Piknik Europejski
-
DST
63.00km
-
Teren
20.00km
-
Czas
04:24
-
VAVG
14.32km/h
-
Sprzęt Bottecchia Senales Fat Bike
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dziś jeżdżenie klubowe. Obstawiamy rowerowy rajd na Piknik Europejski w Sosnowcu.
Zbieram się na koła bez większych problemów i ruszam o 11:04. Zahaczam o otwartą, ku mojemu zdziwieniu i niewielkiej wcześniejszej nadziei, piekarnię. Potem sprawnie przetaczam się przez Będzin do Sosnowca pod Urząd Miejski. Tam już spory tłumek i wciąż przybywają kolejne osoby. Są również dwa oddziały żołnierzy w polskich mundurach z okresu obronnego II Wojny Światowej, samochód terenowy z armatą, orkiestra. Kolejno odśpiewane zostają hymny Polski i UE. Potem przemarsz pod dworzec PKP i tu następuje podział na grupy. Pieszą prowadzi Grzegorz Onyszko. Naszą Prowadzi Prezes a my pomagamy przy obstawie. Ktoś liczył uczestników i wyszło, że było nas rowerzystów w szczycie 69 osób.
Sprawnie i bez problemów przemieszczamy się bocznymi dróżkami w stronę czeladzkich Piasków skąd płynnie przenosimy się pod Halę Sportową na Milowicach gdzie wkraczamy na czerwony szlak pogranicza. Nim mamy dotrzeć do Trójkąta Trzech Cesarzy. Po drodze mały postój na zbiorowe foto pod stadionem Zagłębia na Stawikach.
Pogoda dopisała. Jest słonecznie, niegroźnie wieje, temperatura w okolicach +20. Jedzie się przyjemnie. Momentami nawet jest jakby upalnie. Osiągamy cel w przewidywanym czasie. Na miejscu jest już orkiestra, grupy rekonstrukcyjne prezentują swoje wyposażenie, serwowane są gorące posiłki. Miło i przyjemnie. Czas szybko leci. Po 16:00 powoli piknik się kończy. Odjeżdżają zarówno kolejni rowerzyści jak i inni przybyli. W końcu ruszam i ja. Razem z Krzysiem kręcimy razem do Dańdówki. Tam mój kompan odbija do centrum Sosnowca ja w stronę wertepkowego szlaku w stronę PKM-u i dalej do lasu zagórskiego.
Trasa spokojna, przyjemna. Dotaczam się ostatecznie przez Reden na bieżnię przy Pogorii 3 ale korzystam z niej tylko na krótkim odcinku. Szybko uciekam do Parku Zielona i dalej na czarny szlak do Łagiszy. Za dużo było ludzi wokół P3 by tam jechać. Jakie jest moje zaskoczenie, kiedy na wylocie szlaku w Łagiszy wyjeżdżam wprost na Anię i Marcina. Dłuższą chwilę rozmawiamy. Oboje wracają z małego objazdu, przy okazji którego odkryli ciekawą miejscówkę zdatną przyjąć nasz wyjazd integracyjny. Z ich opowieści wynika, że nawet lepsza dla naszych potrzeb niż Fort Olszanica. Mam nadzieję, że pozostali klubowicze również będą jej tak ciekawi jak ja i zapadnie decyzja o jej najechaniu. Ania robi przy okazji małe kółeczko na Mamucie i wydaje dyspozycję Marcinowi, że takiego ma jej kupić. Nie ona jedna dziś próbowała kręcenia na Mamucie i zawsze było zaskoczenie, że tak dobrze się nim jedzie. Przez grube koła sprawia wrażenie ciężkiego i trudnego w jeździe. Tymczasem jest dokładnie odwrotnie. W końcu żegnam Anię i Marcina. Oni dalej lecą na Będzin a ja kontynuuję terenem w stronę Stachowego i dalej polami do żółtego szlaku. Porzucam ostatecznie wertepki niedaleko podstawówki w Psarach i finisz robię po asfaltach.
Przyjemnie spędzony dzionek w towarzystwie klubowiczów na spokojnym kręceniu.
Link do pełnej galerii
Się znalazłem na kilku foto w galerii sosnowiec.naszemiasto.pl.
Kategoria Inne