów dołożyć przy okazji i wykonać jedną eksplorację. Na początek do Góry Siewierskiej i potem przez siodełko do Twardowic. Tu rzutem na taśmę dopadam wiaty przystankowej i chronię się przed deszczem. Nie padało jakoś mocno ale równo i dość długo. Kiedy kropelki się uspokoiły ruszam dalej czyli do Nowej Wsi. Zjeżdżam aż do remizy i przed nią skręcam w prawo, na Zawadę. Przetaczam się przez pagórki m. in. w Sadowiu i zjeżdżam do Przeczyc. Potem małe wygięcie w stronę Tuliszowa i na Hektary. "86" przekraczam w Podwarpiu zbliżając się do planowanej eksploracji. Przejeżdżam na wprost małe rondko, przed którym jest odbicie na P4 w prawo i do Siewierza w lewo. Jadę prosto i wbijam w teren. Łagodny podjazd wynosi mnie na wzniesienie, z którego szczytu skręcam w prawo i długim, trawiastym zjazdem lecę w stronę Karsów. Potem już bez wyginania (choć okazje były) kręcę prosto do celu. Nade mną wisi ołowiana chmura, która zdaje się mówić "Ty wiesz co". Kończę dojazd do Ujejsca na trochę przed opadem.

W powrót zbieram się po kilkugodzinnym deszczu. Padało dość równo. Temperatura spadła zauważalnie i nawet przez moment żałowałem, że nie mam jakiejś ekstra warstwy ocieplającej. Kiedy jednak zaczynam się toczyć w swoim rytmie szybko robi się przyjemnie. Powrót bez gięcia przez Wojkowice Kościelne, bieżnię P4, Preczów i Sarnów. Przejechany w ładnym, równym tempie. Po drodze bardzo niewielka aktywność. Ledwo kilku rowerzystów, spacerowiczów, biegaczy i rolkarzy. Od "Pod Dębami" jazda jak na westernie, ku zachodzącemu słońcu. Im bliżej domu tym drogi bardziej suche.


Kategoria Inne

Solo po okolicy

  • DST 33.00km
  • Teren 21.00km
  • Czas 02:14
  • VAVG 14.78km/h
  • Sprzęt Scott Spark 750
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 22 lipca 2018 | dodano: 22.07.2018

Było na dziś, co prawda, wezwanie na ustawkę ale uznałem, że zbiórka o 9:45 w Sosnowcu to barbarzyńska godzina jak na niedzielę i skreśliłem temat. Wyspany, najedzony na rowerek wytaczam się na minuty przed 13:00. Cel na dziś to pokręcić się jak najwięcej terenem i lasem w tempie spacerowym. I udało się. Niespiesznie poturlałem się przez pola do Strzyżowic, potem asfaltem do Rogoźnika. Od zbiornika singielkiem przebiłem się do lasu po zachodniej stronie A1 i objechałem go dookoła nieco klucząc. Wróciłem potem na singielek i wzdłuż zbiornika w Rogoźniku potoczyłem się terenem w stronę Góry Siewierskiej. Tu znów asfalt przez nowe osiedle i Brzękowice Wał. Na koniec zjazd czerwonym szlakiem (tym, którym wczoraj podjeżdżaliśmy) i wbijam w teren prowadzący mnie do domu. Na finiszu jeszcze szybki wjazd do piekarni po chlebek i powrót do domu na zimne piwo. Miłe i bez ciśnienia kręcenie rekreacyjne na niedzielę.

Wieczorkiem zabrałem się jeszcze za Błękitnego. Regulacja przedniej przerzutki. Przy testowaniu pojawiły się stuki. Założyłem Błękitnemu nowe pedałki bo je podejrzewałem o owe odgłosy. Niestety wszystko wskazuje na suprot :-/ Zalałem go smarem do łańcucha, co pomogło na zlocie, ale kilka kółek po placu ujawniło, że problem dalej istnieje. Pojadę jutro do pracy Błękitnym i zobaczę czy to się rozkręci czy będzie trzeba odstawić go do serwisu.


