limit prowadzi tutaj blog rowerowy

Niejeżdżenie boli. Dosłownie.

Pojeździć z Przemkiem

Niedziela, 19 maja 2019 | dodano: 19.05.2019

Wczoraj Michał mi powiedział, że umówił się z Przemkiem na małe pokręcenie w okolicach do południa. Tak nie do końca byłem pewien, że się pozbieram więc na 100% się nie obiecywałem ale Przemka dawno nie widziałem i był to dobry powód by się zmobilizować jednak do ruszenia 4 liter.

O dziwo, rozruch poszedł sprawnie. Smarowanie łańcucha Mamutowi przed startem, choć przemyśliwałem wcześniej jechać na Rzeźniku. Jednak wczorajsza burza z pewnością dołożyła nieco błota w terenie i zdecydowałem nie flejać kolejnego rowerka. Mamut nieczyszczony po Jaworznie doskonale nadawał się w teren.

Kręcę najkrótszą trasą przez Będzin na miejsce spotkania na Grota-Roweckiego. W oczekiwaniu na kompanów przez dłuższą chwilę towarzystwa dotrzymuje mi Filip, który tędy pomykał zrobić swój przelot. Wspomniał coś o dystansie pod 200. Ciekaw jestem, czy mu się uda i czy go nie zleje pod koniec dnia. Niestety na to ma spore szanse przy tym dystansie.

W końcu zjawiają się zdrowo spóźnieni Przemek i Michał. Chwila gadki i ruszamy. Kierunek wytycza Przemek. Rogoźnik. Lecimy na Czeladź. Od świateł na "94" prowadzę ja. I tak stopniowo dokładam po drodze terenu. Przez Przełajkę wjeżdżamy do Wojkowic od strony dawnej kopalni "Jowisz". Bocznymi drogami i terenowo przedostajemy się w pobliże Netto i dalej kręcimy do Rogoźnika.

Nad zbiornikiem chwila oddechu i dalej terenowo kręcimy w stronę Góry Siewierskiej i na górkę paralotniarską. Znów się trochę pozmieniało. Jedną z dróg dojazdowych na szczyt zaorali. Druga po deszczach nieźle śliska. Nie przeszkadza nam to jednak wedrzeć się na szczyt. Tu już kilku paralotniarzy przymierza się do startu. Ostatecznie nie doczekaliśmy się tego momentu nim ruszyliśmy dalej.

Zjeżdżamy do ul. Belnej i jedziemy terenem w stronę Parku Żurawiniec a z niego obok magazynów do Chaty z Zalipia. Tam na drugą stronę "86" i przez Sarnów do Preczowa. Zajeżdżamy do "Pod Dębami". Niestety mało miejsca więc odbijamy na Ratanice. Tu nie ma problemu i parkujemy każdy z jednym ciemnym, zimny Litovel-em. Chwilka schodzi na pogadankach.

W powrót ruszamy około 13:00. Przez Marianki w stronę tamy i przed nią zjeżdżamy na asfalt. Jezdnią do Parku Zielona. Przy mostku na Czarnej Przemszy żegnam się z Michałem i Przemkiem. Oni kręcą wałami w stronę Będzina. Ja czarnym szlakiem do Łagiszy. Potem wretepami do Stachowego i dalej przez pola do żółtego szlaku. Na asfalt wybywam niedaleko podstawówki w Psarach. Stąd już bez gięcia prosto do domu.

Bardzo przyjemnie spędzona połowa niedzieli. Dobrze było zobaczyć znów Przemka na kołach. Michał obiecał przypilnować go by był na nich częściej. Jak okoliczności pozwolą to może jutro znów coś razem zakręcimy.


Kategoria Inne


komentarze
gizmo201
| 15:38 niedziela, 19 maja 2019 | linkuj Fatem 200 to jest zacny dystans, mtbekiem to jest codzienność
limit
| 15:18 niedziela, 19 maja 2019 | linkuj No to fajnie, że Ci się udało na sucho :-) A dystansik i tak zacny.
gizmo201
| 13:56 niedziela, 19 maja 2019 | linkuj Ledwo 140 budzik pokazał, i dobrze że ino tyle bo wróciłem na sucho. Skrócenie dystansu było dobry pomysłem.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!