Kategoria Inne, Pedały, Serwis

Ustawka po okolicy

  • DST 82.00km
  • Teren 30.00km
  • Czas 05:13
  • VAVG 15.72km/h
  • Sprzęt Scott Spark 750
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 21 lipca 2018 | dodano: 21.07.2018
Uczestnicy

Naszła mnie ochota na ustawkę bez planu. Zadzwoniłem w piątek do Mariusza z pytaniem czy ma jakieś plany na sobotę. Powiedział tylko, że chce się z Oskarem gdzieś przejechać. Zapodałem mój mało konkretny plan żeby się zatoczyć terenami w okolice Pyrzowic i Mierzęcic w lasy a potem dalej do Siewierza i zjazd przez P4 każdy gdzie mu pasuje. Powiedział ok. Umówiliśmy się na 7:00 pod będzińskim Zamkiem. Potem jeszcze podałem info do naszego klubowego hejnalisty Krzysia, który posłał sms-em info do klubowiczów. I ustawka gotowa.

Rano zbieram się w miarę sprawnie ale wyjeżdżam i tak prawie na ostatnią chwilę. Pędzę bez kombinowania najkrótszą drogą do Będzina. Pod zamkiem jestem jakieś 4 min. przed czasem. Ekipa już czeka. Dajemy jeszcze 10 minut. spóźnialskim i ruszamy. Trasa na śladzie więc nie będę opisywał w detalach.

Było trochę błotka i kałuż po drodze gdzie dało się dobrze chlapnąć ale ogólnie wszystko do przejechania. Obyło się bez problemów technicznych. Tempo raczej spacerowe i tak było w zamiarze. Jak nam się chciało w środku pola stanąć i podyskutować o czymś, to się nie krępowaliśmy i poświęcaliśmy tematowi tyle czasu, ile uznaliśmy za konieczne. Troszkę też zeszło nam na platformie obserwacyjnej na lotnisku w Pyrzowicach (tej od wschodu). Było trochę czekania ale potem trzy starty i dwa lądowania. Kręcąc się po lasach okolicy Strąkowa i Siewierza przez drzewa widzieliśmy potem jeszcze 2 samoloty podchodzące do lądowania.

W Siewierzu uznaliśmy, że pora już zdatna do wciągnięcia ciepłego posiłku. Zasiadamy w restauracji Jędrusiowa Izba. Placek po węgiersku bardzo smaczny. Podlany złocistym płynem sprawił, że kręcenie potem zrobiło się nieco leniwe :-)

Kręcimy obok zamku siewierskiego w stronę szlaku rowerowego do Wojkowic Kościelnych i wzdłuż P4 jedziemy zasiąść na Ratanicach. Mariusz z Oskarem żegnają nas. My zasiadamy na ciemnego Litovela. Trochę też pomarudziliśmy gadając. Żegnam się z chłopakami "Pod Dębami". Oni jadą w stronę P3 a ja już na Preczów i Sarnów. Za światłami odbijam w prawo i terenem przetaczam się do Parku Żurawiniec i dalej na polną drogę do Strzyżowic. Potem ostatni km asfaltem do domu.

Wyszło bardzo przyjemne, niespieszne kręcenie sobotnie w sprawdzonym składzie. W końcu coś nie na gwizdek i bez sztywnego planu. Grzybków, które były jako opcja w sms-ie informacyjnym, nie udało się trafić. Pomimo kilku deszczowych dni jednak las wydaje się być dość suchy. Widziałem tylko jednego grzybka z kategorii jadalnych ostatni raz.



Link do pełnej galerii












Kategoria Inne

SOD

  • DST 32.00km
  • Teren 10.00km
  • Czas 02:28
  • VAVG 12.97km/h
  • Sprzęt Merida Matts TFS 100D
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 30 czerwca 2018 | dodano: 30.06.2018

Zbiorkomem transportuję się dziś do Będzina po odbiór Błękitnego z operacji przeszczepu napędu. Przy okazji kupuję trochę zapasowych gadżetów (smary, linki itp.) by mieć rezerwę na wyjeździe. Potem rozpoczynam poserwisowe testy. Najlepiej będzie oczywiście przegonić się w warunkach wymagających i stąd robię objazd z regularnym pagórkowaniem.

Na początek kręcę w stronę Starego Będzina i wbijam, po przekroczeniu ścieżki rowerowej przy Małobądzkiej, na pagórki prowadzące mnie do 12% wjazdu na Syberkę. Potem kładką przerzucam się pod czeladzkie M1 i na światłach przy cmentarzu żydowskim przeskakuję za tory tramwajowe i działki by wjechać sobie wertepkami do Czeladzi.

Tu zaskoczenie. Fajna, polna droga została wysypana tłuczniem ale wiele to nie dało bo ciężki sprzęt i tak zmielił to w błoto, które teraz zaschło. Wszystko to z powodu budowy kolejnego, wielkopowierzchniowego obiektu z kategorii centrum logistyczne. Do Czeladzi docieram jednak jak chciałem. Kręcę w stronę Grodźca i bokami i zakosami dążę do wjazdu 10% na Dorotkę. Pod sam kościół nie wjeżdżam. Tu też zaskoczenie bo od parkingu droga przeorana, postawiony znak ciągu pieszo-rowerowego a poboczu widać niebieski, gruby peszel. Zgaduję, że rychło będzie tu utwardzona, a może nawet brukowana ścieżka pod sam kościół a na poboczach latarnie. Zobaczymy czy dobrze zgadłem.

Objeżdżam czubek Dorotki focąc nieco i staczam się potem prawie aż do Biedronki. Tuż przed nią odbijam w prawo pod most. Kolejne zaskoczenie. Zniknął ładny klinkierek. Zastąpiony został gładkim asfaltem. Nic to. Jadę w górę i potem na szlak. Przecinam las na czubku Kijowego i staczam się w stronę Wojkowic. Przy Orlenie wbijam w teren i kieruję się w stronę wypożyczalni sprzętu budowlano-wszelakiego. Przy płocie, przeciskając się przy betonowych zaporach, wbijam w ścieżkę, która prowadzi mnie w stronę Rogoźnika i tamtejszych ścieżek motokrosowych. Słychać nawet warkot motorów i w jednym miejscu trafiam na taśmy oraz oznaczenie że odbywa się wyścig. Ale to już chyba końcówka. Objeżdżam to wokoło focąc co jakiś czas.

Z rogoźnicki pagórków zjeżdżam do Strzyżowic. Po drodze widzę kolejne zmiany. Fajny skrót terenowy pod cmentarz w Strzyżowicach zagrodzony. Ktoś się buduje. Szkoda. Objeżdżam przeszkodę jak się da i wbijam w teren w stronę Górki Paralotniarskiej. Tu byłem niedawno ale i tak na chwilę przystaję i podziwiam panoramę. Widać nawet góry. Po kilku foto już bez marudzenia zjeżdżam szybko do domu.

Po powrocie stwierdzam, że rowerek chodzi jak nowy. Jedynie czasem hałasuje tylna przerzutka. Już przed serwisem to zauważyłem. Przy zrzucaniu na 1 z tyłu wózek uderzał czasem o szprychy. Podobnie było na terenowych zjazdach jak koło uskakiwało w bok na kamieniach. Przerzutka jest już trochę wyeksploatowana. Nie bardzo pamiętałem jako może mieć przebieg ale pamiętam, że była wymieniana i tak zakładałem, że z 10k km zrobiła. Zapiski z Bikestats uświadomiły mi, że pomyliłem się 2,5x. Przerzutka ma już wypracowane 25,5k km. Lekko mnie to zaskoczyło ale też i tłumaczy czemu tak się zachowuje. We wtorek jadę kupić nową.


Link do pełen galerii






Nowości w Czeladzi przy "94".


Przeorany wjazd na Dorotkę.




Tam byłem.


Tu był wjazd na skrót terenowy pod cmentarz.


Ul. Zwycięstwa widziana na zbliżeniu spod cmentarza w Strzyżowicach.


Widok z górki paralotniarskiej w Górze Siewierskiej.


Średnia podła ale jeżdżenie fajne :-)


Tak wyglądał ślad z dziś.


Kategoria Inne, Kaseta, Korba, Łańcuch, Serwis

Do brata

Sobota, 23 czerwca 2018 | dodano: 23.06.2018

Małe kółeczko przerwane dłuższą nasiadówką. Trasa tam przez Goląszę Dolną, Dąbie, Toporowice, Przeczyce i Wojkowice Kościelne. Po drodze odrobinkę mnie okapało. Za to wiatr bardzo pomagał. Powrót przez Wojkowice Kościelne, bieżnię przy Pogorii 4, Preczów i Sarnów. W tą stronę musiałem trochę z wiatrem się zmagać ale i tak był słabszy niż na dojeździe. Kilka kropelek pojawiło się w Preczowie ale to tylko tak chyba przez pomyłkę. Na P4 pustawo. Kilku rowerzystów i spacerowiczów.


Kategoria Inne

Na Śląskie Święto Rowerzysty

  • DST 56.00km
  • Teren 2.00km
  • Czas 03:38
  • VAVG 15.41km/h
  • Sprzęt Merida Matts TFS 100D
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 17 czerwca 2018 | dodano: 17.06.2018
Uczestnicy

Dziś wyjazd rekreacyjno-towarzyski. Zbieram się na koła spokojnie i wytaczam o 9:33. Kręcę na zbiórkę klubową pod siedzibą PTTK w Sosnowcu na 10:20. Trasa przez Będzin żeby nie kombinować. Na miejscu jestem z zapasem czasu. Kilka osób już czeka i kolejne przybywają.

Kapeć nieco opóźnia nasz start ale udaje się nadrobić stratę w locie. Przetaczamy się za przewodnictwem Prezesa do centrum Katowic. Tam już czeka całkiem spory tłumek rowerzystów. Dowodzi Czarny Kot. Powitanie, ogłoszenia parafialne i ruszamy w drogę do Parku w Chorzowie. Kolumna długa i ścieżka rowerowa ledwo nas mieści ale udaje się bez sensacji dotrzeć na miejsce. Meta w skansenie.

Tu trochę atrakcji wszelakich. Osobiście czekam na prelekcję naszego klubowego kolegi Waldka, który ma opowiadać o swojej zeszłorocznej wyprawie po dawnych republikach radzieckich. Rozpoczyna się ta opowieść planowo o 12:40 i jakoś tak dwie godzinki znikają jakby ich nie było. Waldek ma niezłą gadanę, zawsze jakieś przygody i super foty więc zawsze warto.

Chwilkę po prelekcji Waldka zbieramy się już w nieco okrojonym składzie do powrotu. W 9, a potem w 7 osób kręcimy do Siemianowic Śląskich i dalej do Czeladzi. Odłączam się od grupy w momencie kiedy skręcają na Piaski. Ja dalej lecę w stronę szpitala i potem do Wojkowic, skąd prosto do domu.

Fajnie było niedzielę tak na spokojnie pokręcić bo był czas porozmawiać ze znajomymi, z których niektórych widziałem już całkiem dawno. Dopisała też pogoda. Na początku miałem wiaterek w twarz i temperatura rosła ale potem przybyło trochę chmurek i zrobiło się bardziej komfortowo.


Link do pełnej galerii











Kategoria Inne

Powrót z długiego weekendu

Niedziela, 3 czerwca 2018 | dodano: 04.06.2018

Batalia długoweekendowa poważnie nadwyrężyła siły i powrót znacznie powolniejszy mimo tego, że ubyło nieco balastu z sakw. Trasa jak dojazdowa z czwartku, czyli z Mysłowic przez Sosnowiec i Będzin do domu. Nie dokładnie taka sama jak na dojeździe ale dość zbliżona. Raczej spokojnie. Jedynie finisz na "913" jakby w odrobinę większym ruchu.


Kategoria Inne

Dojazd na długi weekend

Czwartek, 31 maja 2018 | dodano: 04.06.2018

Trasa Psary-Mysłowice przez Będzin i Sosnowiec. Żadnej finezji. Asfaltami, krótko żeby były szybko. Pogoda przyjemna, dość ciepło. Na droga pusto jakby horror kręcili. Przyjemnie się leciało mimo sakwowego balastu.


Kategoria Inne